Nie opowiadajcie razem i osobnoże nie ma ludzi niezastąpionychbo przecież moja matkałagodna i nieubłaganacała w czasie teraźniejszym niedokończonymwychyla się z niebażeby mi przyszyć oberwany guzikkto to lepiej potrafiw czyich palcach drży igła jak drucik ciepłagdy tyle dzisiaj uczuć a mało miłościi tyle cudzych kobiet a żadna nie mojaa śmierć tak bardzo ważna bo się nie powtórzyi smutek jak sprzed wojny ostatnia choinkaa przecież ta babcia z przeciwkaprzy stoliku na kółkachz pasjansem co nie wychodzitak bardzo szybko żyła umarła pomałua czasami tak skryta że płakała w wannielub ta co z sercem przyszła wojna ją zabiłarazem z jasną torebką do letniej sukienkikto przywróci jej ciało kiedy nie ma ciałajej nos na mnie skrzywionyi kogutek włosów
zadok