Kir Bulyczow - Swiatynia_czarownic.txt

(237 KB) Pobierz
   Kir Bu�yczow
   �wi�tynia czarownic
   Przek�ad Tadeusz Gosk
   

   
   P�nym wieczorem z pok�adu statku kosmicznego �Granat�, parkuj�cego na orbicie wok�planetarnej, dostrze�ono wielki po�ar. Po�ar szala� na stepie w rejonie stacji badawczej. W owym momencie na stacji znajdowa�o si� siedmioro cz�onk�w jej za�ogi oraz jeden � Andrew Bruce. Bruce uda� si� na powierzchni� globu pok�adowym kutrem planetarnym, aby odwie�� poczt� i brakuj�ce wyposa�enie stacji, a w powrotnej drodze zabra� zgromadzone pr�bki i chorego naukowca.
   Nikt z kosmonaut�w nie by� przedtem na planecie, i dlatego na pok�adzie statku niewiele o niej wiedziano poza tym, �e pe�no tam wszelkiego rodzaju potwor�w, za� rozumni mieszka�cy step�w � dzicy koczownicy � nieustannie ze sob� walcz�.
   Po�ar, o kt�rym mowa, by� tego wieczoru ju� kt�rym� z kolei. Zarejestrowano ich co najmniej cztery. Jeden wielki � p�on�� step, i trzy ma�e � wyniki napad�w i potyczek.
   Stacja by�a dobrze zabezpieczona przed atakami dzikus�w, z pocz�tku wi�c po�ar nie wzbudzi� w nikim niepokoju. Dy�urny radiotelegrafista na wszelki wypadek wywo�a� stacj�, aby zapyta�, czy jej za�oga nie potrzebuje pomocy.
   Stacja nie odpowiada�a.
   Radiotelegrafista zameldowa� o tym oficerowi wachtowemu.
   Wachtowy rozkaza� wystrzeli� �oko� � satelit� obserwacyjne-pozosta� w kabinie radiowej, podczas gdy radiotelegrafista nadal wywo�ywa� stacj�.
   �Oko� zesz�o nad powierzchni� planety i przekaza�o jej obraz. P�on�a w�a�nie stacja.
   Pali�y si� jej sto�kowate, podobne do wigwam�w tubylc�w budynki. P�omienie ogarn�y nawet kuter planetarny, stoj�cy o jakie� pi��dziesi�t metr�w od zabudowa�. Na ekranie mo�na by�o rozr�ni� postacie miotaj�ce si� mi�dzy j�zorami p�omieni. Dym � czarny, g�sty i t�usty � zasnuwa� pogorzelisko i ci�gn�� si� na par� kilometr�w w step.
   Oficer wachtowy obudzi� kapitana i poleci� przygotowa� do startu drugi kuter planetarny. Zgodnie z instrukcj� kosmiczny statek liniowy mia� dwa kutry, z kt�rych jeden musia� by� w stanie pe�nej gotowo�ci operacyjnej. Ale w�a�nie on pali� si� teraz na powierzchni planety, odkonserwowanie wi�c rezerwowego musia�o troch� potrwa�.
   Kapitan potwierdzi� rozkaz oficera wachtowego. Kutrem ruszy� na planet� lekarz, drugi nawigator Griszyn i dwaj in�ynierowie.
   Podczas gdy przygotowywano kuter, wydawano bro� i �adowano lekarstwa, w ster�wce zastanawiano si� gor�czkowo, co te� na stacji mog�o si� wydarzy�.
   Gdyby nawet w kt�rym� z wigwam�w wybuch� przypadkowy po�ar, to zosta�by on szybko ugaszony przez automaty po�arnicze. Zreszt� ma�o prawdopodobny by� po�ar a� tak nag�y, by m�g� przeszkodzi� w nawi�zaniu ��czno�ci z �Granatem�. Najwidoczniej na stacj� kto� napad�, a atak by� tak dobrze przygotowany, �e zaskoczy� nawet do�wiadczonego szefa stacji Konrada �mud� i kapitana Floty Kosmicznej Andrewa Bruce�a.
   Los tego ostatniego niepokoi� kapitana najbardziej. Byli starymi kolegami, razem studiowali, razem uczyli si� lata�. Po katastrofie, kt�rej Andrew uleg� par� lat temu, musia� zrezygnowa� ze s�u�by liniowej i polecie� w charakterze przedstawiciela Floty Kosmicznej na planet� Pe-U. Prze�y� tam wiele niebezpiecznych przyg�d (opisanych w powie�ci �Agent FK�) i dopiero teraz, wylizawszy si� z ran, wraca� do Centrum Galaktycznego, gdzie mia� otrzyma� nowy przydzia� s�u�bowy.
   Andrew by� cz�owiekiem energicznym i przymusowa bezczynno�� na pok�adzie �Granatu�, kt�ry niespiesznie w�drowa� od planety do planety, zaopatruj�c stacje badawcze i wymieniaj�c ich za�ogi, bardzo go nu�y�a. Kiedy poprosi�, aby pozwolono mu zamiast nawigatora polecie� na planet�, kapitan statku z przyjemno�ci� si� na to zgodzi�. Teraz okaza�o si�, �e pope�ni� b��d, bo wyprawa ta mog�a si� dla Andrewa bardzo �le sko�czy�.
   Kuter planetarny wyl�dowa� obok stacji mniej wi�cej w p�torej godziny od zauwa�enia po�aru.
   Po�ar ju� dogasa� p�omie� poch�on�� wszystko, co by� w stanie po�re�. Ze stacji pozosta�y jedynie czarne szkielety �wigwam�w� i nawet kuter by� w �rodku kompletnie wypalony. Na pogorzelisku uda�o si� odszuka� zw�oki czworga ludzi, z kt�rych jednego rozpoznano jako Konrada �mud�. Reszta zw�ok by�a w takim stanie, �e identyfikacja by�a mo�liwa jedynie w Centrum Galaktycznym, gdzie przechowywano karty uz�bienia naukowc�w. Opodal spalonej stacji znaleziono Ingrid Han, geologa z za�ogi naukowej. By�a w bardzo ci�kim stanie, niemal konaj�ca. G�ow� mia�a rozbit� jakim� ci�kim przedmiotem.
   Podczas gdy lekarz stara� si� udzieli� rannej pierwszej pomocy, a jeden z in�ynier�w kr�ci� film, aby potem na statku spr�bowa� dociec przyczyn tragedii, nawigator z drugim in�ynierem ruszyli ku zaro�ni�tej krzewami dolince, gdzie �oko� wypatrzy�o kilka niewielkich sk�rzanych namiot�w, w jakich mieszkali koczownicy.
   Zwiadowcy ostro�nie podeszli do wigwam�w, przed kt�rymi t�oczyli si� ich mieszka�cy � brudni, prymitywni, niemal nadzy ludzie, kt�rzy gwa�town� gestykulacj� od�egnywali si� od udzia�u w zniszczeniu stacji, powtarzaj�c s�owa �oktin hasz�. Ich zaprzeczenia jednak by�y mocno nieprzekonuj�ce, poniewa� nawigator zauwa�y� w osadzie przedmioty pochodz�ce z wyposa�enia stacji, a ponadto twarze i r�ce wi�kszo�ci dzikus�w by�y wymazane sadz�. By�o oczywiste, �e przynajmniej wynie�li ju� co si� da�o z pogorzeliska.
   Tymczasem �oko� bada�o okolice stacji. Zdo�a�o wypatrze� i sfotografowa� kilka grup je�d�c�w. Na stepie zacz�� si� pe�ny podniecenia ruch i zapewne wiadomo�� o zag�adzie stacji szeroko si� ju� rozesz�a. W grupach je�d�c�w zauwa�onych z powietrza nie by�o ani jednego z trzech zaginionych naukowc�w. Nie mo�na by�o zreszt� wykluczy�, �e oni r�wnie� zgin�li w po�arze.
   Poniewa� niedaleko stacji wykryto skupisko gigantycznych, drapie�nych gad�w, zwanych tyranozaurami, zacz�to podejrzewa�, �e stacja uleg�a zag�adzie w wyniku ich napadu, co by�o prawdopodobne, gdy� na samej granicy terenu stacji uda�o si� odszuka� �lady �ap jednego z tych potwor�w � wgniecenia gruntu o �rednicy oko�o metra.
   Dalszych poszukiwa� trzeba by�o na razie zaniecha�, poniewa� lekarzowi nie uda�o si� ocuci� Ingrid Han, kt�ra jego zdaniem mog�a w ka�dej chwili umrze�. Postanowiono natychmiast wraca� na statek, a o �wicie kontynuowa� poszukiwania. �Oko� pozosta�o nad stepem, rejestruj�c ruchy koczownik�w.
   Przez ca�� noc w ster�wce �Granatu� analizowano zdj�cia przekazane przez �oko�. Jednak�e i tym razem w grupach je�d�c�w i w grupach skupionych w obozowiskach na stepie nie uda�o si� wypatrzy� ani jednego z Ziemian.
   Rano kuter znowu polecia� na powierzchni� planety i wyl�dowa� ko�o wielkiego obozowiska, znajduj�cego si� oko�o trzydziestu kilometr�w od stacji. Obozowisko akurat szykowa�o si� do zmiany miejsca i przyj�o ludzi niech�tnie, �eby nie powiedzie� wrogo. Szuka� Ziemian w licz�cym wiele setek skupisku ludzi, kt�rzy zaprz�gali konie, zwijali namioty, pakowali dobytek, przygotowywali posi�ek, by�o spraw� nie�atw�. Ani naukowc�w, ani przedmiot�w pochodz�cych ze stacji nie znaleziono.
   �Granat� pozostawa� na orbicie. Czekano, a� Ingrid Han odzysk przytomno��. Obserwacje stepu trwa�y nadal, ale nikogo poza tubylcami i masami niezwyk�ych zwierz�t, wygl�daj�cych tak, jakby zesz�y z kart atlasu paleontologicznego, nie zauwa�ono. Tak min�� drugi dzie� i nast�pi� trzeci.
   Z ka�d� chwil� nadzieja na odnalezienie Andrewa Bruce�a i dw�ch naukowc�w ze stacji stawa�a si� coraz bardziej iluzoryczna.
   
   * * *
   Andrew Bruce by� wdzi�czny kapitanowi za to, �e pozwoli� mu zaprowadzi� kuter na powierzchni� planety i pozosta� tam do rana.
   Kuter wyl�dowa� na zielonej ��czce obok grupy sto�kowatych budynk�w stacji. Na jego powitanie wysz�a ca�a siedmioosobowa za�oga.
   Kiedy cz�owiek widzi jak�� grup� ludzi po raz pierwszy i wie, �e za kilkana�cie godzin rozstanie si� z nimi na zawsze, ca�a uwaga koncentruje si� na jednej lub dw�ch twarzach.
   Andrew pozna� przed kilkoma laty Konrada �mud�, szefa stacji, kt�ry od tego czasu uty�, postarza� si� i wy�ysia�, ale nie straci� energii i pewno�ci siebie bardzo silnego i zdrowego cz�owieka.
   Stacja istnia�a na planecie ju� p�tora roku i jej za�oga st�skni�a si� za nowymi twarzami. Konrad �ciska� i obejmowa� Andrewa z takim entuzjazmem, jakby odzyska� dawno zaginionego brata. Nast�pnie przedstawi� go innym naukowcom i wzrok Andrewa zatrzyma� si� na przystojnej, szczup�ej kobiecie w szortach i koszulce gimnastycznej, kt�ra okaza�a si� geologiem Ingrid Han.
   Przed wej�ciem do budynku stacji Andrew rozejrza� si� doko�a.
   By�o gor�co i bezwietrznie. �Wigwamy� sta�y na �agodnym zboczu opadaj�cym ku niewielkiemu jeziorku, kt�re otacza�y zaro�la trzciny. Dalej zaczyna� si� step. Gdzieniegdzie pi�trzy�y si� na nim wzg�rza poro�ni�te rzadkimi krzewami i k�pami drzew. Gra�y cykady, og�uszaj�co szczebiota�y ptaki. Step ju� przekwita�, ale trawa jeszcze nie po��k�a i wydziela�a ci�kie, wilgotne aromaty.
   W oddali, przy k�pie drzew stali ludzie. Ich postacie, widziane przez g�ste od gor�ca powietrze, ko�ysa�y si� i falowa�y.
   � Kto to? � zapyta� Andrew.
   � Nasi s�siedzi � odpar� Konrad. � Uciekinierzy. P�niej dok�adniej ci o nich opowiem.
   Weszli do wn�trza sto�ka. W �rodku by�o nieco ch�odniej.
   � Nie w��czamy klimatyzacji � powiedzia� Konrad. � Tak jest zdrowiej, unika si� przezi�bie�, katar�w. Noc� jest tu ch�odno. Odpoczywaj. Wy�adujemy sprz�t i zrobimy kolacj�. Wieczorem zobaczysz widowisko.
   � Jakie?
   � Nie b�d� taki niecierpliwy. Ciekawe.
   Wbieg� malutki, czarniawy m�czyzna, kt�rego zro�ni�te brwi nadawa�y jego twarzy wyraz zas�pienia i rozpaczy. Rzuci� worek z poczt� i wyszarpn�� zza pasa blaster.
   � Jakby czu�y! � krzykn�� i rzuci� si� do wyj�cia.
   � Co si� sta�o?
   Konrad otworzy� szaf� �cienn� i wyj�� stamt�d drugi blaster.
   � Mo�esz popatrze� � powiedzia�. � Tylko nie odchod� od wigwamu. One maj� niez�e z�by!
   Andrew zwyk� by� s�ucha� rad ludzi do�wiadczonych. W po�owie �ycia zaczyna si� rozumie�, �e ciekawo�� jest naganna, zw�a...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin