Wilkins Gina - Wiosna.pdf

(622 KB) Pobierz
13793666 UNPDF
GINA WlLKINS
WIOSNA
ROZDZIAŁ
1
- A więc, Summer*, jak wygląda twoja starsza
siostra? - zapytał Clay McEntire. - Czy grozi mi, że
stracę głowę i zakocham się w niej bez pamięci?
Summer Anderson, wyciągnięta swobodnie w fote­
lu, uśmiechnęła się serdecznie do przystojnego blon­
dyna, który siedział na podłodze u jej stóp. Zastała go
na progu swego domu, gdy wróciła po wykładach
z college'u. Przyjaciele często wpadali do niej w piąt­
kowe popołudnia.
- Mało prawdopodobne - odpowiedziała. - Nie
sądzę, by była w twoim typie.
- A od kiedy tak dobrze znasz mój gust? - zakpił
Clay. - Przedstawiłaś mnie co najmniej dwunastu
dziewczynom i jak dotąd żadna z nich nie wzbudziła
mojego zainteresowania.
- Miałam nadzieję, że ty i Autumn* przypadniecie
sobie do gustu - powiedziała Summer z dramatycz­
nym westchnieniem, choć jej oczy błyszczały wesoło
spod gęstej złotobrązowej grzywki. - Liczyłam na to,
że jak tylko ją zobaczysz na moim weselu, będzie po
tobie.
* Summer - (ang.) lato
* Autumn - (ang.) jesień
6 • WIOSNA
- Autumn rzeczywiście jest dziewczyną z klasą
- zgodził się Clay z powagą. - Bardzo ją polubiłem.
- Jednak traktowałeś ją jak młodszą siostrzyczkę.
- Bo ona jest młodszą siostrzyczką.
- Ale moją, nie twoją, wariacie - przypomniała
Summer.
- A więc opowiedz mi wreszcie o Spring*. Boże, co
to za imiona! Co by zrobili twoi rodzice, gdyby
urodziła im się czwarta córka w grudniu? Nieważne.
W każdym razie jak dotąd wiem o Spring tylko tyle, że
jest dyplomowanym optykiem i że jest starsza od ciebie
o kilka lat.
- Po pierwsze, nie o kilka lat, ale o rok i dwa
miesiące. Czternastego maja skończy dwadzieścia sie­
dem. Ma bardzo jasne włosy, fiołkowe oczy i cerę jak
płatki róży. Jest dużo wyższa ode mnie, bardzo szczup­
ła. Istna modelka. Wrodziła się w naszą szwedzką
prababkę ze strony matki.
- Czy w niczym nie jesteście do siebie podobne?
- zapytał Clay, przypominając sobie ciemne kasz­
tanowe włosy i zielone oczy pięknej Autumn. Nato­
miast uroda Summer - wielkie oczy, mały zadarty
nosek, ciepła złotawa karnacja i drobna smukła syl­
wetka - pasowała do szczerego usposobienia. Jak sły­
szał, siostry Reed różniły się od siebie i zewnętrznie,
i wewnętrznie.
- Ani trochę - odparła Summer. - Trudno mi
określić Spring. W pewnym stopniu przypomina Der­
ka. Poważna, ale z dużym poczuciem humoru, któ­
re głęboko ukrywa. Pracowita, ambitna, dążąca wy­
trwale do celu. Punktualna, sumienna, odpowie­
dzialna.
Clay zachichotał i ułożył się wygodniej na dywanie.
- Czy to znaczy, że nie będzie mogła mnie znieść?
* Spring - (ang.) wiosna
WIOSNA • 7
- Uprzedzałam przecież, że nie jest w twoim typie
- powiedziała Summer. - Ale szczerze mówiąc, sądzę,
że jest piekielnie sobą znudzona i marzy jej się dla
odmiany jakieś szaleństwo. Ona oczywiście nie przy­
zna się do tego, ale ja swoje wiem. Postaram się, żeby
przeżyła jakiś romansik podczas wizyty u mnie. Bar­
dzo by jej to dobrze zrobiło.
Clay podniósł obie ręce do góry na znak aprobaty.
- To mi odpowiada. Gdzie się mam zgłosić?
- Do Spring - zaśmiała się Summer.
- Spróbuję.
- Tylko nie miej do mnie pretensji, jeśli dostaniesz
kosza.
- Ja?! - obraził się Clay. - Jestem dość przystojny
i przystępny.
- Jesteś zdecydowanie przystojny i dobrze o tym
wiesz, ty wspaniały samcze - kpiła Summer. - Ale
obawiam się, że Spring wystarczy jedno spojrzenie. Nie
musisz nawet otwierać ust.
- Dlaczego? - zapytał Clay, prostując swą szczup­
łą, blisko dwumetrową sylwetkę. Miał na sobie żółty
podkoszulek, na to rozpiętą wzorzystą, fioletowo-
-żółto-białą koszulę i szerokie białe spodnie. Szyję
obwiązał bawełnianą fioletową chustką. Stopy bez
skarpetek tkwiły w jaskrawożółtych reebokach, z jed­
nym sznurowadłem zielonym, a drugim czerwonym.
Jak na niego był to dość spokojny zestaw.
- Czy chcesz, żebym odpowiedziała na to pytanie?
- No, dobrze - wzruszył ramionami. - Nie zapo­
mnij tylko powiedzieć swojej ślicznej siostrze, że jestem
gotów, gdyby chciała pójść za twoją radą i przeżyć
jakiś szalony romans. Satysfakcja zapewniona.
- Typowa męska zarozumiałość - orzekła Sum­
mer, wznosząc oczy do nieba.
- Proste stwierdzenie faktów - droczył się Clay.
Summer pokręciła głową z poważną miną.
8 • WIOSNA
- Jeśliby do czegoś między wami doszło, będę musiała
wkroczyć, Clay. Wiesz, co mówią o nas, mężatkach: nie
spoczniemy, dopóki wszystkich wokół nie pożenimy.
- Będziesz się musiała ograniczyć do swoich sióstr.
Żadna kobieta nie wytrzymałaby ze mną.
- Znowu chcesz się wykręcić pracą z dziećmi ze
schroniska?
- To jest prawda, Summer. Te dzieciaki pochłania­
ją cały mój czas.
- A czyż ja z nimi nie pracuję? Spędzam w Halloran
House wiele godzin, a jak zrobię dyplom, zaangażuję
się tam na stałe. Ale to nie znaczy, że rezygnuję z domu,
męża i dzieci, które zamierzam mieć. Przyznaj się,
Clay, że to dobra wymówka, bo nie chcesz się z kimś
wiązać na dłużej. Gdy spotkasz kobietę, dla której
będziesz gotów na ustępstwa, wtedy znajdziesz jakieś
rozwiązanie.
- Summer! - Od progu zabrzmiał kobiecy głos.
- Czy Spring już przyjechała? Nie możemy się do­
czekać, żeby ją poznać.
- Nie, jeszcze nie. Ale Derek i ona powinni tu być
lada chwila - odpowiedziała Summer, wstając na po­
witanie przybyłych.
Siostra Derka, Connie, ze swoimi nieprawdopodo­
bnie rudymi włosami, ubrana w najmodniejsze łaszki,
badzo różniła się od swego towarzysza, który miał na
sobie tradycyjne ubranie. Jednak na pierwszy rzut oka
było widać, że Connie Anderson i Joel Tanner są
w sobie zakochani bez pamięci. Na ręku Connie
błyszczał pierścionek z brylantem.
Clay obserwował przyjaciółki z sympatią. Znał
Summer od czasu, kiedy przeniosła się z Arkansas do
San Francisco i zamieszkała razem z Connie. Ileż to
wieczorów przeszaleli razem! Clay uwielbiał obie,
ale nigdy nie zakochał się w żadnej. Zastanawiał się
dlaczego.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin