zgodki (?l?skie ogrody).doc

(316 KB) Pobierz
Waldemar Szendera Suszec 22

Waldemar SZENDERA

 

 

 

 

Tradycyjne ogrody przydomowe - zegrodki na Górnym Śląsku

 

 

Obszar badań: Śląsk Zielony w powiatach: pszczyńskim i raciborskim.

 

Skrót

 

Historia ogrodów przydomowych zegrodek na Śląsku a ściślej rzecz biorąc na Śląsku Zielonym liczy sobie z górą dwieście lat. Zegrodki miały (mają) w sobie coś mistycznego jakąś niebywałą pierwotną siłę. Gromadząc zasoby roślin znanych miejscowej społeczności, pozwala na trwanie nie tylko zasobów genowych lecz także historii tej Ziemi. Niniejsze opracowanie jest swoistym remanentem u progu trzeciego tysiąclecia. Przedstawiony zbiór nazw roślin jest zapisem chwili, momentem kiedy jest jeszcze możliwość zanotowania archaicznych taksonów Śląskich.

 

Geografia

 

Powiaty pszczyński i raciborski to największe obszarowo powiaty ziemskie
w południowej części woj. śląskiego. Tereny obu powiatów to etniczne ziemie Zielonego Śląska. W obu powiatach żyje 220 tys. mieszkańców (licząc również miasta powiatowe Pszczyna 30 tys. i Racibórz 65 tys. Badaniami objęto 87 miejscowości obu powiatów.

Oba powiaty leżą w górnych dorzeczach największych rzek Polski: powiat pszczyński
w dorzeczu Wisły na wysokości od 240 do 290 m. npm, powiat raciborski w dorzeczu Odry na wysokości od 170 do 250 m. npm. Podobna jest również rzeźba terenu: teren pofalowany, przedgórza karpat zachodnich i sudetów, przechodzący ku północy i zachodowi w równinę Niziny Śląskiej. Ziemia Raciborska otwiera się ku południowi Bramą Morawską. Ziemia Pszczyńska na południu osadzona jest na łuku karpat zachodnich (Beskid Śląski) oraz otwiera się ku południowi Kotliną Żywiecką. Rzeźba terenu w niewielkim stopniu została zmieniona przez oddziaływanie lodowców. Wyraźnymi śladami okresów lodowcowych są: malownicze jary w dorzeczu Odry oraz zwały moreny czołowej na Wysoczyźnie Pszczyńskiej.

Obszary te należą do najcieplejszych w Polsce. Korzystnie rozkładają się również opady, których największa ilość przypada na styczeń i lipiec. Ilość opadów nie jest tutaj mniejsza niż 650 mm na rok i nie przekracza 800 mm na rok. Okres wegetacji dochodzi do 290 dni,
a pokrywa śnieżna zalega przez 50 – 60 dni w roku (w ostatnich latach od 10 do 30 dni
w dolinie Odry). Najsilniejsze wiatry wieją tutaj od południa (obszar występowania Halnego). Występuje sezonowa zmiana kierunków wiatrów: wiosną przewaga wiatrów południowych
i wschodnich, latem przewaga wiatrów zachodnich.

W obu powiatach występuje duże zróżnicowanie gleb. Od bardzo słabych bielic na piaskach lużnych po gleby brunatne wytworzone na podłożu lessowym. W dolinach rzek występują żyzne mady, a na polach po zmeliorowanych łąkach nie mniej żyzne gleby murszowe. Na wielu trenach osuszone torfy są eksploatowane jako lecznicza borowina (dla zdroju w Jastrzębiu). Typ gleb decyduje o kierunkach rozwoju i jakości życia miejscowej ludności.

Ziemia raciborska oraz wydzielona z niej w okresie panowania Piastów Śląskich ziemia pszczyńska już w okresie neolitu zostały zasiedlone przez ludy znające metody uprawy roli
i rolnictwa. Pierwsi osadnicy – rolnicy przybyli tutaj z okolic Nitry (Słowacja). Świadczą o tym zachowane stare grodziska w Lubomi czy Wodzisławiu (obecnie powiat wodzisławski) oraz pozostałości po tarasach winnic na zboczach Płaskowyżu Rybnickiego nad Doliną Odry.

We wczesnym średniowieczu ulokowano większość miejscowości tego terenu. Wsie lokowano na prawi Magdeburskim nadając im charakter zwartych organizmów funkcjonalnych. Większość wsi była w tym czasie ogrodzona wspólnym płotem,
z jedną zagrodą położoną w pewnym oddaleniu od wsi, tak zwanym „wachtyrzem” (stróżem) – np. Pogrzebień, Kryry. W okresie późniejszym, najczęściej po przejściu epidemii niektóre wsie zostały „rozlokowane” w wyniku czego stały się wsiami złożonymi z osad farmerskich typu „chata przy polu” oraz centralnie położonym kościołem – np. Suszec. Lokacja taka pozwalała uniknąć szerzenia się „zarazy” czy pożaru. Obie ziemie od pradawnych czasów były poprzecinane szlakami drogowymi z południa ku północy. Między Pszczyną a Raciborzem do dnia dzisiejszego istnieją pozostałości Szlaku „Wielijdrogi”. Szlak ten prowadził dalej na południe przez Opawę do Pragi i Wiednia, a na północ przez Oświęcim do Krakowa. Szlak ten wiódł wśród pół gdzie jego szerokość w niektórych miejscowościach dochodziła do 100 m. szerokości. Obecność tak ważnej drogi wpływała na szybki rozwój gospodarczy całego regionu Zielonego Śląska, a co za tym idzie rozwojem miejscowego rolnictwa. Wytworzyło to także przeświadczenie o potrzebie estetyki w zagospodarowaniu wsi.

 

      Historia rolnictwa indywidualnego na Zielonym Śląsku

 

W końcu XVIII w. za czasów panowania pierwszych Erdmannów książąt na Pszczynie w Wolnym Państwie Stanowym Pszczyńskim, w wybranych wsiach księstwa pszczyńskiego (Pawłowice, Suszec) postanowiono podnieść stan chłopski do rangi obywateli. W tym celu przeprowadzono „na próbę” reformę uwłaszczeniową w księstwie, która była pierwszą w Prusach. Próby te i tak nie uchroniły tej ziemi przed strajkami chłopskimi; być może wybuchały one dlatego że we wsiach po reformie chłopstwu powodziło się lepiej. Strajki chłopskie we wsiach po reformie (Pawłowice, Suszec) były regularnie bojkotowane,
a ich uczestnicy napiętnowani przez mieszkańców. Były to pierwsze próby reformy uwłaszczeniowe w Europie. Reformie podlegały: lenne dobra rycerskie, drobnej szlachty oraz osiedlonych tutaj lipków.

Reformę na większą skalę przeprowadzono na tych ziemiach w latach 30 i 40 XIX w. Od początku powstania gospodarstw „bauerskich” datuje się historia ogrodów przydomowych w ziemi pszczyńskiej i raciborskiej. Reforma rolna od samego początku obejmowała tutaj nie tylko prace miernicze prowadzące do wydzielenia działek lecz także urządzenie obejść gospodarczych.

Tradycyjne gospodarstwo w pierwszym etapie reformy w Studzionce i Suszcu było stosunkowo duże osiągało powierzchnię od 200 do 300 mórg pruskich (1 morga pruska = 0,25 ha), gdzie oprócz roli przekazywano lasy, nowe pastwiska na osuszonych bagnach
i stawy (np. uwłaszczony w Bojszowach - obecnie powiat Tyski Ziemski - Staw Senderius miał powierzchnię 500 ha). W drugim etapie reformy powstające gospodarstwa były nieco mniejsze (do 150 mórg). Przekazywano zazwyczaj tylko ziemie orne i pastwiska. Ziemia była przekazywana w zasadzie nieodpłatnie, nowy rolnik ponosił koszty: miernicze, wykonania mapek oraz założenia ksiąg wieczystych. Koszty te stanowiły średnio równowartość 24 mórg dobrych gruntów ornych. Wielu nowych rolników chętnie płaciło gruntami za reformę. Spowodowało to powstanie wielu małych gospodarstw (do 6 ha) najczęściej zasiedlanych nowymi osadnikami z Polski, Czech i Prus (najczęściej z Bawarii i Szwabii).

W celu usprawnienia prac podziałowych sprowadzono na Śląsk specjalistów: mierników („feldmeserow”) oraz meliorantów („landcajchnerow”) z Niderlandów (Holandii
i Belgii). Dokonywali oni wyznaczenia działek oraz projektowali funkcjonalnie nowopowstałe gospodarstwa.

W gospodarstwie typu bauerskiego zwanego lokalnie bamberskim z holenderską dokładnością wyznaczano położenie budynków na placu na planie kwadratu. Centralnie położony był duży dom, w którym mieszkali aktualni gospodarze wraz z „dziywkami i pachołkami” – pomocnikami w gospodarstwie. Na skrzydłach znajdowały się: ośmiokątna stodoła z dużym „przydachem” (zadaszeniem) dla wozów i maszyn; po przeciwnej stronie stodoły znajdował się budynek inwentarski podzielony na osobne pomieszczenia: oborę, chlewnię wraz z kurnikiem, stajnię dla 2 –3 par wołów lub później koni.

W bogatszych obejściach były osobne wozownie, gdzie szczególne miejsce było przeznaczone dla „landałera” zwanego również „zandsznajderem” – paradnego zamkniętego powozu, dumy całej rodziny.

Za budynkiem inwentarskim, w kierunku spadku terenu znajdował się ciąg sanitarny złożony z następujących elementów: ogrodzony gnojownik, pod którym znajdował się osadnik na gnojówkę (doprowadzaną z zabudowań inwentarskich dębowymi rurami) – szambo, obok gnojownika znajdowały się urządzenia sanitarne (wychodek – haziel), dalej znajdował się przelew burzowy z gnojownika i szamba prowadzący do przydomowej „oczyszczalni ścieków”. Oczyszczalnią ścieków stanowiły rozlewiska porośnięte: tatarakiem, pałką, trzciną, manną, turzycami itp. W końcowej części rozlewiska przechodziły w kręty strumień otoczony zaroślami z wierzby wiciowej, białej i kruchej, na końcu cyklu znajdował się pół morgowej wielkości staw „kaczok”, którego brzeg porastały tatarak i pałka. W stawie chodowano ryby. Ze stawu woda po stagnacji przelewała się przez zastawkę - „pidło” do „poczepia”. Tak oczyszczona woda trafiała do najbliższej rzeki czy strumienia.

 

      Zegrodki

 

Wewnętrzny plac o powierzchni jednej morgi (0,25 ha) pełnił funkcję reprezentacyjną, a także gospodarczą (tutaj przeprowadzano omłoty, wjeżdżano maszynami rolniczymi itp.). Była tutaj studnia z żurawiem i korytem do pozyskiwania wody do spożycia przez ludzi
i pojenia łowięzi (dobytek żywy duży: krowy, barany).

Naprzeciw domu znajdował się płot zbudowany z drewnianych sztachet przytwierdzanych już wtedy gwoździami do łat, słupy zazwyczaj z dębowych bali przykrywała „czopka” z kamienia polnego. Do podwórka prowadziły szerokie wrota osadzone w bogatszych gospodarstwach na kamiennych słupach, obok znajdowała się mała „fortka” dla pieszych.

Przy wrotach i „fortce” zaczynał się niewielki ogródek ozdobny. Przy płocie rosną (począwszy od fortki): „wachold” (jałowiec) żeby odczynić (odkazić?) gości, flider (bez lilak) „żeby było piyknie”, fibana palmę” no i dla utrzymania dyscypliny w licznych rodzinach („jak bydziesz wyrobioł to zońda po fiba”), kokocz na różaniec. Dalej rosły cierpliwe jadwiżki (aster nowobelgijski) „na grob niebogi”.

Nieco do środka podwórza, lecz bliżej płotu znajdowała się zegrodka z „florom” – ogródek ozdobny, rabata wzniesiona, często na planie centralnego koła lub kwadratu ze ścieżkami zbiegającymi do środka. Rośliny rosną tutaj w kępach, stanowiąc duże wyraźne plamy (skład gatunków patrz tabela). W tej zegrodce oprócz roślin ozdobnych znajdował się ekstensywnie prowadzony duży trawnik; na nim rzadko posadzone drzewa dające cień. Mogły to być drzewa owocowe lecz częściej pojawiał się tutaj kasztanowiec (kasztaniok), lipa (linda) lub topola biała (biełoń).

Sad lub sadek znajdował się za stodołą. Tutaj oprócz drzew i krzewów owocowych (późnych odmian) obowiązkowo musiały być ule z pszczołami.

Za domem rozciągała się zegroda, zegrodka (przydomowy ogród gospodarzy). Ogród ten zajmował niejednokrotnie powierzchnię do jednej morgi – pełnił funkcję przydomowego warzywnika (grincojg) oraz był miejscem upraw ziół (zielina). Przeciwległy koniec warzywnika przechodził w „brogowisko” – miejsce przechowywania ziemniaków i innych okopowych w kopcach. Takie usytuowanie warzywnika i kopców pozwalało wykorzystywać teren pod przyszłe kopce (brogowiska) dla uprawy późnych warzyw („ na brogowisku zaflancuj welszkraut”).

W późniejszym czasie w ogrodzie pojawiły się inspekty ogrzewane biologicznie (końskim obornikiem). Służyły głównie do „ciągnienia przisady” – produkcji rozsady. Zewnętrzne granice ogrodu otaczały: pojedyncze drzewa i krzewy wczesnych jabłoni, wczesnych czereśni, krzewy porzeczek, dziki bez, bylica piołun, a także  grządki truskawek.

Z czasem ogrody były zmniejszane, niejednokrotnie ograniczane tylko do jednej powierzchni podzielonej funkcjonalnie jak w założeniach pierwotnych.

Poza gospodarstwem był tak zwany „wymowek” – małe paromorgowe gospodarstwo starych gospodarzy składające się z jednego budynku mieszkalno – inwentarskiego oraz małej „zegrodki”.

 

      Śląski ogród

 

Człowiek od najdawniejszych czasów pragnął być blisko przyrody. Do końca nie wiadomo czy jest to tęsknota za utraconym rajem skąd nas wygnano, czy chęć powrotu do lasu skąd wyszliśmy sami, a który sami systematycznie wycinamy. Dobrze czujemy się
w miejscach, które jesteśmy w stanie określić słowem: „raj” jak również tęsknimy atawistycznie za nieprzebytymi, tajemniczymi ostępami leśnymi. Takie też miejsca staramy się sobie wytworzyć w pobliżu naszych siedzib.

Dobry, przyjazny ogród dla naszych potrzeb winien więc być namiastką raju,
a zarazem puszczą w miniaturze, miejscem znanym i tajemniczym jednocześnie.

Tradycyjny ogród na wsi śląskiej był miejscem odpoczynku niedzielnego
i świątecznego dla gospodarzy i domowników. Spełniał jednocześnie funkcję przydomowego warzywnika, gdzie rośliny rosły w „karejkach” (na grządkach). Zegrodki, sady, „sadki” stanowiły podstawowe źródło owoców w gospodarstwie, które następnie pracowite gospodynie na Śląsku przetwarzały na kompoty, powidła, soki, musy i in.

Wiejski przydomowy ogród na Górnym Śląsku ściśle dopasowany był do zmienności pór roku w naszej części Europy. Obsadzany był wyłącznie rodzimymi, bądź dobrze zadomowionymi gatunkami roślin. Rolą takiego ogrodu było spełnianie potrzeb związanych
z życiem codziennym gospodarzy lecz także stawał się źródłem roślin związanych
z obrzędami kościelnymi i ludowymi. Oprócz roślin użytkowych: warzyw, ziół, drzew
i krzewów owocowych w ogrodach specjalne miejsca były przypisane roślinom związanym
z różnymi obrządkami Chrześcijańskimi.

Wejdźmy na chwilę do takiego ogrodu aby zebrać gałązki, kwiaty, zioła bez których niejedna ważna uroczystość kościelna czy ludowa na wsi nie byłaby tak pełna symboli, przywiązania do ziemi i umiłowania darów Stwórcy. Naszą przechadzkę rozpocznijmy na początku Wielkiego Postu.   

Myślenie o Świętach Wielkiej Nocy na wsi rozpoczyna nie tylko post. Okres Wielkiego Postu przypada na początek budzenia się przyrody do życia. Aby ten proces zmian fenologicznych permanentnie i precyzyjnie obserwować mądrzy przodkowie przekazywali obyczaj „zbierania na palmę”

W przeszłości nie przy każdej wsi były lasy, gdzie swobodnie można było pozyskać niezbędne gałązki roślin. Toteż pierwszymi roślinami w ogrodach były drzewa i krzewy przesadzone do ogrodów z najbliższej okolicy, których gałązki nadawałyby się do użycia
w Niedzielę Palmową.

Z pierwszym tygodniem Wielkiego Postu do dzisiaj rolnicy zbierają gałązki: fiby (derenia), kokoczu albo kłokocza (kłokoczki), lyski (orzecha laskowego), kaliny, które mają rozwinąć się „na palmę” przed Niedzielą Palmową.

Spośród dziko rosnących drzew i krzewów owocowych (użytecznych) rosnących
w lasach przeniesiono do ogrodów takie gatunki roślin jak np.: płonka (dzika jabłoń), gugołka, gdula (dzika grusza), torka (śliwa tarnina) prawo śliwka (typ węgierki), trześnia (czereśnia ptasia), johaniski, johanki (porzeczka czarna), porzeczkę czerwoną. Gałązki tych roślin również można było „pędzić”, by zakwitły do palmy.

Zbieranie gałązek należało rozpocząć na samym początku Wielkiego Postu, aby ścięte gałązki zdążyły się rozwinąć przed Niedzielą Palmową. Dzisiaj wiemy jak mądre były to zalecenia. Rolnik obserwując rozwój zebranych gałązek mógł wnioskować w jakim stanie uśpienia znajdowała się natura, a więc stawał się mimo woli fenologiem – praktykiem.

W ogrodach pojawiły się również rośliny ozdobne: jałowiec pospolity, stromik (świerk pospolity), sosna pospolita, a nieco później sosna wejmutka, kruszyna, wawrzynek wilczełyko, kocianki (wierzba iwa i inne wierzby pokrewne), kasztanowiec. Gałązki tych roślin dokłada się nie pędzone do rozkwitłych gałązek w dzień Niedzieli Palmowej.

Tak zebraną palmę należy obowiązkowo przewiązać świeżą gałązką fiby (derenia)
i pójść poświęcić do kościoła.

Po przyniesieniu palmy z kościoła wszyscy domownicy muszą zjeść kociankę (kwiatostan wierzby iwy) – od chorób gardła. Nie koniec na tym: w dzień Wielkiej Soboty palmę należy opalić. W Święta Wielkiej Nocy należy z pozostałych patyczków sporządzić małe krzyżyki. W drugim dniu świąt rolnik, wraz z rodziną, idzie na wszystkie rogi pól, które uprawiają i wkładają „sadzą” krzyżyki do ziemi, kropią wodą święconą, modlą się o urodzaje.

Na Boże Ciało w wielu wsiach na Górnym Śląsku place przed ołtarzami wyściela się tatarczuchem (tatarakiem). Deptany tatarak wydziela przyjemną, orientalną woń. Nadaje się więc do maskowania „zapachów wiejskiej codzienności”. Po procesji wierni zbierają liście tatarczucha, suszą i zakładają za święte obrazy co ma chronić od chorób dróg moczowych.

Tatarak miał również praktyczne zastosowanie w przydomowych „oczyszczalniach ścieków” jakimi były powszechne niegdyś na wsiach Górnego Śląska przydomowe stawki - „kaczoki”.

Ołtarze strojono natenczas tym, co było dekoracyjne najpierw na łące czy polu,
a z biegiem czasu w ogrodzie np.: trawami, zbożami, margaretkami (złocieniami), firletką poszarpaną, piwowońkami (piwoniami), kaliną (najczęściej odmiany Schneball – śnieżna kula), bluszczem, zimzielonem (barwinek), bagnociem (bagno zwyczajne), itp. Podobnych roślin używano do „sypania drogi” na procesji.

Zielone Świątki to na Śląsku okres kiedy przed domy i kościoły przynosi się ścięte brzozki (młode drzewka brzozy).

Święto Wniebowzięcia Matki Boskiej (Matki Boski Zielnej) było dla mieszkańców wsi kulminacją znajomości botaniki użytkowej oraz medycyny ludowej, opartej na znanych im roślinach. Przynoszone do kościołów bukiety ziół stawały się giełdami wiedzy o roślinach, chorobach i zbawiennych skutkach pierwszych na drugie. Przynoszone zbiory ziół były „obgadywane”, uczono się przy tym nowych nazw (gatunków ?) roślin leczniczych oraz ich przeznaczenia. Pojawiały się wtedy między innymi takie gatunki jak: ponboczkowa krew (dziurawiec), biołe zieli (bylica piołun), kamelki (rumianek), krwownik (krwawnik lekarski), pfefermynica (mięta pieprzowa), kosztyfoł (żywokost lekarski), dziywanna (dziewanna), miynta (mięta), bruski (jagoda brusznica), pozimki (poziomki), wanielica (podagrycznik), zimzielon (barwinek), maliny i łostryngi (jeżyny), tatarczuch (tatarak), lebioda (komosa biała), wiepszki (agrest), jośmień (jaśminowiec) i inne. Całość można było jeszcze udekorować interesującymi kwiatami np.: różami (szczególnie odmiany Souvanir de la Malmaison znanej na Śląsku od 1871 roku), papiyrzokami (suchołuską), wojokami (rudbekią), gynsimipympkami (stokrotką), lipinom (łubinem), kaliną  i in.

Październik jest miesiącem kiedy należy zacząć wyciszać się po burzliwym lecie, oddać się modlitwie. Kościół poświęca ten miesiąc rozważaniom różańcowym; i tutaj znajdujemy odniesienie do wiejskiego śląskiego ogrodu. Paciorki różańca zdążyły już dojrzeć na krzewie kokoczu (kłokoczki), należy tylko zebrać twarde owoce, nanizać na sznurek zaopatrzyć w krzyżyk, poświęcić i bardzo trwały i estetyczny różaniec jest gotowy. Ołtarze
w tym czasie zdobią dekoracyjne jadwiżki (aster nowo-belgijski)

Boże Narodzenie ma najmniej odniesień do ogrodu. Nie licząc zapasów w spiżarniach, ziół na kominie bo gałązka świąteczna pochodziła raczej z lasu.

Na kolędę jednak ogród jest już potrzebny. Dla zrobienia kropidła używa się gałązki kruszyny.

Takie były nasze ogrody: pomocne w życiu, leczące, dające schronienie niezliczonej rzeszy owadów, ptaków, drobnych ssaków płazów i gadów. Stanowiły one o zamożności
i zapobiegliwości gospodarzy. Współczesne ogrody są niemniej piękne, na pewno łatwiejsze w użytkowaniu, ino jakoś trocha żol tamtych zegrodek łod starki, omy czy babki.

I tak doszliśmy do końca naszej przechadzki. Poznaliśmy tylko niektóre rośliny, których nazwy tradycyjne pochodzą z ziemi pszczyńskiej i raciborskiej

 

Ślonsko zegrodka

 

 

Człowiek łod downa chcioł być blisko prziyrody.

Na łostatku nie wiadomo na wiela je nom teskno za piyrwej straconym rajem, skond nos Ponboczek wygnoł, a na wiela je w nos starodowno pragliwość przijścio nazot do lasa, kiery my sami łacno chynyli, a kiery dzisio sami dycko za fest rznymy.

Momy sie dobrze tam kaj je paradiz, a z drugij strony je nom teskno za tymi gojami, kiere tukej piyrwej bywały.

Taki też, kole naszych chałpow place łobiyromy na zegrodki.

Swoja zegrodka, kiero mo być piykno, a jeszcze ku tymu mo dować pożytek, mo być trocha jak tyn paradiz, a trocha jak tyn goj.

Zegrodka mo być jako to istne ustroni, a zaros potym tom paradnom siyniom przed chałpom, kiero gospodorzowi gańby nie prziniesie.

Pierwej w zegrodkach gospodorz - siodłok a wszyjscy kierzy ś...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin