Campbell Alan - Kodeks Deepgate 03 - Bóg zegarów.pdf

(1191 KB) Pobierz
261904690 UNPDF
Alan Campbell
Bóg Zegarów
God of Clocks
Kodeks Deepgate: Tom III
Przełożyła Anna Reszka
261904690.002.png
Moim braciom Neilowi i Aleksowi
 
PODZIĘKOWANIA
Dziękuję Simonowi, Peterowi, Juliet i Davidowi.
261904690.003.png
Chłopcu zadano zagadkę i obiecano mu, że jeśli znajdzie odpowiedź,
zrozumie tajemnicę wszechświata i w ten sposób pozna boga. Zagadka
brzmiała tak:
„Mężczyzna i jego nowa żona odeszli razem od ołtarza, przemierzyli
nawę, trzymając się za ręce, i dotarli do drzwi kościoła w tej samej chwili.
Które z nich przebyło większy dystans w czasie tego krótkiego marszu?".
„Zapiski uciętej ręki Poloniusza".
Kodeks Deepgate, rozdz. 339
Kiedy umierałem na polu bitwy, obsiadły mnie kleszcze. Zostało we
mnie jeszcze tyle życia, że oderwałem ich małe napęczniałe odwłoki,
głowy jednak zostały w środku. Przeżyłem, ale rany zagoiły się nad tymi
łepkami i teraz są one częścią mnie na zawsze, czymś w rodzaju kanapek
dla duszy.
„Opowieść Toma Grangera".
Kodeks Deepgate, rozdz. 88322
261904690.004.png
PROLOG
PRZYGOTOWANIA DO UCZTY
W mrocznym sercu wielkiego drewnianego statku Cospinola gotowano
półboginię. Wcześniej młotami połamano jej skrzydła i nogi, by zmieściły
się w żelaznym kotle – wiedźmowej kuli wzmocnionej w taki sposób, żeby
wytrzymała duże ciśnienie pary. Postawiono ją na piecu, ściśniętą
potężnym imadłem. Przez otwór w powłoce z metalowych płyt
doprowadzono ołowianą rurą karbol. Drugim przewodem dusza półbogini
spływała do szklanego kondensatora.
Przez pięćdziesiąt dni niewolnicy dorzucali do pieca i pompowali
wodę, a nad nimi majaczyły czerwone cienie niczym w jakimś piekielnym
przedstawieniu lalkowym. Deski za przewodem kominowym poczerniały
od wieków żaru. Para buchająca z zaworów osiadała na smołowanych
grodziach, ale robotnicy nie pocili się ani nie skarżyli. Widać było, że nie
pierwszy raz wykonują takie zadanie. Pracowali sprawnie i w milczeniu.
Wokół nich cały Rotsward kołysał się gwałtownie i dygotał. Desperacka
ucieczka jego kapitana na zachód mocno nadwerężała wszystkie spawy.
Niewolnicy obserwowali, jak połyskujący płyn zbiera się w kolbie
kondensatora niczym koloid gwiezdnego światła, pełznie w górę po szkle i
spada z powrotem na dno w kaskadzie wściekłych błysków. Ciecz szeptała
głosami nabrzmiałymi szaleństwem. Gdy tylko kula zaczynała drżeć albo
huczeć, robotnicy sprawdzali szczęki imadła. Poprzedniego dnia przynieśli
młoty i, choć była to słaba broń, położyli je w miejscu, gdzie łatwo mogli
po nie sięgnąć w pośpiechu. Dorzucili do pieca więcej koksu i podsycili
261904690.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin