00:01:24:movie info: XVID 544x336 25.0fps 696.5 MB 00:02:39:Ca�y on. 00:02:57:Mam tego do��!|Nast�pnym razem oberw� ci uszy! 00:03:01:I tak nie s� ci potrzebne. 00:03:13:Zawsze musisz co� zbroi�. 00:03:16:To dobry ch�opak. Ma pstro w g�owie,|ale jest inteligentny. 00:03:20:Czasem co� mu strzeli do g�owy. 00:03:22:Wda� si� w ojca,|niech mu diabe� �wieci. 00:03:28:Panienka jest|podopieczn� Don Lopego. 00:03:30:Zabra�am j�,|�eby si� przewietrzy�a. 00:03:35:Bardzo mi mi�o. 00:03:37:Przepraszam. 00:03:53:Mama, niedawno. 00:04:09:Saturno osi�gn�� granic� wieku.|Nie mo�e pozosta� w szkole. 00:04:12:Czas, �eby zacz�� zarabia�. 00:04:15:To zdolny ch�opak,|tylko buja w ob�okach. 00:04:20:Ale je�li z wiekiem spowa�nieje,|b�dzie dobrym rzemie�lnikiem. 00:04:25:Don Lope znalaz� mu prac�|w warsztacie. 00:04:28:To wielki pan. 00:04:30:Niewielu takich zosta�o. 00:04:37:- Dok�d idzie ta pi�kno��?|- Szuka� narzeczonego. 00:04:40:- Ju� go znalaz�a.|- Za stary. 00:04:44:Nie taki stary.|Diabe� jeszcze si� trzyma. 00:05:04:Uciekaj st�d. 00:05:14:Chyba nie chcesz zabra�|tego wszystkiego? 00:05:17:Jak pan uwa�a. 00:05:19:Trzeba sprzeda� te graty.|Mam do�� staroci. 00:05:26:Sprowad� handlarza|i sprzedaj mu wszystko, 00:05:29:opr�cz tego, co mo�e si� przyda�. 00:05:31:Tylko si� nie targuj.|Bierz, ile da. 00:05:40:Je�li ci na czym�|szczeg�lnie zale�y... 00:05:42:Mama trzyma�a ten krzy�,|kiedy umar�a. 00:05:47:Powiesisz go w swoim pokoju. 00:05:50:Mo�e z czasem|wybij� ci z g�owy te przes�dy. 00:05:54:Je�li chcesz co� jeszcze... 00:05:58:- Jeszcze tylko pianino i koniec.|- Pianino jest ju� dawno sprzedane. 00:06:09:Zosta�y nuty. Chcia�abym je zabra�.|Mo�e kiedy�... 00:06:15:Twoja matka by�a dobr� kobiet�,|ale rozumu nie mia�a za grosz. 00:06:21:Nie skorzysta�a� z maj�tku ojca. 00:06:24:By�a� ma�a, kiedy|wszystko poch�on�y d�ugi. 00:06:32:Zostaw ten garnek. M�wi�em,|�e nie zabieramy �mieci. 00:06:36:Pan si� na tym nie zna,|a ja wiem, �e mi si� przyda. 00:06:41:Szykuj si�, idziemy. 00:06:44:- Ju�?|- Tak. 00:06:46:Nie zgadnie pan co mi powiedzia�a.|Chcia�aby tutaj zosta�. 00:06:53:Dwa domy to zbyt du�y wydatek.|Nie mo�esz mieszka� sama. 00:06:58:Twoja matka na �o�u �mierci|powierzy�a ci� mojej opiece. 00:07:01:Kto si� odwa�y zrobi� ci krzywd�,|wiedz�c, �e mieszkasz pod moim dachem? 00:07:44:Przebiega� t�dy ch�opak? 00:07:46:Z torebk� w r�kach?|Pobieg� w t� stron�. 00:08:00:Przecie� skr�ci� w t� ulic�.|Dlaczego... 00:08:03:Poniewa� by� s�abszy. 00:08:05:Policja reprezentuje si��,|a tacy jak ja zawsze broni� s�abszych, 00:08:10:niezale�nie od okoliczno�ci. 00:08:13:Pami�taj o tym. 00:08:30:Jaka pi�kna i elegancka. 00:08:36:To by�a wielka dama. Mia�a m�a markiza,|ale Don Lope musia� narozrabia�. 00:08:43:Co zrobi�? 00:08:44:Spoliczkowa� go. Pisali o tym|w gazetach, to by�a g�o�na historia. 00:08:48:Pan ma z�ote serce, ale kiedy zobaczy|kieck�, wst�puje w niego diabe�. 00:09:08:Wsta�, Tristana. 00:09:10:Nie jeste� s�u��c�.|Saturna ma ci us�ugiwa�. 00:09:15:Posprz�taj to. 00:09:20:Jestem bardzo zm�czony.|Bol� mnie stopy. 00:09:24:- Przynios� panu pantofle.|- Jeste� anio�em. 00:09:35:Nie powinienem trzyma� ci�|w zamkni�ciu, 00:09:39:ale nie mog� ci� zabra� do kawiarni,|czy na spacer z kolegami. 00:09:42:Sytuacj� utrudnia te� twoja �a�oba. 00:09:45:Wybierzemy si� kiedy� do teatru,|kiedy zechcesz. 00:09:49:Dzi�kuj�, Tristana. 00:09:53:Jeste� moim ukochanym dzieckiem.|Chc�, �eby� mnie kocha�a jak ojca. 00:09:57:Pan jest bardzo dobry. 00:09:59:Go�cie! Zapomnia�em. 00:10:02:- Przyjmie ich pan w pantoflach?|- To przyjaciele. 00:10:11:Wejd�cie. 00:10:20:Siadajcie, prosz�. 00:10:21:Zabierzemy ci tylko chwil�. 00:10:23:- Kiedy spotkanie?|- Jutro. 00:10:27:- O kt�rej?|- O si�dmej. 00:10:29:- Gdzie?|- W lasku. 00:10:31:- Jak si� tam dostan�?|- Przyjdziemy po ciebie. 00:10:34:- Bro�?|- Szpady. 00:10:37:Jakie warunki? 00:10:39:Obaj przeciwnicy zgodzili si�|walczy� do pierwszej krwi. 00:10:44:Niemo�liwe!|Do pierwszej krwi? 00:10:48:My�licie, �e zgodz� si�|wzi�� udzia� w takiej farsie? 00:10:52:Nie lubi� cyrku. Honoru|nie ratuje si� zadrapaniem sk�ry. 00:10:58:Niech te b�azny same si� godz�|ze swoim sumieniem! 00:11:01:Nie wzywajcie mnie wi�cej|do takich parodii. 00:11:31:Prosz� wej��. Wiem, �e matka Saturna|pracuje u pani. 00:11:38:- Jak �adnie pachnie!|- Robi� grzanki. 00:11:40:�yczy pani sobie spr�bowa�? 00:11:41:Bardzo ch�tnie. 00:11:44:Prosz� wzi�� sobie talerz. 00:11:53:To potrawa biedak�w. Gdybym wiedzia�,|�e pani przyjdzie, doda�bym kie�basy. 00:11:59:A mo�e sma�one jajko? 00:12:00:Dzi�kuj�, w domu czekaj� z obiadem. 00:12:06:Nigdy nie by�am na dzwonnicy. 00:12:08:Przysz�am tu, bo Saturno powiedzia�,|�e przyja�ni si� z pa�skim synem. 00:12:12:Od dawna mia�am ochot�|obejrze� dzwony. 00:12:14:Ha�asuj� jak armaty. 00:12:21:Ma pan st�d pi�kny widok.|To szcz�cie m�c go ogl�da� codziennie. 00:12:26:Mo�na si� poczu� kim� wa�nym,|jakby si� by�o w�adc� �wiata. 00:12:30:Kiedy si� co� ogl�da codziennie,|przestaje si� zwraca� uwag�. 00:12:33:Wa�ny te� nie jestem.|Kiedy� by�o inaczej. 00:12:39:Dlaczego? 00:12:41:Ludzie byli bardziej religijni.|Dzwony m�wi�y co si� dzieje|i wszyscy s�uchali. 00:12:47:Dzwoni�o si� kiedy kto� umiera�... 00:12:53:Dzwoni�o si� na msz�,|na wielkie nabo�e�stwa... 00:12:57:I ludzie szli odwiedza� umieraj�cych|albo chowa� zmar�ych. 00:13:02:A kiedy dzwoniono na alarm,|m�czy�ni chwytali za bro�. 00:13:06:Teraz czasy si� zmieni�y.|Wszyscy goni� za pieni�dzmi. 00:13:10:Skar�� si� nawet w ratuszu,|�e nie dajemy im spa�, 00:13:15:kiedy dzwonimy na msz�. 00:13:17:- Jeszcze grzanek?|- Z przyjemno�ci�. 00:13:20:Chce pani us�ysze� wielki dzwon? 00:13:22:- Bardzo ch�tnie.|- Nic prostszego. 00:15:12:Co si� sta�o?|Dlaczego panienka krzyczy? 00:15:14:�ni�o mi si� co� strasznego!|Serce dzwonu... 00:15:18:Spokojnie. 00:15:26:Co si� sta�o, moje dziecko?|Jeste� chora? 00:15:29:Biedactwo, mia�a z�y sen. 00:15:32:Przygotuj jej kt�ry�|z twoich napar�w. Szybko. 00:15:38:Uspok�j si�, ju� po wszystkim.|Krzycza�a�, jakby� zobaczy�a diab�a. 00:15:44:Kiedy by�a� ma�a,|wrzeszcza�a� tak na m�j widok. 00:15:51:Ju� min�o.|Mo�e pan i��. 00:15:53:Dobrze mie� sny,|nawet koszmarne. 00:15:59:Tylko umarli nie �ni�. 00:16:02:Dobranoc, moje dziecko. 00:16:51:Czemu�cie zamilkli?|Obgadujcie mnie dalej. 00:16:57:Nikt by si� nie o�mieli�. 00:17:01:Kiedy pana nie ma|dworujemy sobie z pana w najlepsze. 00:17:05:Ciebie te� obgadujemy za plecami.|Dlaczego mieliby�cie oszcz�dza� mnie? 00:17:12:M�wi pan tak, jakby brak zainteresowania|oznacza� brak szacunku. 00:17:17:Rozmowa zaczyna nam wygasa�. 00:17:19:Rozmawiali�my o wszystkim,|ale nie o tobie. 00:17:23:Wspomnieli�my tylko, �e odmawia pan|prowadzenia pojedynk�w. 00:17:27:To prawda? 00:17:30:Tak, panie majorze. Nie ma ju�|takich ludzi jak za naszych czas�w. 00:17:36:Jest co�, czego czas si� nie ima:|upodobanie do dziewcz�t. 00:17:40:Racja, cho� tylu jest teraz|zniewie�cia�ych m�czyzn. 00:17:44:Zawsze mnie zastanawia�o,|jak kto� tak przywi�zany do zasad... 00:17:48:mo�e mie� tak wielkie sumienie|w sprawach grzech�w mi�osnych. 00:17:54:Trafne pytanie. 00:17:56:Ot� dla mnie, w sprawach mi�o�ci,|o grzechu nie mo�e by� mowy. 00:18:01:- Gdyby to by�a prawda!|- A Dziesi�� Przykaza�? 00:18:05:Przestrzegam, opr�cz tych,|kt�re dotycz� seksu. 00:18:09:Jestem przekonany,|�e to Moj�esz wymy�li� je 00:18:12:z przyczyn politycznych,|kt�rych zna� nie chc�. 00:18:15:Uwa�asz wi�c, �e kiedy si� spotka|dziewczyn�, trzeba j� bra�? 00:18:21:Wolnego, przyjacielu.|Trzeba j� bra�, je�li na to pozwoli. 00:18:26:Aby za� pozwoli�a,|nale�y j� do tego nak�oni�, 00:18:28:t�umacz�c, jaka rozkosz j� czeka. 00:18:30:Istniej� dwa wyj�tki:|�ona przyjaciela... 00:18:34:oraz ten dziwny,|rzadki w naszych czasach kwiat, 00:18:37:kt�ry rodzi si� z niewinno�ci. 00:18:43:Wy�a�, nicponiu!|Saturno! 00:18:54:Wychodzisz, czy nie? 00:18:57:Po co pukasz, skoro nie s�yszy? 00:18:59:Wylecz� go z tej manii.|Siedzi tam ju� godzin�. 00:19:03:Otwieraj, bo dostaniesz! 00:19:10:- Nie bij go.|- Inaczej nie zrozumie. 00:19:15:Id� ju�. Wuj nie lubi,|kiedy si� sp�niasz. 00:19:17:Po ca�ym dniu pracy na rusztowaniu,|chce si� wcze�niej po�o�y�. 00:19:21:I tak dobrze, �e pozwala mu|u siebie mieszka�. 00:19:26:Co ty robisz? 00:19:31:Uciekaj. 00:19:41:Kolacja. 00:20:02:Grzechem pierwszej republiki... 00:20:05:by�o to, �e pr�bowa�a leczy�|rozk�ad instytucji wy��cznie empiryzmem. 00:20:11:Co za bzdury! 00:20:18:Zjedz jajko na mi�kko!|Jak wczoraj! 00:20:24:- Dlaczego nie jesz?|- Nie jestem g�odna. 00:20:27:By�o tylko jedno,|wi�c poda�am panu. 00:20:31:Jedz. 00:20:32:- Nie, dzi�kuj�.|- R�b, co ci ka��. 00:20:36:A ty gotuj obfitsze posi�ki. 00:20:38:Za co? Gniewa si� pan,|gdy kupuj� na kredyt. 00:20:40:Nie mog� zwi�za� ko�ca z ko�cem,|moja renta jest za niska. 00:20:45:Trzeba temu zaradzi�. 00:20:48:Jeste�my niewolnikami|nikczemnego metalu, 00:20:53:kt�ry przestaje by� nikczemny|tylko wtedy, gdy dajemy go... 00:20:58:biedniejszym od nas. 00:21:00:Je�li mo�na si� wtr�ci�,|�aden pieni�dz nie �mierdzi. 00:21:05:To jedzenie jest pod�e! 00:21:07:Kiedy pan nie ma pieni�dzy,|jest pan w z�ym humorze, 00:21:10:a kiedy jest pan w z�ym humorze,|nic si� panu nie podoba. 00:21:12:Wina. 00:21:18:Co jej jest? 00:21:20:Przypomnia�a sobie matk�,|albo brak jej powietrza. 00:21:24:Tygodniami nie wychodzi z domu. 00:21:25:- Chodzi do ko�cio�a.|- Te� mi rozrywka. 00:21:29:Chodzi tam, �eby odetchn��,|a nie z pobo�no�ci. 00:21:32:Niech pan jej pozwoli|wyj�� ze mn� na s�o�ce. 00:21:35:Dziewczyna jest uczciwa,|gdy ma z�aman� nog� i siedzi w domu! 00:21:39:Masz co� przeciwko temu? 00:21:49:Zawsze chodzisz w tej samej sukience.|Nie masz innych? 00:21:53:Nie, prosz� pana. 00:21:56:To si� musi zmieni�.|�al na ciebie patrze�. 00:22:00:Od jutra koniec z �a�ob�.|Zajm� si� twoj� garderob�. 00:22:05:�a�oba to zwyczaj dzikus�w, ja...
Puchikumo