Pseudonim Rygor
wczoraj, 10:47 Filip Gańczak / Newsweek Polska
Statek wpływający do portu w Algierze w 1942 r., fot. Getty Images/FPM
Polski oficer stworzył w Afryce północnej siatkę szpiegowską, której działalność zmieniła losy II wojny światowej.
Na pokładzie statku, który rankiem 21 lipca 1941 roku przybija do Algieru, jest Polak, major Mieczysław Słowikowski. Ma przy sobie depesze z zadaniami wywiadowczymi, książkę szyfrów i pół miliona franków. W głowie kotłują się pytania: będzie kontrola bagażu? A jeśli tak, to na ile skrupulatna? – Pańska karta tożsamości nie jest w porządku – oznajmia francuski policjant. Słowikowski zostaje zaprowadzony do portowego komisariatu. Po czterech godzinach nerwowego oczekiwania dowiaduje się, że wszystko się zgadza, a funkcjonariusza zaniepokoiła tylko poprawiana w dokumentach data. Dzięki temu incydentowi major unika kontroli bagażu, jakiej poddani zostają pozostali pasażerowie. Może zgodnie z planem rozpocząć misję, która zmieni losy II wojny światowej.
Wybuch wojny zastaje Słowikowskiego (1896-1989) w Kijowie. Formalnie jest sekretarzem w tamtejszym konsulacie RP. W rzeczywistości pracuje dla Dwójki, słynnego Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, czyli polskiego wywiadu wojskowego. Po klęsce wrześniowej dostaje się do Paryża. Formuje się tam już wojsko polskie pod dowództwem gen. Władysława Sikorskiego.
Po kapitulacji Francji i utworzeniu kolaboracyjnego rządu Vichy Sikorski ewakuuje się do Wielkiej Brytanii. Ale w południowej Francji wciąż przebywają tysiące naszych żołnierzy – wyczerpanych bojami, sfrustrowanych kolejną klęską, rozgoryczonych, pozbawionych dokumentów i opieki. Słowikowski – działając teraz w cywilu jako doktor Skowroński – z własnej inicjatywy organizuje ich przerzut do Anglii. Początkowo wizy wyjazdowe załatwia w zamian za łapówki i prezenty dla urzędników. Z Francji wypuszczani są tylko mężczyźni po 45. roku życia, więc w paszportach wstawiane są fikcyjne daty urodzenia, a żołnierze do zdjęć farbują sobie włosy na siwo, zapuszczają wąsy i brody. Gdy legalna ewakuacja staje się niemożliwa, Słowikowski opłaca przemytników. Powstaje szlak przerzutowy przez neutralną Hiszpanię.
W sumie od lipca 1940 do maja 1941 roku Słowikowskiemu udaje się ewakuować przez Hiszpanię i Afrykę ponad 2,5 tys. żołnierzy. Zasilają oni tworzone w Wielkiej Brytanii jednostki Wojska Polskiego. We Francji Słowikowski podejmuje także działalność wywiadowczą. W grudniu 1940 roku udaje mu się uzyskać informację wielkiej wagi: Niemcy przerzucają do Libii oddziały, które mają wzmocnić siły włoskie i wspólnie wyprzeć Brytyjczyków z Afryki Północnej. Wiadomość zostaje przekazana do Londynu, ale generał Archibald Wavell, dowódca wojsk brytyjskich na Bliskim Wschodzie ignoruje ostrzeżenie. W lutym 1941 roku Afrika Korps pod dowództwem gen. Erwina Rommla jest gotowy do działania; w marcu Niemcy podejmują w Libii ofensywę i w kolejnych miesiącach niebezpiecznie zbliżają się do kontrolowanego przez Anglików Kanału Sueskiego. Staje się jasne, że na losy wojny w Europie duży wpływ będą miały wydarzenia w Afryce.
1 maja 1941 roku Słowikowski zostaje mianowany szefem Ekspozytury Wywiadowczej Afryka Północna z siedzibą w Algierze. Wcześniej na to stanowisko przewidywany był oficer brytyjski, ale zażądał ponad roku na rozpoczęcie pracy. Słowikowski ma ją zacząć natychmiast. Będzie teraz działał pod pseudonimem Rygor.
Algier to w tym czasie centrum polityczne całej francuskiej Afryki Północnej. Miejscowe władze są podporządkowane rządowi w Vichy. Ruch oporu jeszcze nie istnieje. Na całym terenie aktywnie działa gestapo i służby faszystowskich Włoch. Brytyjczycy ani Amerykanie nie mają tu agentów. Klimat tego miejsca dobrze oddaje słynny hollywoodzki film "Casablanca” z 1942 roku.
Słowikowski, który tę część świata długo znał tylko z "Listów z Afryki" Henryka Sienkiewicza, błyskawicznie odnajduje się w nowych warunkach. Do spółki z prezesem miejscowej Polonii rozkręca fabrykę płatków owsianych. Przykrywka poważnego biznesmena pozwala mu swobodnie podróżować. Major zawsze nosi przy sobie pistolet, ale wie, że najważniejszą bronią szpiega jest – jak podkreśla – "sam charakter człowieka, jego wiedza i doświadczenie, inteligencja, spryt i stanowczość, opanowanie i odwaga, znajomość psychiki ludzkiej, a przede wszystkim – szczęście". "Rygor" ma zwłaszcza wielkie szczęście do ludzi. Umie ich sobie zjednywać. Do pomocy ma kilku polskich oficerów. Ale niemal cała sieć wywiadowcza, jaką tworzy, składa się z Francuzów. Wśród ludzi Słowikowskiego są Jean Lacaze, naczelny dyrektor koncernu Shell na Afrykę Północną, a także wrogo nastawieni do kolaboracji z Niemcami komisarze miejscowej policji.
Stopniowo ekspozytura "Rygora" obsadza we francuskiej Afryce Północnej ważniejsze porty, centra administracyjne i wojskowe, a z czasem także większe miasta, węzły kolejowe i ośrodki górnicze. Powstaje nawet placówka kontrwywiadowcza zajmująca się rozpracowywaniem agentów państw Osi. "Czułem się jak olbrzymi pająk ogarniający pajęczyną coraz to większe przestrzenie kraju" – napisze po latach Słowikowski. Depesze do Anglii nadaje przez radiostację ukrytą w sklepie ze sprzętem radiowym. Łącznie wyśle ich grubo ponad tysiąc.
Londyn dostaje od "Rygora" bezcenne dane: opisy lotnisk, portów, kopalń, składów paliwa, plany obrony wybrzeża, informacje o ruchach okrętów, raporty o nastrojach ludności. "Stwierdziłem z zadowoleniem, iż mam wiadomości o wszystkich jednostkach wojskowych, bateriach i umocnieniach brzegowych, znałem dokładnie zapasy amunicji, bomb lotniczych oraz całego zaopatrzenia wojennego" – wspomina w książce Słowikowski. Na podstawie słanych przez niego informacji Amerykanie i Brytyjczycy opracowują plan inwazji na francuską Afrykę Północną. 8 listopada 1942 roku na plażach Maroka i Algierii lądują wojska aliantów pod dowództwem gen. Dwighta Eisenhowera. Rozpoczyna się operacja "Torch" – wówczas największa akcja desantowa w historii. W ciągu zaledwie doby cała francuska Afryka Północna zostaje zajęta. To pierwszy tak wielki sukces zachodnich aliantów. Niemieckie wojska gen. Rommla są teraz otoczone i w ciągu pół roku zostaną całkowicie zniszczone. Amerykanie i Brytyjczycy przeprowadzą potem z Afryki udaną inwazję na Sycylię i dalej na Półwysep Apeniński.
Generał Sikorski ma mocno zdziwioną minę, gdy w lutym 1943 roku amerykański prezydent Roosevelt dziękuje mu za pracę polskiego wywiadu w Afryce Północnej. Sikorski o pracy siatki "Rygora" nie był informowany. Major otrzymuje Order Imperium Brytyjskiego, pierwsze tak wysokie odznaczenie dla oficera polskiej armii lądowej, i amerykańską Legię Zasługi – jedyne odznaczenie dla polskiego żołnierza przyznane przez Roosevelta. Słowikowskiemu na zawsze zostaną w pamięci słowa oficera angielskiego wywiadu Wilfrieda Dunderdale’a: "Szkoda, że nie jest pan Brytyjczykiem, gdyż za to, co pan zrobił, do końca swego życia nie musiałby już pan pracować". Od Polaków major odbierze Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.
We wrześniu 1944 roku Ekspozytura Afryka Północna przestaje istnieć. Słowikowski przenosi się do Wielkiej Brytanii. Dostanie pracę w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Szkocji. Umiera w Londynie 29 lipca 1989 roku. Akurat w czasie, gdy w Polsce wali się władza czerwonych towarzyszy. 11 listopada 2009 roku prezydent Lech Kaczyński pośmiertnie odznacza Słowikowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Autor: Filip Gańczak Źródła: Newsweek Polska
pietrzyk_91