McWilliams Judith - Mistrzowska gra.pdf

(614 KB) Pobierz
Practice Husband
JUDITH McWILUAMS
Mistrzowska gra JUDITH McWILUAMS
Mistrzowska gra J
Judith
184252486.002.png
PROLOG
- Przyznaję to z wielkim bólem, Adelaide Edson, ale ty wcale nie
masz powołania na zakonnicę..
Addy, przyzwyczajona do tego, że jej ciotka mówi na głos to, co
myśli, puściła mimo uszu jej uwagę i skończyła szczepienie
płaczącego na kozetce dziecka.
- Okaz zdrowia - powiedziała, wręczając chłopca młodej matce.
- za sześć tygodni proszę się z nim zgłosić na powtórne szczepienie.
Albo wcześniej, gdyby zauważyła pani coś niepokojącego.
- Dziękuję, panno Addy. Do widzenia, siostro Małgorzato. . -
Kobieta uśmiechnęła się niepewnie i wyszła.
Addy rozejrzała się z ulgą po pustym namiocie.
- Myślałam, że już nigdy nie skończymy. Mam nadzieję, że w
barze zostało trochę mrożonej herbaty. Umieram z pragnienia.
- A ja mam nadzieję poznać odpowiedź na kilka pytań, które
chodzą mi po głowie.
Addy odwróciła się do siostry Małgorzaty z rozbrajającym
uśmiechem.
- W takim razie może spróbujesz zadać mi tych kilka pytań ?
- Wcale mi nie do śmiechu, Addy. To poważna sprawa. Jeśli nie
chcesz zostać zakonnicą, czego ty właściwie chcesz od życia?
- Ciociu, jestem zgrzana, zmęczona, brudna i...
184252486.003.png
1
- I unikasz mojego pytania. Już dawno temu powinnaś się nad
tym zastanowić.
- Zastanowię się, jak tylko...
- Nie, odpowiedz teraz.
Addy poddała się. Kiedy ciocia Małgorzata była w takim
nastroju, żadne wykręty nie miały sensu. Lepiej było od razu ustąpić.
- Czego ja chcę od życia? - powtórzyła, spoglądając przez
odsłoniętą ścianę namiotu na grupkę dzieci, które bawiły się w
piekącym słońcu. - Dzieci. Chciałabym mieć kilkoro własnych. Troje,
może czworo.
- To ma jakiś sens. - Ciocia pokiwała głową. - Jednym z
powodów, dla których tak dobrze się sprawdzasz jako pielęgniarka,
jest twoje świetne podejście do dzieci. Wyobraź sobie jednak, że
trudno mieć własne dzieci bez seksu, a do tego potrzebny jest
mężczyzna.
- Coś podobnego... - Addy uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Najwyższy, czas, żeby ktoś ci to powiedział - ucięła ostro
siostra Małgorzata. - Co więcej, nie znajdziesz męża w zachodniej
Afryce, w obozie uchodźców prowadzonym przez zakonnice.
Addie mimowolnie skurczyła się. Nagle ożyły w niej dawne
kompleksy i urazy.
- Nigdzie nie znajdę męża.
- Nonsens! Taka ładna młodą kobieta jak ty?
janessa+anula
184252486.004.png
2
Addy zdmuchnęła z czoła kosmyk kasztanowych włosów, który
wysunął się spod pielęgniarskiego czepka, i spojrzała w dół na swój
zmięty i poplamiony strój.
- Twoja słabość do mnie bierze górę nad zdrowym rozsądkiem -
mruknęła, - Cztery ostatnie lata spędziłam w Afryce, to fakt, ale
przedtem, jeśli pamiętasz, pracowałam w Chicago, w mieście, w
którym roi się od mężczyzn. I jakoś ani jeden nie palił się do
małżeństwa ze mną.
- A czyja to wina? Nie mogłaś pogodzić się z tym, że byłaś
trochę okrągła...
Gruba - poprawiła ciotkę Addy - Nie byłam okrągła, tylko
gruba.
- Mniejsza o to! -Siostra Małgorzata machnęła lekceważąco
ręką. - Rzecz w tym, że teraz jesteś szczupła. Nie mas żadnych
przeszkód, żebyś stąd wyjechała i znalazła sobie męża i ojca dzieci, o
których tak marzysz.
Addy westchnęła cicho. Gdyby potrzebowała tylko chodzącego
banku nasienia, pewnie przyznałaby swojej ciotce racją i skorzystała z
jej rady. Ale ona potrzebowała czegoś więcej, o wiele więcej.
Potrzebowała mężczyzny, którego pociągałaby swoją osobowością i
seksem. Chciałaby mieć kogoś, z kim mogłaby rozmawiać, dzielić
swoje , nadzieje i lęki. Budować wspólną przyszłość. Przyszłość na
długie lata, aż po czasy, kiedy dzieci dorosną i opuszczą dom.
Niestety, jeśli miała wierzyć temu, co pisały w listach jej : samotne
janessa+anula
184252486.005.png
3
koleżanki, łatwiej było znaleźć przysłowiową igłę w stogu siana niż
takiego mężczyznę.
Nawet gdyby jakimś Cudem wpadła na okaz zbliżony do jej
ideału, nic by z tego nie wynikło. Nie miałaby bladego pojęcia, w jaki
sposób zwrócić na siebie jego uwagę. I tu był pies pogrzebany. Po
prostu nie wiedziała. Nie miała pojęcia, jak się uwodzi mężczyzn, jak
się z nimi rozmawia, jak się z nimi obcuje na mniej lub bardziej
poufałej stopie. Nie miała żadnego doświadczenia, na które mogłaby
się zdać. Dla niej mężczyźni byli odrębnym gatunkiem isjot.
- Dobrze, w takim razie decyzja podjęta. - Siostra Małgorzata
uznała milczenie Addy za zgodą. - Wrócisz do Hamilton, znajdziesz
sobie męża i będziesz miała z nim dzieci, które opromienia moją
starość. Wschodnia Pensylwania u progu jesieni jest taka piękna -
dodała dla zachęty.
W brązowych oczach Addy mignął sceptyczny uśmiech. Gdyby
to mogło być aż tak łatwe. Oczywiście, dla cioci Małgorzaty
prawdopodobnie było. Ona nie doświadczała rozterek, jakie zawsze
trapiły Addy.
- Po południu zarezerwuję ci połączenie lotnicze.
- Dziś po południu?! Po co taki pośpiech?
- Z dnia na dzień nie ubywa ci lat, moja droga, a jeśli będziesz
czekać na odpowiedni moment, żeby stąd wyjechać, nigdy tego nie
zrobisz. W tym miejscu Afryki nie ma co marzyć o nadejściu
spokojnych czasów.
janessa+anula
184252486.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin