Czego nie pokaże Hollywood ?.pdf

(57 KB) Pobierz
92595989 UNPDF
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=93558
2008-05-31
Czego nie poka¿e Hollywood?
Czy "partyzanci" Tewje Bielskiego pacyfikowali Naliboki?
Trwaj± prace nad ukoñczeniem kolejnej wielkiej hollywoodzkiej superprodukcji, która ju¿ jesieni± trafi na
ekrany kin w USA, a pó¼niej z pewno¶ci± i w innych czê¶ciach ¶wiata, w tym tak¿e w Polsce. Ma to byæ
epicka opowie¶æ o dokonaniach ¿ydowskich "partyzantów", dowodzonych przez Tewje Bielskiego i jego
braci, na polskich Kresach Wschodnich. Warto zatem wiedzieæ zawczasu, ¿e historia braci Bielskich ma liczne
w±tki polskie (i antypolskie), których w filmie oczywi¶cie nie bêdzie. "Defiance" ("Opór") pochłonie
dziesi±tki milionów dolarów. Re¿yserem jest Edward Zwick (twórca widowiskowego "Ostatniego samuraja"),
a główn± rolê - Tewjego Bielskiego - gra Daniel Craig (znany jako James Bond "Agent 007"). Film wiêc ju¿
choæby z tej racji bêdzie wielkim wydarzeniem, a koniunkturê niew±tpliwie dodatkowo nakrêc± ¶wiatowe
media.
Film oparty jest na ksi±¿ce Nechamy Tec "Defiance. The Bielski Partisans" ("Opór. Partyzanci Bielskiego").
Ma to byæ historia czarno-biała, pokazuj±ca "dobrych partyzantów" w morzu zła. Aby to osi±gn±æ, nale¿y j±
oczy¶ciæ ze wszystkich ¶ladów, które mogłyby rzuciæ cieñ na ich działalno¶æ.
W filmie nie zobaczymy rzeczy najwa¿niejszej. "Partyzanci" Tewje Bielskiego i Simchy Zorina s± bowiem
oskar¿ani o współudział w pacyfikacji Naliboków, dokonanej 8 maja 1943 r. przez zgrupowania sowieckie.
Na ten temat dysponujemy ju¿ do¶æ spor± literatur± (dokumentami, wspomnieniami, relacjami). Od lat toczy
siê te¿ ¶ledztwo w Instytucie Pamiêci Narodowej. Twórcy filmu nie s± tym jednak zainteresowani, wiêc
najwiêkszej "operacji wojskowej" nie zobaczymy, a szkoda, poniewa¿ przestaje to byæ histori±, a jest
tworzeniem szkodliwych mitów.
Od 2001 r. Instytut Pamiêci Narodowej - Oddziałowa Komisja ¦cigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w Łodzi prowadzi (na wniosek Kongresu Polonii Kanadyjskiej) ¶ledztwo w sprawie zbrodni
popełnionej przez partyzantkê sowieck± w Nalibokach. Pomimo ¿e KPK zał±czył obszern±, bogat±
dokumentacjê ¼ródłow±, ¶ledztwo toczy siê bardzo niemrawo. Według komunikatu IPN z 15 maja 2003 r.,
zbrodniê tê, jak te¿ inne, popełnione na tym terenie "zakwalifikowano jako zbrodnie komunistyczne, bêd±ce
jednocze¶nie zbrodniami przeciwko ludzko¶ci, których karalno¶æ nie ulega przedawnieniu. Wskazaæ przy tym
nale¿y, i¿ s± to jedynie najbardziej tragicznie przykłady. Wiele bowiem innych wsi i osad na terenie woj.
nowogródzkiego było atakowanych przez partyzantów radzieckich".
www.radiomaryja.pl
Strona 1/10
Warto zwróciæ uwagê, ¿e w corocznym sprawozdaniu prezesa IPN dla Sejmu (był nim wówczas prof. Leon
Kieres) usuniêto wszelkie informacje o udziale w tej zbrodni osób pochodzenia ¿ydowskiego (zob.
"Informacja o działalno¶ci Instytutu Pamiêci Narodowej Komisji ¦cigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w okresie 1 lipca 2001 r. - 30 czerwca 2002 r. Warszawa, wrzesieñ 2002" - www.ipn.gov.pl).
Wobec szybkiego wymierania bezpo¶rednich ¶wiadków (a tak¿e uczestników pacyfikacji) mo¿na zało¿yæ, ¿e
sprawa nigdy nie zakoñczy siê wyja¶nieniem najwa¿niejszych okoliczno¶ci, ustaleniem sprawców, a ju¿ z
pewno¶ci± ich ukaraniem, choæby symbolicznym. Zostanie nam tylko film, którego bohater - jak James Bond -
bêdzie dokonywaæ cudów w ekranowej walce z Niemcami.
Nieustanne pasmo zbrodni
Kresy Północno-Wschodnie, a szczególnie tereny, gdzie podczas okupacji niemieckiej operowała grupa braci
Bielskich, czyli Puszcza Nalibocka, znajdowały siê pod faktyczn± okupacj± partyzantki sowieckiej. Ludno¶æ
polska tych ziem przechodziła niewyobra¿aln± gehennê. We wrze¶niu 1939 r. tereny te zajêli Sowieci w
wyniku porozumienia z hitlerowskimi Niemcami. Pierwsze represje i pacyfikacje ludno¶ci miały miejsce ju¿
od 17 wrze¶nia 1939 r., gdy komunistyczne bojówki (zło¿one głównie z mniejszo¶ci narodowych) atakowały i
mordowały grupki polskich ¿ołnierzy, ziemian, ksiê¿y i urzêdników. Był to proceder, który ogarn±ł całe
Kresy. Zamordowano wówczas około 10 tys. ludzi, czêsto w niezwykle okrutny sposób. Nastêpnie była
okupacja sowiecka. Do czerwca 1941 r. sowieccy komuni¶ci (przy pomocy miejscowych kolaborantów, w¶ród
których wymienia siê tak¿e komunistów ¿ydowskich) w kilku operacjach "deportowali" setki tysiêcy ludzi na
Sybir. Niezwykle dramatyczny był te¿ pocz±tek wojny niemiecko-sowieckiej. NKWD po¶piesznie
ewakuowało swe przeludnione wiêzienia i areszty, zabijaj±c przy tym dziesi±tki tysiêcy wiê¼niów.
Niemcy, jako nowy okupant, niejednokrotnie witani byli jako wybawcy, albowiem wydawało siê, ¿e ju¿
gorzej byæ nie mo¿e. A jednak było. Lata 1941-1944 to nie tylko okupacja niemiecka, z krwawymi
pacyfikacjami, wywo¿eniem ludzi "na roboty" i rozstrzeliwaniem za ka¿de nieposłuszeñstwo wobec nowej
władzy. Na to przecie¿ nakładała siê jeszcze "druga okupacja", czyli działalno¶æ partyzantki sowieckiej oraz
licznych, szczególnie w pierwszym okresie, pospolitych band rabunkowych.
Miêdzy Niemcami a Sowietami
W niezwykle trudnych warunkach rozwijała siê na tych terenach polska konspiracja, głównie ZWZ-AK. W
Puszczy Nalibockiej stacjonowało do 10 tys. sowieckich "partyzantów" (byli to głównie ¿ołnierze sowieccy,
którzy zostali za frontem w rozbitych jednostkach i nie poszli do niewoli). Sowieci szybko opanowali te masy,
tworz±c odgórnie struktury dowódcze i partyjne, zasilane politrukami zrzucanymi z samolotów. Ich celem
głównym miała byæ partyzancka walka z Niemcami na zapleczu frontu. Jednostki te pozbawione były jednak
www.radiomaryja.pl
Strona 2/10
wiêkszej warto¶ci bojowej i w bezpo¶rednich starciach z doborowymi oddziałami niemieckimi nie miały
szans. Stanowiły jednak ¶miertelne zagro¿enie dla partyzantki polskiej, któr± zwalczały wszelkimi ¶rodkami
(równie¿ drog± denuncjacji do Niemców). Tereny te bowiem traktowano ju¿ jako terytorium Zwi±zku
Sowieckiego, na których "bandy białopolskie" były wrogiem numer jeden.
Na to wszystko nakładały siê jeszcze grupy i grupki ludno¶ci ¿ydowskiej, zbiegłej do lasów i puszcz,
ukrywaj±ce siê przed Niemcami. Nastawione były przede wszystkim na przetrwanie, tworz±c tzw. obozy
siemiejnyje, czyli rodzinne. I wła¶nie jedn± z takich grup (zwan± "Jerozolim±") zorganizowali w Puszczy
Nalibockiej i dowodzili ni± bracia Bielscy. Jej fenomen - liczebno¶æ i przetrwanie całej okupacji niemieckiej -
opisała Nechama Tec i stało siê to kanw± wspomnianego filmu.
Naliboki były w II RP uroczym kresowym miasteczkiem o wielowiekowej historii. Poło¿one w powiecie
stołpeckim, na skraju wielkiej i dzikiej Puszczy Nalibockiej, w pobli¿u granicy II RP z Sowietami, ¿yło z dala
od głównych wydarzeñ. W 1939 r. liczyło ok. 3 tys. mieszkañców, w¶ród których ponad 90 procent było
katolikami. W miasteczku ¿yło te¿ 25 rodzin ¿ydowskich. Okupacja sowiecka w latach 1939-1941 była
wielkim dramatem. W ramach rugowania polsko¶ci Sowieci wywie¼li z terenu powiatu stołpeckiego ponad 2
tys. ludzi, w tym czê¶æ mieszkañców Naliboków.
Na terenie pobliskiej puszczy gromadzili siê rozbitkowie z Czerwonej Armii, tam te¿ chroniła siê ludno¶æ
¿ydowska. ¯ydzi utworzyli dwa du¿e "obozy rodzinne". Pierwszym zawiadywali bracia Bielscy (Tewje,
Asael, Zus i Aron). Schronili siê w nim uciekinierzy z Naliboków i pobliskich miejscowo¶ci. W 1944 r. liczył
on 941 osób, w tym sporo kobiet i dzieci. Tylko 162 osoby były uzbrojone. Obóz drugi, pod dowództwem
Simchy Zorina, gromadził uciekinierów z gett. Liczył 562 osoby (w tym 73 uzbrojone).
"¯ycie ludzkie straciło wszelk± cenê"
Ich celu nie stanowiła bezpo¶rednia walka z Niemcami, najwa¿niejsze było bowiem prze¿ycie wojny. Obozy
były jednak podporz±dkowane sowieckiemu dowództwu i na jego ¿±danie musiały ka¿dorazowo wydzielaæ
kontyngent uzbrojonych mê¿czyzn "na akcje". Sowieci nie tolerowali na tym terytorium ¿adnych "obcych" sił,
o czym ¶wiadczy bezwzglêdne zwalczanie polskiej partyzantki. ¯ydom pozostawili jednak ogromn±
autonomiê, pozwalaj±c im utrzymywaæ w obozie nawet synagogê.
Dla polskiego podziemia spraw± najwa¿niejsz± było zapewnienie wzglêdnego bezpieczeñstwa w terenie i
ochrona ludno¶ci stale gnêbionej przez pacyfikacje niemieckie, sowieckie oraz najazdy ¿ydowskich i
sowieckich "grup zaopatrzeniowych". Raporty Delegatury Rz±du z tego okresu s± wstrz±saj±ce:
"Zagadnienie bezpieczeñstwa w ogóle nie istnieje a teren objêty partyzantk± robi wra¿enie 'dzikich pól'. ¯ycie
ludzkie straciło wszelk± cenê a dora¼ne egzekucje s± powszechne na całym terenie. (...)
Teren, gdzie Niemcy nie docieraj±, a zwłaszcza Puszcza Nalibocka, jest siedliskiem przewa¿nie sowieckich
www.radiomaryja.pl
Strona 3/10
oddziałów dywersyjnych. S± one dobrze uzbrojone w broñ rêczn± i maszynow±, dowodzone przez oficerów
sowieckich specjalnie wyszkolonych do walki partyzanckiej i podobno licz± ok. 10.000 ludzi. (...) Ludno¶æ
miejscowa jest zmêczona i znêkana ci±głymi rekwizycjami a czêsto i rabunkiem odzie¿y, ¿ywno¶ci i
inwentarza.
Najbardziej daj± siê we znaki, zwłaszcza w odniesieniu do ludno¶ci polskiej tzw. oddziały rodzinne
(siemiejnyje), składaj±ce siê wył±cznie z ¯ydów i ¯ydówek w sile 2-ch batalionów" (Raport Delegatury
Rz±du, AAN, 202/III-193, k. 131, 160).
Konflikty rodziły siê przede wszystkim na tle osławionych "akcji zaopatrzeniowych". Strona polska uznawała
istniej±ce status quo, usiłuj±c doprowadziæ do jakich¶ porozumieñ z Sowietami, aby unikn±æ gehenny ludno¶ci
cywilnej. Stawiała jednak zdecydowane warunki, w¶ród nich podkre¶lała za¶ wybitnie negatywn± rolê grup
¿ydowskich, działaj±cych z niezwykłym okrucieñstwem. Odbyło siê wiêc kilka spotkañ oficerów Okrêgu
Nowogródzkiego AK z dowódcami sowieckimi. Ju¿ podczas pierwszego z nich, 8 czerwca 1943 r., strona
polska za¿±dała, aby na akcje rekwizycyjne Sowieci nie wysyłali grup ¿ydowskich: "(...) nie wysyłanie ¯ydów
na rekwizycje (ludno¶æ siê skar¿y) samorzutnie chwyta za broñ w swej obronie, bo ci siê znêcaj±, gwałc±
kobiety i małe dzieci (...), obra¿aj± ludno¶æ, strasz± pó¼niejsz± zemst± sowietów, nie maj± miary w swej
nieuzasadnionej zło¶ci i w rabunku" ("Protokół spisany dn. 8 czerwca 43 r. przez Delegata Sztabu Głównego
partyzantów polskich - Wschód - oraz Komendy Leniñskiej partyzanckiej brygady sowieckiej". Archiwum
WIH, III/32/10, k. 1).
Jedli, pili, gwałcili
Grupy ¿ydowskie przeprowadzały bowiem te rekwizycje (zwane operacjami gospodarczymi) najbardziej
bezwzglêdnie. Według jednego z raportów, obóz Bielskiego "zgromadził" "200 t ziemniaków, 3 t kapusty, 5 t
buraków, 5 t zbo¿a, 3 t miêsa i 1 t kiełbasy". Z raportów sowieckiej partyzantki wynika, ¿e nie było problemu
z wy¿ywieniem, co wiêcej, rabunki prowadzono na tak wielk± skalê, ¿e istniał wprost nadmiar ¿ywno¶ci, a
"partyzanci" mogli dowolnie wybieraæ rodzaj jadła: "Wy¿ywienie partyzantów jest bardzo dobre (...). Zawsze
maj± tłuszcze, miêso, mleko, jajka, kury itd. Od¿ywiaj± siê jak ¿adne wojsko w czasie pokoju. Zapasów nie
robi±, ale jedz± cały czas bez koñca". Z kroniki jednej z brygad wynika, ¿e "we wszelkich warunkach
partyzant jadł bez ograniczeñ. Du¿e spo¿ycie miêsa ¼le odbijało siê na zdrowiu niektórych partyzantów".
Jeszcze długo po wojnie sowieccy partyzanci wspominali te czasy jak raj na ziemi: "Po partyzancku
mówili¶my, jedz, ile siê zmie¶ci. To samo dotyczy miêsa. Do 1944 roku miêsem pogardzali¶my. U nas była
wył±cznie wieprzowina, cielêcina, baranina. (...) Wiele osób wzdycha teraz do tamtej kuchni".
W powojennych wspomnieniach ¿ydowscy "partyzanci" z tych obozów podkre¶lali mêstwo i niezwykłe
zasługi obozu Bielskiego. Na przykład Anatol Wertheim pisał: "Na jego czele stało czterech braci Bielskich,
www.radiomaryja.pl
Strona 4/10
synów młynarza spod Nowogródka. (...) Z czasem znalazło siê w ich szeregach trzystu bojowników, których
brawura stała siê legendarna w całej Puszczy. Partyzanci z podziwem powtarzali opowie¶ci o ich
pomysłowych zasadzkach na Niemców, odwa¿nych akcjach i o karach, jakie bracia Bielscy wymierzali
kolaborantom".
Niestety, ¿aden z nich nie podaje konkretów, nie mo¿na wiêc zweryfikowaæ owej potê¿nej akcji
antyniemieckiej...
O codziennym ¿yciu i obyczajach panuj±cych w tym obozie wiemy nie tylko z opowie¶ci Nechamy Tec.
Opisał je równie¿ czasowy zastêpca Tewje Bielskiego, polski przedwojenny komunista Józef Marchwiñski
(który był ¿onaty z ¯ydówk± o imieniu Ester i z tej racji został doł±czony do obozu przez dowództwo
sowieckie). "Bielskich było czterech braci, chłopów rosłych i dorodnych i nic te¿ dziwnego, ¿e mieli
powodzenie u niewiast w obozie. Byli to mołojcy do wypitki i miło¶ci, nie mieli jednak ci±gotek do wojaczki.
Najstarszy z nich (dowódca obozu) Tewie Bielski zarz±dzał nie tylko wszystkimi ¯ydami w obozie, lecz
dowodził równie¿ do¶æ licznym i ¶licznym 'haremem' - niby król Saud w Arabii Saudyjskiej. W obozie, gdzie
rodziny ¿ydowskie kładły siê czêsto na spoczynek z pustymi ¿oł±dkami, gdzie matki przytulały do
wyschniêtych piersi głodne swoje dzieci, gdzie błagały o dodatkow± ły¿kê ciepłej strawy dla swoich maleñstw
- w tym¿e obozie kwitło inne ¿ycie, był te¿ inny, bogaty ¶wiat!
Bielski i jego ¶wita nie narzekali na złe warunki, na okupacjê. Posiadaj±c złoto i kosztowno¶ci swoich
ziomków, mogli prowadziæ wystawny tryb ¿ycia. W ziemiankach braci Bielskich i najbli¿szego ich otoczenia,
stoły uginały siê od wytrawnych potraw i napojów, a liczne grono piêknych kobiet stale otaczało Tewie
Bielskiego i jego trzech budrysów. Piêkno¶ci te nie znały głodu i niedostatku. Były zawsze ¶licznie ubrane a
na ich rêkach i szyjach l¶niły blaskiem drogie klejnoty i kamienie, nie zbrukały te¿ zbo¿n± prac± swych
białych r±czek".
Z racji zgromadzonych na prywatny u¿ytek bogactw Tewje był surowo oceniany w raportach sowieckich:
"Bielski nie zajmował siê prac± bojow±, a spekulował w oddziałach. Brał od swoich partyzantów złoto na
zakup broni i przywłaszczał je, a broni nie dawał". On sam w swych powojennych wspomnieniach (wydanych
w Palestynie w 1947 r.) podkre¶lał, ¿e jego "Jerozolima" - "nigdy nie weszła do akcji z okupantem".
U Simchy Zorina było bardzo... wesoło
Podobnie było w s±siednim obozie Simchy Zorina. Wspomniany Wertheim opisywał to z wyra¼n± nostalgi±:
"jedzenia było pod dostatkiem, a nawet gromadziły siê zapasy. Jeszcze w dniu poł±czenia siê z Armi±
Czerwon± wyci±gnêli¶my z jeziora kilkaset zatopionych worków z m±k± (...). Nadwy¿ki jedzenia posyłali¶my
nawet do Moskwy. Raz w tygodniu l±dował na polowym lotnisku w puszczy samolot: przywoził gazety i
materiały propagandowe, a zabierał z powrotem samogon, słoninê i kiełbasy naszego własnego wyrobu".
www.radiomaryja.pl
Strona 5/10
Zgłoś jeśli naruszono regulamin