Graham Heather - Miłość pod choinkę.pdf

(446 KB) Pobierz
356970252 UNPDF
Heather Graham Pozzessere
GWIAZDKA MIŁOŚCI
Miłość pod choinkę
WIGILIJNA POTRAWKA Z ANANASA ISERA WEDŁUG SIOSTRYSLOAN
Przepis Heather Graham Pozzessere
Przepis ten dała mi moja siostra, która z kolei otrzymała go od siostry mojego szwagra, Sloan.
Potrawka okazała się tegorocznym przebojem na naszym świątecznym stole. Jest słodka, krucha i
zupełnie inna niż wszystkie!
SKŁADNIKI:
2 duże puszki ananasów w plasterkach
2 filiżanki startego sera typu cheddar
1 filiżanka cukru
6 łyżek stołowych mąki
1 opakowanie (3 porcje) pokruszonych krakersów pół kostki stopionego masła
PRZYGOTOWANIE:
Zmieszać pokrojone w kostkę ananasy i ser. Odstawić. 'Zmiksować mąką z cukrem. Do mieszaniny
dodać owoce i ser. Całość umieścić w żaroodpornym naczyniu. Wierzch posypać krakersami i polać
stopionym masłem. Piec w dobrze nagrzanym piekarniku około 35 do 40 minut. Schłodzić i
podawać.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Co byś chciała dostać pod choinkę, kochanie? - Cary Adams wsparła brodę na dłoniach i nachyliła
się do swojej przyjaciółki, June Harrison.
Cary była brunetką. Gładkie, lśniące włosy okalały jej delikatną twarz, a oczy barwy przedniego
miocta iskrzyły się, kiedy się uśmiechała. Duże i niewinne, przypominały oczy anioła Zwiastowania.
- Nie co, a kogo - odparła z rozbawieniem June. - Nieważne, jak się będzie nazywał. Liczy się tylko to,
żeby był wysokim, przystojnym brunetem. No i, oczywiście, musi być bogaty - dodała po chwili
namysłu, po czym wykrzywiła twarz. - Nie pomyśl sobie, że jestem materialistką, ale ten świat jest już
tak ułożony, że te cechy są bardzo ważne u mężczyzn.
Cary uśmiechnęła się, oparła na krześle i wycelowała palcem w June.
- To nie w porządku z twojej strony. Nie jestem w stanie załatwić ci takiego prezentu.
- Nie? No, cóż. I tak wcale go nie oczekuję. Ale pani, pani Adams, z cąłą pewnością zasługuje na
właśnie takiego mężczyznę: wysokiego, przystojnego i ciemnowłosego bogacza.
232
GWIAZDKA MIŁOŚCI
- A jeśli wolę blondynów?
- Przykro mi, ale musi być dokładnie taki, jakiego przed chwilą opisałam. Koniec i kropka.
Cary roześmiała się i rozejrzała po pokoju.
Mimo iż święta Bożego Narodzenia wypadały niedługo po uroczystościach Dziękczynienia, Cary
nigdy nie miała dość świątecznych kolacji w gronie przyjaciół z biura. Rozkoszowała się wówczas
muzyką, zapachem ostro-krzewu, choinką i świeczkami. Dzisiaj natomiast cieszył ją nawet śnieg,
który grubą puchową kołdrą przykrył chodniki i ulice.
Pary z niecierpliwością czekała na wieczorną zabawę, w której miały uczestniczyć rodziny
pracowników „Ele-gance". Rokrocznie wydawca magazynu, Jason McCready, wynajmował w tym
celu salę balową w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Bostonie. Podczas świątecznej
imprezy Cary z błogością przypatrywała się raczkującym maluchom i rozbawionej młodzieży, która
krążyła wśród wystrojonych w smokingi kelnerów i kosztowała specjalnego ponczu w kolorze żywej
czerwieni. Dorośli zaś raczyli się do woli szampanem, grzanym alkoholem z jajkiem, piwem i winem.
Na stole zwykle zjawiały się olbrzymie indyki i szynki. Można też było wygrać kuchenkę
mikrofalową, telewizor, magnetowid i tym podobne sprzęty. Mimo licznych dziwactw Jason
McCready potrafił doskonale zorganizować bożonarodzeniowe przyjęcie dla swoich pracowników.
Nikt nie wychodził z imprezy z gołymi rękami. Biesiadnicy ciągnęli z kapelusza losy z nazwiskami
osób, z którymi mieli wymienić się upominkami. W zasadzie wszyscy, bez względu na zapatrywania
religij-
233
ne, radośnie przyłączali się do wspólnej zabawy, która przebiegała w atmosferze ciepła i harmonii.
- Hej, dzieciaku! Jesteś śmiertelnie poważna. A prze cież przyszłyśmy tu, żeby się bawić. Mam rację?
Cary zamrugała, po czym uśmiechnęła się. June, która pracowała w dziale reklamy, przyglądała się
jej z uwagą. Od pięciu lat była zwierzchnikiem Cary, którą początkowo denerwował nonszalancki
zwrot „dzieciak", skierowany pod jej adresem. Szybko jednak przekonała się, że June zwraca się tak
do niej z czystej sympatii. Po burzliwym, pełnym konfliktów początku ich współpracy te dwie kobiety
zostały bliskimi przyjaciółkami.
- Zamyśliłam się - odparła Cary.
- To straszne! - mruknęła z kpiną June, niezwykle atrakcyjna blondynka o łagodnych szarych oczach.
Była tak zgrabna, że mogłaby pozować do zdjęć magazynom o modzie. Jednocześnie była pełna
temperamentu i miała smy-kałkę do interesów. Energicznie zamieszała kawę po irlan-dzku i spytała: -
O czym myślisz? O mężczyznach?
- Nie. A właściwie tak. O jednym konkretnym. Pomyślałam sobie, że McCready wydał doskonałe
przyjęcie. Jest to dosyć dziwne, zważywszy, jaki to dziwak - dodała niepewnie.
June uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Cary wiedziała, że jej przyjaciółka doskonale
zrozumiała, co ma na myśli. Jason McCready był zdecydowanie przystojnym, wysokim mężczyzną
około czterdziestki. To dosyć młody wiek jak na zawodową pozycję, którą zajmował. Mówiono o
nim, że gdy miał zaledwie dwadzieścia lat, był już żywiołowym i pełnym pomysłów inteligentem.
Dzięki swym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin