XIV w.- Księga Henrykowska - kronika opactwa Cystersów.pdf

(974 KB) Pobierz
Microsoft Word - ksiega_henrykowska.doc
K S IĘG A H E N R Y K O W S K A
M AIL: HISTORIAN@Z.PL
MMIV ®
12067502.001.png 12067502.002.png
2
Tłumaczenie: Roman Grodecki
3
ZACZYNA SIĘ WSTĘP DO PIERWSZEJ KSIĘGI
O ZAŁOŻENIU KLASZTORU
NAJŚWIĘTSZEJ PANNY MARII W HENRYKOWIE
Ponieważ przez długi bieg czasu i ciągłe następstwo pokoleń potom-
nych dzieła ludzkie starzejąc się są zaciemniane mgłą zapomnienia,
postanowiono roztropnie podawać je pamięci potomnych przez opisywa-
nie ich w książkach. My przeto, pierwsi mnisi wysłani ze świątobliwego
i czcigodnego zgromadzenia klasztoru lubiąskiego 1 celem zaszczepienia
kwiecia służby Bożej w Henrykowie, postanowiliśmy powiadomić na-
szych następców za pomocą niniejszego pisma, w jaki sposób ten
klasztor, dzięki którym osobom oraz z jakiej przyczyny wziął początek
swej fundacji. A ponieważ wśród następstwa różnych czasów i osób
zbożne dzieła wiernych niejednokrotnie doznają uszczerbku przez złość
i bezbożność niektórych następców, przeto nadania wszystkich tego
klasztoru posiadłości, które od początków pierwszego opata Henryka aż
do ostatnich czasów czwartego opata Gotfryda 2 spokojnie posiadał,
w jaki sposób i od których osób oraz pod czyją powagą zostały temu
kościołowi przekazane i zatwierdzone na wieczyste posiadanie, wpisaliś-
my do niniejszej księgi w wiarygodnej opowieści, aby bojownicy Chrys-
1 Klasztor cystersów w Lubiążu (nad Odrą, na zachód od Wrocławia, pow. wołowski)
założył książę Bolesław Wysoki, syn Władysława Wygnańca, w r. 1163. Wracając wówczas
celem objęcia należnej mu po ojcu dzielnicy śląskiej z kilkunastoletniego wygnania
w Altenburgu, zabrał z sobą paru zakonników z pobliskiego klasztoru cystersów w Pforte
nad Saalą (koło Naumburga), gdzie był grobowiec jego matki, księżnej Agnieszki, i osadził
w Lubiążu, gdzie poprzednio — zdaje się — przez kilkanaście lat istniała ekspozytura
benedyktynów. Przybycie pełnego konwentu z opatem Florentym i ostateczne wyposażenie
fundacji cysterskiej dokonało się w r. 1173, ubezpieczone następnie zachowanym do dziś
przywilejem protekcyjnym księcia-fundatora z 1175 r. Zakonnicy lubiąscy byli Niem-
cami i wytrwale strzegli niemieckiego charakteru swego zgromadzenia zakonnego. Wysłani
stąd do Henrykowa zakonnicy byli też wszyscy Niemcami i również — jak macierzysty
klasztor w Lubiążu — uzupełniali swój konwent wyłącznie Niemcami, zachowując przez
wieki swoją niemieckość celowo i świadomie.
2 Henryk, pierwszy opat henrykowski, rządził klasztorem w latach 1227—1234;
Gotfryd był opatem 1269—1273, za jego rządów, a więc przed rokiem 1273 pisana byba
— jak wynika z tekstu — niniejsza księga. Chronologiczne następstwo opatów henrykow-
skich ustalił Bretschneider, Das Gründungsbuch des Klosters Heinrichau, Breslau 1927,
s. 130-132.
4
tusa, którzy mają w tym miejscu wszechmogącemu Bogu przez długie
czasy służyć, w każdej sprawie mogli odeprzeć tych, którzy ich będą
nagabywać, i z tej księgi poznając początek i uzasadnienie nadania każdej
posiadłości, aby mogli przeciwnikom swojego klasztoru odpowiedzieć
z rozumnym uzasadnieniem. Obecnie zaś wypadnie to chwilowo odłożyć,
a najpierw opisać założenie klasztoru, następnie zaś uzasadnienie nadania
i zatwierdzenia każdej posiadłości wykazać w odpowiednim miejscu
w wiarogodnym opowiadaniu.
[I]
O osobie założyciela i przebiegu fundacji. Był tedy niegdyś pewien
duchowny, imieniem Mikołaj, pochodzący z rodziców nie bardzo szlache-
tnych, ale też i nie całkiem najniższych, lecz ze średnich rycerzy z prowin-
cji krakowskiej. Ten to Mikołaj za czasów przesławnego księcia Henryka,
syna śp. starego księcia Bolesława 3 , przybył do tej ziemi śląskiej
w wielkiej prostocie i nie miał wówczas w tym kraju czy to w ojcowiźnie,
czy w innego rodzaju własności ani piędzi ziemi. Ale zaraz na początku
przyłączył się do pewnego kanonika kościoła św. Jana 4 , imieniem
Wawrzyniec, który to Wawrzyniec w owym czasie był najwyższym
notariuszem wspomnianego księcia starego Henryka 5 . Że zaś tenże
Mikołaj miał zręczną rękę do pisania, a siebie samego trzymał w karbach
surowej dyscypliny, więc wspomniany Wawrzyniec coraz zażyłej się nim
posługiwał i w sprawach księcia stopniowo coraz częściej go wyróżniał,
aż wreszcie zaczął go przed księciem poufnie bardzo często wychwalać.
Gdy się to działo, a Mikołaj panu swemu wierną wysługiwał się służbą,
zdarzyło się po upływie niewielu lat, że ów Wawrzyniec powołany został
wyrokiem Bożym do rządów biskupstwa świętego kościoła lubuskiego 6 ,
3 Henryk Brodaty, syn Bolesława Wysokiego, który pierwszy użył tytułu „księcia
Śląska" (1163-1201), panował jako książę Śląska w latach 1201-1238; w ostatnim
dziesięcioleciu zjednoczył pod swymi rządami także całą niemal Wielkopolskę oraz Ziemię
Krakowską, rozciągając z tytułu opieki nad małoletnimi książętami także swoją władzę nad
księstwem opolskim i sandomierskim. Zob. Historia Śląska od najdawniejszych czasów do r.
1400, t. I, s. 218 i n. (wyd. Pol. Akademii Umiej., Kraków, 1930).
4 Mowa o kościele katedralnym we Wrocławiu pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela,
ufundowanym w r. 1000.
5 Wawrzyniec pojawia się już w r. 1202 jako kapelan nadworny księcia Henryka
Brodatego; a z tą funkcją z reguły łączyły się zajęcia kancelaryjne, był więc zapewne od
początku rządów Henryka Brodatego jego kanclerzem, czyli notariuszem.
6 Stało się to prawdopodobnie w r. 1208/9. Lubusz nad Odrą stanowił od r. 1124
diecezję, należącą do gnieźnieńskiej prowincji kościelnej. Politycznie Ziemia Lubuska należała
w tym czasie do dzielnicy śląskiej. Biskup Wawrzyniec umarł w r. 1232. Niektórzy uczeni
odnoszą moment objęcia godności biskupiej w Lubuszu przez Wawrzyńca do r. 1204,
pewności żadna z tych dat nie posiada w świetle dotąd ujawnionych, nader skąpych źródeł.
5
a pomienionemu Mikołajowi powierzony został z jednomyślną radą
starszych przez samego księcia urząd najwyższego notariatu i — by
prawdę powiedzieć — rządy całej ziemi śląskiej 7 . O! boskie zrządzenie
Opatrzności Wszechmocnego Boga, który — jak niegdyś Józefa w Egip-
cie — tak tegoż Mikołaja w tej prowincji wysoko wyniósł ku chwale
swego imienia; lecz owego w tym celu, by przyszedł z pomocą ubóstwu
rodziców w chwili potrzeby, tego zaś, by duszom wielu wiernych w tym
klasztorze Bogu służących ułatwił materialnie drogę zbawienia i osiąg-
nięcie radości wiekuistej. Lecz ponieważ tenże Mikołaj, jak to stwierdzili
ci, którzy go znali w młodości, od samego zarania swego życia nieustan-
nie uprawiał ćwiczenia powściągliwości, skoro przybył do wieku mę-
skiego, był mężem wyróżniającym się szlachetnością obyczajów, a przez
stałość swojej zacności bardzo był miły, tak szlachetnym jak i średnim
i najniższym, przeto przez samego księcia i przez cały lud z przedziwnym
był czczony umiłowaniem.
Gdy się to działo, a Mikołaj dorobił się pewnego dostatku, zaczął
w różnych miejscach za wolą księcia nabywać dla siebie posiadłości
i majątki ziemskie. Książę rozumiał o tych faktach tak, że on sam i jego
następcy po śmierci tegoż Mikołaja posiądą wszystkie te majętności. Lecz
książę myślał co innego, a Bóg Wszechmocny inną pewną świętą intencję
rozniecił w piersi swego sługi. Jak bowiem później ostateczny wynik
udowodnił i łaska Boga Wszechmogącego okazała, ta intencja duszy
Mikołaja zmierzała ku czci swego Stwórcy. Bo chociaż ten mąż nie
w zakonnym jakimś habicie dawał wzór żywota, jednak ponieważ w jego
działaniu i we wszystkich jego ruchach rzadko lub raczej nigdy nie
trafiało się nic takiego, co by czyjkolwiek obrażało wzrok lub słuch,
wydawał się w swym wnętrzu jak gdyby zdobny w jakiś kamień
szlachetny, który na wszystkie cztery strony przecudnie jaśnieje. Przeto
ponieważ działalność zewnętrzna osądzana bywa jako wynikająca z in-
tencji wewnętrznej człowieka, tenże Mikołaj wśród wielkich spraw księcia
pana, które na zewnątrz między ludźmi załatwiał, siebie samego rozumnie
wewnątrz opanowywał i pewien święty zamiar stale żywił w głębi duszy.
7 Wydaje się, że autor nieco przesadnie charakteryzuje znaczenie urzędu notariusza
książęcego w owym czasie. Nie jest też pewne, czy kancelaria książęca tak już wówczas była
rozwinięta, iż jej naczelnikowi przysługiwał tytuł „najwyższego" notariusza w odróżnieniu
od niższego hierarchicznie personelu kancelarii. Autor księgi prawdopodobnie w tym
i w innych miejscach, gdzie mówi o wielkim znaczeniu urzędu notariusza, miał na myśli
głównie to, iż ostatecznie przez jego ręce przechodziły wszystkie dokumenty w sprawach
prywatnych, wystawiane w imieniu księcia i pieczętowane jego pieczęcią, zatem faktyczny
wpływ notariusza, stale obecnego przy osobie księcia, na takie lub inne załatwienie sprawy
i na podsuwanie księciu decyzji korzystnej lub nieprzychylnej dla stron mógł być i był
widocznie bardzo znaczny.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin