20.Świadomość własnych uczuć.pdf

(138 KB) Pobierz
Daj mi pić
Daj mi pić
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd220.htm
Daj mi pić
R O Z W A Ż A N I A R E K O L E K C Y J N E
XX. ŚWIADOMOŚĆ WŁASNYCH UCZUĆ
W Ćwiczeniach duchownych we wstępie do reguł o rozeznawaniu duchowym św. Ignacy
Loyola pisze: Reguły służące do odczucia i rozeznania w pewnej mierze różnych poruszeń,
które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać . (ĆD, 313)
Dla ukazania procesu szukania woli Bożej św. Ignacy używa trzech pojęć: 1) odczuć , 2)
rozeznać , 3) odrzucić — przyjąć . Są to czasowniki, które ukazują kolejne etapy rozeznawania
i pełnienia woli Bożej.
Proces szukania i znajdowania woli Bożej domaga się więc najpierw od nas odczucia , czyli
odkrycia świata uczuć; dopuszczenia do naszej świadomości wszystkich poruszeń :
uporządkowanych i nieuporządkowanych, czystych i nieczystych . Chodzi zarówno o uczucia,
które możemy łatwo dostrzec, ponieważ narzucają się nam z całą siłą, (niemal w sposób
obsesyjny), jak również i te bardziej ukryte, a czasami wprost zamaskowane, których
odsłonięcie domaga się nie tylko uważnej refleksji, ale także pomocy doświadczonego
kierownika duchowego.
Szukanie woli Bożej wymaga więc od nas wielkiej szczerości wobec nas samych, wymaga po
prostu stanięcia w prawdzie. Szczerość ta otwiera nas na wszystkie nasze uczuciowe reakcje,
także te, które w ciągu historii naszego życia zepchnęliśmy w lochy podświadomości . To
właśnie nasze emocje są narzędziem, za pomocą którego możemy odsłaniać najgłębsze źródła
naszego sposobu myślenia, rozeznawania, decydowania i działania. Jeżeli otwarcie i szczerze
wejdziemy w świat naszych uczuć, one przemówią do nas i odsłonią nam tę prawdę o nas
samych, która umożliwia nam szukanie i znajdowanie woli Bożej w naszym życiu.
1. Trzecie POMIESZCZENIE
Aby móc wchodzić w świat naszych uczuć, by móc je oczyszczać i uzdrawiać, trzeba spełnić
pewne warunki. Jednym z nich jest wewnętrzne odkrycie i akceptacja tej sfery naszej
osobowości, którą moglibyśmy nazwać umownie trzecim pomieszczeniem , trzecią
płaszczyzną .
Ujmując rzecz schematycznie i z dość znacznym uproszczeniem możemy powiedzieć, że każdy
człowiek żyje i działa jakby w trzech pomieszczeniach , na trzech płaszczyznach. Pierwszą
z nich jest cała sfera fizyczna, biologiczna człowieka, której doświadczamy dzięki naszym
zmysłom. Odczucie przyjemności, bólu, zmęczenia czy innych trudnych nieraz do opisania
rodzajów doświadczeń w zmysłach zewnętrznych, jest pewną formą komunikacji naszego
osobowego ja z tą pierwszą sferą, w której żyjemy i która jest integralną częścią ludzkiej
osobowości.
Jest to najbardziej zewnętrzna, powierzchowna sfera naszej osobowości, co wcale nie znaczy,
że mało ważna. Dzięki naszemu życiu biologicznemu przynależymy do świata przyrody
i stanowimy jego część. Filozofia stwierdza: człowiek to zwierzę rozumne , i nie ma w tym
fakcie nic wstydliwego.
Akceptacja ludzkiego życia domaga się pełnej akceptacji ciała z wszystkimi jego naturalnymi
1 z 9
20110222 23:08
452797033.002.png
Daj mi pić
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd220.htm
zdolnościami, funkcjami, potrzebami i ograniczeniami. Pierwszym i najbardziej wyraźnym
przejawem nieakceptacji swojego życia jest zawsze nieakceptacja pewnych potrzeb i funkcji
ludzkiego ciała.
Drugim pomieszczeniem , drugą sferą, w której żyje nasze ja osobowe , i które jednocześnie je
stanowi, jest ludzka świadomość . Obejmuje ona nie tylko rozumowanie intelektualne , ale
także całą sferę doświadczeń serca pojętych w sensie najszerszym: odczuć emocjonalnych
(przyjemnych i nieprzyjemnych), przeżyć estetycznych, duchowych. Głębia świadomości
człowieka zależy oczywiście od stopnia jego rozwoju intelektualnego, emocjonalnego,
duchowego. Rozwój człowieka polega między innymi na rozwoju jego świadomości
pojmowanej w sensie najgłębszym.
W trzecim pomieszczeniu , trzeciej sferze, w której żyje nasze osobowe ja , dokonuje się wiele
procesów, do których nie mamy jednak bezpośredniego dostępu przy pomocy naszej
świadomości i woli. Jest to po prostu cała nasza podświadomość rozumiana w sensie
najszerszym: podświadomość psychologiczna i duchowa . Trzecie pomieszczenie to miejsce,
gdzie kształtują się i skąd wypływają najgłębsze duchowe pragnienia, jak również najgłębsze
duchowe zagrożenia człowieka. Jest to miejsce kształtowania się wewnętrznych postaw
i zachowań człowieka.
Jedno z podstawowych zagrożeń dla rozwoju duchowego polega na tym, iż trzecie
pomieszczenie może stać się życiowym śmietnikiem , do którego wrzuca się wszystko to, co
przeżywamy jako przykre, wstydliwe, złe i brzydkie , wszystko to, co jest przyczyną bolesnych
rozczarowań, co nas demaskuje we własnych i cudzych oczach.
Mechanizm represji uczuciowej tkwi w nas głęboko zakorzeniony, ponieważ wypływa z naszej
kruchości i podatności na zranienie, zwłaszcza na zranienie w miłości. Odruchowo,
podświadomie uciekamy przed tym, co mogłoby nas jeszcze głębiej zranić. Metoda zamykania
się w sobie, represji i ucieczki przed tym, co boli, choć daje chwilowe wrażenie uśmierzenia
bólu, de facto utrwala, przedłuża i pogłębia to cierpienie, które już istnieje.
2. Zdławiony świat emocji
Wielu rodziców i wychowawców pojmuje wychowanie dzieci przede wszystkim jako wpajanie
mechanizmu represji uczuciowej. Jako głównego narzędzia takiego wychowania używa się
prawnego systemu zakazów i nakazów. Dziecko wychowywane w takim systemie nigdy nie
odkrywa sensu własnych postaw i zachowań, ponieważ odkrywa jedynie nagrody i kary,
których rozdzielaniem zajmuje się autorytet mający nierzadko postać policjanta . Taka forma
wychowania odwołuje się przede wszystkim do lęku przed brakiem miłości i odrzuceniem.
Kara w wychowaniu dziecka ma sens wówczas, kiedy nie wyraża odrzucenia emocjonalnego,
ale ukazuje jedynie negatywne skutki pewnych zachowań dziecka. Akceptacja i miłość nie
powinna zależeć od zachowania dziecka.
Dziecko wychowywane w systemie kar i nagród, od niemowlęcych lat słyszy przede
wszystkim zakazy i nakazy, które najczęściej uzasadnia się odwołaniem do poczucia
zagrożenia. A ponieważ dziecko jest małym, bezradnym i bezbronnym człowiekiem , nietrudno
wzbudzić w nim takie właśnie uczucia. I chociaż postawienie dziecku wielu ograniczeń jest
pewną koniecznością, to jednak nie mogą być one uzasadniane lękiem przed odmową
akceptacji i przyjęcia, lecz przede wszystkim troską i miłością, wyrażaną nie tyle w słowach,
ale przede wszystkim w postawie i zachowaniach.
Dorośli często mówią dziecku: nie wolno złych i brzydkich rzeczy myśleć, mówić, robić, nie
wolno ich nawet odczuwać. Kiedy zakazane rzeczy pojawiają się w polu zainteresowań
dziecka, dąży ono do jak najszybszego ich usunięcia. Często zakazy te dotyczą nie tylko
zachowania moralnego, ale zainteresowań dziecka związanych z jego naturalnymi potrzebami.
2 z 9
20110222 23:08
452797033.003.png
Daj mi pić
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd220.htm
I tak np. zachowania dotyczące higieny i całej sfery biologicznej nierzadko klasyfikowane są
w kategoriach moralnych zła i dobra , które bywają nagradzane lub karane postawą
emocjonalną: przyjęciem lub odrzuceniem. Dziecko chcąc być kochane musi więc dławić
wiele swoich najbardziej naturalnych odruchów i zainteresowań.
I tak zdarza się, że całymi latami, dziesiątkami lat wrzucamy do trzeciego pomieszczenia
bardzo wiele brzydkich , złych , przykrych i bolesnych doświadczeń, których boimy się lub
wstydzimy na poziomie naszej świadomości i których też głęboko nie akceptujemy. Głównym
uczuciem, które najczęściej dławimy, jest ból odrzucenia i rozczarowanie brakiem miłości
i akceptacji osób, od których spodziewamy się miłości.
Jako pierwszy owoc takiej represji emocjonalnej pojawia się nieuświadomiona postawa
wrogości i nienawiści wobec siebie i wobec innych. Innym gorzkim owocem zdławionych
potrzeb i pragnień miłości i akceptacji jest ciągły smutek, zniechęcenie do życia, zgorzknienie,
agresja. Człowiekowi, który zdławił swoje potrzeby miłości, nie chce się żyć, ponieważ istotą
życia jest właśnie miłość. Niemal wszystkimi krokami człowieka zdławionego emocjonalnie
kieruje poczucie niższości oraz mało uświadomione chore poczucie winy i lęku. Podświadomie
wymierza on sobie kary za spełnianie swoich najbardziej ludzkich pragnień i potrzeb.
Człowieka zdławionego emocjonalnie wypełnia również odczucie wrogości do innych. Jeżeli
nie stać go na otwarte atakowanie, wówczas dokonuje wewnętrznie surowych osądów
moralnych. Człowiek zdławiony ma w sobie policjanta psychicznego, który surowo
kontroluje, oskarża i osądza zarówno jego samego jak i jego bliźnich.
Innym niszczącym skutkiem zdławionych uczuć jest zatrzymanie się procesu rozwoju
emocjonalnego człowieka i utrwalenie niedojrzałości. Ludzie z niedorozwojem uczuć próbują
nieraz kompensować sobie własną niedojrzałość emocjonalną rozwijaniem swojej inteligencji
rozumu , bogactwem materialnym, karierą, doświadczeniami zmysłowymi, itp. Erudycja,
stopnie naukowe, bogactwo, doświadczenia zmysłowe stanowią wówczas w osądzie
subiektywnym podstawowy probierz osobowej wartości człowieka. Jednak wszystko to, co
człowiek posiada , bez posiadania wrażliwości serca staje się zimnym narzędziem, które może
być użyte przeciwko sobie samemu i przeciwko drugiemu człowiekowi, szczególnie wówczas,
kiedy żywi się ku sobie i ku innym uczucia zdławionej wrogości i nienawiści.
W czasie rekolekcji, kiedy wielu ludzi po raz pierwszy uświadamia sobie swoje własne
nieuporządkowane uczucia, zamaskowane namiętności, spontanicznie nasuwa się im pytanie,
które zadają zwykle w czasie rozmowy indywidualnej z kierownikiem duchowym: Proszę
ojca, jak się tego pozbyć, jak to usunąć, jak to w sobie zniszczyć? Odpowiedź brzmi:
w psychice ludzkiej nic nie da się zniszczyć, wszystko natomiast trzeba akceptować,
porządkować, leczyć, uzdrawiać.
3. Rezygnacja z kreowania rzeczywistości emocjonalnej
Jeżeli poprzez całą historię naszego życia powstawały w nas pewne utrwalone zachowania
i postawy wewnętrzne, pewne rysy naszego charakteru, to nie mogą być one zniszczone ,
usunięte , ale jedynie przekształcone, oczyszczone i uleczone. Chęć usuwania i niszczenia
w nas przykrych emocji, nieuporządkowanych postaw i zachowań wewnętrznych kryje
w sobie pragnienie kreowania własnej rzeczywistości psychicznej i emocjonalnej. Kiedy nie
akceptujemy naszej emocjonalności i psychiki, wówczas odruchowo próbujemy stwarzać je
według naszych wyobrażeń, jakby nie licząc się z tymi, które już otrzymaliśmy przez nasze
wychowanie i w ciągu całej historii naszego życia.
Rozwój emocjonalny i duchowy człowieka domaga się rezygnacji z kreowania rzeczywistości
psychicznej i emocjonalnej. Cały świat naszych emocji winniśmy natomiast porządkować,
uzdrawiać, leczyć. Rzeczywistość emocjonalna i psychiczna naszego życia jest nam już dana.
3 z 9
20110222 23:08
452797033.004.png
Daj mi pić
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd220.htm
Ona jest także naszym zadaniem, miejscem współpracy z Bogiem, miejscem pełnienia Jego
woli.
Rozwój emocjonalny człowieka domaga się więc pełnej prawdy o naszym zranieniu i o naszym
ludzkim ograniczeniu, domaga się pokory. Dla lepszego zrozumienia tego przesłania posłużmy
się opowiadaniem A. de Mello:
Przypuśćmy, że któregoś dnia ktoś puka do drzwi mego pokoju:
— Proszę wejść — mówię. — Czy wolno zapytać kim Pan jest?
On zaś odpowiada:
— Jestem Napoleonem.
— Czy to nie ten Napoleon...
— Ten właśnie. Bonaparte. Cesarz Francji.
— Co też pan mówi! — odpowiadam i myślę, że lepiej wobec tego faceta mieć się na
baczności.
— Może Wasza Wysokość raczy usiąść — mówię.
— Słyszałem, że ksiądz nieźle sobie radzi z rozwojem duchowym. Mam problem natury
duchowej. Obawiam się, że teraz trudniej mi będzie ufać Bogu. Moja armia walczy w Rosji,
a ja spędzam bezsenne noce, zastanawiając się, jak to się zakończy.
— No tak, Wasza Wysokość, mógłbym coś na to poradzić. Sugerowałbym raczej przeczytanie
rozdziału szóstego według Mateusza: Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną, nie pracują
ani przędą.
W tym momencie zaczynam zastanawiać się, kto jest bardziej szalony, ten facet, czy ja. Ale
brnę dalej z tym lunatykiem.
Tak właśnie na początku postępuje wobec ciebie mądry guru. Towarzyszy ci, traktując serio
twoje problemy. Otrze kilka łez z twoich oczu. Jesteś wariatem, ale jeszcze o tym nie wiesz.
Wkrótce musi nadejść chwila, kiedy wytrąci ci z ręki broń i powie:
— Skończ z tym. Nie jesteś Napoleonem .
Aby wejść twórczo w świat ludzkich uczuć, trzeba powiedzieć sobie: Nie jestem Napoleonem.
Nie mogę już więcej udawać. Jestem chory, poraniony, ubogi, zależny, jestem wariatem .
Wejście w świat ludzkich uczuć domaga się więc od nas rezygnacji z kształtowania siebie na
własny obraz i na własne podobieństwo , z pogoni za własną wielkością (Ps 131).
Wielkim niebezpieczeństwem życia duchowego jest posługiwanie się pewnymi metodami ,
technikami duchowymi dla przeprowadzenia własnych ludzkich celów i wyobrażeń, a nie dla
szukania i znajdowania Boga i Jego woli. Uczciwe i głębokie wejście we własną sytuację
egzystencjalną może nam pomóc odkryć, jak bardzo potrzebujemy oczyszczenia i uzdrowienia
naszego serca.
Upomnienie Kościoła w Laodycei jest przestrogą dla każdego, kto wchodzi na drogę życia
duchowego: Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba,
a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi (Ap 3, 17).
Jeżeli nie skończę z udawaniem w jakiejkolwiek formie i nie wejdę w świat
nieuporządkowanych i nieraz bardzo poranionych uczuć, będę niezdolny do szukania,
4 z 9
20110222 23:08
452797033.005.png
Daj mi pić
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd220.htm
rozeznawania i pełnienia woli Bożej. Pełna świadomość własnych uczuć oraz dążenie do ich
uzdrowienia jest początkiem życia zgodnie z wolą Bożą.
4. Pokonać opór
Aby móc wejść w świat własnych uczuć, szczególnie tych nieuporządkowanych, trzeba
pokonać najpierw opór wewnętrzny, jaki rodzi się w nas, kiedy próbujemy zakwestionować
nasz utrwalony obraz siebie samych, nasze zastarzałe i skostniałe schematy myślowe,
schematy reagowania, przeżywania i odczuwania. Próba innego spojrzenia na siebie samego
domaga się od nas pewnego zdrowego dystansu do siebie, wolności wobec naszego
postrzegania naszej rzeczywistości psychicznej i emocjonalnej.
Wolności tej nie zdobędziemy jednak bez zgody na cierpienie i ból. Ból ten związany jest
przede wszystkim z uznaniem, że jestem zraniony, ponieważ byłem człowiekiem wielekroć
odrzuconym i nie dość kochanym. Odrzucenie i brak miłości wywoływały we mnie uczucia
wrogości i nienawiści do siebie i do innych, które zostały jednak w większym czy mniejszym
stopniu zdławione, wrzucone do trzeciego pomieszczenia .
Kiedy jednak próbujemy spojrzeć inaczej na siebie i to wszystko, co w nas jest, musimy
zrezygnować z tego, co uważaliśmy i uważamy za nasze , moje , co przylgnęło do nas nieraz od
wielu lat. Musimy także w jakiś sposób zrezygnować z zewnętrznej opinii o nas samych, do
której także w jakiś sposób jesteśmy przywiązani. To nasze , moje odczucie o nas samych
musimy poświęcić , ofiarować za większą sprawę — prawdę o sobie samych.
Oto przykład innego widzenia rzeczywistości psychicznej i emocjonalnej człowieka. J. Vanier,
założyciel wspólnoty L'arche dla upośledzonych, który spędził z nimi ponad 30 lat, daje takie
świadectwo: Wspólnie pracujemy, wspólnie jemy posiłki, śpiewamy i tańczymy. Stopniowo
odkrywamy jak ci nienormalni są w gruncie rzeczy całkiem normalni, my natomiast
upośledzeni. (...) Osoby z upośledzeniem umysłowym pozbawione są co prawda zdolności
myślenia abstrakcyjnego, jednak brak ten rekompensowany jest wyjątkowym rozwojem
emocjonalnym. Upośledzony żyje nie tyle w sferze rozumu, co serca. Jest bezgranicznie ufny,
swoją prostotą łamie wszelkie konwencje. Np. Jean–Luc, jeden z moich upośledzonych
przyjaciół, pewnego razu brał udział w olimpiadzie specjalnej. Bliski był złotego medalu.
Jednak gdy jego konkurent przewrócił się na bieżni, Jean–Luc zatrzymał się, podniósł go
i wspólnie dobiegli do mety. Kto więc bliższy jest pełni człowieczeństwa: on czy tzw. człowiek
normalny?
To właśnie moje widzenie, które uważałem za normalne i które być może dawało mi pewną
(nieraz co prawda bardzo pozorną, ponieważ opartą na wrogości do siebie i innych)
stabilizację psychiczną i emocjonalną, zostaje przeze mnie zakwestionowane. W ten sposób
zostaję jakby w pewnej pustce, próżni, bez wyraźnego oparcia w tym, co już było przeze mnie
wypróbowane. Brak oparcia w sobie samym wymusza na mnie opieranie się i otwieranie na
innych, zaufanie innym: Bogu i bliźnim.
Opór wewnętrzny, jaki rodzi się w nas, kiedy dotykamy naszych utrwalonych sposobów
myślenia, reagowania, zachowania, jest zjawiskiem bardzo pozytywnym, ponieważ potwierdza
słuszność kierunku poszukiwania rozwiązań naszych problemów, które być może bardziej
jesteśmy zdolni intuicyjnie przeczuć niż określić je i opisać słowami.
Silny opór wewnętrzny, ujawniający się zarówno w depresji jak i agresji (w nienawiści tak do
siebie, jak i innych) odsłania wielką niechęć człowieka do wejścia w świat własnych
nieuporządkowanych i niedojrzałych uczuć. Opór ten jest odruchowym bronieniem się przed
dodatkowym cierpieniem.
Trzeba nam zdawać sobie sprawę, że ból i cierpienie związane z pokonywaniem własnego
5 z 9
20110222 23:08
452797033.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin