MASH - 02x19 - The chosen people.txt

(20 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:01:15:Przetrzyj tu g�bk�.|- Ju� przetarte.
00:01:17:Sam, wszystko widzisz?|- Doskonale.
00:01:19:- Poruczniku, po�� tego cz�owieka ni�ej.|- Chc�, aby� w�a�nie tak to robi�a.
00:01:21:- Kellye, poci�gnij troch� mocniej!|- Zacisk! Zacisk! No dalej!
00:01:25:Przesu� r�k� troch�|w prawo.
00:01:28:Teraz musimy to po��czy�?
00:01:32:Hej, Sam, jak tam?
00:01:38:"Daj mu dwuw�glan|i ka�, by pozosta� na miejscu."
00:01:41:To nie tak: "Jeste� mile|widziany w naszym obozie."
00:01:45:Nie, to jest: "Tw�j wujek ma gazy|od jedzenia kapusty."
00:01:48:My�l�, �e jeste� przygotowany|do s�u�by w ONZ!
00:01:51:Kapitan Pak jest tutaj|jako obserwator medyczny,
00:01:54:A nie po to, aby wam|dawa� lekcje j�zyka.
00:01:56:Och, wiem Sam.
00:02:01:- Przepraszam, �e to s�ysz�.|- Co?
00:02:03:Powiedzia�e�: "Tw�j wujek z gazami|jest w dodatku w ci��y."
00:02:06:Nawet nie�le!
00:02:08:Och, ta wasza ci�g�a paplanina.
00:02:11:Jak jest po korea�sku "znachor"?
00:02:12:"Znachor?"|- Te��.
00:02:15:- Frank, jeste� te�ciem.|S�l do nawodnienia.|- S�l.
00:02:19:Frank, przez dziwny zbieg okoliczno�ci,| mieszka�cy Korei komunikuj� si� po korea�sku.
00:02:24:Nie zaszkodzi�oby nam|m�wi� ich j�zykiem.
00:02:26:M�wi� po ameryka�sku.|I mog� si� dogada� gdziekolwiek na �wiecie.
00:02:29:Mo�emy ci� spakowa�|w 20 minut.
00:02:33:�yjemy w Korei, Frank.| Zacisk.
00:02:35:- Zacisk.|- Nie ja, kolego.
00:02:38:Jestem cz�ci� ameryka�skiej|s�u�by wojskowej.
00:02:40:Jem w ameryka�skiej sto��wce.|Robi� zakupy w ameryka�skiej kantynie.
00:02:45:Wszystko co chc� zrobi� to uratowa�|tych ludzi i p�j�� do domu.
00:02:49:Za co dzi�kujemy z dna|naszych bombowych krater�w.
00:02:52:- Nie musz� s�ucha� twojego pyskowania.|- Pysk�wka jest kuzynem Sam'a.
00:02:56:Och, tfu - elegancki.
00:02:58:Co za m�drala!|"M�drala"? To jest rodzina mojej matki.
00:03:03:- No! Wejd�.
00:03:12:Dzie� dobry, Radar.
00:03:17:Ser i krakersy!
00:03:21:Teraz tylko|spokojnie, Bossy.
00:03:23:Nikt nie chce ci|nic zrobi�, cukiereczku.
00:03:25:Radar!|- Siad!
00:03:28:Siadaj, panienko! Zosta� tu!
00:03:31:- Radar!|- Sir, tutaj jest korea�ska rodzina.
00:03:36:Dobrze, ale ich pies jest tutaj.
00:03:41:�wi�ta krowa!
00:03:43:Nie mam nic przeciwko ich religii, Radar.|Tylko zabierz j� st�d.
00:03:51:Blask, Joe?| Blask, Joe?
00:03:54:Blask, Joe? Blask, Joe?
00:03:57:Blask, Joe? �wie�?| �wie�? Blask, Joe?
00:04:00:Blask, Joe?|/ Blask, Joe?
00:04:05:Hej, prosz� pana.|Hej, kolego!
00:04:08:Przyjacielu.| Nie mo�esz nic tutaj budowa�.
00:04:10:Tu jest szpital.|- Szpital.
00:04:15:Hej! Hej!
00:04:21:To jest wy��cznie|w�asno�� rz�du.
00:04:23:Id� do domu.| Id� do domu.
00:04:28:Id� do domu.
00:04:31:Radar.|Powiedz mu, dobrze?
00:04:36:Id� do domu.
00:04:39:No, �adnie, Radar.
00:04:41:Ludzie. Wybrali�cie bardzo|ruchliwe miejsce. Wojna tak �atwo st�d nie wyjdzie.
00:04:47:No mo�e nie jest to wojna w jej|wojennym sensie,
00:04:49:...ale raczej pozostawi po sobie|�niwo jak najbardziej wojenne.
00:04:53:Nic nie r�b, synku.|Ludzie, nie mo�ecie si� tu budowa�.
00:04:58:Co si� tutaj dzieje, pu�kowniku?
00:05:00:Co ci ludzie robi�?
00:05:02:Frank, nie b�d� z��d�,|i nie bujaj w ob�okach.
00:05:05:Jestem od rana na nogach, a m�j korea�ski kuleje.|Niczego nie jestem pewny.
00:05:09:Jedyna rzecz, jakiej jestem pewien, to fakt,|�e ciebie tu nie potrzebuj�.
00:05:12:Dobrze, ale dlaczego|oni buduj� dom?
00:05:14:Nie wiem, Frank. By� mo�e oni|zostali wyrzuceni z hotelu.
00:05:17:Jak powinienem zapyta�?|Radar, id� dowiedz si�...
00:05:19:- Kapitan Pak jest ju� w drodze.|- S�uchajcie.
00:05:22:- Wy tubylcy...
00:05:25:S�yszycie!
00:05:30:Nie mo�ecie zbudowa� domu|na ameryka�skim Wojskowym terenie.
00:05:33:- Teraz wynocha st�d!
00:05:39:Wielkie dzi�ki, Frank. Teraz ich|rozw�cieczy�e�, g�upolu.
00:05:43:Zanim tu przyszed�e�,|wszystko mia�em pod kontrol�.
00:05:47:Czy m�g�bym dosta�|moja nog� z powrotem?
00:05:51:Pu�kowniku, ci ludzie|s� k�usownikami.
00:05:55:Trzeba da� kilka strza��w|ostrzegawczych ponad ich g�owami.|Tak ich st�d wygonimy.
00:05:58:Co chcesz zrobi�, Frank,|wywo�a� incydent militarny|w �rodku wojny?
00:06:02:- A my�lisz, �e co?|- S� czasy, kiedy pokaz si�y...
00:06:05:- jest czasami jedyn� drog�.|- Frank.
00:06:08:Tylko Teddy Roosevelt wpad� na taki pomys�.|Zreszt� powiedzia�, �e nie b�dzie zdobywa� g�r bez ciebie.
00:06:11:Hej, w czym problem?
00:06:14:- Wygl�da mi to na wizyt� go�ci.|- Nie, oni tylko si� wprowadzili.
00:06:18:Nawet zacz�li si� ju� tutaj urz�dza�.|Musisz pom�wi� z nimi, Sam.
00:06:22:Najlepiej we� czynsz|za pierwszy miesi�c z g�ry.
00:06:24:To znaczy, �e mamy tutaj|prawdziwy klops.
00:06:26:Przepraszam.|Ludzie, czy jeste�cie mo�e katolikami?
00:06:31:Ojcze, masz co� przeciwko|innym religiom?
00:06:33:Poczekajcie.
00:06:57:- Co to jest "poop" (z angielskiego "idiota"), Sam?|- Dobrze, "poop" to jest...
00:07:00:On m�wi, �e to jest jego gospodarstwo rolne|i jeste�cie na jego ziemi.
00:07:04:To niech tu osi�d�.|A my jedziemy do domu.
00:07:06:B�dziemy tak sta� bezczynnie i pozwolimy,|�eby ci obcokrajowcy przej�li nasz szpital?
00:07:11:Racja Frank. Co z tego, �e to jest ich|ziemia. Jakim prawem oni si� na ni� dostali?
00:07:16:Do diab�a, majorze!|Jednostka 4077 jest szpitalem polowym.
00:07:21:Dobrze, ale mo�esz mi co� doradzi�!|Ta sprawa nale�y do administracji cywilnej.
00:07:25:W�a�nie za to bierzesz pieni�dze.
00:07:27:Tak, wiem.|Pensja 640$ miesi�cznie,|to nie s� kokosy,
00:07:31:...ale jako� wystarcza ci to na op�acenie|sta��go miejsca na parkingu.
00:07:33:Radar, zr�b co� z tym ma�ym!|On robi mi peducure.
00:07:38:Jestem tu, majorze.|Jest ich pi�cioro.
00:07:41:Mama, Tata, troje dzieci i w�|kt�ry jest cholernie uparty.
00:07:45:Tak. Tak!
00:07:49:W porz�dku, ch�opczyku.|Buty wspaniale b�yszcz�.|Masz co� tutaj.
00:07:52:Cukierek?|Dolar za buta dla Joe'go.
00:07:55:- Pu�kowniku, on chce dolara.|- Dobrze, zap�a� mu.
00:07:57:- Daj mu z drobnych.|- Pan wzi�� je wszystkie.
00:08:04:Zaraz, gdzie to jest.
00:08:08:Radar, znajd� mu co� innego.
00:08:10:Och, tak, Sir.
00:08:15:Nie znam ich imion!
00:08:17:Oni s� teraz na terenie szpitala,|jako korea�scy uchod�cy.
00:08:20:Dalej skoml�,|�e zaj�li�my ich ziemi�!
00:08:22:Pos�uchaj. Przyjed� tutaj|i wyprostuj to, dobrze!
00:08:26:W porz�dku. Na razie!
00:08:35:Nazywam si� Choon Hi.
00:08:38:Och. Cze��.
00:08:41:Nie jeste� taka, jak oni?
00:08:43:Widz�, �e|m�wisz troch� po angielsku.
00:08:45:Ucz� si� od zakonnic.
00:08:48:Aha.
00:08:50:Och! Cze��, ma�y kolego.|To jest ch�opczyk?
00:08:54:Jak uro�niesz, to na pewno zostaniesz du�ym|korea�skim �o�nierzem, jak tw�j tatu�?
00:08:59:- On ma na imi� Su Yong.|- �adnie.
00:09:01:- Ojciec jest �o�nierzem.|- No, tak.
00:09:04:- Ale nie korea�skim.|- Taak.
00:09:07:Jego ojciec jest G.I. Joe...
00:09:10:Niestety, nie mamy tu nikogo|o takim imieniu.
00:09:14:Jego ojciec ze mn� rozmawia�,|by� bardzo mi�y,|jak ciep�y powiew wiatru.
00:09:18:Jest tu tylu facet�w,|�e spokojnie mog� zabawi� si� przy takim wietrze.
00:09:24:- Jego ojciec to nie tylko facet.|- Tak?
00:09:26:On doktor.|Szpital polowy 4077.
00:09:32:Bo to jest nasz numer telefoniczny.
00:09:40:I m�wisz, �e on naprawd� by�|tak mi�y, jak powiew wiatru?
00:09:47:Pears albo Mclntyre.
00:09:59:- Sir?|- No.
00:10:01:Wzi��em dzieci|i dosta�em od nich jakiego�|psa czau-czau,
00:10:03:Ale mamy wi�kszy problem.|Potrzeba wi�cej gumowych but�w, przez wo�u.
00:10:06:- Gdzie?|- Wsz�dzie!
00:10:09:Och, kolejna rzecz wi�cej|na mojej g�owie.
00:10:12:Dawaj mi tu Pierce'a|i Mclntyre, obydwu!
00:10:14:- Tak jest.|- Henry.|- Tak?
00:10:17:- Dobra wiadomo��.|- Nareszcie.
00:10:19:Mia�em d�ug�, rozs�dn� rozmow�|z tym rolnikiem. Wszystko jest super.
00:10:21:- Wspaniale.|- Dosta�e� trzy dni,a potem b�dzie tutaj piek�o.
00:10:26:Jak jest po korea�sku "samob�jstwo"?
00:10:28:To jak po japo�sku.|Nie mo�emy ich oszukiwa�.
00:10:31:Chcesz wst�pi� do mojego biura|dla innej atrakcji?
00:10:40:Sam, to jest panna Choon Hai.
00:10:42:Dziecko ma na imi� Yong Su.
00:10:44:- Czeka, aby wskaza� ojca dziecka.
00:10:47:- Aha.|- Tego nie doktora.
00:10:49:Wiesz co,|nie gadajmy o tym tutaj.
00:10:52:Widz�, Szeryfie, �e wpakowa�e� si�|w k�opoty z ci���.
00:10:58:- Wielkie dzi�ki.|- Daj mi klucz.
00:11:03:- Wo�a�e�, mistrzu?|- Niech to b�d� raczej dobre wie�ci, Henry.
00:11:06:- To jest do�� trudne|przedostawa� si� przez te krowie ��jno.
00:11:09:Kapitan Pierce,|Kapitan Mclntyre,
00:11:12:My�l�, �e jeden z was| zna pann� Choon Hi...
00:11:14:...nawet lepiej, ni� inni.
00:11:18:Panna Hi twierdzi, �e ona i|jeden z naszych lekarzy maj� dziecko.
00:11:25:S� jacy� ochotnicy?
00:11:28:Dosta�em te|buty, Sir.
00:11:30:To on doktor!
00:11:34:Radar?
00:11:38:Radar!
00:11:45:- Co to jest?|- Jak ro co? Dziecko!
00:11:58:Ona z�o�y�a podanie o pomoc prawn�|do s�dziego, prosz�c o adwokata.
00:12:01:Wskaza�a Waltera O'Reilly|jako ojca dziecka.
00:12:05:Radar. Radar. Radar.
00:12:08:- Nasz ma�y ch�opiec dor�s�, Henry.|- Nie sk�d�e!
00:12:11:Dobrze, skoro ju�|powiedzia�e� "A",
00:12:13:to mo�e wreszcie p�jdziesz z nami|do baru napi� si� drinka?
00:12:17:- To dziecko nie jest moje!|- Matka m�wi, �e jest.
00:12:20:Co ona tam wie?|Ona myli mnie z kim� innym.
00:12:23:To jest mo�liwe.|Wszyscy jeste�cie do siebie podobni.
00:12:28:Dalej, Radar.|B�d� m�czyzn�!
00:12:30:Czy m�g�by� by� w og�le ojcem?
00:12:32:Oczywi�cie, �e m�g�bym,|ale nie jestem.
00:12:35:Mam na my�li, �e mog� to robi�,|ale nie zrobi�em.
00:12:37:- Przyznajesz si�, �e znasz j�?|- Pewnie, �e j� znam.
00:12:40:Ona jest ze wsi.| Wpad�em do niej kilka razy.
00:12:43:- Mo�e raz, a dobrze.|- Nie! Nigdy!
00:12:47:Lepiej m�w prawd�, Radar.
00:12:51:Oni przy�l� tutaj prawnika,|aby ci� przes�ucha�.
00:12:54:- Nie martwi� si�.|- Radar, dlaczego ona mia�aby ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin