Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(
827 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY II
TAJEMNICA
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Dzi
ħ
kuj
Ģ
wszystkim, którzy we mnie wierzyli, wspierali mnie i pomagali w czasie pracy nad
„Grzechem pierworodnym" - przede wszystkim mojej rodzinie. Bez was marzenie nigdy nie
stałoby si
ħ
rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
.
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Tego roku dwudziesty dzie
ı
lipca przypadał w czwartek, na sobot
ħ
wi
ħ
c po tej dacie
zaplanowano redyk, gromadny wyp
ħ
d bydła i owiec na górskie pastwiska. Przez wiele dni
pakowano
Ň
ywno
Ļę
, odzie
Ň
i wyposa
Ň
enie niezb
ħ
dne podczas dwóch długich miesi
ħ
cy w
górach i mocowano to wszystko na saniach, które ko
ı
miał wci
Ģ
gn
Ģę
na gór
ħ
przez rozległe,
ale na szcz
ħĻ
cie niezbyt grz
Ģ
skie torfowiska. Ładunek było najłatwiej przetransportowa
ę
na
płozach, przynajmniej ze Stornes. W wi
ħ
kszo
Ļ
ci innych dworów objuczano konie, ale wtedy
cz
ħ
sto trzeba było obróci
ę
dwa razy, by zabra
ę
ze sob
Ģ
wszystko.
Tego lata zaszczytne zaj
ħ
cie gospodarowania na hali znów przypadło Ane. Zwykle w
poło
Ň
onych na odludziu pasterskich szałasach przebywały po dwie kobiety, które zajmowały
si
ħ
obrz
Ģ
dkiem bydła i przetworem mleka na sery. Poniewa
Ň
jednak wła
Ļ
ciciele du
Ň
ych
dworów s
Ģ
siaduj
Ģ
cych ze Stornes wybudowali górskie szałasy blisko siebie na rozległej hali,
wystarczyła jedna słu
ŇĢ
ca w ka
Ň
dym szałasie. W razie potrzeby we cztery zawsze si
ħ
wzajemnie wspierały. Zreszt
Ģ
ka
Ň
dej towarzyszył pastuszek. Zaj
ħ
cie to przypadało zwykle
wyrostkom ze dworów. W Stornes nie było chłopca w takim wieku, dlatego do pomocy brano
którego
Ļ
z synów komorników. Pasterz codziennie wyprowadzał krowy i owce na pastwiska i
wracał przed por
Ģ
wieczornego dojenia. W górach grasowały nied
Ņ
wiedzie i inne drapie
Ň
niki,
które poczyniłyby niepowetowane straty w
Ļ
ród stada, gdyby nie pilnowano zwierz
Ģ
t przez
cały czas. Z tego samego powodu trzeba je było na noc zagania
ę
pod dach, krowy do obory, a
owce do owczarni. W zamkni
ħ
tych pomieszczeniach nie groził im atak drapie
Ň
ników.
Zdarzało si
ħ
wszak
Ň
e przy ładnej pogodzie,
Ň
e owce wdrapywały si
ħ
wysoko na skalne
rumowiska pod szczytem Stortind i tam pozwalano im zosta
ę
na noc, nast
ħ
pnego za
Ļ
dnia
najcz
ħĻ
ciej wracały ze stadem.
W dni poprzedzaj
Ģ
ce redyk Ane miała pełne r
ħ
ce roboty i pracowała bez chwili
wytchnienia. Gospodarowanie letni
Ģ
por
Ģ
na górskim pastwisku wi
ħ
kszo
Ļę
słu
ŇĢ
cych
traktowała jako wielkie wyró
Ň
nienie. Wysoko w górach młode kobiety mogły odpocz
Ģę
od
codziennego nadzoru i monotonnych zaj
ħę
, które wykonywały we dworze. Razem było im
zwykle bardzo wesoło i przyjemnie. Poza tym, co wszyscy wiedzieli, w niedziele zachodzili
tam młodzi m
ħŇ
czy
Ņ
ni, były wi
ħ
c
Ň
arty,
Ļ
miech i ukradkowe pocałunki. Takie odwiedziny
stanowiły cz
ħ
sto pocz
Ģ
tek bli
Ň
szych zwi
Ģ
zków, które ko
ı
czyły si
ħ
mał
Ň
e
ı
stwem.
Ustalono,
Ň
e Sivert b
ħ
dzie powoził saniami z ładunkiem i we
Ņ
mie do pomocy Olava.
Zamierzali obróci
ę
w ci
Ģ
gu jednego dnia i by
ę
z powrotem we dworze przed wieczorem, je
Ļ
li
wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jednak na kilka dni przed ustalon
Ģ
dat
Ģ
dotarła do
Stornes wiadomo
Ļę
,
Ň
e umarł wuj Beret i jego pogrzeb odb
ħ
dzie si
ħ
wła
Ļ
nie w sobot
ħ
.
Oznaczało to,
Ň
e Sivert z Beret musz
Ģ
jecha
ę
na pogrzeb do odległej wsi i wróc
Ģ
dopiero w
niedziel
ħ
, poniewa
Ň
przyjdzie im tam przenocowa
ę
.
- Kto to widział umiera
ę
w najgor
ħ
tszym okresie prac polowych, na dodatek w porze
redyku - mruczał pod nosem Sivert, pilnuj
Ģ
c si
ħ
wszak, by nie usłyszała tego Beret.
Mali dobrze wiedziała,
Ň
e nie ma nic złego na my
Ļ
li, po prostu nagła zmiana planów
wyprowadziła go z równowagi. Zawsze si
ħ
denerwował, gdy co
Ļ
układało si
ħ
inaczej, ni
Ň
wcze
Ļ
niej ustalono. Ostatecznie zdecydowano,
Ň
e załadowane sprz
ħ
ty i
Ň
ywno
Ļę
zawiezie w
góry Johan razem z Olavem. A poniewa
Ň
sianokosy udało im si
ħ
zako
ı
czy
ę
, mi
ħ
dzy innymi
dzi
ħ
ki pomocy uwijaj
Ģ
cego si
ħ
za dwóch Jo, Johan postanowił przenocowa
ę
na hali. Długa
zima poczyniła w dachach górskiej obory i w szałasie spore szkody. Johan uznał,
Ň
e skoro ju
Ň
b
ħ
dzie na miejscu, ze spokojem wszystko naprawi.
Wyszło wi
ħ
c na to,
Ň
e we dworze zosta
ę
miała tylko Mali, babcia i Jo, który na t
ħ
lipcow
Ģ
sobot
ħ
i niedziel
ħ
znów przybył do Stornes, aby Ingeborg mogła pojecha
ę
do domu.
- Przecie
Ň
poradz
ħ
sobie z przygotowaniem strawy dla trzech osób - o
Ļ
wiadczyła Mali,
gdy Beret zastanawiała si
ħ
gło
Ļ
no, czy wszystko b
ħ
dzie dopilnowane pomimo jej nie-
obecno
Ļ
ci.
Mali nie wspomniała nikomu,
Ň
e panicznie obawia si
ħ
zosta
ę
we dworze w towarzystwie
Jo. Próbowała uciszy
ę
niepokój, tłumacz
Ģ
c sobie,
Ň
e jest przecie
Ň
babcia. Odwiedzi j
Ģ
po
kolacji, a potem wcze
Ļ
nie poło
Ň
y si
ħ
spa
ę
.
- Oczywi
Ļ
cie, jed
Ņ
spokojnie, Beret - uspokajała synow
Ģ
staruszka. - Co tu by miało pój
Ļę
nie tak, jak powinno?
Podczas obiadu Mali starała si
ħ
nie patrze
ę
na Jo. Po ich spotkaniu w pralni trzymała si
ħ
od niego z daleka. Ale wydawała si
ħ
bezradna, czuj
Ģ
c wci
ĢŇ
na sobie jego spojrzenia.
Jakkolwiek przemawiała sobie do rozs
Ģ
dku, nie potrafiła zapanowa
ę
nad uczuciami, jakie
wobec niego
Ň
ywiła.
Pomogła babci poło
Ň
y
ę
si
ħ
do łó
Ň
ka około godziny dziesi
Ģ
tej i poszła na gór
ħ
do sypialni
na poddaszu. Gdzie był Jo, nie miała poj
ħ
cia. Ostatni raz widziała go na kolacji, podczas
której jedli kasz
ħ
. Niewykluczone,
Ň
e wybrał si
ħ
do którego
Ļ
z pobliskich dworów. W tym
krótkim czasie, gdy pracował w Stornes, sw
Ģ
pogod
Ģ
ducha i otwarto
Ļ
ci
Ģ
zjednał sobie wielu
przyjaciół.
Mali otworzyła okno i poczuła powiew cieplej letniej nocy. Lekka bryza niosła słony
zapach morza i wodorostów. Pomy
Ļ
lała,
Ň
e nie uda jej si
ħ
zasn
Ģę
, nawet je
Ļ
li si
ħ
poło
Ň
y. Poza
tym był to pierwszy wieczór od
Ļ
lubu, gdy Johana nie było w domu i nie on decydował o tym,
kiedy
Ň
ona powinna pój
Ļę
spa
ę
.
Po cichu zeszła po schodach i przez stary sad, po
Ļ
ród jabłoni, przemkn
ħ
ła w kierunku
szopy, w której przechowywano łodzie i sprz
ħ
t do połowu ryb. Usiadła na mi
ħ
kkiej trawie,
poluzowała ciasno spleciony warkocz i potrz
Ģ
sn
ħ
ła głow
Ģ
, pozwalaj
Ģ
c włosom opa
Ļę
swobodnie. Potem oparła si
ħ
o
Ļ
cian
ħ
szopy i przymkn
ħ
ła oczy, wsłuchuj
Ģ
c si
ħ
w plusk fal
przypływu.
Zauwa
Ň
yła Jo nagle, gdy był ju
Ň
całkiem blisko. Na odgłos mokrych stóp na ciepłej skale
wzdrygn
ħ
ła si
ħ
przestraszona. Jo najwyra
Ņ
niej wcze
Ļ
niej przyszedł na cypel i wyk
Ģ
pał si
ħ
, bo
był w samych spodniach, koszul
ħ
trzymał w jednej r
ħ
ce, a butów chyba w ogóle nie wzi
Ģ
ł ze
sob
Ģ
. Wilgotne czarne włosy kr
ħ
ciły mu si
ħ
na karku jeszcze mocniej ni
Ň
zazwyczaj. Mali
czuła,
Ň
e serce wali jej młotem. Przez moment przeszła j
Ģ
my
Ļ
l, czy nie uciec do domu, ale on
był zbyt blisko.
- Siedzisz tu sama? - zapytał, podchodz
Ģ
c do niej. - Mog
ħ
ci przez chwil
ħ
potowarzyszy
ę
?
Skin
ħ
ła tylko głow
Ģ
. Widok jego opalonego torsu wprawił j
Ģ
w zakłopotanie, ale chyba
tego nie zauwa
Ň
ył, bo nie uczynił
Ň
adnego gestu wskazuj
Ģ
cego na to,
Ň
e chce si
ħ
ubra
ę
. Przez
chwil
ħ
siedzieli w milczeniu, wsłuchuj
Ģ
c si
ħ
w
Ļ
piew samotnego kosa.
- Nie jeste
Ļ
szcz
ħĻ
liwa, prawda, Mali? - zapytał znienacka. - Wiem,
Ň
e uwa
Ň
asz,
Ň
e to nie
moja sprawa, i pewnie masz racj
ħ
, ale... Ale tak bardzo bym chciał widzie
ę
ci
ħ
szcz
ħĻ
liw
Ģ
.
Mali nie odpowiedziała. Wtedy dotkn
Ģ
ł jej włosów, pogładził je ciepł
Ģ
dłoni
Ģ
, a potem
nabrał cał
Ģ
gar
Ļę
zmierzwionych złotych loków i ukrył w nich sw
Ģ
twarz. Drgn
ħ
ła i mocniej
oparła si
ħ
o
Ļ
cian
ħ
szopy.
- Nie chcesz,
Ň
ebym ci
ħ
dotykał? - zapytał cicho. - Wolisz, bym sobie poszedł?
Powinna przytakn
Ģę
, tymczasem bez słowa podniosła r
ħ
k
ħ
, by go odsun
Ģę
. Kiedy jednak
ich dłonie si
ħ
zetkn
ħ
ły, palce w przedziwny sposób same splotły si
ħ
ze sob
Ģ
. Mali wstrzymała
oddech, a przez jej ciało przeszła fala nami
ħ
tno
Ļ
ci, jakiej do
Ļ
wiadczyła tylko raz, podczas
pami
ħ
tnego spotkania w pralni. Nie pami
ħ
tała pó
Ņ
niej, czy to on pocałował j
Ģ
pierwszy, czy
te
Ň
ona zbli
Ň
yła wargi do jego ust. W górze niebo l
Ļ
niło odcieniami miedzi i złota, ona za
Ļ
powoli osun
ħ
ła si
ħ
na mi
ħ
kk
Ģ
traw
ħ
i poddała si
ħ
pragnieniom.
Wiedziała,
Ň
e to szale
ı
stwo, ale nie była w stanie nad tym zapanowa
ę
. Zreszt
Ģ
nawet nie
chciała. Sprawy posun
ħ
ły si
ħ
za daleko. Jo delikatnie wsun
Ģ
ł ciepł
Ģ
dło
ı
pod jej bluzk
ħ
i
dotkn
Ģ
ł piersi. Rozpi
Ģ
ł wszystkie guziczki i rozchylił materiał. Mali j
ħ
kn
ħ
ła, gdy lekka bryza
owiała jej nag
Ģ
skór
ħ
, a Jo uj
Ģ
ł wargami stercz
Ģ
c
Ģ
tward
Ģ
brodawk
ħ
.
O Bo
Ň
e, pomy
Ļ
lała oszołomiona. To tak mo
Ň
e by
ę
?
Kiedy pó
Ņ
niej o tym my
Ļ
lała, nie potrafiła sobie samej wyja
Ļ
ni
ę
, jak mogło do tego doj
Ļę
.
Jo uosabiał m
ħŇ
czyzn
ħ
, o którym zawsze marzyła. Instynktownie, nie znaj
Ģ
c go przecie
Ň
wcale, czuła,
Ň
e to on powinien by
ę
jej przeznaczony. Nie kryło si
ħ
za tym
Ň
adne sensowne
wytłumaczenie, ale porzuciła wtedy wszelki rozs
Ģ
dek. Dusz
Ģ
i ciałem odczuwała,
Ň
e to, co si
ħ
dzieje, jest nieuniknione i wła
Ļ
ciwe. Wszystko inne wydawało jej si
ħ
nieistotne.
Odpowiedziała mu cał
Ģ
swoj
Ģ
t
ħ
sknot
Ģ
i nami
ħ
tno
Ļ
ci
Ģ
, któr
Ģ
skrywało jej ciało i której
Johan nie zdołał skutecznie zniszczy
ę
, jak s
Ģ
dziła. Płon
ħ
ła niczym ogie
ı
pod jego delikatnymi
dło
ı
mi, pod palcami, które wiedziały, jak jej dotyka
ę
. Przylgn
ħ
ła do niego, zagłuszaj
Ģ
c w
sobie głos rozs
Ģ
dku. Liczyło si
ħ
tylko tu i teraz, owo cudowne misterium, które si
ħ
dokonywało. Wydawało jej si
ħ
,
Ň
e jest
Ļ
wiadkiem jakiego
Ļ
cudu, uczestnikiem
Ļ
wi
ħ
tego
rytuału. Otworzyła si
ħ
przed nim jak pozbawiona przez wiele lat wody pustynna ro
Ļ
lina, która
wreszcie do
Ļ
wiadczyła
Ň
yciodajnego deszczu, pozwalaj
Ģ
cego jej o
Ň
y
ę
i rozkwitn
Ģę
pełnym
kwieciem. Krzykn
ħ
ła, gdy w ni
Ģ
wszedł, ale nie z bólu, lecz z gwałtownej, niewstrzymywanej
ŇĢ
dzy i rado
Ļ
ci. Zamkn
Ģ
ł pocałunkiem jej usta i wprowadził w krain
ħ
rozkoszy, o której ist-
nieniu nie miała poj
ħ
cia. Nigdy nie przypuszczała,
Ň
e tak mo
Ň
e wygl
Ģ
da
ę
miłosne zbli
Ň
enie, i
zdawało jej si
ħ
,
Ň
e otworzyło si
ħ
przed ni
Ģ
niebo.
Le
Ň
ała z twarz
Ģ
wtulon
Ģ
w jego nag
Ģ
pier
Ļ
, a z oczu płyn
ħ
ły jej łzy.
Jo uniósł si
ħ
na łokciach i spojrzał na ni
Ģ
.
- Płaczesz, Mali, najdro
Ň
sza moja? - wyszeptał. - Czy sprawiłem ci ból?
Zarzuciła mu ramiona na szyj
ħ
i za
Ļ
miała si
ħ
cichutko, uszcz
ħĻ
liwiona.
- Doznałam od ciebie wył
Ģ
cznie rozkoszy - odparła łagodnie. - Zgrzeszyłam i by
ę
mo
Ň
e
zostan
ħ
za to ukarana, ale warto było. Bo ja wła
Ļ
ciwie nigdy naprawd
ħ
nie kochałam, Jo.
Zostałam wzi
ħ
ta sil
Ģ
i my
Ļ
lałam ju
Ň
,
Ň
e na zawsze zniszczono we mnie zdolno
Ļę
odczuwania.
Nie wiedziałam,
Ň
e mo
Ň
e by
ę
tak pi
ħ
knie. Niewa
Ň
ne, co si
ħ
stanie, jestem ci wdzi
ħ
czna za to,
co mogłam z tob
Ģ
prze
Ň
y
ę
.
Le
Ň
eli przytuleni, przez dług
Ģ
chwil
ħ
nie wypowiadaj
Ģ
c
Ň
adnego słowa.
- Chc
ħ
,
Ň
eby
Ļ
wiedziała,
Ň
e nie nale
Ňħ
do m
ħŇ
czyzn, którzy je
Ň
d
ŇĢ
od dworu do dworu i
uwodz
Ģ
cudze
Ň
ony - odezwał si
ħ
nagle Jo. - Gdyby tak było, ju
Ň
dawno rozeszłyby si
ħ
na ten
temat plotki i nie pozwolono by nam rozbija
ę
obozowiska w okolicy. Poza tym nie le
Ň
y to w
mojej naturze.
Przez chwil
ħ
milczał, jakby co
Ļ
dusił w sobie. Mali z czuło
Ļ
ci
Ģ
gładziła wargami jego tors,
jakby nie mogła si
ħ
nim nasyci
ę
. Wiedziała ju
Ň
,
Ň
e ta chwila nie potrwa długo, i dlatego
pragn
ħ
ła j
Ģ
prze
Ň
y
ę
jak najpełniej.
- Miałem kogo
Ļ
- wyszeptał znienacka. - To była wspaniała kobieta. Ale ona umarła i
razem z ni
Ģ
co
Ļ
we mnie umarło. Po jej
Ļ
mierci nie miałem
Ň
adnej innej... Dopiero ty...
Mali nie odpowiedziała, ale nie przestawała gładzi
ę
jego klatki piersiowej. Nagle pod lew
Ģ
brodawk
Ģ
odkryła co
Ļ
, co w półmroku wydało jej si
ħ
jakim
Ļ
paprochem, ale gdy chciała go
strzepn
Ģę
, przekonała si
ħ
,
Ň
e to znami
ħ
.
- To moje dodatkowe serce - wyja
Ļ
nił, u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
lekko.
Mali przyjrzała si
ħ
uwa
Ň
nie plamce i zobaczyła,
Ň
e faktycznie ma kształt serca. - To
znami
ħ
przynale
Ň
ne mojemu rodowi, cho
ę
nigdy nie wiadomo, kto zostanie nim obdarzony.
Czasami nie pojawia si
ħ
przez dwa pokolenia, by potem znów da
ę
o sobie zna
ę
. Mój ojciec
miał takie znami
ħ
, ja te
Ň
mam.
Odgarn
Ģ
ł włosy Mali i uj
Ģ
ł w dłonie jej twarz. - Spotkanie z tob
Ģ
było takie niezwykłe. Ju
Ň
wtedy w Gjelstad wydawało mi si
ħ
, jakbym ci
ħ
znał od zawsze. Jakbym to ciebie szukał przez
wszystkie moje dni - dodał cicho.
Uniosła lekko głow
ħ
i musn
ħ
ła ustami jego wargi.
- Ja czułam to samo - wyszeptała. - I chocia
Ň
wkrótce minie rok od mojego zam
ĢŇ
pój
Ļ
cia,
wydaje mi si
ħ
,
Ň
e jeste
Ļ
moim pierwszym m
ħŇ
czyzn
Ģ
, bo
Ň
adnemu nie oddałam si
ħ
wcze
Ļ
niej
dobrowolnie. I zawsze pozostaniesz dla mnie tym jedynym. To, co ł
Ģ
czy mnie z Johanem...
nie ma
Ň
adnego znaczenia. Niczego nie
Ň
ałuj
ħ
, cho
ę
mo
Ň
e powinnam. Ale wspomnienia tej
nocy b
ħ
d
Ģ
towarzyszy
ę
mi przez reszt
ħ
moich dni. Wydaje mi si
ħ
,
Ň
e na ni
Ģ
zasłu
Ň
yłam.
Ka
Ň
dy człowiek powinien prze
Ň
y
ę
tak
Ģ
miło
Ļę
, przynajmniej raz w
Ň
yciu. Nawet ja.
- Tak bardzo jeste
Ļ
nieszcz
ħĻ
liwa? - zapytał powoli.
Wybuchła płaczem. Przytuliła si
ħ
do niego z całych sił i szlochała wtulona twarz
Ģ
w jego
szyj
ħ
. Głaskał j
Ģ
pieszczotliwie, póki si
ħ
nie uspokoiła, a jej ciało znów nie zapłon
ħ
ło.
J
ħ
kn
ħ
ła z rozkoszy i nieopisanej t
ħ
sknoty. Nigdy dot
Ģ
d nie czuła si
ħ
tak intensywnie blisko
Ň
ycia jak wówczas, gdy po raz drugi przyj
ħ
ła go do swego pulsuj
Ģ
cego nami
ħ
tno
Ļ
ci
Ģ
łona.
- Wyjed
Ņ
ze mn
Ģ
! - poprosił gor
Ģ
co. - Jeste
Ļ
moj
Ģ
kobiet
Ģ
, Mali. Nie mog
ħ
ci zapewni
ę
takiego dobrobytu jak ten, w którym
Ň
yjesz dzi
ħ
ki mał
Ň
e
ı
stwu z dziedzicem, ale na pewno
uda mi si
ħ
kupi
ę
jak
ĢĻ
niewielk
Ģ
zagrod
ħ
i tam mogliby
Ļ
my zamieszka
ę
. Daliby
Ļ
my sobie
rad
ħ
, bo ja si
ħ
pracy nie boj
ħ
.
Mali nie odezwała si
ħ
. Le
Ň
ała pod jego ci
ħŇ
arem w błogim nasyceniu, ich palce splotły si
ħ
ze sob
Ģ
. Cał
Ģ
sob
Ģ
pragn
ħ
ła si
ħ
zgodzi
ę
na t
ħ
propozycj
ħ
, ale powstrzymywała j
Ģ
niewidzialna
bariera. Wiedziała,
Ň
e zostanie tu, w Stornes, w obawie przed skandalem, który by wybuchł
po jej wyje
Ņ
dzie z Jo. Gdyby tylko dotyczył jej osoby, pewnie by si
ħ
nie zastanawiała. Ale nie
wolno jej zrujnowa
ę
Ň
ycia rodzicom i rodze
ı
stwu. Nie zniosłaby,
Ň
eby musieli płaci
ę
za jej
uczynek. Nawet za cen
ħ
miło
Ļ
ci.
- Chc
ħ
, ale nie mog
ħ
, Jo - powiedziała, siadaj
Ģ
c. - Odpowiedzialno
Ļę
za to spadłaby na
moich najbli
Ň
szych, a z tym nie potrafiłabym
Ň
y
ę
. - Pogładziła Jo po twarzy i spojrzała mu w
oczy. - Dałe
Ļ
mi ciepło i miło
Ļę
na całe
Ň
ycie. Wydaje mi si
ħ
,
Ň
e teraz przetrwam wszystko,
poniewa
Ň
pokazałe
Ļ
mi, jak niesko
ı
czenie pi
ħ
kne mo
Ň
e by
ę
uczucie mi
ħ
dzy kobiet
Ģ
a
m
ħŇ
czyzn
Ģ
. Pozostaniesz w moim sercu, nawet kiedy wyjedziesz ze Stornes. Bo ja tu zostan
ħ
- dodała cicho.
Siedzieli przytuleni, oparci o
Ļ
cian
ħ
szopy, w obj
ħ
ciach cichej, letniej nocy. Mali
wiedziała,
Ň
e odt
Ģ
d zawsze zapach morza i wo
ı
polnych kwiatów b
ħ
dzie jej przypomina
ę
wła
Ļ
nie t
ħ
noc. W my
Ļ
lach przyrzekła sobie,
Ň
e wspomnienie tych chwil chroni
ę
j
Ģ
b
ħ
dzie w
trudach
Ň
ycia, do którego została sprzedana.
- Nie wolno ci nikomu zdradzi
ę
, co si
ħ
mi
ħ
dzy nami zdarzyło! - rzekła gwałtownie, kiedy
wstali. - Mam nadziej
ħ
,
Ň
e mnie nie zapomnisz, ale nikomu o mnie nie mów! Przyrzekasz?
Przygarn
Ģ
ł j
Ģ
gor
Ģ
co, a jego twarz była mokra od łez.
- Jak zdołam chodzi
ę
tu w obej
Ļ
ciu, patrze
ę
na ciebie, nie mog
Ģ
c ci
ħ
nawet dotkn
Ģę
? -
wyszeptał udr
ħ
czony. - Przecie
Ň
jeszcze na razie nie wyje
Ň
d
Ň
am.
- Tej nocy jeste
Ļ
my we dworze sami. Drugi raz si
ħ
to nie powtórzy - rzekła Mali. -
Pami
ħ
taj, by nie uczyni
ę
niczego, co pozwoliłoby Johanowi na jakiekolwiek domysły. Ja te
Ň
nie wiem, jak zdołam to znie
Ļę
...
Przerwała. Na sam
Ģ
my
Ļ
l,
Ň
e Johan miałby jej dotyka
ę
po tym, co prze
Ň
yła z Jo, zrobiło jej
si
ħ
słabo.
- Je
Ļ
li mnie kochasz, Jo, nigdy nie pozwolisz, by ktokolwiek si
ħ
domy
Ļ
lił - powtórzyła z
moc
Ģ
. - To cena, jak
Ģ
musimy zapłaci
ę
za te cudowne chwile. Nikt nie mo
Ň
e nabra
ę
podejrze
ı
, nikt nie mo
Ň
e odkry
ę
...
Kiedy Mali po cichutku przemykała si
ħ
po schodach do sypialni na górze, usłyszała,
Ň
e
woła j
Ģ
babcia. Przera
Ň
ona próbowała otrzepa
ę
si
ħ
z trawy i gał
Ģ
zek, nerwowo poprawiła
włosy.
-
ń
le si
ħ
czujesz, babciu? - wyszeptała, uchyliwszy drzwi do izby staruszki.
Babcia popatrzyła na ni
Ģ
, mru
ŇĢ
c oczy, gdy tak stała w drzwiach z rozpalon
Ģ
twarz
Ģ
i
włosami w nieładzie.
Poczuła ukłucie w piersiach, bo jeszcze nigdy nie widziała Mali w takim stanie. Domy
Ļ
liła
si
ħ
, co si
ħ
zdarzyło, a jej gardło
Ļ
cisn
Ģ
ł lodowaty strach.
- Nie, nic mi nie jest - odparła staruszka i poło
Ň
yła si
ħ
z powrotem. - Słyszałam tylko,
Ň
e
wróciła
Ļ
i...
Na moment ich spojrzenia spotkały si
ħ
i Mali zrozumiała z l
ħ
kiem,
Ň
e babcia wie o
wszystkim.
- Straciłam poczucie czasu - wyszeptała dziewczyna. -To był taki pi
ħ
kny wieczór.
Zupełnie straciłam poczucie czasu - powtórzyła zdyszana i zamkn
ħ
ła drzwi.
ROZDZIAŁ 2.
Mali nigdy nie prze
Ň
yła równie trudnych dni jak te, które nast
Ģ
piły po owej niezwykłej
nocy. Dziewczyna usychała z t
ħ
sknoty, by cho
ę
dotkn
Ģę
Jo, a równocze
Ļ
nie dr
Ň
ała ze strachu,
Ň
e kto
Ļ
mógłby przejrze
ę
jej uczucia b
Ģ
d
Ņ
zdemaskowa
ę
Jo. Wci
ĢŇ
czuła na sobie jego
spojrzenie, ale rzadko miała odwag
ħ
mu odpowiedzie
ę
i bała si
ħ
nawet zerkn
Ģę
w jego stron
ħ
,
zwłaszcza w obecno
Ļ
ci innych.
Czasami na moment spotykali si
ħ
bez
Ļ
wiadków w pralni, w oborze albo za w
ħ
głem domu,
a wtedy
Ň
adne z nich nie było w stanie zapanowa
ę
nad gwałtownymi uczuciami, które
przepełniały ich oboje. W tych krótkich oszałamiaj
Ģ
cych chwilach wtulali si
ħ
w siebie
desperacko spragnieni blisko
Ļ
ci.
- Ja tego nie wytrzymam - wyszeptał Jo którego
Ļ
wieczoru, gdy spotkał Mali wychodz
Ģ
c
Ģ
z piwnicy, gdzie przechowywano ziemniaki.
Zapewne widział, jak szła w t
ħ
stron
ħ
z pustym wiadrem, i przybiegł za ni
Ģ
. Po
Ļ
piesznie
wci
Ģ
gn
Ģ
ł j
Ģ
za sob
Ģ
z powrotem do piwnicy i zamkn
Ģ
ł drzwi. Serce Mali biło jak szalone z
miło
Ļ
ci, ale i ze strachu przed w
Ļ
cibskimi spojrzeniami, które, jak s
Ģ
dziła,
Ļ
ledziły ka
Ň
dy jej
krok. Kiedy jednak. Jo przytulił j
Ģ
gwałtownie, zapomniała na krótk
Ģ
chwil
ħ
o wszystkim. Ich
usta odnalazły si
ħ
w ciemno
Ļ
ciach piwnicy, przesi
Ģ
kni
ħ
tej st
ħ
chł
Ģ
woni
Ģ
starych ziemniaków
i na pól zgniłej rzepy. Niecierpliwe dłonie pie
Ļ
ciły jej ciało, przyprawiaj
Ģ
c j
Ģ
o zawrót głowy.
Czuła, jak nogi ugi
ħ
ły si
ħ
pod ni
Ģ
.
Plik z chomika:
Xethia
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 06 - Obietnica.pdf
(837 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 16 - Chłód.pdf
(894 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 10 - Prawda ujawniona.pdf
(850 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 13 - Uwięziona.pdf
(928 KB)
Inne foldery tego chomika:
ksiazki
Margit Sandemo
Meg Cabot
Nicola Cornick
Nora Roberts
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin