Autor: Adrian Chmielarz Tytul: Wyb�r Z "NF" 9/96 T�um zaszemra� z zadowoleniem. Lecki u�miechn�� si� nieznacznie i na chwil� wstrzyma� przemow�. Zaraz jednak, nie pozwalaj�c ludziom na chwilk� namys�u, dorzuci�: - I jeszcze kto� im powyrzuca� wszystkie samog�oski ze skr�tu! Uderzenie by�o mocne i wulgarne, i cho� Polskie Zjednoczenie Demokratyczne stosowa�o wobec nas o wiele gorsze metody, to jednak poczu�em si� nieswojo. Za chwil� to uczucie zamieni�o si� w niepewno��, czy aby m�j tekst nie by� jednak za trudny. Na szcz�cie, rozstawieni tu i �wdzie moi ludzie wyszeptali z porozumiewawczymi u�miechami do s�siad�w wyja�niaj�cy komentarz i wkr�tce przez hal� przetoczy� si� grzmi�cy �miech. Odetchn��em z ulg� i chwyci�em podany mi przez go�ca kolejny pakiet pyta� do pretendenta. "Kiedy w Polsce b�dzie dobrze?". Do kosza. "Jak ja mam uczciwie �y�, kiedy...". Do kosza. Wszyscy maj� fuchy na boku, i nikt nie przychodzi na wiece, by chowa� wzrok przed s�siadem. Przejrza�em szybko kilka nast�pnych pyta� i stwierdzi�em, �e chyba czas podrzuci� Leckiemu now� porcj� naszych w�asnych tekst�w. "Co panu daje wiar� w zwyci�stwo" i tak dalej. Mia�em nadziej�, �e zapami�ta� aktualne wersje odpowiedzi. Przerwa�em na chwil� przegl�d i spojrza�em na sal�. St�oczeni, spoceni, dr��cy z emocji ludzie ju� poczuli, jak to dobrze by� wsp�lnot�. G�o�no przytakiwali Leckiemu, przeklinali, gdy m�wi� o naszych wrogach, z furi� klaskali, gdy obiecywa� lepsze �ycie. Wydawali si� by� gotowi na b�j. Uzna�em, �e dla Waldemara Leckiego, niezale�nego kandydata na prezydenta, Wroc�aw zosta� zdobyty. Spokojnie wr�ci�em do przegl�dania kartek z niezgrabnie napisanymi pytaniami. Przedostatnia kartka bia�ego papieru by�a inna ni� wszystkie. Autora cechowa�a wyj�tkowa staranno�� pisma i staromodny, a� chcia�oby si� powiedzie� przekaligrafowany kr�j liter. Na prostok�tnej powierzchni widnia�o �wiadectwo czyjego� niezwykle silnego charakteru. Z kszta�tu liter bi�o przekonanie o mocy i skuteczno�ci, jakby notka pisana by�a przez m�czyzn� spokojnego, opanowanego, ale przywyk�ego do zawsze korzystnych obrot�w spraw. Przesun��em oczami po tek�cie raz jeszcze. "Dzi� porw� twoj� �on�. Mam nadziej�, �e j� uwolnisz, a potem zabijesz wraz ze mn�". Psychiczni podsy�ali pytania �rednio trzy razy na ka�dej imprezie. Czasami beznadziejne bazgro�y, czasami gro�by zatrucia ca�ego zoo w razie niespe�nienia ��da�. Cz�sto powtarza�y si� bezpo�rednie gro�by, ale do rodziny Leckiego jeszcze nikt si� nie przyczepi�. A� do teraz. I w dodatku w tak dziwny spos�b. Skrzywi�em usta i wyrzuci�em kartk� do kosza. Po chwili wyci�gn��em j�, wyg�adzi�em i schowa�em do kieszeni. Trzeba b�dzie rzecz da� do zbadania, by� mo�e autor nale�y do tych psychicznych zdecydowanych na wszystko frustrat�w, czerpi�cych przyjemno�� tak�e z cudzego strachu. Przes�a�em Leckiemu komunikat, aby ko�czy�. T�um wpad� w ekstaz�, najlepiej przerwa� w�a�nie teraz. Wr�c� do dom�w niedo�adowani, pe�ni niewyzbytej energii. B�d� rozmawia� o wszystkim, co dzi� us�yszeli, niekt�rym entuzjazm zostanie a� do dnia wybor�w. Wspania�a robota. Ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa zawsze wracali�my do hoteli osobnymi samochodami. Rozsiad�em si� wygodnie na tylnym siedzeniu opancerzonego mercedesa. By�em zm�czony, ale zadowolony z efekt�w kampanii. Od dw�ch miesi�cy odnosili�my prawie same sukcesy i Lecki sta� si� powa�nym konkurentem dla reszty. Poszukiwania odpowiedniego kandydata trwa�y lata, ale w ko�cu okaza�o si�, �e istnieje facet, kt�ry na przyj�ciach skupia uwag� zar�wno kobiet, jak i m�czyzn. Przeci�tnej urody, ale zadbany i z pe�nym uz�bieniem; wysoki, ale tylko lekko powy�ej �redniej. Najwa�niejsze jednak, �e posiada� moc okr�cania sobie publiki wok� palca. Oczywi�cie, je�li pl�t� bzdury, nikt go nie s�ucha�, ale gdy si� rozkr�ca� na bli�szy mu temat, ludzie przyjmowali jego uwagi z du�� doz� uznania, w�tpliwo�ci spychaj�c na p�niej. Moi psychologowie bez d�u�szego namys�u zatwierdzili jego kandydatur�. Z pocz�tku Lecki w og�le nie m�g� si� zorientowa�, o co nam chodzi. Proponowali�my mu karier� polityczn�, za nasze pieni�dze i z nasz� pomoc�. Nie m�g� zrozumie�, �e nikt nie chce go wykiwa�, i cho� uk�ad od pocz�tku by� jasny - on prezydent, my rz�dzimy - to jednak wci�� dopatrywa� si� drugiego dna. Zrazu odrzuci� tak�e nasz program, wy�mia� ca�y jego libertaria�ski rdze�, nie widz�c szans na realizacj�. Musieli�my zmi�kcza� go prawie p� roku, zanim poj��, �e kapitalistyczna pseudoanarchia jest mo�liwa i �e w gruncie rzeczy to jej w�a�nie potrzebuj� najszersze grupy. Wzi�li�my go na spotkanie z jedn� z partii, pokazali�my, �e ludzie akceptuj� radykalne zmiany. Potem wzi�li�my go na inne spotkanie i pokazali�my, �e ci sami ludzie akceptuj� tak�e radykalne wstrzymanie zmian. Uwierzy�, �e wszystko jest mo�liwe. Do wybor�w przygotowywali�my si� cztery lata. Pieni�dzy mieli�my zbyt ma�o, by kupi� pras� i partie, ale wystarczaj�co, by zainwestowa� w jednego cz�owieka. Dlatego Leckiego strzegli najlepsi ludzie w Polsce, w ka�dym razie najdro�si. Nie m�g� sobie pozwoli� nawet na oddychanie zimnym powietrzem. Wyci�gn��em z kieszeni pomi�t� kartk� papieru i kolejny raz przeczyta�em umieszczon� na niej gro�b�. Zwyk�e s�owa w po��czeniu ze sposobem ich napisania wci�� niepokoi�y, jakby jaka� si�a wy�sza nie chcia�a, bym cho� ten wiecz�r sp�dzi� spokojnie i bez stres�w. Nagle poczu�em, jak moje serce zatrzymuje si� bez ruchu i jak staje si� ci�kie niczym kamie�. Kto, do diab�a, powiedzia�, �e chodzi o �on� Leckiego. Po�o�y�em d�o� na ramieniu kierowcy. - Stefan, podaj komertel. Szofer bez s�owa wr�czy� mi telefon. Wystuka�em numer do pokoju hotelowego, w kt�rym powinna spa� Maria. Ale s�uchawk� podni�s� m�czyzna. - Dobrze, �e dzwonisz - jego g�os by� g��boki i szorstki, lekko ironiczny. - Ona ju� zaczyna cierpie�. Pospiesz si�. Nim zd��y�em zareagowa�, m�czyzna od�o�y� s�uchawk�. W pierwszym odruchu chcia�em natychmiast powiadomi� ochron�, uczyli nas, �e w takich przypadkach nale�y dzia�a� szybko i zdecydowanie. Dobrze wiedzia�em, �e najlepsz� mo�liw� decyzj� jest bezpo�redni kontratak, a mimo to zawaha�em si�. Zazwyczaj w sytuacjach krytycznych by�em opanowany jak nikt inny, i nawet teraz, cho� sprawa dotyczy�a kobiety, kt�ra po�wi�ci�a mi wszystko, co mia�a najcenniejszego, bym tylko m�g� osi�gn�� wyznaczony sobie cel, stara�em si� my�le� logicznie. Przede wszystkim wygl�da�o na to, �e psychiczny w jaki� spos�b kontrolowa� to, co robi�. Oczywiste, �e m�g� sam dowiedzie� si�, gdzie mieszkam i z kim, i o jakiej porze wr�c� z mityngu. Ale sk�d wiedzia�, �e zadzwoni�? Normalnie nie uprzedzam �ony, �e zaraz b�d�, skoro i tak �ywi� nas hotele. Facet oczekiwa� mojego telefonu, jakby wiedzia�, �e skojarz�, i� kartka mog�a by� skierowana do mnie. Kolejny problem: goniec dostarcza mi pytania za kurtyn�. Nikt nie wie, �e zarysy odpowiedzi s� pisane przeze mnie. A je�li Maria ma pistolet przy�o�ony do g�owy i dodatkowo facet widzi ruch na korytarzu, to co powstrzyma go przed wystrza�em? Szef ochroniarzy t�umaczy� mi kiedy�, �e je�li szanta�uj� ci� mierz�c w skro� trzymanego przed sob� cz�owieka i ka�� rzuci� bro�, to jedynym wyj�ciem jest szybki strza�. Je�li rzucisz bro�, jeste� ju� martwy. Ba�em si�, �e psychiczny te� mo�e o tym wiedzie� i �e zabezpieczy� si� przed tak� ewentualno�ci�. Wybra�em inny wariant. Wyskoczy�em z mercedesa i uda�em, �e bardzo mi si� spieszy. Kaza�em ochronie zosta� na dole. P�dz�c po schodach na pierwsze pi�tro, wyci�gn��em z kieszeni minipager. Przed wej�ciem do swojego pokoju schowa�em go w g��bi d�oni i kciuk przecisn��em do klawisza A, nadaj�cego sygna� zagro�enia �mierci� wraz z lokalizacj�. Wzi��em g��boki oddech, zacisn��em z�by i otworzy�em drzwi. Psychiczny nie kry� si�. Sta� lekko oparty biodrem o szaf� obok telewizora, pot�ny, ubrany w dres. Rozejrza�em si� b�yskawicznie, nigdzie nie by�o wida� Marii. Chcia�em pobiec do drugiego pokoju, ale powstrzyma� mnie spokojny g�os. - Nie r�b niczego sam, bo w swojej g�upocie zginiecie przed czasem. Obejrza�em si� na niego ju� spod drzwi sypialni, pokazywa� mi ma�y, czarny prostok�t. - To nadajnik. Twoja �ona ma mikro�adunki za uszami. Nie r�b g�upstw. Zatrzyma�em si� i nim zd��y�em cokolwiek powiedzie�, doda�: - Od�� pagera na st�. Zamar�em. Wiedzia� o mojej jedynej drodze kontaktowej ze �wiatem. Je�eli by�y przecieki z ochrony, to u�ycie pagera i tak mija�o si� z celem. Ale je�li po prostu co� podejrzewa� i blefowa�... Nie mog�em jednak sta� z jedn� d�oni� zaci�ni�t�. Musia�em co� zrobi�. Pos�ucha�em rozumu i nacisn��em przycisk, po czym rzuci�em pager na st�. Psychiczny wyj�� z niego bateri� i odrzuci� plastyk w k�t. Przy drzwiach wej�ciowych pochyli� si� i podni�s� z pod�ogi ma�y przedmiot. - Technika kontra jeszcze lepsza technika. Niepotrzebnie naciska�e� alarm, to ma�e co� zak��ca sygna� lepiej ni� sobie mo�esz wyobrazi�. Ale na razie nie zawodzisz mnie. Schowa� przedmiot do kieszeni. - Chyba czas na show, nieprawda�? Mo�esz zobaczy� �on�. - Kurtuazyjnym gestem wskaza� wej�cie do sypialni. Wci�� milcz�c ruszy�em we wskazanym kierunku. Przygotowany by�em na najgorsze i mia�em racj�. Mari� przywi�zano do rog�w ��ka czterema d�ugimi, sk�rzanymi pasami. Usta mia�a zakneblowane. By�a naga, a z k�cika ust p�yn�a jej krew. Tym razem nie zapanowa�em nad sob�. Rzuci�em si� w stron� skurwysyna, ale ten pos�a� mi gro�ne spojrzenie i b�yskawicznie podni�s� nadajnik do g�ry. Nie musia� nic m�wi�, zatrzyma�em si�. Woln� r�k� uderzy� mnie w brzuch na tyle mocno, �e polecia�em metr do ty�u. Wci�� trzymaj�c nadajnik wysoko, podszed...
Raptor87