Samotności -szansa czy przekleństwo.pdf

(79 KB) Pobierz
335669761 UNPDF
Samotności -szansa czy przekleństwo
Samotność,przemoc, nędza to porażające słowa, które stanowią klucz do zrozumienia drugiej połowy XX wieku.
Jednocześnie ludzie chcą być kochani, choć nie dokładają dostatecznego wysiłku, aby obdarzać miłością. Nie
rozumieją, że ich poczucie samotności bierze się głównie z tego, że sami nie potrafią kochać. Takiemu spojrzeniu na
człowieka i cywilizację, która jest jego dziełem, można spotkać u wielu pisarzy schyłku wieku.
Tadeusz Różewicz podaje taką diagnozę naszego społeczeństwa w latach sześćdziesiątych:
„Wielkie miasta
rosną
przeludnione
wyludniają się
przypływ i odpływ
ławice ludzi
tak blisko obok
jedno przy drugim
że widać rozkład
z urywków słów
tu i tam rozrzuconych
Można sobie wyobrazić wnętrze
ale w roju bez matki
Zaczynamy żyć coraz samotniej
odległość od człowieka do
rośnie pod neonami
w przeludnionych miastach
ocierając się o siebie do krwi
żyjemy jak na wyspie
zamieszkałej przez niezliczone istoty
zostajemy z garstką najbliższych
ale i oni odchodzą każdy w swoją stronę" 83 .
Samotność człowieka -jak wszystko w życiu - stanowi szansę, możliwość rozwoju, ale także może stać się dla
człowieka przekleństwem. Ktoś powiedział, że do samotności trzeba dorastać, a tymczasem staje się ona udziałem
większości ludzi bez względu na ich stopień rozwoju.
Bolesne doświadczenie samotności zaczyna się często już w dzieciństwie. Ujawnia się w trudności wyrażania
myśli, nawiązywania kontaktu i współdziałania z innymi. Zamknięty i nieufny mały człowiek. To nie tylko błąd
wychowawczy, ale to przede wszystkim krzywda wyrządzona dzieciom izolowanym od innych dzieci, a także od ludzi
dorosłych.
Co musiały przeżywać dzieci w Rosji, gdy zrozpaczony ojciec w czasie głodu czy ostatniej wojny celowo gubił
dziecko, ufając, ze wśród ludzi nie zginie? Bezpańskie dzieci. Dzisiaj ten problem istnieje w Ameryce Południowej, gdzie
takie bezpańskie dzieci są bezkarnie zabijane przez szwadrony śmierci.
Dziecko izolowane lub pozostawione samo sobie tworzy swój świat iluzji i marzeń, by potem zetknąć się boleśnie z
rzeczywistością. Wiek dorastania przynosi nowe problemy: potrzebę zwierzeń, ale i potrzebę samotności. Uczucie
osamotnienia jest konieczne czasem dla rozwoju człowieka. Aby np. zdobyć w harcerstwie trzy pióra trzeba: przez dobę
milczeć, nic nie jeść, być samym w lesie. Dziecko, młody człowiek potrzebuje chwil samotności do myślenia, do analizy
swoich postaw, zachowań i planów. Potrzeba samotności występuje jako warunek prawdziwego kontaktu z przyrodą czy
dziełami sztuki.
Człowiek sprawdza siebie w kontakcie z rzeczywistością. Tutaj widzimy szansę rozwoju. Ludzie wierzący bywają
sami, ale nie osamotnieni. Z nimi zawsze jest Pan. Trzeba rozwijać na co dzień takie myślenie. Samotność jest
potrzebna, konieczna dla refleksji, nabywania dystansu i oceny tego, co się dzieje w kontaktach z innymi ludźmi. Podobnie
ma się rzecz z odkrywaniem świata wartości w innym człowieku, przez osobisty kontakt, przez obcowanie z owocami
myśli innych ludzi, tj. przez książki, dzieła malarskie, muzykę... Może wtedy łatwiej korygujemy swoje sądy i postawy
wobec uniwersalnych wartości.
Wszyscy wielcy twórcy szukali samotności dla koncentracji i także dla wypoczynku. Roman Brandstaetter (1906-
1987) pisze w „Proroku Jona-szu": „Nie krzycz, Jonaszu - przerwał Pan - Nie jestem głuchy. Wybraństwo znaczy
samotność. Narzuciłem wam ją i kazałem wam żyć z dala od obcych ludów, abyście nie ulegli ich grzesznemu działaniu.
Wasza samotność jest waszą godnością" 84 .
„Do dziś prawdziwa czołówka nauki i sztuki kryje się ustroniach quasimonastycznych. Istnieją świeckie klasztory i
świeckie pustelnie: są nimi nie tylko laboratoria, ośrodki badań atomowych, ale i wytwórnie filmowe.Prawdziwa
twórczość wymaga samotności i skupienia. Ks. Pasierb przytacza dalej słowa Prousta: „Wielkie dzieła są dziećmi nocy i
samotności... Pewna forma wyobcowania należy do ceny, jaką trzeba zapłacić za wyjątkowość" 85 .
Również życie duchowe wymaga samotności, aby móc rozważać, modlić się, rozwiązywać problemy czy wreszcie
335669761.001.png
prowadzić misje w Kościele.
Ewangelie podkreślają, że Jezus udawał się na górę, na miejsca samotne, aby się modlić. „Rano, jeszcze przed świtem
wstał, udał się na odludne miejsce i tam się modlił. Szymon i jego towarzysze pośpieszyli za Nim. Gdy Go znaleźli,
powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają" (Mk l, 35-37).
Można wysunąć hipotezę, że każdy przywódca jest samotnikiem. Na ogół większość czasu spędza samotnie na
rozmyślaniu i planowaniu, musi być człowiekiem niezależnym od innych, przede wszystkim niezależnie myślącym.
Nie tylko wielcy twórcy szukali samotności. Nasz polski chłop godzinami codziennie pracował w samotności, w
kontakcie z przyrodą. Miał wiele czasu na przemyślenia i obserwacje. Dlatego było w nim tyle mądrości.
Wydaje się, że pielęgnowanie charyzmatu wymaga odrobiny samotności. Popatrzmy na proroków. Bóg od nich zażądał
samotniczego życia, aby ich styl życia i postawa były przekonujące. Tysiące chrześcijan pierwszych wieków udawało się na
pustynię na modlitwę, by prowadzić życie kontemplacyjne. „Wejdź na pustynię pełen pokory i oderwania od świata.
Bogu, który cię tu oczekuje, nie przynosisz niczego, co by miało wartość, z wyjątkiem własnej całkowitej gotowości. Im
lżejszy będzie twój ludzki bagaż, im bardziej wyzbędziesz się tego, co świat ceni, tym bardziej zwiększysz szansę
swojego sukcesu, gdyż Bóg będzie mógł z większą swobodą tobą kierować. Wzywa cię do życia sam na sam z Nim: do
niczego więcej" 86 . Pustynia to miejsce spotkania z Bogiem. Jej wartość to pomoc w uwolnieniu się od tego, co krępuje
naszego ducha, by skierować wszystkie nasze pragnienia ku Bogu. Pustynia w życiu religijnym jest potrzebna
wszystkim. Człowiek religijny ma chwile samotności przed Bogiem, momenty bardzo trudnego, pustynnego zmagania
się z Bogiem.
Życie nasze toczy się między rozwojem lub cofaniem się, gradacją czy rozpadem. Nie ma rodziny, wspólnoty,
człowieka, który nie potrzebowałby chwil odosobnienia. Musi istnieć jakiś rytm pomiędzy pracą a samotnością czy
wypoczywaniem. Aby samotność nie była tylko brakiem kontaktów z ludźmi, trzeba się jej uczyć. Jak wszystko inne
wymaga ona miejsca i czasu, pozytywnego doświadczenia owoców samotności. Uczy jej praca i modlitwa, wypoczynek i
czas osobistej refleksji.
Dla ludzi samotnych na co dzień, zadaniem i troską jest wypełnienie treścią samotnych dni i świadome wychodzenie
do ludzi, szukanie potrzebujących, aby poprzez ten rytm samotności i pomagania wytworzył się w człowieku naturalny
styl życiowego zaangażowania.
Trzeba jednak pamiętać, że bywają ludzie społecznie samotni, którzy wybierają i akceptują samotność jako wygodę i
wolność. Zagrożeniem będzie coraz bardziej pogłębiające się poczucie oddalania się od ludzi i obcość. Lęk przed ludźmi,
przed grupą itp. Nastąpi brak konfrontacji z innymi, ich potrzebami, a to uderza w rozwój konkretnej jednostki. W
samotności nasz egoizm, nasze, ja" wypełnia wszystko. Tutaj jestem, ja" - po drugiej stronie są inni. Nie ma rodziny, nie
trzeba się troszczyć o innych, jesteś wolnym w przeżywaniu dnia, w dysponowaniu swoim czasem i środkami
materialnymi. Samowystarczalność. Do czasu. Samotność, która zamyka się szczelnie w czterech ścianach domu, własnego
egoizmu, traci z widoku innych ludzi. Izolacja. Żeby nikt ode mnie niczego nie chciał i żebym ja nie potrzebował od nikogo
pomocy. Człowiek zamknięty karmi się iluzjami na temat własnej osoby, staje się bezkrytyczny. Nikt go z błędu nie jest
w stanie wyprowadzić, bo nie ma konfrontacji. Za godną trzeba przyjąć taką formę samotności, w której dominuje troska o
innych. Żyć dla kogoś i dla czegoś.
Dramatem dla ludzi samotnych jest przeżywanie swojej bezużyteczności. Samotność może być cierpieniem. Człowiek
słusznie buntuje się przeciw niej. Osamotnieni, to nie tylko starzy ludzie. Problem chuligaństwa, postaw młodzieży
wykolejonej, narkomanii, alkoholizmu - to często problemy samotności.
Bo samotność, to nie tylko troska, aby nikomu nie być ciężarem. To nie tylko cierpienie samotnych w czasie świąt i
osobistych uroczystości. Ale to również poczucie bezsensu, zagubienia celu. „Dla kogo?" Częste pytanie zadawane przez
samotnych.
W samotności kryje się często lęk przed chorobą, kalectwem, brakiem opieki i śmiercią. Poczucie odepchnięcia i
odrzucenia - to bolesne przeżycia tylu osób i źródło chorób, depresji, stresów. Problem społeczny dzisiaj to izolacja ludzi
podeszłych wiekiem ze strony społeczeństwa i rodziny. To częste i najcięższe doświadczenie, które dotyka ludzi starych.
Dochodzi śmierć najbliższych z rodziny, śmierć przyjaciół, rodzi się dręcząca pustka, której nic nie potrafi
wypełnić. Ludzie starzy lękają się różnych „nowości", rozmów, kto pierwszy odejdzie. Boją się domów starców czy
szpitala. Starych drzew się nie przesadza. Oto zadanie, jakie stoi przed społeczeństwem: zapewnić, jeśli to tylko możliwe,
pobyt „na starych Śmieciach". Tam się najlepiej czują. W miejscach naznaczonych ich życiem, pracą, osiągnięciami i
porażkami.
Kościół wpatrzony w postać Jezusa Chrystusa od początków podjął problem samotności - również jako drogę pójścia
za Jezusem. Pustynia, życie pustelnicze, życie zakonne czy kapłańskie jest naznaczone tym rysem.
Prócz tej normalnej samotności, jakiej doświadcza każdy człowiek, trzeba się uporać z negatywnymi jej aspektami.
Papież Jan Paweł II w Adohortacji Pastores dabo vobis tak pisze: „Samotność jednak nie jest tylko źródłem trudności,
może być bowiem także szansą w życiu kapłana: „przyjęta w duchu ofiary, i poszukiwania w bliskości Pana Jezusa
Chrystusa, samotność może być okazją do modlitwy i do studiów, a także pomocą w dążeniu do świętości i ludzkiej
dojrzałości... Zdolność wytrwania we właściwego rodzaju samotności jest podstawą troski o życie wewnętrzne. Mowa
tu o samotności wypełnionej obecnością Chrystusa, który jest pośrednikiem między nami a Ojcem, w jedności Ducha
Świętego" 87 .
335669761.002.png
83
Tadeusz Różewicz, Wiersze i poematy, Warszawa 1967, s. 110.
Roman Brandstaeter, Prorok Jonasz, Warszawa 1983, s. 32.
85
Ks. Janusz St. Pasierb, Światło i sól, Paryż 1983, s. 37.
86
Lucjan Cheneviere, Rozmowy o milczeniu, Kraków 1982, s. 52.
87
Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Pastores dabo vobis, Rzym 1992, nr 74.
1
335669761.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin