Way Margaret - Zbuntowany dziedzic.pdf

(684 KB) Pobierz
373657344 UNPDF
Way Margaret
Zbuntowany dziedzic
Cal McKendrick żyje naciskany przez rodziców, aby się ustatkował, ożenił i spłodził syna.
Nieoczekiwanie okazuje się, że Cal już ma syna, i to od trzech lat. Matka chłopczyka, Gina Romano,
kochała Cala całym sercem. Przeżyła z nim szalony romans na tropikalnej wyspie, na której on
wypoczywał, a ona ciężko pracowała. Rozstała się z ukochanym przekonana, że jego bogata rodzina
nigdy jej nie zaakceptuje. Dowiedziawszy się o istnieniu syna, Cal proponuje Ginie ślub. Ona
jednak wolałaby, by jej wyznał miłość...
PROLOG
Przeznaczenie, fatum, los. Przed nimi nie uciekniesz.
Gina Romano, dwudziestoczteroletnia kobieta, której klasyczne rysy twarzy, oliwkowa cera, lśniące
oczy i gęste ciemne włosy wskazywały na włoskie pochodzenie, szła w kierunku bramy. Spędziła
popołudnie ze swoją przyjaciółką Tanyą i maleńką Lily-Anne, która oczywiście była najpiękniejszym
dzieckiem na świecie.
Tuląc córeczkę do piersi, Tanya stała w drzwiach domu i machała Ginie na pożegnanie. Gina
zamknęła za sobą żelazną bramę, kiedy nagle poczuła na szyi lodowaty palec. Wystraszyła się. Ten
zimny dotyk był niczym ostrzeżenie: ilekroć go czuła, zawsze coś się działo.
Szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Ręce jej drżały, nogi również, w głowie szumiało. Nie uważała
się za jasnowidza, niewątpliwie jednak miała dodatkowy zmysł, obcy innym ludziom. Zmysł, który
był darem, a zarazem przekleństwem.
Najpierw usłyszała hałas. Cichą podmiejską uliczkę nagle wypełnił ryk silnika: zza zakrętu wyjechał
samochód, wypluwając z siebie kłęby czarnego dymu. Z trudem wyprowadziwszy wóz z poślizgu,
kierowca ponownie wcisnął pedał gazu.
Parę sekund wcześniej z domu naprzeciwko wyszedł
6
Margaret Way
agent nieruchomości, na oko sześćdziesięcioletni, i z kamerą w ręce skierował się do swojego auta. Na
widok pirata drogowego krzyknął. W tym samym czasie z domu sąsiadującego z domem Tanyi
wybiegł rudowłosy cheru-binek o imieniu Cameron, który nie patrząc w prawo ani w lewo, wpadł na
jezdnię. Myślał tylko o jednym: żeby złapać niebieską piłkę plażową, zanim ta wyląduje w rowie po
drugiej stronie ulicy.
Agent nieruchomości zamarł z przerażenia, natomiast Gina, która była tak skupiona na dziecku, że
nawet nie słyszała, jak Tanya wrzeszczy, zareagowała niczym sprinter na odgłos strzału i rzuciła się za
małym rudzielcem. Frunęła, przynajmniej tak twierdzili sąsiedzi zaalarmowani krzykiem Tanyi.
Jeden z nich powiedział później dziennikarzom: „To było coś niewiarygodnego. Ta młoda dama
mknęła z szybkością błyskawicy!".
Potraktowano ją jak bohaterkę, choć ona sama uważała, że postąpiła zwyczajnie: każdy by się tak
zachował na jej miejscu. Życie dziecka było w niebezpieczeństwie, należało je ratować. Chwyciła
chłopczyka w ramiona dosłownie w ostatniej chwili, po czym odskoczyła w bok. Była pewna, że zwali
się na beton. Nie myślała o połamanych kościach czy pękniętych żebrach; skupiła się na tym, jak osło-
nić wciśniętą pomiędzy swoje piersi głowę malca.
Przeznaczenie. Wszystko mogło skończyć się tragicznie, na szczęście los chciał inaczej. Ni stąd, ni
zowąd przed Giną wyrósł robotnik o budowie szafy pancernej i zwinności tancerza, który porwał Ginę
z chłopcem w ramiona. Teraz, gdy już nic mu nie groziło, mały Cameron podniósł gwałtowny alarm.
- Maaamaaa! Maaamaaa!
Zbuntowany dziedzic
7
Z naprzeciwka biegła młoda kobieta o niesfornych marchewkowych lokach, która powtarzała niczym
mantrę:
- Syneczku, syneczku, syneczku!
Dygocząc na całym ciele, Gina oddała chłopca wystraszonej matce. Zwyczajem dzieci, Cameron
przestał płakać i zaczął radośnie chichotać. Z kieszonki niebieskich spodenek wyciągnął dwa
nietknięte żelki i wręczył je Ginie, pewnie w nagrodę. Wszystko razem trwało kilkanaście, może
kilkadziesiąt sekund. Wokół zdążył jednak zebrać się tłum gapiów. Ludzie bili brawo, jakby byli
świadkami wspaniałego popisu kaskaderskiego. Kierowca, sprawca zamieszania, nawet nie zwolnił.
Najwyraźniej uznał, że „wszystko dobre, co się dobrze kończy".
Ludzie wygrażali mu pięściami i krzyczeli. Siwowłosa staruszka posłała wiązankę, od której stojącym
obok uszy się zaczerwieniły. Kierowca odjechał, rozmawiając przez komórkę. Ludzie zanotowali
numery rejestracyjne. Niecałą godzinę później policja pirata zatrzymała.
Widząc przemianę Giny, agent nieruchomości ocknął się ze stuporu („Ludzie, nawet sobie tego nie
wyobrażacie! To było jak scena z filmu" - relacjonował potem) i sfilmował całe wydarzenie. I tak,
wbrew swojej woli, Gina Romano została bohaterką. Wdzięczni rodzice Camerona opowiadali w
programie telewizyjnym, że do końca życia będą ją błogosławić. Tanya skorzystała z okazji, aby
pokazać światu swoją piękną córeczkę.
- Gina jest taka odważna - rzekła, wychwalając przyjaciółkę. - Kilka miesięcy temu uratowała
Camerona przed wielkim czarnym psiskiem.
- Lepiej niech Cameron nie pakuje się więcej w tarapaty - powiedziała z uśmiechem dziennikarka.
8
Margaret Way
Gina cały czas modliła się w duchu, aby nikt jej nie rozpoznał.
Oczywiście poznali ją wszyscy: znajomi, przyjaciele, mieszkańcy oddalonego o półtora tysiąca
kilometrów miasteczka w północnym Queenslandzie, gdzie się urodziła i dorastała, a także - niestety!
- mężczyzna, w którym cztery lata temu była beznadziejnie zakochana. Mężczyzna, z którym los nie
pozwolił jej się związać. Mężczyzna, przed którym się skutecznie ukrywała.
Nawet najbliżsi przyjaciele nie wiedzieli, że zna Calvina McKendricka. A raczej znała, w dodatku
bliżej. Nigdy nikomu nie opowiadała o swojej przeszłości. Teraz wiodła w miarę szczęśliwe życie, a o
dawnym wolała zapomnieć. Miała ładne mieszkanko w bezpiecznej dzielnicy, niedaleko parku z
placem zabaw dla dzieci, oraz dobrze płatną pracę w firmie maklerskiej. Chadzała na randki.
Mężczyźni ją podziwiali i jej pragnęli. Co najmniej dwóch chciało się z nią ożenić.
Ale małżeństwo jej nie kusiło. Wiedziała, dlaczego. Nie było dnia, by nie myślała o Calu, który przed
laty zawładnął jej ciałem, sercem oraz duszą. Stałe toczyła z sobą walkę, próbowała o nim zapomnieć.
Bezskutecznie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin