Chomsky - Świat wg Chomsky'ego - 1.pdf

(690 KB) Pobierz
78. Świat wg Chomsky'ego - 1
Ś W I A T W E D Ł U G
NOAMA CHOMSKY’EGO
W Y B Ó R T E K S T Ó W
część I
78
ZIELONA GRA 2002
2
[Pewne] prawdy i mity na temat retoryki wolnego rynku
(fragmenty)
Mało który dzień mija bez przyklaskiwania ekscytującej nowej idei Nowego Światowego Porządku: kapitalizmu
wolnorynkowego, który wyzwoli energie aktywnych i kreatywnych ludzi, z korzyścią dla wszystkich. Euforia
sięgnęła szczytu gdy Clinton delektował się triumfem NAFTY (North-American Free Trade Agreement, czyli
Północnoamerykańskie Porozumienie o Wolnym Handlu) na szczycie Azji i Pacyfiku w Seattle, gdzie wyłoŜył swoją
"wielką wizję dla Azji" i zgromadził przywódców politycznych aby "głosić pochwałę otwartych rynków i aby
zabezpieczyć obecność Ameryki w najszybciej rozwijającej się na świecie wspólnocie gospodarczej". To moŜe być
największy zwrot w amerykańskiej polityce wobec Azji od czasów II wojny światowej, zauwaŜył David Sanger.
Clinton przedstawił "nową wizję" "wiwatującemu tłumowi wewnątrz ogromnego hangaru samolotowego firmy
Boeing - modelu dla firm z całej Ameryki, którego interesy z Azją kwitną" - z planami na "wielomilionowe i
tworzące nowe miejsca pracy inwestycje poza Stanami Zjednoczonymi, na skalę, która skonfunduje oponentów
NAFTY".
Zapomniano wspomnieć o pewnym fakcie: Boeing stanowi równieŜ model radykalnej ingerencji państwa w celu
osłonięcia prywatnych zysków przed regułami rynku. Firma ta nie byłaby głównym amerykańskim eksporterem, i
prawdopodobnie przestała by istnieć, gdyby nie ogromne subsydia ze środków publicznych pompowane w nią za
pośrednictwem NASA i Pentagonu, czyli instytucji w duŜej mierze stworzonych po to, aby pełnić taką funkcję
wobec przemysłu zaawansowanych technologii. Doktryna Clintona oznacza więc, Ŝe podatnicy powinni zaoferować
inwestorom i ich pośrednikom środki przeznaczone na cele socjalne, a środki te naleŜy zabezpieczyć w tych totali-
tarnych instytucjach przed jakąkolwiek ingerencją ze strony społeczeństwa, czy teŜ pracowników, i powiększać
udziały na rynku oraz zyski z "tworzących nowe miejsca pracy inwestycji" podejmowanych wedle własnego uznania.
"Same Chiny kupują obecnie jeden na sześć samolotów Boeing'a" kontynuuje Sanger. Odkładając górnolotną
retorykę na bok, jedynym osiągnięciem Clintona na tym szczycie było otwarcie drzwi dla eksportu większej ilości
amerykańskich towarów do Chin, oczekując Ŝe będzie to "magiczny eliksir, który moŜe uleczyć wiele z bolączek
amerykańskiej gospodarki" (Apple). Clinton zaaranŜował sprzedaŜ do Chin superkomputerów i generatorów energii
nuklearnej; ich producenci (Cray, GE) są równieŜ jednym z głównych beneficjantów subsydiowanego przez państwo
systemu prywatnego zysku, a towary te mogą być wykorzystane do produkcji broni jądrowej i pocisków. [...]
JednakŜe urzędnicy administracji Clintona orzekli, Ŝe "nie ma powiązania" pomiędzy sprzedaŜą superkomputerów i
generatorów nuklearnych a problemem rozprzestrzeniania się broni jądrowej. Decyzja ta ilustruje "zupełnie odmien-
ne pojęcie bezpieczeństwa narodowego", które "pociąga Clintona od czasu, kiedy minęło zagroŜenie komunizmem".
[...] Stwierdzono równieŜ "brak powiązania" z kwestią praw człowieka. [...]
Wkrótce po ogłoszeniu z fanfarami nowej inicjatywy eksportowej Clintona, ogień zabił 81 robotników w fabryce,
w której, wedle słów jej rzecznika, zamknięto drzwi i okna, aby "utrzymać ludzi wewnątrz fabryki w czasie godzin
pracy". Następnego dnia, w New York Times, pod przewodnim artykułem pt. "Clinton promuje otwarte rynki na
Szczycie" ukazała się krótka notka informująca o "śmiertelnych wypadkach z powodu wybuchu ognia i trujących
gazów", które zabiły 100 robotników w "kwitnącej prowincji Guandong", okrzykniętej powszechnie modelem
wolnego rynku. [...]
Wielką nadzieją na wschodzie Europy jest Polska, gdzie po 1989 r. stopniowo załamująca się gospodarka w
końcu zaczęła odbijać od dna.
Kraj ten przypomina inne historie "sukcesu" krajów Trzeciego Świata, nie tylko tym, Ŝe rozpościera się tam otchłań
pomiędzy duŜym bogactwem i masowym ubóstwem oraz tym, Ŝe dostarcza on niezwykle taniej siły roboczej
pozwalającej zachodnim inwestorom na obniŜanie płac i redukcję świadczeń socjalnych w swoich krajach, ale takŜe
powielaniem sprawdzonych w Trzecim Świecie wzorów w najdrobniejszych szczegółach. Zagranicznym doradcą
Polski był profesor Harvardu Jeffrey Sachs [udzielał się później w Rosji]. Zdobył sławę pomagając wyreŜyserować
cud gospodarczy w Boliwii: sukces makroekonomiczny i ludzką katastrofę. Boliwijczycy znoszą realia społeczne,
Zachód przyklaskuje statystykom, nieświadom tego, Ŝe ten sukces statystyczny opiera się w duŜej mierze na gwał-
townym wzroście produkcji narkotyków, które mogą stanowić główne źródło dochodów z eksportu. Sachs przeniósł
się następnie do Polski, która dostarcza obecnie Zachodniej Europie najwyŜszej jakości narkotyków, (juŜ w 1991 to
20% skonfiskowanej tam amfetaminy w por. z 6% w końcu lat 80-tych). Polska moŜe być równieŜ największym
punktem przerzutowym dla narkotyków z Ameryki Centralnej, Afganistanu i złotego trójkąta z Południowo-
wschodniej Azji, chociaŜ handel narkotykami w tym kraju równieŜ wzrósł znacząco, jak donosi Raymond Bonner.
Ambasador Kostaryki w Polsce został aresztowany na lotnisku w Warszawie wraz z czystą heroiną wartą prawie
milion dolarów, a oszałamiającą ilość 1,2 tony kokainy z Kolumbii, gdzie kartele narkotykowe wynajmują polskich
kurierów do szmuglowania kokainy na Zachód, przechwycono w St. Petersburgu. Kraje Azji centralnej naleŜące
kiedyś do byłego Związku Radzieckiego prawdopodobnie wkrótce równieŜ staną się duŜymi producentami narkoty-
ków.
Ten standardowy wzór rozwoju pod zachodnią kuratelą, pewnie jeden z najbardziej przekonywujących przykła-
dów maksymalnego i skutecznego wykorzystania własnych zasobów w warunkach wolnorynkowych, zasługuje na
większy szacunek niŜ ten, którym się cieszy.
Tymczasem wymogi rynku zachowują swój tradycyjny podwójny aspekt: są surowe dla ofiar, odmiennie niŜ dla
zwycięzców. GM zakupiło fabrykę samochodów w pobliŜu Warszawy, ale "pod ustalonym "pod stołem" warunkiem,
3
Ŝe polski rząd zapewni firmie 30% ochronną taryfę celną" (Alice Amsden). Podobnie Volkswagen - "zbija kapitał na
taniej sile roboczej" budując w Czechach samochody na eksport na Zachód, ale do "krętej drogi do wolnego rynku"
naleŜy równieŜ "bardzo atrakcyjny układ", dzięki któremu VW był w stanie gromadzić zyski "pozostawiając cze-
skiemu rządowi długi i trwałe problemy związane z usuwaniem zanieczyszczeń środowiska", podczas gdy "sztywne
taryfy" gwarantują zyski inwestorom zagranicznym. Daimler-Benz wynegocjował równie atrakcyjny układ z Alba-
nią, godzien norm przewidzianych dla Trzeciego Świata.
Byłym państwom bloku wschodniego coraz mniej brakuje do sprostania zachodnim standardom stosowanym
wobec zaleŜnych krajów Trzeciego Świata.
* * *
Dług, narkotyki i demokracja
Z Noamem Chomsky'm dla NACLA Report on the Americas (12.03.1999) rozmawia Maria Luisa
Mendonca
Jak Pan widzi problem długu zagranicznego Trzeciego Świata? Jakie mechanizmy sprawiają, Ŝe te kraje uzaleŜ-
niają się coraz bardziej od międzynarodowych instytucji finansowych?
Po pierwsze trzeba pamiętać, Ŝe to zadłuŜenie nie jest problemem ekonomicznym. To problem polityczny. Dług
ten jest wytworem ideologicznym. Powiedzmy, Ŝe poŜyczę od Pani pieniądze i wpłacę je na konto w banku szwaj-
carskim, albo kupię mercedesa, a potem powiem: "Przykro mi - nie mam pieniędzy. Niech ktoś inny spłaci". Tak nie
moŜna. Jeśli ja zaciągam dług, to ja muszę go spłacić. Weźmy dług brazylijski. Kto go zaciągnął? Nie chłopi, nie
robotnicy. W rzeczywistości ogromna większość społeczeństwa Brazylii nie miała nic wspólnego z długiem, a teraz
wymaga się od nich, by go spłaciła. To tak, jakby ktoś wymagał od Pani, by spłaciła mój dług, bo wydałem te
pieniądze na coś innego. Jeśli więc jest jakiś dług - a honoruje się zasady kapitalizmu - to dług powinien być spłaco-
ny przez tych, którzy go zaciągnęli. W tym przypadku - wojskowi dyktatorzy, część obszarników i wielkich bogaczy.
Dług Brazylii, tak jak większość zadłuŜenia Ameryki Łacińskiej, jest porównywalny swoją skalą do ucieczki
kapitału. Jest więc łatwy sposób spłaty długu: ściągnąć te pieniądze z powrotem.
Jest i inne pytanie: czy kraje zadłuŜone powinny w ogóle coś spłacać? Prawne pojęcie "długu nieznośnego"
(odious debt), mocno juŜ zakorzenione w prawie międzynarodowym, stanowi, Ŝe państwa nie muszą go spłacać.
Kiedy Stany Zjednoczone "wyzwoliły" Kubę w 1898 r., tzn. zapobiegły wyzwoleniu się tego kraju, uniewaŜniły dług
kubański wobec Hiszpanii odwołując się do pojęcia długu nieznośnego, jako Ŝe był on narzucony Kubie w warun-
kach podporządkowania i dominacji, nie mając z tego powodu Ŝadnej mocy prawnej. Inne takie przypadki rozstrzy-
gane były poprzez międzynarodowy arbitraŜ. Jakieś 20 lat później Kostaryka odmówiła spłaty długu wobec Royal
Bank of Canada twierdząc, Ŝe była to poŜyczka niesprawiedliwa. Arbiter, sędzia Sądu NajwyŜszego USA i były
prezydent William H. Taft, wydał wyrok przeciwko Anglii - ówczesnej władzy zwierzchniej Kanady - a na korzyść
Kostaryki, poniewaŜ dług został narzucony Kostarykańczykom w warunkach niesprawiedliwego podporządkowania
i nie miał z tego powodu mocy prawnej. Według tego standardu, jest bardzo niewiele długu w Trzecim Świecie.
Ekonomistka, która jest teraz amerykańskim Dyrektorem Wykonawczym w Międzynarodowym Funduszu
Walutowym, Karen Lissakers, zauwaŜyła kilka lat temu, Ŝe stosowane wtedy przez Waszyngton zasady, "jeśli
byłyby zastosowane dzisiaj, wyeliminowałyby znaczną część zadłuŜenia Trzeciego Świata", poniewaŜ było ono
narzucone w sytuacji podporządkowania. Wydaje mi się, Ŝe właściwym sposobem podejścia do zadłuŜenia jest
stwierdzenie, iŜ dla znacznej większości społeczeństwa nie ma Ŝadnego długu. Oni nie mają nic do spłacenia. Nie
mieli nic wspólnego z zaciągnięciem go, nie mieli z niego Ŝadnych korzyści - właściwie nawet mogli na nim ucier-
pieć - więc dlaczego mają go spłacać? To nie ma sensu. Jeśli ktoś ma go spłacić, to ci, którzy go zaciągnęli.
Jest teŜ kwestia tego, czy ten dług cokolwiek w ogóle oznacza. Cała idea długu to koncept ideologiczny mający
wiele wspólnego ze stosunkami władzy.
Nie wolno nam pomijać stosunków władzy, one istnieją. Jeśli ktoś stoi nad Panią z pistoletem w ręku, to nie moŜe
Pani powiedzieć: "To bezprawie, odmawiam zrobienia tego, co kaŜesz". Musi Pani to przyjąć. Przy istniejących
stosunkach władzy, nie ma innego wyjścia, niŜ spłata tego długu, który zresztą nie jest długiem, tylko zasadniczo
formą rabunku. Czasem trzeba zaakceptować rabunek i to właśnie stało się z długiem Trzeciego Świata. Właściwym
podejściem jest zakwestionowanie postępowania ludzi z owym symbolicznym pistoletem, ludzi z krajów bogatych.
To oni muszą uznać, Ŝe nie ma Ŝadnego długu i schować pistolet.
To się wiąŜe z innymi problemami. Od czasów kolonizacji, społeczeństwa latynoskie nie były w stanie kontrolo-
wać swoich klas bogaczy. Oni nie płacą podatków i nie mają obowiązków. Ameryka Łacińska ma zupełnie inny
rozkład konsumpcji, niŜ Azja Wschodnia. Jest import w krajach latynoskich, ale jest to zazwyczaj import towarów
luksusowych dla małej grupy bogatych elit. Ma miejsce, powodowany przez bogatych, odpływ kapitału za granicę.
Inaczej jest w Azji Wschodniej, gdzie od 30 czy 40 lat importuje się towary inwestycyjne, aby budować gospodarkę.
Jest tam stosunkowo egalitarnie - nie całkowicie, ale znacznie bardziej, niŜ w Ameryce Łacińskiej. Bogaci w Azji
Wschodniej mają obowiązki. Płacą podatki, nie wolno im - przynajmniej do niedawna nie było wolno - eksportować
kapitału, oraz są zmuszani przez silne państwo do wnoszenia wkładu w rozwój społeczeństwa. To po prostu nie ma
miejsca w Ameryce Łacińskiej.
4
Inną róŜnicą, teŜ datującą się do czasów kolonialnych, jest to, Ŝe więzy między krajami latynoskimi są bardzo
słabe. Kraje te są indywidualnie powiązane z zewnętrznym mocarstwem. W zeszłym wieku była to Francja czy
Anglia, teraz - Stany Zjednoczone. Jednak interakcja między poszczególnymi państwami jest bardzo ograniczona, a
w wielkim kraju, jak Brazylia, nie ma nawet dobrze rozwiniętych połączeń wewnętrznych. Te państwa są ukierun-
kowane na zewnątrz, tak więc infrastruktura, kultura, import i wszystko inne jest rozczłonkowane i ma odniesienie
do mocarstw imperialnych. Jeśli nie pokona się tych problemów wewnętrznych, nie ma mowy o pozbyciu się owego
pistoletu wycelowanego w głowy tych ludzi. Jeśli się je pokona, to Ameryka Łacińska, jako całość, będzie mogła po
prostu odmówić spłaty długu, tak jak USA odmówiły spłaty długu kubańskiego Hiszpanii.
Jednak dzisiaj kraje nie są winne pieniędzy konkretnemu państwu. Większość długu jest kontrolowana przez
instytucje finansowe, takie jak MFW.
Tak, ale to po prostu inna forma rabunku. Działalność MFW to metoda spłacania inwestorów i transferu ryzyka
do podatników z krajów bogatych. Mamy dwa rodzaje rabunku: społeczeństwa w krajach poŜyczających są ograbia-
ne przez programy oszczędnościowe, podczas gdy podatnicy w krajach bogatych są równieŜ ograbiani. Nie jest to tak
powaŜne dla tych drugich, poniewaŜ są bogatsi, ale i tak są ograbiani. MFW uspołecznia ryzyko.
To jest waŜne. Ludzie inwestują w Trzeci Świat, bo zyski są wysokie. W systemie rynkowym zyski są wysokie, gdy
ryzyko jest wysokie. Te dwie rzeczy są pozytywnie skorelowane: im większe ryzyko, tym większy zysk. Jednak w
tym wypadku ryzyko prawie nie występuje. Prywatni inwestorzy inkasują olbrzymie zyski z ryzykownych inwesty-
cji, ale poprzez międzynarodowe instytucje finansowe mają zapewnione darmowe "ubezpieczenie od ryzyka".
Struktura systemu sprawia, Ŝe ci, którzy poŜyczają nie muszą spłacać - zmuszają do tego społeczeństwo, choć to nie
ono poŜyczyło, a ci, którzy inwestują - nie przyjmują ryzyka, poniewaŜ przenoszą je na swoje społeczeństwo. Tak
właśnie działają systemy rynkowe, poprzez uspołecznienie ryzyka i kosztu, a MFW odgrywa rolę "egzekutora
społeczności kredytodawców" - jak ujmuje to Lissakers.
Jakie są tego konsekwencje dla demokracji? W ciągu ostatnich 20 lat, władzę włoŜono w ręce kapitału, tak więc
banki, inwestorzy, spekulanci i instytucje finansowe określają politykę. Liberalizacja przepływów finansowych
stwarza to, co niektórzy ekonomiści nazywają "faktycznym senatem": jeśli prywatnym inwestorom nie podoba się to,
co jakiś kraj robi, to mogą wycofać swoje pieniądze. W rezultacie więc definiują oni politykę rządu. To jest celem
liberalizacji.
Nie ma w tym nic nowego. Kiedy w połowie lat 40. stworzono system z Bretton Woods - międzynarodowy
system finansowy - fundamentalną jego częścią była regulacja przepływów finansowych. Miało to na celu utrzymy-
wanie kursów głównych walut w ustalonym, wąskim paśmie, aby uniemoŜliwić spekulację nimi. Ustalono teŜ
ograniczenia na ucieczkę kapitału, a były ku temu dobre powody.
Rozumiano, Ŝe liberalizacja przepływów kapitałowych szkodzi gospodarce. Od kiedy zaczęto liberalizację kapitału
około 25 lat temu, cała gospodarka światowa stoczyła się powaŜnie. Jest jednak waŜniejszy argument, który wyarty-
kułowano w Bretton Woods: kiedy pozwoli się na wolny przepływ kapitału, osłabia się demokrację i państwo
dobrobytu. Gdy rząd jest "nieracjonalny" - gdy decyduje się zrobić coś dla społeczeństwa, a nie dla zagranicznych
inwestorów, tak jak zrobił np. Itamar Franco, kiedy odmówił spłaty długu swojej prowincji centralnemu rządowi
Brazylii, to moŜna go ukarać wycofując kapitał. Tak więc celem liberalizacji kapitału i jej efektem jest podkopanie
demokratycznej kontroli i programów socjalnych. Zapewnia ona, Ŝe polityka zmierzać będzie do wzbogacenia
inwestorów, posiadaczy kapitału, który staje się coraz bardziej spekulacyjny i szkodliwy dla gospodarki.
W Unii Europejskiej władza dana szefom banków centralnych jest olbrzymia. Oni ustalają politykę. To bardzo
groźna broń przeciwko demokratycznej kontroli podejmowania decyzji w kaŜdej dziedzinie, a dzieje się to coraz
wyraźniej. Jest to przewidywalny - i z pewnością zamierzony - rezultat liberalizacji przepływów kapitałowych.
Był o tym ciekawy artykuł w The Wall Street Journal kilka dni temu, porównujący Meksyk z Brazylią. Była w nim
mowa o tym, Ŝe Meksyk to "cud gospodarczy" - wszystkie liczby wyglądają dobrze, makroekonomiczne dane
statystyczne są doskonałe, stopa wzrostu idzie w górę, inflacja jest niska - po prostu świetnie, stosują się do wszyst-
kich reguł. Nadmieniono, Ŝe jest tylko jeden problem: populacja cierpi. Stopa ubóstwa pnie się w górę - zawsze była
wysoka - ale sytuacja jeszcze się pogarsza. Rozszerza się głód, ludzie nie mają pracy; ludność bardzo cierpi, ale
nazywa się to "cudem gospodarczym". Nie ma w tym nic zaskakującego. Kiedy Brazylia była ulubienicą międzyna-
rodowych inwestorów, rządzący tym krajem generałowie powiedzieli: "Gospodarka ma się dobrze - tylko ludzie
nie".
W artykule było następnie pytanie: "Jak to się dzieje, Ŝe Meksyk tak dobrze się zachowuje? Dlaczego stosuje się do
wymagań MFW, które prowadzą do tych wszystkich skutków?" Odpowiedziano, Ŝe powodem jest to, iŜ w Meksyku
jest dyktatura i dlatego moŜna zmusić społeczeństwo do zaakceptowania reguł z zewnątrz.
Potem w artykule napisano "Spójrzmy na Brazylię - tu będziemy mieli pewne kłopoty". Brazylia jest bardziej
rozprzęŜona, bardziej demokratyczna, ludzie nie stosują się automatycznie do reguł, zmuszeni do tego przemocą.
Kiedyś się stosowali, w dobrych czasach za rządów generałów, ale teraz nie wszystko działa tak dobrze. Tak więc
moŜe - pisano w artykule - z Brazylią trudniej będzie sobie poradzić, niŜ z Meksykiem.
Gospodarczy ascetyzm i to, co się nazywa "finansową dyscypliną" moŜna narzucić społeczeństwu tylko siłą.
Społeczeństwo bardziej demokratyczne nie zaakceptuje tego i dlatego reform nie moŜna wtedy tak łatwo wprowa-
dzić. Weźmy standardowe ksiąŜki o historii międzynarodowego systemu finansowego. W niedawno wydanej takiej
ksiąŜce, ekonomista Barry Eichengreen zauwaŜa, Ŝe w końcu XIX i na początku XX wieku przepływ inwestycji
kapitałowych i handlu w stosunku do wielkości gospodarki nie był znacząco inny, niŜ dzisiaj. W kategoriach brutto,
globalizacja wróciła do poziomu sprzed I Wojny Światowej. Są jednak oczywiście ogromne róŜnice. Jedna z nich,
zauwaŜa autor, polega na tym, Ŝe inwestorzy w okresie przed tą wojną mogli być pewni, iŜ waluty pozostaną
5
stabilne, poniewaŜ w razie jakichś kłopotów koszt dostosowania mógł być narzucony społeczeństwu. To właśnie
dzieje się w Meksyku - przenoszenie cierpienia na społeczeństwo, aby zapewnić wysokie zyski inwestorom i
lokalnym elitom.
Zdaniem Eichengreena, w XX wieku zaszły zmiany. Pojawiły się w parlamentarne partie robotnicze i związki
zawodowe, rozszerzono prawo wyborcze i kraje stały się bardziej demokratyczne, więc rządy nie mogły juŜ narzucać
finansowej dyscypliny bezbronnym społeczeństwom. Pisze on, Ŝe to było głównym powodem utworzenia systemu z
Bretton Woods w takim kształcie, w jakim powstał. Rządy musiały wprowadzić ograniczenia i regulacje przepływu
kapitału w odpowiedzi na to, Ŝe kraje bogate i uprzemysłowione stały się bardziej demokratyczne. Ten argument
moŜna rozciągnąć na teraźniejszość: w miarę eliminacji tych ograniczeń zmusza się państwa, aby stawały się mniej
demokratyczne. Te dwie rzeczy idą w parze. Nie da rady wprowadzić reform w stylu meksykańskim, powodujących
cierpienie większości społeczeństwa, po to, aby spłacić zagranicznych inwestorów, chyba Ŝe siłą. To właśnie jest
problem, przed którym stoi Brazylia.
Powiedział Pan, Ŝe kontrola nad surowcami naturalnymi jest sposobem rządzenia społeczeństwem. Jak pan widzi
ten problem, biorąc pod uwagę to, Ŝe jednym z najwaŜniejszych środków kontroli stosowanej przez MFW przy
udzielaniu poŜyczek jest wymóg prywatyzacji przemysłu narodowego?
MFW oznacza, oczywiście, Stany Zjednoczone. Fundusz w zasadzie stosuje się do polityki USA, która nie jest
znów tak odmienna od polityki Anglii, Francji, czy Niemiec. Zasadnicze zamierzenia USA wobec Ameryki Łaciń-
skiej zostały wyraŜone całkiem wyraźnie w 1945 roku. To wtedy właśnie tworzono nowy ład światowy. Do czasu II
Wojny Światowej Stany Zjednoczone, choć były najbogatszym krajem na świecie, nie odgrywały waŜnej roli na
scenie międzynarodowej. Były raczej graczem regionalnym. Jednak po II Wojnie Światowej było jasne, Ŝe przejmą
kontrolę nad większością świata.
W odniesieniu do Półkuli Zachodniej niczego nie owijano w bawełnę: teraz nareszcie zrealizujemy Doktrynę
Monroe'go. Do tego czasu nic nie mogliśmy zrobić, poniewaŜ Wielka Brytania i Francja były silnymi konkurentami.
Teraz jednak wyrzucimy Brytyjczyków oraz Francuzów i sami zajmiemy ich miejsce. WyraŜano to jasno: to jest
"nasz mały region", który będziemy kontrolować. Na konferencji państw tej półkuli w meksykańskim Chapultepec w
lutym 1945 roku, Stany Zjednoczone obwieściły nowe prawo. Narzuciły one tzw. Kartę dla Ameryk, która zabraniała
"gospodarczego nacjonalizmu" - czyli rozwoju w kierunkach ustalonych przez poszczególne kraje. Tak więc na
przykład Brazylii wolno było realizować tzw. "rozwój komplementarny", ale nie rozwój konkurencyjny. Innymi
słowy, Brazylia mogła rozwinąć swój przemysł stalowy, ale nie mogła wytwarzać niczego wysokiej jakości, jak stal
specjalistyczna, którą produkowały USA.
W kwestii surowców Stany Zjednoczone były zatroskane tym, co nazywały "filozofią nowego nacjonalizmu", ich
zdaniem rozpowszechniającą się w całej Ameryce Łacińskiej, a która głosiła, Ŝe - cytuję - "pierwszymi beneficjan-
tami eksploatowania surowców kraju powinna być ludność tego kraju". Rząd amerykański uznał, Ŝe nie moŜe na to
pozwolić, poniewaŜ pierwszymi beneficjantami surowców danego kraju muszą być amerykańscy inwestorzy.
Zdecydował teŜ, Ŝe musi wybić ludziom z głów tę ideę, Ŝe przede wszystkim ludność tych krajów powinna czerpać
korzyści z surowców. Musimy "ochraniać nasze surowce" - powiedział George Kennan, szef personelu planistyczne-
go w Departamencie Stanu, odnosząc się do "naszych surowców", które akurat zlokalizowane są gdzie indziej. Stany
Zjednoczone sprzeciwiały się państwowej własności przemysłu, obawiając się, Ŝe mógłby on uwzględniać interes
publiczny. MFW reprezentuje tę politykę. Realizuje ją od 50 lat.
Jak to działa moŜna zaobserwować na przykładzie sposobu, w jaki USA postępowały z Gwatemalą. O Gwatemali
było ostatnio głośno z powodu opublikowania raportu Komisji Prawdy ONZ. Jednym z zasadniczych punktów
raportu było to, Ŝe Stany Zjednoczone i wielkie korporacje narzuciły Gwatemali stosunki społeczno-gospodarcze. To
jest źródło problemów. Nie chodzi jedynie o wspierany przez USA zamach stanu w 1954 roku. Oczywiście ten
zamach stanu, zorganizowany przy pomocy CIA, zrobiono w jakimś celu: celem było utrzymanie tych społeczno-
gospodarczych stosunków. Odnosi się to zresztą do całego kontynentu. Stany Zjednoczone usiłują wymusić te
stosunki zarysowane w Karcie dla Ameryk i licznych innych dokumentach wewnętrznych.
Prywatyzacja odgrywa kluczową rolę w tym systemie. Właśnie to dzieje się teraz w Azji Wschodniej. Cały Zachód,
ale USA w szczególności korzystają z gospodarczego kryzysu w Azji Wschodniej, poniewaŜ mogą wykupywać
aktywa finansowe i przemysłowe, które teraz poszły pod młotek. Te aktywa były wypracowane przez miejscowych
robotników i przemysłowców, lecz teraz będą zgarnięte przez Merrill Lynch i innych po bardzo niskiej cenie,
poniewaŜ gospodarki krajów azjatyckich są w zapaści. Liberalizacja kapitału odegrała w tym duŜą rolę. Korea
Południowa, która miała bardzo silną gospodarkę - nie było to przyjemne miejsce, ale gospodarka była silna - została
zmuszona do liberalizacji przepływów kapitałowych na początku lat '90 i w ciągu kilku lat spowodowało to upadek
tej gospodarki, czego naleŜało oczekiwać. DuŜe przepływy spekulacyjne, duŜe odpływy finansowe, załamanie - i
przyjście zachodnich korporacji i firm inwestycyjnych wykupujących to, co zostało.
Jakich form kontroli uŜywają teraz Stany Zjednoczone w porównaniu z okresem Zimnej Wojny? Kim są dzisiejsi
wrogowie i jak są tworzeni?
Zimna wojna była przydatna ideologicznie. Zawsze, kiedy popełniało się jakieś okrucieństwa, moŜna było
powiedzieć: "No cóŜ - zimna wojna". Weźmy Gwatemalę. W kaŜdym artykule gazetowym piszą: "Tak, to był błąd.
Ale przecieŜ trwała zimna wojna, więc czego oczekiwaliście? Gwatemala i Ameryka Środkowa były frontami zimnej
wojny".
W rzeczywistości, Ameryka Środkowa nie była Ŝadnym frontem zimnej wojny - nie było tam Ŝadnego Rosjanina na
horyzoncie! Mówienie, Ŝe Kuba była zaangaŜowana, to tak, jakby powiedzieć, Ŝe Europa Wschodnia była frontem
zimnej wojny, bo Luksemburg popierał drugą stronę. To śmieszne. USA miały Amerykę Środkową w kieszeni. Nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin