tradycje literackie polskiego pozytywizmu.doc

(54 KB) Pobierz
TRADYCJE LITERACKIE POLSKIEGO POZYTYWIZMU

TRADYCJE LITERACKIE POLSKIEGO POZYTYWIZMU

Do programowych tendencji myślenia pozytywistycznego należało orientowanie się na teraźniejszość. Oceniano ją krytycznie, nierzadko w słowach ostrych, ale jednocześnie pojmowano jako rzeczywistość, której ani przeskoczyć, ani przeczekać, ani odrzucić nie można; współczesność„tu i teraz”dyktuje wymagania, stawia zadania, domaga się „obróbki”. Cechą postawy romantycznej było przeżywanie teraźniejszości jako czasu nieznośnego, „niegotowego”, od którego ucieka się w przyszłość i w przeszłość. Romantyk czuje sięjak to formułował A. de Musset w Spowiedzi dziecięcia wieku (1835)boleśnie usytuowany pomiędzy tym, co było, a już nie jest, i tym, co będzie, a jeszcze nie jest. Współczesność jawi mu się jako faza przejściowa o tyle tylko warta zaangażowania, o ile tym zaangażowaniem człowiek przyspiesza jej przezwyciężenie Stąd romantyczne ucieczki od teraźniejszości: marzenia o przyszłości, projekty przyszłego świata wolności i harmonii powszechnej, próby rewolucyjnego wdzierania się w wymarzone jutro. Stąd również nostalgiczne „wyprawy” do różnych obszarów przeszłości jako krainy doświadczeń dozwalających odkryć bieg dziejów (historiozofowie romantyczni stale wywodzili z rekonstrukcji przeszłości wizje przyszłości) bądź jako domeny „odetchnienia” od skarlałego „dzisiaj”.

Pozytywistyczne doktryny filozoficzne, niechętne marzycielstwu, spekulacjom teoretycznym i budowaniu utopii, nie usposabiały do wybiegania w przyszłość zbyt odległą i nie motywowały sięgania do przeszłości, zwłaszcza do przeszłości niedostępnej dla scjentystycznych instrumentów poznawczych; tym bardziej nie zachęcały do tęsknot za „minionymi kształtami”. Badanie dziejów należało do postulatów pozytywistycznychnajogólniej pojęty historyzm stanowił jedną Z fundamentalnych zasad myślenia pozytywistycznego o społeczeństwieale nalegano właśnie na badanie, poznawanie „bezstronne”, umożliwiające lepiej rozumieć korzenie teraźniejszości i sterować jej ewolucją. Nastawienie poznawczo-krytyczne w stosunku do przeszłości narodowej, deklarowane wraz z odcinaniem się od romantycznomesjafljstyczng0 jej rozgrzeszania, cechowało całą historiografię pozytywistycznąwszystkiej jej „szkoły”.

Postawa poznawcza nie uchylała generalnego w epoce zaufania do tych formacji dziejowych, w których przeważały tendencje racjonalistyczne i reformatorskie tym bardziej nie pomniejszało sympatii lub antypatii poszczególnych „szkół” do określonych zjawisk historycznych, Inne blaski i cienie widzieli w dziejach historycy krakowscy związani ze stronnictwem stańczyków, a inne uczeni ze „szkoły” warszawskiej o zabarwieniu liberalno-demokratycznym choć w obu „szkołach” bardzo interesowano się np. XVIII-wiecznymi próbami ratowania państwa i unowocześnienia społeczeństwa.

Zróżnicowanie nastawień ideowych wśród historyków profesjonalnych oddziaływałowszak był to okres koniunktury dla profesjonalizmuna środowiska literackie i w jakiejś mierze wpływało na wybory tradycji. Wyborom tym jednak towarzyszyło zaabsorbowanie o malejącej temperaturze w odniesieniu do epok odleglejszych od współczesności. Historycyjakkolwiek mieli swoje fascynacje określonymi epokamiogarniali właściwie cały proces dziejowy i toczyli dyskusje równie żywe nad czasami oświecenia, jak nad średniowieczem (mediewistyka stanowiła jedną ze specjalności w „szkole” krakowskiej, a dominowała w .„szkole” lwowskiej); w literaturze pozytywistycznejwyjąwszy powieść historycznąodzew żywy budziły zjawiska dziejowe i literackie z ostatniego stulecia. W czasach romantyzmu fascynacje mitycznymi pradziejami, średniowieczem czy epoką sarmacko-barokową uzewnętrzniały się w dramatach, poematach i powieściach o tematyce historycznej. W okresie pozytywizmu uprawianie tematyki historycznej nie wynikało z programu „młodych”, a nawet kłóciło się z ówczesnymi założeniami realizmu. Powieści historyczne tworzyli początkowo głównie autorzy o rodowodzie romantycznym (Kraszewski, Miłkowski Zachariasiewicz). Sienkiewicz, który po r. 1880 wyłamał się z pozytywistycznego frontu wierności tematom współczesnym, ubolewał w głośnym odczycie O powieści historycznej (1889), że gatunkowi temu przedłożono „cały akt oskarżenia” i że w role prokuratorów weszli myśliciele tak renomowani, jak H. Tajne i G. Brandes. Wybory obszarów historii dokonywane przez Sienkiewicza niewiele miały wspólnego z sympatiami pozytywistów, a interpretacje najczęściej kłóciły się z ich zapatrywaniami, wzniecały polemiki publicystyczne i repliki beletrystyczne (m. in. powieści A. Krechowieckiego). Obfite w okresie pozytywizmu powieściopisarstwo historyczne dla dzieci i młodzieżyacz w jakiejś mierze uwzględniało postulaty pozytywistyczne (w niektórych powieściach eksponowano np. zasługi cywilizacyjne i patriotyzm mieszczaństwa)również często wymykało się „duchowi” pozytywizmu ku pochwałom zasług wojennych i rycerskich, ku nadzwyczajnym przygodom i ku pokrzepieniom, wzorowanym na krzepicielskim tonie Sienkiewicza. W dyskusjach publicznych literackie wzory powieściopisarstwa zarówno Sienkiewicza, jak i jego przeciwników, z rzadka były przypominane (w dyskusjach tych zazwyczaj powracał newralgiczny problem edukacyjnej funkcji patriotycznej utworów historycznych), a były tymi wzorami powieści Scotta i Dumasa-ojca, nie zaś polskich walterskotystów sprzed r. 1863, jako że orędownikami walterskotyzmu byli u nas wtedy autorzy z koterii petersburskiej (M. Grabowski, H. Rzewuski), znani z serwilizmu politycznego wobec Rosji i z konserwatyzmu społecznego. Sienkiewicz zresztą, wynoszony po Trylogii przez wielbicieli na stanowisko następcy romantycznych wieszczów i zestawiany z największymi w literaturze powszechnej (Homerem, Dantem, Szekspirem), nie gatunkowe antecedencje swego pisarstwa podnosił, lecz renomowane wzory bohaterów i tradycje sztuki narracyjnej, np. Pamiętniki Paska; sarmatyzm był zresztą rzeczywiście jednym ze składników dziedzictwa, do którego sięgał.

Dla tych pozytywistów, którzy nie uprawiali powieściopisarstwa historycznego, literatura i historia wieków dawnych przedstawiała się jako skarbnica wartości, do której sięga się po naukę, ale o którą nie toczy się namiętnych sporów. Ważną częścią tradycji pozostawała dla nich Biblia, z laicka czytana jako księga kultury i lekcja etyki, która winna obowiązywać jednostki i społeczeństwa. Czerpali z niej cytaty i argumenty, niekiedy (jak W. Zagórski w poemacie Król Salomon, 1887) podniety tematów, ale nie szukali w niej Objawienia. Literacki spadek antyku greckiego i rzymskiego cenili bardziej niż średniowiecze (było dla nich epoką „mroków” i fanatyzmu), renesansową myśl i poezję przekładali nad kulturę barokuale nie pasjonowali się nią. Wielkie nazwiska przeszłościtak polskie jak obceszanowali sposobem jakby szkolnym, zawierzając podręcznikom i uczonym „rozbieranie” ich dorobku oraz formułowanie ocen, na które przystawali. Spośród pisarzy obcych chętnie wspominali np. Szekspira i Cervantesa, traktując ich dzieła jako wspólne dobro wieków i narodów, podobnie jak poematy Homerowe.

To, wobec czego sytuowali się jako spadkobiercy prawdziwie zaabsorbowani i co było dziedzictwem dla nich aktualnym, zaczynało się w czasach oświecenia. I to raczej w publicystyce, zwłaszcza w pismach Staszica i Kołłątaja, niż w poezji, choć satyrę antysarmacką doceniali, oraz raczej w empirycznie i racjonalistycznie zorientowanym stylu myślenia niż w powieściopisarstwie, choć o oświeceniowym początku swego sztandarowego gatunku pamiętali. Pokrewne opiniom romantycznym ujęcia pamfletowe czasów Stanisława Augusta w utworach Kraszewskiego raziły ich, toteż nawet w hołdowniczej Książce jubileuszowej (1880) dla uczczenia 50-lecia jego działalności pisarskiej W. Smoleński nie przemilczał różnicy, jaka w stosunku do dokonań tamtej epoki dzieliła jego pokolenie od jubilata: zarzucał Kraszewskiemu niesprawiedliwą jednostronność w eksponowaniu grzechów króla i jego otoczenia, a ominięcie „zapasów starych zasad z nowymi, rozkwitającego krytycyzmu odnośnie do organizacji państwowej i stosunków społecznych, przeszczepianja idej postępowych na grunt praktyczny”. Czyli ominięcie tego, co pozytywiści warszawscy uważali za zasługę pisarzy oświecenia i włączali do zasobu cenionych przez siebie wartości. Do tego zasobu liczyli zresztą nie tylko tradycję Konstytucji 3 Maja, ale i ruchu umysłowego w Warszawie, Wilnie i Krzemieńcu po kongresie wiedeńskim. P. Chmielowski w 1883 r. w książce Liberalizm i obskurantyzm na Litwie i Rusi (1815—1823) dowodził, że przełom romantyczny był możliwy dzięki przygotowaniu pola przez generację braci Sniadeckich i Towarzystwo Szubrawców, które w walce ze wstecznictwem rozbudziło życie naukowe i troskę o stan społeczeństwa. Romantycypodkreślał Chmielowskiposzli w zupełnie innym kierunku, „lecz w dążności było podobieństwo wielkie, a cel w gruncie rzeczy ten sam. Światło i postęp!oto hasła, przez każdy z owych ruchów głoszone”. Wyrażał tu Chmielowski intencję rehabilitowania spadku po późnych racjonalistach i zwolennikach empiryzmu, którą przed nim (bo już przy końcu okresu międzypowstaniowego) formułowali myśliciele prepozytywistyczni, a zwłaszcza J. Supiński, wyróżniany przez. pokolenie Szkoły Głównejm.in. przez Prusajako prekursor polskiej filozofii pragmatycznej i liberalnej myśli ekonomicznej.

Charakterystyczną tendencją pozytywistów było traktowanie przełomu romantycznego z dystansem: uznając doniosłość tego przełomu w walce ze skostnieniem i rutyną poezji klasycystycznej, wskazywali jednocześnie na pozytywne znaczenie dorobku różnorakich nieromantycznych inicjatorów prac organicznych i działaczy przestrzegających przed radykalizmem w myśli politycznej i społecznej oraz przed „metafizyką” w filozofii.

Romantyzm stanowił dla pozytywistów formację o największej doniosłości i wśród ich debat o własnych korzeniach przewijał się stale. Nastawienia skrajnie antyromantyczne w rodzaju tych, jakim dawał wyraz F. Krupiński (m. in. w artykule Romantyzm i jego skutki, 1876), należały do rzadkości i spotykały się z krytyką. Regułą natomiast byłapogłębiająca się z upływem latświadomość wagi dziedzictwa romantycznego i konieczność dokonywania w nim wyborów.

Negatywnie odnoszono się zazwyczaj do romantyzmu rozumianego jako światopogląd i orientacja polityczna oraz do emocjonalizmu postaw romantycznych, z aprobatądo romantyzmu jako prądu literackiego i do twórczości wielkich poetów romantycznych. Odrzucano więc romantyczny irracjonalizm (mistycyzm) i filozoficzną tradycję idealistyczną, w tym również heglizm (racjonalizm heglowski nie „przebił się” w związku z tym do pozytywistycznego stylu myślenia). Filozofowie polscy wychodzący z pozycji heglowskich (B. Trentowski, A. Cieszkowski, K. Libelt) nie budzili żywszego odzewu (przeważał pogląd o nieprzystawalności ich myśli do życia, o spekulatywności ich wywodów); z zaufaniem nieporównanie większym niż do koryfeuszy „filozofii narodowej” zwracali się pozytywiści po inspiracje ideowejak wiadomodo myślicieli zachodnioeuropejskich, szczególnie do Comte”a, Milla, Renana, Buckle”a i Spencera, do ekonomistów, przyrodników (np. Darwina), psychologów.

Odżegnując się od romantycznej metafizyki filozoficznej, od działań politycznych wedle hasła „mierz siły na zamiary” i od myślenia mesjanistycznego, pozytywiści zdawali sobie sprawę, że po odrzuceniu „ekstremów”, „rojeń” i „mglistości” pozostaje jednak z epoki romantycznej wiele do dziedziczenia i kontynuacji. Generalnie dominowało przekonanie, że był romantyzm koniecznością minionego czasu, ale zarazem sądzono, że liczne problemy postawione przez romantyków nie zdezaktualizowały się, choć przeżyły się pewne wersje romantycznych rozwiązań tych problemów. Podtrzymywali więc pozytywiści niejedną ideę romantyczną lub starali się wśród romantycznych wersji alternatywnych szukać formuł kompromisowych, wybierać którąś z alternatyw, korygować jej wymowę itp. Romantyczne rozdarcie między indywidualizmem a kolektywizmem przezwyciężali początkowo (w fazie postyczniowej tendencyjności) poprzez odrzucanie postaw egotycznych, później (np. Orzeszkowa w Nad Niemnem, 1887)poprzez wskazywanie szans godzenia interesów jednostkowych ze zbiorowymi. Odrzucali romantyczną ucieczkę w mit i mitotwórstwo, ale jej alternatywęhistoryzmdziedziczyli i pielęgnowali. Romantyczna idealizacja folkloru i wierzeń ludu budziła ich sceptycyzm, ale przekonanie o szczególnych wartościach moralnych i narodowych ludu pozostało składnikiem ich myślenia. Nie godzili się z koncepcją literatury jako efektu natchnienia i piętnowali wieszczostwo, ale wzorów twórczości w służbie narodowi i społeczeństwu poszukiwali u romantyków.

Dokonania poetyckie romantyków uznawali za bezsporne. Wyróżniali Mickiewicza, przyznając mu nie tylko ściślejszą niż pozostałym „wieszczom” więź z życiem zbiorowości, ale i „męską” odporność na nadmiary emocjonalizmu w epoce. Słowackiego określali jako mistrza formy, niekiedy i przenikliwego krytyka współczesności; Krasińskiego uznawali za myślicielakontrowersyjnego, ale głębokiego. Z aprobatą wspominali Goszczyńskiego jako autora Zamku kan iowskiego; spośród poetów cieszących się wzięciem u czytelników cenili Władysława Syrokomlę za przystępność formy i wrażliwość społeczną; spierali się wokół twórczości W. Pola (W. Spasowicz zarzucał mu pochopny radykalizm powstańczy w utworach młodzieńczych, a konserwatyzm społeczny w twórczości późniejszej), ale jego Pieśń o ziemi naszej chwalili. Pod słowami J. Ochorowicza, który przyznawał „wieszczom” pierwszeństwo kunsztu, ale jednocześnie ubolewał nad zbytnią ekskluzywnością dwóch spośród nich, podpisałaby się większość jego współczesnych: „Krasiński nie wywrze nigdy takiego wpływu jak Syrokomlaa Słowacki nigdy nie będzie tak popularny jak autor Mohorta. Tylko geniusz Mickiewicza łączący prostotę z wzniosłością może być dla nas wszystkich przystępny, chociaż i on zawsze znanym będzie i rozumianym raczej jako autor Pana Tadeusza niż Dziadów” (O twórczości poetyckiej, 1877). Przekonanie, że wielkość Mickiewicza opiera się bardziej na Panu Tadeuszu niż na Dziadach było wśród pozytywistów powszechne. Pan Tadeusz awansował w ich aksjologii na miejsce naczelne w poezji polskiej zarówno jako dekalog patriotyzmu (hołd Sienkiewicza dla poematu w Latarniku, 1881), jak i wzór pisarstwa realistycznego, a w oczach S. Witkiewicza (Mickiewicz jako kolorysta, 1885) stawał się nawet prototypowym arcydziełem twórczości naturalistycznej.

Mimo wyraźnego zhierarchizowania „wieszczów” przez krytykę pozytywistyczną Słowacki w stopniu nie mniejszym niż Mickiewicz okazał się atrakcyjny jako inspirator dla poetów pozytywistycznych (Asnyka, Konopnickiej), a w miarę przybliżania się modernizmu przybywało mu zwolenników.

Dziedziną twórczości z okresu międzypowstaniowego, wobec której pozytywiści sytuowali się jako bezpośredni kontynuatorzy, było powieściopisarstwo społeczno-obyczajowe J. Korzeniowskiego i Kraszewskiego. Obu ich wymienianozazwyczaj jednym tchemjako nauczycieli „zdrowej dążności” i realistycznego opisywania życia oraz jako bojowników o emancypację gatunku powieściowego. Korzeniowskiemu nie wypominano głośnej niegdyś i przez J. Klaczkę w recenzji Krewnych (1857) piętnowanej skłonności lojalistycznej wobec Rosji bądźjak to czynił Chmielowskiusprawiedliwiano go z niej. Kraszewskiego chwalono za dawne powieści o życiu ludu (np. Ulanę i Budnika), za krytycyzm wobec arystokracji (Dwa światy) i za czujne reagowanie na bieżące problemy życia, a jego twórczość postyczniową ujmowano już nie w kategoriach tradycji, leczpodobnie jak powieściopisarstwo Zachariasiewjcza i T. T. Jeżaw kategoriach przynależności do formacji pozytywistycznej. Dystansowano się od tradycji gawędowej H. Rzewuskiego i jego naśladowców; nie odwoływano się do spadku „ekspresjonistycznej” prozy romantycznej ani filozofującej paraboli w typie Poganki Żmichowskiej.

Ważnym składnikiem tradycji przez pozytywistów wielokrotnie przywoływanym stała się powieść angielska i francuska 1. pol. XIX w. Orzeszkowa w artykule programowym Kilka uwag nad powieścią (1866), gdzie deklarowała się jako zwolenniczka literatury tendencyjnej, pisała z entuzjazmem o twórczości V. Hugo i pani George Sand. W Nędznikach widziała wzór utworu ukazującego to, „co rzeczywiste i prawdziwe”, a zarazem ideał dzieła tendencyjnego. Przeciwstawiała ten typ pisarstwa wymyślnym romansom Dumasa-ojca i powieściom tajemnic. W fazie dojrzałości realizmu krytycy często przywoływali nazwisko Balzaka (P. Chmielowski, Młode siły, 1880; D. Zgliński, Żywioły społeczne w literaturze nadobnej, 1882), niekiedy i Stendhala. Rzecznicy naturalizmu (Witkiewicz, Sygietyński) rehabilitowali wspominanego u nas przedtem ze zgorszeniem Flauberta. Powszechnezarówno w fazie tendencyjności, jak i w fazie dojrzałego realizmubyło uznanie dla Dickensa jako malarza codzienności. Ceniono w jego utworach obrazy „prostego człowieka” i nobilitację bohatera dziecięcego oraz tę mieszaninę humoru z liryzmem, którą do dziś komentatorzy twórczości Prusa kojarzą z oddziaływaniem nań powieści w typie Davida Copperfielda. Spośród pisarzy angielskich darzono sympatią również Thackeraya.

Na zasadzie nieco innej niż literatura francuska i angielska była odbierana powieść niemiecka i rosyjska. Przy poszukiwaniu tradycji obowiązywała tuprócz wymogu walorów realistycznychzasada przezorności politycznej. Dozwalała ona docenić Gogola i Turgieniewa, utrudniała dostrzeżenie znaczenia Dostojewskiego.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin