autor: Agnieszka Borowiecka
Mały żółwik z Rosji wschodniejchciał porzucić życie błotne,by na przekór swojej żonieot, wziąć udział w maratonie.Na nic zda się tu logika.Nie przekona nikt żółwika,że ma raczej marne szansena wygraną w takiej walce.Próżno strzępi język żona,siostra z bratem, syn, synowa.Na nic prośby i błagania.Żółw się zaparł do biegania.Od śniadania, aż do zmrokużółw trenował. Krok po kroku.Człapał, truchtał, wlókł się ledwie,lecz wytrwale, dzielnie, pewnie.
Z plotek sobie nic nie robił.Żółwi rekord znacznie pobił -przebiegł bowiem w kilka dni kilometry niemal trzy. Nadszedł wreszcie dzień wyścigu.Tłum gęstnieje pośród krzyków.A na starcie mili moiżółw się pierwszy usadowił.Stanął dumnie, spojrzał wkoło,obok struś, gepard i gołąb,afrykański goryl górski,lew i lampart, pies francuski.Wszystkie mięśnie napinają,podskakują, prężą ciało.Wtem się rozległ głośny strzałi ruszyli, jak kto chciał.
Bieg ten potrwał godzin wiele.Gepard wybił się na czele.A nasz żółw na szarym końcubieg ukończył po miesiącu.Lecz nie liczy się wygranai medale, blaski, brawa.Wszystko to nie ma znaczenia.Najważniejsze są marzenia!Trening dał żółwiowi wiele,dziś wśród swoich jest liderem.Gdy do biegu żółwie stająz nim tak łatwo nie wygrają.Nasz bohater stał się sławny,będąc żółwiem takim sprawnym.Duma w jego sercu gości,że pokonał swe słabości.
maryla20