F.F.Carvajal - Rozmowy z Bogiem Tom II, cz.1.doc

(143 KB) Pobierz

432

 

Niedziela Wielkanocna

47. ZMARTWYCHWSTAŁ

1. Zmartwychwstanie Pana fundamentem naszej wiary. Jezus Chrystus żyje: wielka radość wszystkich chrześcijan.

2. Światło Chrystusa. Zmartwychwstanie potężnym wezwaniem do apostolstwa.

3. Objawienia się Jezusa. Radość Maryi.

 

47.1 Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja. Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki. Alleluja[1].

„Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić martwe ciało Jezusa. Wczesnym rankiem następnego dnia po wschodzie słońca przychodzą do grobu (por. Mk 16, 1-2). I u wejścia ze zdumieniem stwierdzają, że nie ma tam ciała naszego Pana. Młodzieniec w bieli mówi do nich: Nie bójcie się! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Nazareńskiego: Non est hic, surrexit enim sicut dixit – Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział (Mt 28, 5).

Zmartwychwstał! Jezus zmartwychwstał! Nie ma Go już w grobie. Życie odniosło zwycięstwo nad śmiercią”[2].

Chwalebne Zmartwychwstanie Pana jest kluczem do zrozumienia całego Jego życia. Zmartwychwstanie Jezusa jest fundamentem naszej wiary. Bez tego zwycięstwa nad śmiercią – powiada święty Paweł – całe nauczanie byłoby bezużyteczne i pozbawione treści (por. 1 Kor 15, 14-17). Ponadto na Zmartwychwstaniu Chrystusa opiera się nasze przyszłe zmartwychwstanie. Bóg bowiem, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia - łaską [bowiem] jesteście zbawieni - razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie (Ef 2, 4-6). Pascha jest świętem naszego odkupienia, a więc świętem dziękczynienia i radości.

„Misterium Zmartwychwstania Chrystusa jest wydarzeniem rzeczywistym, które posiadało potwierdzone historycznie znaki, jak świadczy o tym Nowy Testament”[3]. Zmartwychwstanie Pana jest główną prawdą naszej katolickiej wiary i jako takie było głoszone od początków chrześcijaństwa. Znaczenie tego cudu jest tak wielkie, że Apostołowie są przede wszystkim świadkami Zmartwychwstania Jezusa. Głoszą, że Jezus żyje, i to stanowi istotę całego ich przepowiadania. Po dwudziestu wiekach nadal głosimy dzisiaj światu: Chrystus żyje! Zmartwychwstanie jest najwyższym argumentem na rzecz boskości naszego Pana. „Zmartwychwstanie stanowi przede wszystkim potwierdzenie tego wszystkiego, co sam Chrystus czynił i czego nauczał. Wszystkie prawdy, nawet najbardziej niedostępne dla umysłu ludzkiego, znajdują swoje uzasadnienie, gdyż Chrystus dał ich ostateczne, obiecane przez siebie potwierdzenie swoim Boskim autorytetem”[4].

Po Zmartwychwstaniu uczniowie mogli się upewnić, że wszystko wydarzyło się naprawdę: mogli rozmawiać z Jezusem, widzieli jak jadł, dotykali śladów po gwoździach i włóczni... W Piśmie Świętym jest mowa o tym, że po Zmartwychwstaniu dał wiele dowodów, że żyje (Dz 1, 3). Wielu ludzi umarło za tę prawdę, dając jej świadectwo.

              „Chrystus żyje. Oto wielka prawda, która napełnia treścią naszą wiarę. Jezus, który umarł na krzyżu, zmartwychwstał, przezwyciężył śmierć, moce ciemności, ból i smutek (...). Ponieważ Chrystus jest Drogą, Pośrednikiem - w Nim znajdujemy wszystko, poza Nim nasze życie staje się puste”[5].

„Ukazał się swojej Najświętszej Matce. Ukazał się Marii Magdalenie, którą porwała miłość do Chrystusa. Ukazał się Piotrowi i pozostałym Apostołom. A także tobie i mnie, którzy jesteśmy Jego uczniami i bardziej szaleni niż Maria Magdalena – jakież to rzeczy powiedzieliśmy Mu!

Obyśmy nigdy nie umarli przez grzech; oby nasze duchowe zmartwychwstanie trwało na wieki”[6].

 

47.2 Święty Leon Wielki w piękny sposób tłumaczy[7], dlaczego Jezus pośpieszył się ze zmartwychwstaniem. Pan chciał pocieszyć swoją Matkę i uczniów: był w grobie wystarczająco długo, by wypełniły się proroctwa dotyczące trzech dni. Zmartwychwstał trzeciego dnia, ale bardzo wcześnie, o świcie, gdy jeszcze było ciemno (J 20, 1), uprzedzając ranek swoim własnym światłem.

              Świat pozostawał w ciemnościach, wśród których jedynie Najświętsza Maryja Panna była latarnią. Zmartwychwstanie jest wielkim światłem dla całego świata: Ja jestem światłością świata (J 8, 12) – powiedział Jezus. Światłem świata dla każdej epoki historycznej, dla każdego społeczeństwa, dla każdego człowieka.

              Wczoraj wieczorem, kiedy – w miarę możliwości – uczestniczyliśmy w liturgii Wigilii Paschalnej, widzieliśmy, jak na początku w świątyni panowała zupełna ciemność. Taki sam mrok panuje w sercach ludzi bez Bożego objawienia, bez Chrystusa. Potem celebrans, zapalając paschał, powiedział: Niech światło Chrystusa chwalebnie zmartwychwstałego rozproszy ciemności naszych serc i umysłów[8]. Od paschału, który symbolizuje Chrystusa, wszyscy wierni zapalili światło: w świątyni zajaśniało. Kościół rozlewa światło Chrystusa na całą ziemię zatopioną w ciemnościach.

              Zmartwychwstanie Chrystusa jest potężnym wezwaniem do apostolstwa. Wezwaniem, by być światłem i nieść światło innym ludziom. Dlatego musimy być zjednoczeni z Chrystusem. Instaurare omnia in Christo – takie hasło daje święty Paweł chrześcijanom z Efezu (Ef 1, 10) – wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie. Umieścić Chrystusa we wnętrzu każdej rzeczy. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12, 32) – mówi Pan. Chrystus poprzez swoje człowieczeństwo, swoje życie i pracę w Nazarecie, swoje nauczanie i cuda na ziemiach Judei i Galilei, poprzez swoją śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie, jest centrum stworzenia, Panem każdego stworzenia.

              „Naszą misją jako chrześcijan jest głoszenie tej królewskości Chrystusa, obwieszczanie jej poprzez nasze słowa i poprzez nasze czyny. Pan chce, żeby Jego dzieci były obecne na wszystkich ziemskich drogach. Niektórych powołuje do pójścia na pustynię, do porzucenia spraw ludzkiej społeczności, żeby sprawić, iż ci sami ludzie poprzez swoje świadectwo będą przypominać innym o istnieniu Boga. Innym powierza posługę kapłańską. Chce jednak, aby znakomita większość żyła pośród świata, pośród zajęć doczesnych. Dlatego ci chrześcijanie powinni zanieść Chrystusa do wszystkich dziedzin, w których rozwija się ludzka działalność: do fabryki, do laboratorium, do pracy na roli, do warsztatu rzemieślniczego, na ulice wielkich miast i na górskie szlaki”[9].

47.3 Najświętsza Maryja Panna, której w straszliwych godzinach ukrzyżowania Jej Syna towarzyszyły święte niewiasty, nie poszła z nimi, kiedy chciały zakończyć balsamowanie ciała umarłego Jezusa. Maria Magdalena i pozostałe kobiety szły za Jezusem od Galilei, ale zapomniały, że Pan mówił o swoim Zmartwychwstaniu trzeciego dnia. Najświętsza Maryja Panna wiedziała, że Jej syn zmartwychwstanie. Czekała na swego uwielbionego Syna w atmosferze modlitwy, której nie potrafimy sobie wyobrazić ani opisać.

Jan Paweł II podczas jednej ze swoich pielgrzymek zwrócił uwagę że „Ewangelie co prawda nic nie mówią nam o objawieniu się zmartwychwstałego Jezusa Maryi. Ponieważ jednak była ona szczególnie blisko przy Krzyżu Syna, musiała także w sposób uprzywilejowany doświadczyć Jego Zmartwychwstania”[10]. Bardzo stara tradycja Kościoła przekazuje nam, że Jezus najpierw objawił się swojej Matce. Stało się tak dlatego, że Ona jest pierwszą i główną współodkupicielką rodzaju ludzkiego, doskonale zjednoczoną ze swym Synem. Objawienie to dokonało się bez świadków, ponieważ miało całkowicie inne motywy niż objawienia niewiastom i uczniom. Chrystus chciał pocieszyć Apostołów i niewiasty, i ostatecznie pozyskać ich dla wiary. Najświętsza Maryja Panna, która została ustanowiona Matką rodzaju ludzkiego pojednanego z Bogiem, ani na chwilę nie przestała być w doskonałej jedności z Trójcą Przenajświętszą. Nadzieja w zmartwychwstanie Jezusa żyła w Jej sercu.

Nie wiemy, jak wyglądało objawienie się Jezusa Jego Matce. Marii Magdalenie ukazał się tak, że w pierwszej chwili Go nie poznała. Do uczniów z Emaus przyłączył się jako podróżnik. Apostołom zgromadzonym w Wieczerniku objawił się przy zamkniętych drzwiach. Swojej Matce, jak możemy sobie wyobrazić, pojawił się w taki sposób, że natychmiast poznała Jego uwielbiony stan i wiedziała, że nie będzie prowadził takiego samego życia na ziemi jak przedtem. Po tak wielkim cierpieniu Maryję napełniła ogromna radość. „Któż zdoła wyrazić radość Panny Najświętszej, gdy ujrzała w tym dniu zmartwychwstałego Syna? Bo jest rzeczą pewną, że ponieważ to Ona odczuła najmocniej bóle Jego Męki, Jej przypadła w udziale największa radość z Jego Zmartwychwstania. Co czuła ta święta Pani, gdy ujrzała przed sobą Syna żywego w otoczeniu zmartwychwstałych świętych ojców? Jakież były Jej uściski, pocałunki, łzy Jej kochających oczu i pragnienie pójścia za Nim, o ile by Jej to było dane”[11]. Zjednoczmy się z tą olbrzymią radością.

Święty Tomasz z Akwinu co roku podczas tego święta radził swoim słuchaczom, żeby nie zapomnieli pogratulować Najświętszej Maryi Pannie Zmartwychwstania Jej Syna. To właśnie uczynimy, odmawiając dzisiaj modlitwę Regina Caeli, która w okresie wielkanocnym zastąpi Anioł Pański.

Wesel się, Królowo miła,

Bo Ten, Któregoś zrodziła

Zmartwychwstał Pan nad Panami,

Módl się do Niego za nami,

Alleluja, alleluja![12].

Prośmy Ją, żebyśmy zmartwychwstali na zawsze z wszelkiego grzechu i trwali w zażyłej jedności z Jezusem Chrystusem. Poczyńmy postanowienie, że ten okres wielkanocny przeżyjemy u boku Najświętszej Maryi Panny.

Poniedziałek w Oktawie Wielkanocy

48. RADOŚĆ ZMARTWYCHWSTANIA

1. Prawdziwa radość ma swoje źródło w Chrystusie.

2. Smutek rodzi się z zabłąkania i oddalenia się od Boga. Jak zachowywać pogodę ducha wśród utrapień.

3. Nieść pokój i radość innym ludziom.

 

48.1 Chrystus zmartwychwstał, jak zapowiedział, radujmy się wszyscy, ponieważ króluje na wieki. Alleluja[13].

W żadnym okresie roku liturgicznego nie brakuje radości, ponieważ wszystko jest w jakiś sposób związane z uroczystością paschalną. W czasie Wielkanocy radość ta jest szczególna. „Zmartwychwstanie jest szczytem tajemnicy Wcielenia. Potwierdza prawdę o Boskości Jezusa, jak również stanowi potwierdzenie tego wszystkiego, co Chrystus czynił i czego nauczał, oraz wypełnia wszystkie Boskie zapowiedzi. Zmartwychwstały Pan, zwycięzca grzechu i śmierci, jest zasadą naszego usprawiedliwienia i naszego zmartwychwstania”[14].

Wielkanoc przypomina nam nasze narodziny do życia nadprzyrodzonego w chrzcie świętym, przez który zostaliśmy ustanowieni dziećmi Bożymi, a równocześnie jest obrazem i zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Święty Paweł mówi, że Bóg nas (...) razem z Chrystusem przywrócił do życia (...) - razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich (Ef 2, 4-6). Chrystus, pierworodny wśród ludzi, stał się wzorem i początkiem naszej przyszłej chwały.

Nasza Matka Kościół w tych dniach wprowadza nas w radość paschalną poprzez teksty liturgiczne: czytania, psalmy i antyfony. Modlimy się w nich przede wszystkim o to, żeby ta radość była przedsmakiem i zadatkiem naszej wiecznej szczęśliwości w Niebie. Na nic jednak by się zdało to zaproszenie liturgii, gdyby w naszym życiu nie nastąpiło prawdziwe spotkanie z Panem, gdybyśmy nie przeżywali w pełni naszego dziecięctwa Bożego.

Ewangeliści w opisie każdego z objawień Chrystusa stale podkreślają, że Apostołowie ucieszyli się na widok Pana. Zobaczyli bowiem Chrystusa, przekonali się, że On żyje i przebywali z Nim.

Prawdziwa radość nie jest zależna od dobrobytu materialnego, zaspokojenia potrzeb czy stanu zdrowia. Głęboka radość ma swój początek w Chrystusie, w miłości, którą Bóg do nas żywi i w naszej wzajemności. Również teraz spełnia się obietnica Pana: Radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16, 22). Nie zmącą jej cierpienia, oszczerstwa, opuszczenie ani słabości, jeżeli natychmiast zwrócimy się do Pana. Jest tylko jeden warunek, nie możemy pozwolić, żeby coś oddzieliło nas od Boga. Pamiętajmy w każdej chwili, że jesteśmy Jego dziećmi.

Bądźmy więc weseli

Jak w niebie anieli,

Czegośmy pożądali,

Tegośmy doczekali.

Alleluja![15]

 

48.2 Ewangelia dzisiejszej Mszy świętej mówi: [Niewiasty] pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: „Witajcie!” One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon (Mt 28, 8-9).

Liturgia okresu wielkanocnego w przeróżnych tekstach powtarza te same słowa: radujcie się, nie traćcie nigdy pokoju i radości, służcie Panu z weselem (Ps 100(99), 2), gdyż Jemu nie można służyć inaczej. „Przeżywasz dni wielkiej radości. Duszę napełnia słońce i barwna tęcza. I rzecz dziwna, przyczyną twej radości jest to, co kiedyś cię zniechęcało!

Tak jest zawsze: wszystko zależy od punktu widzenia. – Laetetur cor quaerentium Dominum! – kiedy się szuka Pana, serce zawsze nie posiada się z radości”[16].

Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan nie skrywał przed uczniami trudności, które ich czekają. Przyrzekł natomiast, że ich smutek przemieni się w radość: Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16, 22). Słowa, które wówczas mogły się wydawać niezrozumiałe, teraz się spełniają. Święty Łukasz opisał, jak Apostołowie postawieni przed sądem i ubiczowani, wyszli z Sanhedrynu z radością, że mogli cierpieć dla swojego Pana (por. Dz 5, 40-41). Źródłem głębokiej radości chrześcijanina jest miłość do Boga, który jest naszym Ojcem, i miłość do innych ludzi, a także konsekwentne zapomnienie o sobie samym. Kroczącemu za Chrystusem obcy powinien być pesymizm i smutek.

Jedyną rzeczą, która mogłaby nas niepokoić i pozbawić daru radości, jest oddalenie się od Boga. Dlatego starajmy się szukać Pana podczas naszej pracy i wszystkich zadań. Umartwiajmy się, panujmy nad kaprysami i egoizmem przy różnych codziennych okazjach. Wysiłek ten sprawi, że będziemy wrażliwi na rzeczy Boże i na to wszystko, co może umilić życie innym. Ta wewnętrzna walka przynosi szczególną młodość ducha. Pamięta się wówczas o swoim dziecięctwie Bożym i zgodnie z nim postępuje.

Jeżeli zdarzyłoby się nam nieszczęście oddalenia od Boga, przypomnijmy sobie przypowieść o synu marnotrawnym i z pomocą Pana powróćmy do Boga ze skruszonym sercem. Możemy się wówczas spodziewać wielkiego święta w Niebie, a także w naszej duszy. Dzięki licznym aktom skruchy w duszy zwykle panuje pokój i radość.

Powinniśmy zawsze starać się być radośni, odrzucać smutek, który jest bezpłodny i wystawia duszę na wiele pokus. Kiedy się jest radosnym, ma się dobry wpływ na innych. Smutek zaś przygnębia otoczenie i czyni wiele szkody.

48.3 Radość stanowi jedną z form dziękczynienia Bogu za Jego niezliczone dary. Radość jest naszym pierwszym długiem wobec Boga, najprostszym i najbardziej szczerym sposobem wykazania świadomości posiadania darów natury i łaski, na które nie zasługujemy. Nasz Ojciec Bóg jest z nas zadowolony, kiedy widzi nas prawdziwie szczęśliwych i radosnych. Poprzez naszą radość czynimy wiele dobra dla naszego otoczenia, gdyż radość pociąga innych do Boga. Najlepszym dowodem miłości wobec tych, którzy są u naszego boku, jest niesienie im radości. Patrzmy na pierwszych chrześcijan. Ich życie było fascynujące, bo z pokojem i radością wypełniali swoje drobne codzienne zadania. „Rodziny, które żyły Chrystusem i ukazywały Chrystusa. Niewielkie wspólnoty chrześcijańskie, które były jakby ośrodkami szerzenia ewangelicznego przesłania. Domy podobne do innych domów w tamtych czasach, ale ożywione nowym duchem, przekazywanym wszystkim, którzy je znali i którzy mieli z nimi kontakt. Tacy byli pierwsi chrześcijanie i tacy tez powinniśmy być my, dzisiejsi chrześcijanie: siewcami pokoju i radości, tego pokoju i tej radości, które przyniósł nam Jezus”[17]. Wielu ludzi może spotkać Boga w naszym optymizmie, w zwyczajnym uśmiechu, w postawie pełnej serdeczności. Jest to dowód miłości wobec innych. Złego humoru i smutku nie powinniśmy okazywać szczególnie wobec najbliższych. Bóg chce, aby nasz dom rodzinny był miejscem radosnym, a nie szarym i smutnym, pełnym napięć z powodu egoizmu i braku wyrozumiałości.

Dom chrześcijański powinien być radosny, ponieważ życie nadprzyrodzone polega na praktykowaniu cnót, takich jak wielkoduszność, serdeczność i duch służby, z którymi ściśle wiąże się radość. Rodzina chrześcijańska w sposób atrakcyjny daje poznać Chrystusa innym rodzinom i społeczeństwu.

Powinniśmy się troszczyć także o krzewienie radości w miejscu naszej pracy, na ulicy, w stosunkach społecznych. Świat jest smutny i niespokojny, dlatego potrzebuje przede wszystkim gaudium cum pace[18], wesela i pokoju, które dał nam Pan. Iluż to ludzi odnalazło drogę do Boga dzięki serdeczności i radości dobrego chrześcijanina! Radość jest wielką pomocą w apostolstwie, ponieważ pozwala nam przedstawiać orędzie Chrystusa z miłością i wyrozumiałością, tak jak to czynili Apostołowie po Zmartwychwstaniu. Jezus Chrystus zawsze okazywał swoją nieskończoną radość wewnętrzną. Potrzebujemy jej także dla siebie samych, aby wzrastać w życiu wewnętrznym. Święty Tomasz powiada wyraźnie, że „każdy, kto chce czynić postępy w życiu wewnętrznym, musi posiadać radość”[19]. Smutek pozbawia nas sił; jest jak błoto przyczepione do butów idącego, które nie tylko brudzi, ale i utrudnia marsz.

Radość wewnętrzna jest także stanem ducha niezbędnym do doskonałego wypełniania naszych obowiązków. Im wznioślejsze są to obowiązki, tym większa powinna być nasza radość. Im większa jest nasza odpowiedzialność jako kapłanów, ojców, przełożonych czy nauczycieli, tym większy jest nasz obowiązek posiadania wewnętrznego pokoju i radości, by nieść je innym. Gdy je chwilowo utracimy, postarajmy się je jak najszybciej odzyskać.

Pomyślmy o radości Najświętszej Maryi Panny. Maryja w pełni przeżywa radość Zmartwychwstania. „Stojąc najbliżej Chrystusa, gromadzi w sobie wszystkie radości i cieszy się doskonałym weselem, jakie został obiecane Kościołowi: Matka pełna świętej radości. Słusznie więc czynią Jej synowie na tym świecie, gdy patrząc na tę matkę nadziei i matkę łaski, wzywają Jej jako przyczynę swojej radości: Przyczyno naszej rodości[20].

Wtorek w Oktawie Wielkanocy

49. JEZUS CHRYSTUS ŻYJE NA ZAWSZE

1. Pan objawia się Marii Magdalenie. Jezus w naszym życiu.

2. Obecność Chrystusa wśród nas.

3. Poszukiwanie Chrystusa i obcowanie z Nim. Szczerze poszukujący Pana znajduje Go.

 

49.1              Trzy Maryje poszły,

              Drogie maści niosły,

              Chciały Chrysta pomazać,

              Jemu cześć i chwałę dać.

              Alleluja![21]

              Niewiasty powróciły od Grobu, by powiedzieć Apostołom, że Pana w nim nie ma. Maria Magdalena pobiegła  i przyprowadziła do Grobu Piotra i Jana. Uczniowie, uwierzywszy wreszcie w to, co było napisane w Piśmie i co mówił im Pan, wrócili do siebie, a Maria Magdalena została sama, płacząc (J 20, 1-11). Wzruszająca jest jej czułość i oddanie Jezusowi, okazywane nawet po Jego śmierci. Pozostała Mu wierna w najtrudniejszych chwilach na Kalwarii. Niezwykła jest miłość tej kobiety, która kiedyś była opanowana przez siedem diabłów (por. Łk 8, 2). Po wyzwoleniu od złych duchów łaska zakorzeniła się w jej sercu i zaczęła owocować.

Maria stoi przed grobem i płacze. Aniołowie, których ona nie rozpoznała, pytają, dlaczego płacze. „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono” (J 20, 13). Tylko to jedno na świecie ma dla niej znaczenie. Również nas interesuje tylko to jedno.

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Maria nie przestawała opłakiwać nieobecnego Pana. I łzy nie pozwoliły jej Go zobaczyć, chociaż był tak blisko. Jezus jej powiedział: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Chrystus Zmartwychwstały jest uśmiechnięty, miły i serdeczny. Sądząc, że ma przed sobą ogrodnika, Maria powiedziała: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę”.

Wystarczyło jedno słowo Chrystusa, żeby przejrzały jej oczy i serce. Jezus rzekł do niej: „Mario!”. Ten okrzyk ma niepowtarzalne zabarwienie, które Jezus nadaje każdemu imieniu. Niesie ono ze sobą powołanie, szczególną przyjaźń. Jezus wzywa nas po imieniu, a jego ton jest niepowtarzalny...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin