Love & Story - Small Bertrice - Księżna.pdf

(1342 KB) Pobierz
253732146 UNPDF
BERTRICE SMALL
KSIĘŻNA
PROLOG
ANGLIA, ROK 1794
- Do licha, nie mam wyjścia! Muszę się ożenić - oznajmił przyjaciołom Quinton
Hunter, książę Sedgwick. Był wysokim mężczyzną, miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu,
smukłą, sprężystą sylwetkę i burzę czarnych włosów na głowie.
- Wszyscy kiedyś będziemy musieli to zrobić - z pogodnym uśmiechem oświadczył
wicehrabia Pickford.
- Nie zauważyłem, żebyś się specjalnie spieszył, Ocky - odparł książę. Octavian Baird,
wicehrabia Pickford, ponownie się uśmiechnął.
- Coś ci powiem, Quint. Zróbmy to wszyscy, jak tu jesteśmy. W tym roku udajmy się
na łowy, by poszukać żon. Co wy na to? - zapytał Octavian z figlarnym błyskiem w niebie-
skich oczach.
- Dobra! Ja też uważam, że powinniśmy to zrobić - oświadczył Marcus Bainbridge,
hrabia Aston. - Rodzina byłaby zachwycona, gdybym wprowadził do domu piękną
dziedziczkę.
- Na Boga, Bain, to naprawdę doskonały pomysł! - roześmiał się wicehrabia Pickford.
Trzej przyjaciele spojrzeli na czwartego kolegę, lorda Adriana Walwortha.
- Co ty na to, Dree? - nie wytrzymał książę.
- Jeśli wy się pożenicie, a ja nie - zaczął lord Walworth, wzruszając ramionami - nie
będę miał z kim spędzać wolnego czasu. Żony nie lubią, kiedy ich mężowie przyjaźnią się z
kawalerami - wyjaśnił z pewnym rozdrażnieniem w głosie. Zamyślił się i po chwili ciągnął
dalej: - A kiedy już to zrobimy, nie będziemy mogli pozwalać sobie na te nasze małe
przygody we Francji. Może to i dobrze. Ostatnim razem omal nas nie złapano. A perspektywa
utraty głowy na jakimś francuskim katowskim pniu wcale mi się nie uśmiecha. Gdyby tylko
londyńskie modnisie wiedziały, że to nam powinny dziękować za najlepszą krawcową!
Byliśmy w szczytowej formie, kiedy uratowaliśmy madame Paul i jej znajomych - wspominał
z rozrzewnieniem. - No cóż - zgodził się w końcu - jeśli wy trzej zamierzacie się żenić, to i ja
z konieczności też muszę. Inaczej stracę wasze towarzystwo. Mama z pewnością się ucieszy.
Za każdym razem, kiedy wpadam do domu, narzeka na brak wnucząt.
- Kiedy w tym roku pojawimy się na salonach - zachichotał wicehrabia Pickford -
wszystkie matki oszaleją z radości. Szczerze mówiąc, chyba w całym kraju trudno by było
znaleźć lepszego od któregokolwiek z nas czterech kandydata na męża. Słyszę, że córka lorda
Morgana w tym roku zostanie wprowadzona do towarzystwa. Przedstawi ją i opiekować się
nią będzie markiza wdowa Rowley. To jest dziewczyna dla ciebie, Quint.
- Mnie najtrudniej będzie znaleźć kandydatkę na żonę - poważnie odparł książę. -
Chociaż mam najbłękitniejszą krew w całej Anglii, nawet bardziej błękitną niż sam król, kiesa
jest zupełnie pusta. Przodkowie uważali, że żenić się trzeba z miłości, i Bóg mi świadkiem,
tak właśnie robili! Co gorsza, prawie wszyscy uwielbiali spekulacje, ryzyko i hazard. Ten
dom tylko cudem został w rodzinie, ale rozejrzyjcie się dokoła: Hunter's Liar wali mi się na
głowę. Dama, którą wybiorę, musi być bardzo zamożna. Tylko wtedy zdołam przywrócić
świetność majątkowi i sam stanę na nogi. W odróżnieniu od ojca i jego przodków nie mam
żyłki hazardzisty i wcale nie uważam, że trzeba się żenić z miłości. Muszę myśleć rozsądnie i
żonę też muszę wybrać, kierując się rozwagą, a nie sercem. To pozwoli mi uratować dobra
rodowe i sprawić, by majątki znowu przynosiły godziwy dochód. Oczywiście, jeśli znajdę
damę dostatecznie szlachetnie urodzoną i dość bogatą, a ona będzie chciała mnie poślubić -
podsumował.
- W takiej sytuacji powinieneś starać się o córkę lorda Morgana - powtórzył
wicehrabia Pickford. - Ta panna odziedziczy ogromny majątek.
- Ależ ona nie jest dostatecznie dobrze urodzona - zauważył hrabia Aston. - Rodzina
od niedawna ma tytuł szlachecki. Byli londyńskimi kupcami, a jej ojciec nadal prowadzi
interesy. Matką wprawdzie była najmłodsza córka starego księcia Arleya, ale uciekła z jakimś
włoskim hrabią, kiedy dziewczynka miała dwa latka, a jej brat osiem. To był głośny skandal.
Lord Morgan naturalnie się z nią rozwiódł i już nigdy ponownie się nie ożenił. Kilka lat temu
ich syn został zabity. Od tego czasu lord całkowicie poświęcił się córce. Wiesz, Quint, ona
naprawdę jest nieprzyzwoicie bogata, chociaż, rzeczywiście, nie dość dobrze urodzona jak na
żonę dla ciebie.
- Nie bądź snobem, Bain - fuknął wicehrabia. - Mając ojca bogatego jak sam Krezus i
dziadka z tytułem książęcym, z powodzeniem przejdzie próbę. Jest bardzo odpowiednią
kandydatką. Lepiej urodzone panny nie wniosą posagu, który rozwiązałby problemy Quinta.
To naprawdę byłby najlepszy kontrakt.
- Trochę znałem jej brata - wtrącił lord Walworth. - Miły chłopak, doskonałe maniery i
zawsze w terminie płacił długi.
- A ją poznałeś? - zainteresował się książę.
- Nie - lord Walworth potrząsnął głową. - Mówiono mi, że to taka polna myszka. Lubi
wieś. Nigdy nie przyjeżdża do Londynu, chociaż ojciec ma ogromny dom na Berkley Square.
- Ciekawe, czy jest ładna - mruknął książę w zadumie.
- Quint, w nocy wszystkie kotki są czarne - trzeźwo zauważył hrabia.
- To prawda, ale podczas posiłków siedzisz przy stole z taką twarzą w twarz -
błyskawicznie zripostował książę, a przyjaciele gruchnęli śmiechem.
- To co, panowie? Umowa stoi? - upewniał się wicehrabia. - W następnym sezonie
towarzyskim szukamy odpowiednich kandydatek i wreszcie porzucimy kawalerski stan.
Tylko pomyśl, Quint, jakie wspaniałe przyjęcia będziesz dla nas wydawał, kiedy już
przywrócisz świetność Hunter's Liar!
- Jakie przyjęcia będzie wydawała jego żona - poważnym tonem poprawił go lord
Walworth - i lepiej, żeby polubiła nasze żony, bo inaczej wcale nas nie zaprosi.
- Dree, zawsze będziesz mile widziany w Hunter's Liar. I ty, Ocky, i ty też, Bain.
Pamiętajcie, mężczyzna jest panem w swoim domu. A wy jesteście moimi najlepszymi
przyjaciółmi, trzymamy się wszak razem od czasów w Eton. Nic się nie może zmienić z
powodu jakiejś kobiety. Dobra! - stuknął kielichem w dębowy, porysowany blat stołu i
krzyknął: - Crofts! Co z obiadem?
- Już podaję, Wasza Miłość - odparł służący, nisko się kłaniając. - Pani Crofts chciała,
żeby dziczyzna była świeża i smaczna. - Szybkim krokiem wyszedł z Wielkiej Sali, w której
od wieków jadali książęta i hrabiowie Sedgwick. Hunter's Lair było ogromnym domem, ale
nigdy nie modernizowanym. Nawet w epoce Stuartów, kiedy przebudowywano prawie
wszystkie większe rezydencje w Anglii, tak by stworzyć duże, zdolne pomieścić wiele osób
pokoje jadalne z marmurowymi kominkami - tu nic nie zmieniono. Quinton Hunter był
dziewiątym hrabią i czwartym księciem Sedgwick. Tytuł książęcy ród otrzymał w 1664 roku,
kilka lat po restauracji Karola II. Godność hrabiego dzierżyli od czasów Henryka VIII.
Przedtem, od 1143 roku czternastu baronów Hunter opuściło ziemski padół, a jeszcze
wcześniej głowa rodu nosiła tytuł baroneta. Anglosasi, którzy okazali się na tyle mądrzy, że
popierali Wilhelma, księcia Normandii, w jego walce z Haroldem II, otrzymali potem od
króla tytuły baronetów i dziewczyny normandzkie za żony. Książę Sedgwick mógł się
poszczycić długim, wspaniałym rodowodem.
Dom, w którym się obecnie znajdowali, został wzniesiony na ruinach anglosaskiego
dworu i drugiego domu, który spłonął za czasów Henryka VII. Trzeci budynek, w kształcie, w
jakim dotrwał do współczesnych czasów, powstał w 1500 roku. Zbudowany został z
czerwonej cegły, chociaż teraz murów prawie nie było widać. Zasłaniał je błyszczący zielony
bluszcz, pięknie wijący się po ścianach. Wiekowe okna z szybkami w ołowianych ramach
nadal były piękne, ale czas bardzo osłabił ich konstrukcję. Otwierano je rzadko i zawsze z
wielką ostrożnością. Chociaż stary i staroświecki, dom był bez wątpienia wspaniały.
Mieszkało w nim już kilka pokoleń Hunterów, a książę bardzo go lubił.
Zawsze uważano, że kiedyś się ożeni, chociaż marzenia ojca, jeśli o to chodzi, były
mało realne. Z kim ma się ożenić żebrak błękitnej krwi? - zastanawiał się książę. Ale przecież
musi się ożenić, jeśli chce zapobiec dalszemu niszczeniu Hunter's Lair. Był jeszcze jeden
powód: młodszy brat, George. Tylko za pieniądze bogatej żony będzie mógł mu zapewnić
patent oficerski w wojsku czy bodaj probostwo w niewielkiej parafii.
- Będę musiał sprzedać kilka koni, żeby odświeżyć garderobę i mieć trochę grosza na
drobne wydatki - rzekł głośno Quinton Hunter.
- Możemy wszyscy zamieszkać w londyńskim domu mojego ojca - zaproponował
wicehrabia. - Nie przyjeżdża już na sesje do Londynu. Rzadko bywa w parlamencie, ale od
września do czerwca dom jest otwarty dla członków rodziny i przyjaciół.
- Bardzo to miłe z twojej strony - podziękował lord Walworth.
- Tak, dziękujemy, Ocky - podchwycił hrabia. - My nigdy nie mieliśmy domu w
Londynie, ale mam nadzieję, że rodzina panny, z którą się ożenię, będzie miała własny dom w
mieście.
- Ja też z przyjemnością przyjmuję twoje zaproszenie, Ocky - wtrącił książę.
- Mamy dwa miesiące na przygotowania - odezwał się wicehrabia. - Jutro się zatem
pożegnamy i spotkamy ponownie gdzieś koło piętnastego marca, żeby razem udać się do
Londynu.
- Zgoda - jednocześnie odparli hrabia Aston i lord Walworth.
- Dobrze - zgodził się książę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin