Czy zmierzch państwa narodowego.doc

(226 KB) Pobierz

Czy zmierzch państwa narodowego ?

C:\Documents and Settings\obserwator44\Moje dokumenty\Downloads\Compressed\Novus Ordo Seclorum-Nowy Porzadek Swiata\pliki\zmierzch1.JPG

 

Fragmenty książki  Jerzego Chodorowskiego  - "Czy zmierzch państwa narodowego ?" 

 Wydawnictwo  WERS  - Poznań 1996.

PRZEDMOWA

Europa — ongiś kolebka państw narodowych, zmierza dziś do sytuacji, w której może stać się ich grobem. Obserwacja funkcjonowania współczesnego państwa oraz środowiska, w którym ono działa, pozwala uchwycić kilka istotnych zmian w jego charakterze, zaszłych głównie podczas ostatniego półwiecza.

1. Nastąpiło przesuniecie istotnych celów i funkcji państwa z zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa na rozdział zasobów społecznych uzyskiwanych przede wszystkim z podatków: zabieranie jednym grupom, a dawanie innym. Zalegalizowana została jego rola Robina Hooda czy Janosika w sferze najbardziej konfliktowej. Państwo dokonuje redystrybucji dochodów między tymi, którym się powiodło, którzy wygrali i mają, a tymi, którzy przegrali i nic mają; między zapobiegliwymi i pracowitymi a niedbałymi, lekkomyślnymi; między „urodzonymi w czepku" a „pechowcami".

2. Państwo jest zmuszane do rezygnacji z części swych kompetencji na rzecz organizacji i instytucji międzynarodowych. Wobec tego wszystkie ważne problemy globalne wkraczają do państw narodowych i wszystkie ważkie problemy państw narodowych przekraczają granice narodowe, stając się problemami globalnymi: zaciera się granica między tym, co wewnątrzpaństwowe, a tym, co międzynarodowe.

3. Doraźne i z reguły bezskuteczne reagowanie państwa na erozję podstaw jego władzy rodzi umiejętnie w społeczeństwach podtrzymywane przekonanie o nieuchronności istotnego osłabienia czy nawet likwidacji państw narodowych.

4.W tym samym kierunku działa rozbicie władzy państwa i ograniczenie jego suwerenności wewnętrznej. Pojawiają się nowi pretendenci do udziału w wyłącznej władzy państwa: związki zawodowe, przedsiębiorstwa wielonarodowe,syndykaty, organizacje terrorystyczne/gangi przestępcze, a w Unii Europejskiej zorganizowane i jawnie działające grupy nacisku.

5. Państwo jako organizacja polityczna pozostało scentralizowane, zaś jego gospodarka została włączona do systemu gospodarki światowej, stąd naród bidzie mieć ogromne trudności w zachowaniu swej integralności i niezależności: gdzie indziej bowiem (mianowicie w granicach własnego państwa) znajduje się jego gleba kulturowa, a bardzo czysto gdzie indziej (poza granicami państwa) podejmowane są ważne dlań decyzje ekonomiczne.

6. W konsekwencji krystalizuje się nowe społeczeństwo obywatelskie wykraczające poza granice terytorium państwowego i poza granice tożsamości narodowej.

7. Wzrasta wrogość społeczeństwa do państwa, podsycana przez nowe ruchy społeczne (ekologiczny, pacyfistyczny, feministyczny, praw człowieka, wyzwolenia homoseksualistów, potencji ludzkiej itp.), dążące m.in. do delcgitymizacji jego władzy. Po państwie panującym nad społeczeństwem nadchodzi społeczeństwo panujące nad państwem.

Na tle zasygnalizowanych powyżej zasadniczych zmian w charakterze i środowisku współczesnego państwa pojawiają się różne projekty, a nawet konkretne plany, politycznej przebudowy świata. Lansują one utworzenie w miejsce suwerennych państw narodowych, regionalnych państw związkowych (np. w Europie — Stanów Zjednoczonych Europy), bądź też Federalnej Republiki Światowej. Ich główne niebezpieczeństwo dla bytu państwa narodowego polega na tym, że propagowane są bardzo czysto łącznie z zapewnieniami uszanowania przez superpaństwo odrębności państwowych i na rodowych jego partnerów.

„Gwarancje" te, jeśli nic są cynicznym wybiegiem, a tylko szczerą naiwnością, dowodzą braku znajomości logiki rządzącej strukturą wielkich bloków politycznych: jeśli będą to państwa związkowe, już samo przystąpienie do ich konstruowania będzie musiało pociągnąć za sobą demontaż państw narodowych, oczywiście z, początku cząstkowy i niezauważalny, prowadzony według klasycznych reguł społecznej eutanazji. Z czasem, gdy operacja będzie już poważnie zaawansowana, pojawią się wszystkie ujemne jej następstwa dla tożsamości narodu, wystąpią pierwsze symptomy jego rozmywania się i początki zaniku. I nie pomogą tu żadne zapewnienia, że będzie inaczej, tak jak nie pomogły ongiś zapewnienia wodzów i ideologów rewolucji, że federacja państw socjalistycznych zapewni jej narodom bujny rozwój: socjalistyczny w treści, a narodowy w formie. Znajomość całej tej - dość skomplikowanej i celowo gmatwanej - problematyki związanej z „ewolucją" (kierowaną) państwa jest w Europie niewielka, a w Polsce prawic zerowa. Na ogól ludzie nie dostrzegają, że przygotowywany jest demontaż państwa narodowego celem stworzenia gruntu pod supermocarstwo europejskie, a pojutrze światowe.

Zasłona pozorów jest jeszcze gęsta: orkiestry grają hymny narodowe, na maszty są wciągane flagi narodowe, kompanie honorowe prezentują broń, odbywają się manewry i rewie armii narodowych, przedstawiciele dyplomatyczni są przyjmowani i wysyłani do różnych państw narodowych, ale za tą dekoracją narodową czynione są już przygotowania do istotnych zmian na polityczno-ustrojowej scenie Europy. Przede wszystkim państwa narodowe tracą różne kompetencje na rzecz organizacji międzynarodowych i - co równie ważne - odbywa się intensywne urabianie opinii publicznej, a w pierwszym rzędzie młodzieży w duchu przychylnym i nawet entuzjastycznie przyjaznym dla wszelkiego rodzaju pomysłów i akcji ponadnarodowych. Stąd ludzie pochłonięci codzienną walką o przetrwanie polityczne i zajęci doraźnymi rozgrywkami o władzę, z reguły nic widzą lub nie chcą widzieć odległych celów, ku którym zmierza rozwój form życia państwowego, - celów stanowiących zagrożenie dla państwa narodowego. Tylko nieznajomością tego zagrożenia można wytłumaczyć pewne fakty rażąco ze sobą sprzeczne: oto ci sami ludzie, wyrażający w sondażach opinii publicznej poparcie dla wejścia Polski do Unii Europejskiej, które musi pociągnąć za sobą rezygnację z niepodległości państwa, - ci sami ludzie przy okazji różnych rocznic wyrażają również publiczny hołd żołnierzom, którzy o tęże niepodległość walczyli. Wielu z nich być może zauważy i zrozumie to zagrożenie dopiero wówczas, gdy stanie się ono boleśnie odczuwalne. Wówczas jednak może być już za późno. Rząd postawi nas przed faktami dokonanymi i rozłoży ręce. W nadziei, że przed zbliżającym się wejściem Polski do Unii Europejskiej rozwinie się jeszcze jakaś dyskusja na ten temat, a może nawet dojdzie do referendum w tej sprawie, zdecydowałem się poruszyć w niniejszej pracy główne problemy związane z istnieniem, rozwojem i zagrożeniami państwa narodowego. Warte są bowiem dokładanego rozpatrzenia i przedyskutowania. Całość poruszonych zagadnień ujęta została w czterech rozdziałach. Pierwszy z nich omawia i ocenia zarzuty stawiane państwu narodowemu przez jego przeciwników uważających, że znajduje się ono u schyłku swego istnienia i że współczesność dopisuje już tylko epilog do jego historii; drugi-analizuje zmiany w elementach struktury państwa będące prologiem do historii nowej, ponadnarodowej jego postaci; trzeci - przedstawia kilka wizji superpaństwa, a czwarty - rozważa tytułowe pytanie książki: czy zmierzch państwa narodowego jest możliwy, nieuchronny czy też prawdopodobny.

Nie zostało postawione, jako odrębne, pytanie, czy zmierzch ten jest pożądany lub, czy likwidacja państwa narodowego jest wskazana. Problem ten bowiem stanowi istotny wątek całej pracy. Wszystko, co na jego temat zostało powiedziane upoważnia do postawienia tezy, że rola państwa narodowego, którą odgrywa ono w doczesnych zadaniach człowieka, nie da się skutecznie zastąpić przez funkcje żadnego ponadnarodowego organizmu politycznego. Jednakowoż wniosek, że zanik czy demontaż państwa narodowego nie jest pożądany lub wskazany, nie oznacza tym samym, że nie jest on możliwy, nieuchronny lub prawdopodobny. Dlatego też pytania te zostały omówione w osobnym, ostatnim rozdziale.

Książka jest wyrazem przeklinania autora o konieczności obrony państwa narodowego przed nadciągającą nową utopią, tym razem utopią superpaństwa kontynentalnego lub globalnego. Jeśli zaniechamy krytyki tego rodzaju pomysłów integracyjnych, fatalne ich następstwa zniszczą pokaźną część, jeśli nie całość, naszego dziedzictwa cywilizacyjnego i kulturalnego, a odpowiedzialność za to spadnie na pokolenia współczesne schyłkowi naszego stulecia.

W  DRODZE  DO  ZANIKU

Ta sama rzeczywistość, która stanowi podkład przedstawionego pojęcia suwerenności państwa, jej granic i podzielności, poucza również o długim i dziś już bardzo zaawansowanym procesie jej zanikania. Przebiega on zarówno w sferze suwerenności zewnętrznej jaki wewnętrznej. Jest to fakt dla sytuacji współczesnego państwa i dla jego przyszłości istotny.

Kurczenie się suwerenności zewnętrznej państwa narodowego jest wynikiem działania trzech czynników: międzynarodowej społeczności zdobywającej przewagę nad państwem, przedsiębiorstw wielonarodowych oraz supermocarstw. Wskutek przewagi społeczności międzynarodowej państwo narodowe staje się podległe. W miarę jak rosną powiązania między państwami, tracą one coraz bardziej niezawisłość w spełnianiu swych funkcji i w coraz wyższym stopniu ulegają przymusowi lub tylko wpływowi rozstrzygnięć społeczności międzynarodowej, co oznacza pozbawienie ich suwerenności w różnych obszarach władzy bądź też rezygnację z niej; daje się to zaobserwować przede wszystkim w sferze uregulowań prawnych: społeczność międzynarodowa wkracza nawet w stosunki czysto prywatne osób fizycznych, nie mówiąc już o stosunkach gospodarczych. 

Do I wojny światowej ład międzynarodowy był pod silnym wpływem ustroju państw, tzn. - prawdę rzekłszy - wyłącznie zachodnich. Dziś sytuacja uległa odwróceniu: coraz bardziej krystalizująca się świadomość społeczności międzynarodowej wpływa poprzez regulacje prawno-międzynarodowe i postanowienia organizacji międzynarodowych na wewnętrzny porządek prawny państw. Z prostego zestawienia problemów regulowanych przez ustawodawstwa krajowe z problemami normowanymi przez umowy państwowe wynika, że treściowo pokrywają się one niemal w pełni. Te kwestie, które jeszcze po zakończeniu II wojny światowej były przedmiotem regulacji wyłącznie prawodawstw krajowych, stają się obecnie, choćby tylko w ograniczonym zakresie, przedmiotem ustaleń prawno-międzynarodowych. Widać to wyraźnie z różnych układów zawartych i zawieranych pod auspicjami Rady Europy.

Cała ta inwazja prawa międzynarodowego na prawo wewnątrzpaństwowe odbywa się wprawdzie drogą umów i za zgodą państw - ich partnerów, stwarzających pozory dobrowolnej rezygnacji z części przysługującej im suwerenności, to jednak rzeczywisty przebieg tych wydarzeń nie jest aż tak sielankowy. W wielu, jeśli nie w większości wypadków, „dobrowolna" zgoda państw narodowych jest w jakiś sposób - mniej lub bardziej zawoalowany - wymuszana. Wytwarzana jest presja psychiczna: intelektualna, emocjonalna, moralna; wywołuje się odpowiednią atmosferę, posługując się środkami masowego przekazu i kanałami różnych organizacji międzynarodowych, jawnych i tajnych, docierających do ośrodków decyzyjnych w prawie wszystkich państwach narodowych. Specjalną rolę w wytwarzaniu atmosfery sprzyjającej wkraczaniu prawa międzynarodowego do wewnętrznego porządku prawnego państw narodowych odgrywają rezolucje ONZ (w mniejszym stopniu także akty końcowe KBWE). Aczkolwiek, formalnie biorąc, nie mają one mocy wiążącej prawa (są tylko zaleceniami), to jednak roztacza się wokół nich aurę tak dużego autorytetu, przede wszystkim moralnego, że wywołują one skutki quasi-prawodawcze. Po takim „przygotowaniu", decyzje umawiających się państw mogą być podejmowane już nawet dobrowolnie.

Ten wpływ wspólnoty międzynarodowej na kurczenie się suwerenności państw pogłębia się i nasila wskutek istnienia jeszcze dwóch okoliczności jemu sprzyjających. Po pierwsze, stosunek, który ustalił się między wspólnotą międzynarodową a państwem narodowym jest stosunkiem wpływu jednokierunkowego i prawie nieodwracalnego: od wspólnoty do państwa. Prawodawca państwowy jest w dużym stopniu pozbawiony możliwości wpływania w kierunku odwrotnym; na prawodawstwo międzynarodowe. Z reguły parlamenty narodowe nie mają wpływu na ewentualne zmiany w tekstach umów zawartych w wyniku długotrwałych rokowań prowadzonych przez komisje rządowe. Tym samym kurczy się sfera wewnątrzpaństwowego prawodawcy i suwerenności państwa. Po drugie, do I wojny światowej wspólnota międzynarodowa była oparta na zasadzie homogeniczności. Chodziło mianowicie o to, by państwa członkowskie tej wspólnoty były jednorodne, tzn. miały jednakowe lub przynajmniej bardzo zbliżone poglądy na stosunek człowieka do człowieka oraz państwa do państwa. Stanowiły one bowiem warunek utrzymania się wspólnoty. Ponieważ pierwotna europejska wspólnota międzynarodowa składała się z państw wywodzących się ze średniowiecznej uniwersalnej monarchii opartej na wartościach chrześcijańskich, była taką wspólnotą jednorodną. Problem jednorodności powstał dopiero, gdy w XIX w. państwa zachodnie weszły w stosunki z państwami niechrześcijańskimi jak Japonia, Chiny, Persja itp. Wyłoniło się mianowicie pytanie, czy mogą one być w równym stopniu członkami wspólnoty międzynarodowej. Państwa zachodnie, które podówczas odgrywały wiodącą rolę we wspólnocie międzynarodowej, uznały, że może to nastąpić pod warunkiem spełnienia minimalnych wymogów ucywilizowania: tzn. udzielania na zasadzie wzajemności ochrony osób i ich własności oraz dopuszczania wolności handlu. (Japonia stanowi przykład państwa, które przekształciło się wedle wzorów zachodnich, by wejść do wspólnoty międzynarodowej.). Zatem, państwa zachodnie miały wówczas wpływ na kształtowanie się prawa międzynarodowego i upowszechniania się ich wewnętrznego ładu wśród nowych członków wspólnoty międzynarodowej. Jednocześnie mogły bronić swej suwerenności przed jednokierunkowymi ograniczeniami ze strony prawa międzynarodowego.

Sytuacja ta zaczęła się zmieniać powoli już w okresie międzywojennym, a bardzo szybko po II wojnie światowej. Mianowicie już w Lidze Narodów zwyciężyła nad homogenicznością partnerów nowa zasada - uniwersalności: pozyskać jak najwięcej państw i stawiać im jak najmniejsze wymagania cywilizacyjno-etyczno-prawne. Kolejnym przejawem tej zasady była sytuacja powstała w ONZ po 1945 r. W latach osiemdziesiątych liczba jego członków pokroiła się w stosunku do 1945 r. (1945 - 51 członków, 1986 - 159), zaś od 1955 roku, kiedy weszły doń (po uprzednim odrzuceniu) Bułgaria, Węgry i Rumunia, przy przyjmowaniu nowych członków nie brano pod uwagę rygorystycznego przestrzegania praw człowieka. Np. Izrael i Afryka Południowa powinny były zostać usunięte z ONZ z powodu ociągania się z uznaniem praw człowieka, ale weto W. Brytanii uratowało je. Podobnie tolerowano naruszanie praw człowieka w ZSSR, by nie utracić tak znaczącego partnera organizacji. Homogeniczność ustąpiła w pełni przed uniwersalizmem.W ten sposób uczyniony został duży krok w kierunku przygotowania terenu pod powstanie państwa i rządu globalnego. W związku z tym narodowe państwa w ogóle, a europejskie, które są najstarszymi członkami wspólnoty międzynarodowej, w szczególności, utraciły możność wpływania na prawo międzynarodowe w stopniu koniecznym, by móc zapobiegać wzrostowi jego dominacji nad prawem państwowym i przeciwdziałać kurczeniu się własnej suwerenności. O drugim czynniku ograniczającym suwerenność państwa narodowego - o przedsiębiorstwach ponadnarodowych - była już mowa przy okazji prezentowania zarzutów kierowanych aktualnie przeciw temu typowi państwa (s. 25). Tu wystarczy dodać, że przedsiębiorstwa ponadnarodowe kierują się ambicjami, które nie liczą się wcale z poglądami jakiegokolwiek z zainteresowanych rządów. Ich struktura organizacyjna i system finansowania pozwalają im ignorować polecenia rządów państw, na których terytorium prowadzą swą działalność i wpływać nie tylko na politykę wewnętrzną państwa narodowego, ale i na jego ruchy na arenie międzynarodowej. Trzeci czynnik oddziałujący na zmniejszenie się suwerenności państw - supermocarstwa -mimo osłabienia wskutek rozpadu bloku sowieckiego istnieje nadal i nadal będzie ciążyć na suwerenności zewnętrznej państw o mniejszej potędze. Wejście Chin jako kolejnego supermocarstwa na arenę międzynarodową wzmoże jego aktywność i siłę oddziaływania. Nic chodzi tu tyle o hegemonię ogólną, ile raczej o podległość militarną, walutową i ekonomiczną; o wprowadzanie za pomocą finansów i inwestycji do produkcji przemysłowej i do życia narodów własnych obyczajów, kryteriów sukcesu i zasad wartościowania. Presja supermocarstw jest tak duża, że nawet państwa o chlubnej tradycji i dużym dynamizmie nie mogą się obronić przez wzrostem swojej podległości ani zlikwidować groźby spadnięcia do roli satelity. Aczkolwiek rzeczywistość niezbicie potwierdza kurczenie się suwerenności zewnętrznej państwa, to jednak niektórzy teoretycy państwa z uporem obstają przy tezie, że suwerenność ta w swych istotnych atrybutach nie została naruszona. Wymienia się przy tym jako nie szkodzące suwerenności nie tylko różne traktatowe zobowiązania państwa, ale nawet jego udział w ponadnarodowych organizacjach typu Unii Europejskiej , który-jak wiadomo—uzależnia jej partnerów od prawa wspólnotowego. W ten sposób powstaje sprzeczność z definicją suwerenności zewnętrznej wymagającą braku podporządkowania państwa organizacjom międzynarodowym. Albo więc trzeba zmienić definicję, albo opinię o naruszeniach suwerenności. Również wśród internacjonalistów nie brak autorów wyznających optymistyczne poglądy na temat sytuacji suwerenności we współczesnych stosunkach międzynarodowych. Zwracają oni mianowicie uwagę na trzy zjawiska mające rzekomo świadczyć o nada] fundamentalnej jej roli w aktualnym porządku międzynarodowym: 

1) w skali globalnej następuje wzrost liczebny państw suwerennych: po II wojnie światowej było ich około 70, a w końcu lat osiemdziesiątych już ponad 170; 

2) rozszerza się treść suwerenności, powstają bowiem nowe jej rodzaje, głównie poza polityczne (suwerenność gospodarcza, kulturowa itp.); 

3) wprawdzie zwiększa się skala zagrożeń pośrednich suwerenności (tj. interwencji i ingerencji ograniczających suwerenność), ale powoli zmniejsza się skala zagrożeń bezpośrednich (tj. aneksji i agresji) powodujących jej likwidację.

Bliższe jednak przyjrzenie się tym faktom zmusza, jeśli nic do całkowitego porzucenia optymizmu, to w każdym razie do jego drastycznej redukcji. Po pierwsze bowiem, architekci „nowego ładu światowego", który musi być zbudowany na gruzach suwerenności państw narodowych nie martwią się wcale, że liczba tych ostatnich rośnie. Przewidują bowiem, że z czasem przywiązanie do suwerenności ulegnie w nowopowstałych państwach osłabieniu, a następnie relatywizacji i zamianie na przywiązanie się do celów wznioślejszych i szlachetniejszych, bo wykraczających poza wąskie granice jednego naród u. (Są wizje nowego ładu światowego, które taką zmianę wręcz zakładają, jak np. autorstwa G. Myrdala, o czym będzie mowa w rozdziale następnym). Proces ten zapoczątkowany już w Europie, utwierdza ich w nadziei, że zwolna obejmie on również nowopowstałe suwerenne państwa innych kontynentów. Po drugie, to nie suwerenność u legła poszerzeniu, (suwerenność oznacza pełnię władzy, a „pełnia" nie może być „pełniejsza", choć w potocznym języku używa się niestety tego błędnego określenia), a tylko ujawniły się nowe naruszenia suwerenności w tych jej sferach, w których dotychczas nie występowały one na skalę poważnych zagrożeń, jak np. w gospodarce. Nie ma osobnej suwerenności gospodarczej. Jest tylko jedna suwerenność, która zawsze obejmowała i gospodarczą sferę życia państwa, nawet wówczas, gdy w tej dziedzinie nie była z zewnątrz naruszana. Po trzecie, zmniejszanie się skali bezpośrednich zagrożeń suwerenności (aneksji i agresji) nie może być uznane za kompensatę wzrostu pośrednich (ingerencji i interwencji), skoro nic jest tajemnicą, że te ostatnie oprócz jawnych - coraz częściej - bywają tajne. W takim zaś wypadku skala ich zasięgu i nasilenia może być tak duża, że wywołują czasowe zawieszenia suwerenności, które w skutkach będą zbliżone do agresji czy aneksji lub z nimi tożsame.

Oprócz zanikania suwerenności zewnętrznej państwa (mającego, jak wynika z dotychczasowych rozważań, zawsze jakieś reperkusje wewnętrzne), daje się także zaobserwować zanikanie jego suwerenności wewnętrznej, tzn. takie, którego źródła tkwią wewnątrz państwa. Kurczenie się suwerenności wewnętrznej państwa jest następstwem powstania innych, wobec państwa konkurencyjnych, ośrodków władzy. Kurczy się wyłączność władzy państwowej i powstają sfery, w których władza ta nie jest jedyną, wyposażoną w stosowaniu swego prawodawstwa w przymus. W rzeczywistości dochodzi do jej parcelacji. Szczególnie w państwowości zachodnioeuropejskiej nadchodzi jakby nowe średniowiecze: tworzą się różne związki stające się ośrodkami władzy lub domagający się jej od państwa i temu państwu się przeciwstawiające. Jak w średniowieczu, zaczyna się wytwarzać poza państwem cala hierarchia zawisłości jednostki od grup i pewnych grup od innych. Społeczeństwo w państwie narodowościowym, a naród lub naród i mniejszości narodowe w państwie narodowym, ukształtowane, wzmocnione i zegalitaryzowane dzięki działalności państwa, pogłębiają dziś swą świadomość i powstają przeciwko temuż państwu. Zamierzają podporządkować je swoim, bardzo często sprzecznym żądaniom. Kiedyś naród był trzymany w ryzach stworzonych przez państwo, dziś usiłuje on zdominować państwo; rozkazywać mu, ale nie na drogach przewidzianych przez konstytucję. Nie ma zaufania do procedur przewidzianych dla oficjalnego wyrażania jego opinii poprzez organy państwa. Oczywiście nie cały naród, ale najbardziej dynamiczne w nim elementy uciekają się do bardzo ogólnych rewindykacji, posługując się przy tym różnymi grupami nacisku: związkami zawodowymi, syndykatami, grupami ideologicznymi (jawnymi i tajnymi). Z ich pomocą usiłują narzucić władzom publicznym, a za ich pośrednictwem całemu narodowi swoje osobiste i partykularne poglądy. Jeśli np. bretońscy producenci rolni dwadzieścia minut przed upływem terminu ich ultimatum grożą podjęciem działań bezpośrednich i energicznych (barykadowanie dróg) i jeśli minister rolnictwa otrzymawszy natychmiast z ministerstwa finansów odblokowanie kredytu dodatkowego (1,5 mil. franków) używa go do skompensowania spadku kursu waluty na rynku, to ten z pozoru mało ważny fakt świadczy o tym, że pewne grupy w narodzie czy też cale społeczeństwo obywatelskie przywłaszcza sobie część decyzyjnych uprawnień państwa. Tego samego państwa, któremu w sposób wyraźny lub domniemany oddało suwerenną władzę. Proces ten przenosi się także na teren zalążka przyszłego europejskiego państwa federalnego, którym jest aktualnie Unia Europejska: „Szacunki Komisji wskazują, iż około 3 tyś. organizacji oraz około 10 tyś. 'lobbystów' aktywnie stara się wpłynąć na podejmowane w Brukseli decyzje dotyczące różnych aspektów businessu na obszarze Unii."'

Duże i agresywne grupy obywateli, zmierzając do porządkowania sobie państwa lub przynajmniej do trzymania w szachu jego środków działania, domagają się jednocześnie pozbawienia go funkcji określania interesu (dobra) ogólnego. W ich oczach państwo ulega „desakralizacji" i staje się niegodne bycia suwerenem i heroldem interesu ogólnego. „Państwo ma tylko odpowiadać realiom ludzkim i im służyć, a nie pretendować do rządzenia nimi jako suweren" - precyzują zwolennicy regionalnej federalizacji Europy. Zakrawa na paradoks, że ten proces paraliżu suwerenności wewnętrznej państwa posunął się relatywnie najdalej w jednym z supermocarstw światowych - w Stanach Zjednoczonych A. P. To rzeczywiste supermocarstwo gospodarcze i militarne zachowuje się biernie i jest jakby bezbronne wobec zakusów na jego suwerenność nie tylko zewnętrzną, ale i wewnętrzną. W jego mianowicie granicach ma siedzibę organizacja światowa, dążąca do utworzenia jednego państwa globalnego, z czym musiało by się łączyć zdegradowanie Stanów - suwerennej republiki konstytucyjnej -do roli państwa członkowskiego, podległego ogólnoświatowej dyktaturze. Organizacja ta korzysta z praw, które daje obywatelom państwa konstytucja Stanów, a jednocześnie wyraźnie stawia sobie za cel zniesienie tej konstytucji lub wprowadzenie do niej istotnych zmian. Mowa tu o Stowarzyszeniu na Rzecz Ogólnoświatowej Konstytucji i Ogólnoświatowego Parlamentu (Worid Constitutionand Parliament Association — WCPA), powstałym w 1959 roku.

Z jego inicjatywy zwołane zostało Ogólnoświatowe Zgromadzenie Ustawodawcze (Worid Constituent Asscmbly -WCA), które na swej sesji w Insbrucku w 1977 r . uchwaliło projekt konstytucji Federacji Globu. Na podstawie art. XIX tej konstytucji zwołany został Tymczasowy Parlament Ogólnoświatowy, składający się z przedstawicieli 25 państw, który na kolejnych sesjach w 1982, 1985 r. i na następnych uchwalił kilkanaście ustaw, jednakże ich moc wiążąca zależy od przyjęcia przez poszczególne państwa świata konstytucji ogólnoświatowej. Stąd WCPA wkłada mnóstwo energii, by ratyfikacja ta została jak najszybciej dokonana. A więc na terytorium suwerennego superpaństwa działa organizacja zmierzająca do istotnego ograniczenia jego suwerenności wewnętrznej, a możliwie i jej likwidacji; wiadomo, że mimo zapewnień WCPA i jej instytucji suwerenność wewnętrzna czy wyłączność jurysdykcji rządu narodowego w sprawach wewnętrznych w państwie światowym nie zostanie zachowana: rzeczywistą władzę bowiem będzie mieć rząd ogólnoświatowy i ci, którzy będą go kontrolować, a jaka siła powstrzyma go od ingerencji w wewnętrzne sprawy państwa narodowego? I mimo to działalność WCPA nie spotyka się z reakcją formalnego suwerena terytorium, na którym się odbywa. Jeszcze z końcem XIX wieku akcja taka spowodowała by w Stanach najsurowsze i publiczne ukaranie pretendentów do suwerenności państwa, dziś pokrywana jest milczeniem. Nic lepiej nie ilustruje istotnej zmiany w roli i stanowisku współczesnego państwa.

Doszło do tego, że WCPA wysłało 12 XII 1990 r. pismo „Do Wszystkich Prezydentów, Premierów, Królów, Królowych oraz Innych Szefów Rządów i Parlamentów Narodowych" z apelem o poparcie ruchu na rzecz federalnego rządu światowego i o wysianie oficjalnych delegatów do Światowego Zgromadzenia Ustawodawczego. List ten otrzymał (ściślej -powinien był otrzymać) również prezydent Stanów Zjednoczonych. Nie mógł go zignorować jako nieodpowiedzialnego wybryku ludzi niezrównoważonych, gdyż w Komitecie Wykonawczym WCPA uczestniczyło wiele osobistości o renomie światowej, jak choćby trzej jego wiceprezesi: Tony Benn (b. premier rządu Zjednoczonego Królestwa), Gordon Bryant (b. premier rząd u australijskiego) czy Ramsay Clark (b. prokura tor genaralny Stanów Zjednoczonych). Dlaczego prezydent Stanów (jaki inni adresaci listu) nie poinformował swego społeczeństwa o zamiarach WCPA ? Obojętnie, czy przyczyną było niedopuszczenie listu do prezydenta lub jego reakcji na list do środków masowego przekazu, czy obawa przed siłami, które stały za listem czy wreszcie współudział w globalistycznych planach WCPA - każda z tych przyczyn dowodzi, jak dalece posunięte zostało ograniczenie wewnętrznej suwerenności państwa. Jeśli się ponadto weźmie pod uwagę, że WCPA jest personalnie powiąząna z organizacjami World Union i Worid Goodwill, które w 1961 r. utworzyły stowarzyszenie pod nazwą Lucis Trust, sponsorujące ruch zjednoczenia świata, którego z kolei członkami były lub są wybitne osobistości administracji Stanów (np. Robert McNamara, Henry Kissinger, Georg Schultz), — staje się ostatecznie zrozumiale, dlaczego suwerenność wewnętrzna tego państwa ulega, choćby sporadycznie, paraliżowi.

Roman Rybarski napisał w 1926 roku, że przeciwstawienie dobra czy interesu państwowego dobru czy interesowi narodowemu, a polityki państwowej polityce narodowej, w państwie narodowym nie ma sensu. Państwo bowiem jest w tym wypadku środkiem, narzędziem narodu służącym jego celom. Przeciwstawność czy sprzeczność może istnieć najwyżej między narodem, a tym czy innym, konkretnym rządem, ale nie państwem. „Własne państwo jest nie tylko warunkiem normalnego rozwoju narodu, nawet jego bytu, lecz także głównym, może największym przejawem życia narodowego. Naród może w całej pełni wyrazić się tylko we własnym państwie." Natomiast przeciwieństwa między interesem, dobrem czy polityką naródu mogą istnieć „tylko wtedy, gdy dane państwo nie jest narodowe w tym znaczeniu, że nie rządzi w nim jeden naród, że nie nadaje mu charakteru narodowego, tzn. że państwem rządzi np. dynastia albo spółka narodowościowa, że państwo jest zorganizowane na zasadzie ich równouprawnienia, jako równorzędnych czynników rządzących."

Cały ten trafny wywód Rybarski obwarowuje jednym warunkiem: solidarność narodowa musi być najwyższą solidarnością społeczną. „Zasada ta wyraża się przez państwo, a także i poza państwem. Ona porządkuje stosunki społeczne, wprowadza ład między różne solidarności, wyznacza im miejsce." Gdyby jakaś grupa lokalna, zawodowa czy klasowa miała tak wygórowane ambicje, że przeciwstawiłaby się całości i osłabiała wspólnotę narodową, wówczas naród, jeśli nie miałby upaść, musiałby za wszelką cenę złamać tę wybujałość. „Słowem, w razie konfliktu zwycięża narodowa solidarność." Ponieważ epoka, w której pisał Rybarski spełniała ten warunek, mógł on twierdzić, że przeciwstawienie interesu, dobra czy polityki państwa i narodu jest w państwie narodowym bezpodstawne. Już jednak w 50 lat potem warunek ten zaczął gwałtownie zanikać. Solidarność narodowa jako organiczna, mocniejsza od solidarności dobrowolnej i solidarności przymusowej, zaczęła słabnąć i ustępować miejsca różnym solidarnościom kumulatywnym i dobrowolnym, łączącym ludzi w stowarzyszenia samorzutne, do których można wstępować i które można opuszczać wedle ochoty i swobodnego uznania. Solidarność narodowa została zepchnięta z pierwszego miejsca wśród różnych solidarności. W tych warunkach już można, niestety, mówić o przeciwstawności interesów czy dobra i polityki państwa i narodu, ściślej: różnych znaczących i licznych grup w narodzie. Przeciwstawności takie bowiem są już realne i aktualne. Skwapliwie wyzyskują je przeciwnicy państwa narodowego. Już w 1970 r. federaliści regionalni w Europie wołali: „Narody wrócą do używania swej prawdziwej suwerenności dopiero w dniu, w którym państwa narodowe przesta na pretendować do wykonywania jej w ich imieniu, gdy 'suwerenem' będzie znowu naród, jak tego chciał Rousseau i jak się bardzo słusznie mówi jeszcze dziś w jego ojczyźnie." Te pociągnięcia taktyczne niszczą solidarność narodową, prowokują bowiem nowe grupy w narodzie do opozycji wobec suwerenności państwa i do wydzierania jej państwu na swoją rzecz. Znikają sprawy państwowe, w których naród, zdobywając się na zgodną wolę, mógłby po twierdzić swe istnienie. W ten sposób rozrywa się związek suwerenności państwa z suwerennością narodu, stanowiący podstawę państwa narodowego. Mieści się to w szerszej i dalekosiężnej strategii jego likwidacji.

Z tych wstępnych działań podejmowanych w sferze teorii i praktyki przez przeciwników państwa narodowego wyłaniają się już zarysy struktury przyszłego państwa ponadnarodowego:

Ludność - główny element superpaństwa - już została odpowiednio przygotowana i przekonana do zjednoczenia Europy; w Unii Europejskiej za zjednoczeniem Europy zachodniej opowiada się poważna większość każdego narodu (średnio w Unii: 1993 - 74%); zwolennicy superpaństwa europejskiego mają wszędzie (z wyjątkiem Danii i Zjednoczonego Królestwa) przewagę nad jego przeciwnikami (średnio w Unii: 1993 - 47% w stosunku do 26%) ; rozluźnione zostały węzły solidarności narodowej i pojawiła się obok lub w miejsce świadomości narodowej świadomość przynależności do europejskiego organizmu politycznego; obywatele jednego państwa członkowskiego Unii Europejskiej przebywający w innym państwie członkowskim mają już prawo udziału w tamtejszych wyborach samorządowych; młodzież polska, według badań ankietowych, w większości jest za Europą bez granic, za jednym jej ustrojem, jednym językiem (angielskim), tylko wśród mniejszości będącej za jedną religią, jeszcze na razie większość jest za religią katolicką; zwolna narody europejskie poddają się zmianom odpowiednim do wymogów superpaństwa przyszłości: stają się „otwarte", tzn. podatne na wymieszanie z innymi narodami, „wyzwolone z przesądów", tzn. wolne od więzów tradycji i przywiązania do wielkiej i malej ojczyzny.

Terytorium, poddane różnym zabiegom teoretycznym (podważenie zasady jego integralności) i praktycznym (regiony, euroregiony), już jest przygotowane na likwidację granic; aktualnie na terenie tzw. „Schengenlandu", tzn. większości państw Europy zachodniej i środkowej granice utraciły (na podstawie umów w Schengcn -1985,1990) charakter symbolu suwerenności państwa w sferze kontrolowania międzynarodowego ruchu osób i towarów: innymi słowy, w tej dziedzinie aktywności ludzkiej znikły terytoria państw narodowych i powstało jedno superterytorium, choć superpaństwa -jego właściciela i gospodarza -jeszcze nie ma; liczne pasy przygraniczne, na razie dość opieszale, ale nie bez rezultatów, pracują na rzecz obalenia wszelkich podziałów między większością narodową a mniejszościami, stłumienia wzajemnych roszczeń i wytworzenia atmosfery współżycia, w której linia graniczna stanie się jedynie anachronicznym znakiem na mapie nie mającym odpowiednika w rzeczywistości.

Suwerenność jest już wystarczająco „rozcieńczona" przez samoograniczanie się państw, którego formalna „dobrowolność" jest coraz częściej wynikiem różnych interwencji i ingerencji z zewnątrz, zarówno jawnych jak i tajnych. Sprzyja to bagatelizowaniu samej suwerenności, a więc przygotowaniu narodów i państw do bezbolesnej jej utraty na rzecz superpaństwa. Dalszych informacji o nim, o spodziewanym rozwoju i ostatecznym kształcie, szukać można już tylko w całościowych jego wizjach.

WIZJE  KONSTYTUCYJNE

(...) Najciekawszą jednak wizją omawianego typu, jedną z najnowszych i — co najważniejsze - konsekwentnie przybliżaną ku realizacji, jest wizja światowego ustroju politycznego przewidzianego dla Federacji Globu, wyłaniająca się z projektu jej konstytucji. Projekt ten został uchwalony przez Światowe Zgromadzenie Ustawodawcze (World Constituent Assembly-WCA) w 1977 r. większością 137głosów przeciw jednemu. Uczestnicy Zgromadzenia pochodzili z 25 państw i 6 kontynentów. Jak wynika z dokumentów Stowarzyszenia na Rzecz Ogólnoświatowej Konstytucji i Ogólnoświatowego Parlamentu (Worid Constitution and Parliament Association - WCPA), do 1991 r. został on wstępnie ratyfikowany prawdopodobnie tylko przez Portugalię i Egipt.

Sam układ treści projektowanej konstytucji Globu jest odbiciem, oczywiście z dużymi odchyleniami, typowego układu konstytucji państw narodowych. Są w nim także elementy nowe, wynikające z zasięgu Federacji Globu, której konstytucja ma służyć. Jej treść prawna, poprzedzona preambułą utrzymaną w tonie frazeologii New Age i Klubu Rzymskiego, dotyczy ogromnego zakresu spraw: ogólnych zasad ustroju światowego (art. I); - jego organów (art. IV); Parlamentu Światowego (art. V); światowej władzy wykonawczej (art. VI); administracji światowej (art. VII); tzw. zespołu integrującego (art. VIII - element nowy: przepisy utrzymujące spoistość Federacji); sądownictwa światowego (art. IX); systemu egzekucji praw (art. X); rzecznika praw obywatelskich (art. XI); praw obywateli świata (art. XII); zasadniczych dyrektyw dla Rządu Światowego (art. XIII); gwarancji i zastrzeżeń (art. XIV); światowych stref federalnych i stolic (art. XV); terytoriów światowych i stosunków zewnętrznych (art. XVI); ratyfikacji i wykonania postanowień konstytucji (art. XVII); jej poprawek (art. XVIII); oraz Prowizorycznego Rządu Światowego (art. XIX). Tekst konstytucji nie jest jeszcze definitywny. Prace nad nim trwają nadal w specjalnej komisji, a z początkiem lat 90-tych zostali do nich zaproszeni z Polski marksistowscy specjaliści prawa państwowego, profesorowie Adam Łopatka i Sylwester Zawadzki, którzy uprzednio weszli jako honorowi sponsorzy do WCPA.

Już nawet pobieżny przegląd treści konstytucji pozwala uchwycić istotną cechę projektowanego superpaństwa: opresywność. To państwo musi być totalitarne mimo całej frazeologii liberalno-demokratycznej, w którą został przyodziany projekt jego konstytucji. Jak poucza schemat ustroju Federacji Globu (por. s. 86), władze federalne będą mieć kontrolę nad całym życiem mieszkańców Ziemi. Wszystko, co znajduje się poniżej linii z napisem. „Administracja światowa", będzie podlegać kompetencjom urzędów federalnych, nawet jeśli będą one w jakimś stosunku dzielone z kompetencjami władz państw członkowskich: od genetyki poprzez żywienie, mieszkanie, osiedlanie się, handel, transport itd. aż nawet po po sztukę. Najgroźniejszym elementem ca...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin