Pratchett Terry - Teatr okrucieństwa (opowiadanie).pdf

(64 KB) Pobierz
25386765 UNPDF
Terry Pratchett
"Teatr okrucieństwa"
Opowiadanie ze Świata Dysku
Byłpięknyletniporanek.WtakidzieńczłowiekaŜsięcieszy,ŜeŜyje.CzłowiekleŜącyna
ziemizapewnerównieŜchciałbysiętymcieszyćbyłjednakmartwy.Takmartwy,Ŝe
byciewchoćminimalniewiększymstopniumartwymwymagałobyprzejściaspecjalnego
szkolenia.
DobrzepowiedziałsierŜantColon(straŜnik,StraŜMiejskaAnkhMorpork)Jakdotąd
ustaliliśmy,Ŝeprzyczynązejściabyło:a)pobicienaśmierćconajmniejjednymtępym
narzędziem,b)uduszeniepętemkiełbasek,c)atakprzynajmniejdwóchdzikichzwierząt
odługich,ostrychzębach.Icoteraz,Nobby?
Terazaresztujemypodejrzanego,paniesierŜancie!zawołałkapralNobby,salutując.
Podejrzanego,Nobby?
Znaczy,jegowyjaśniłNobby,trącajączwłokiczubkiembutaJakdlamnie,totakie
leŜenietrupempośrodkuulicywyglądabardzopodejrzanie.Wdodatkupodejrzanypił.
MoglibyśmygoaresztowaćzaniechlujstwoizanieŜywotność.
Colon podrapał się w głowę. Aresztowanie zwłok miało, oczywiście, pewne plusy.
Jednak...
Coś mi się widzi powiedział powoli Ŝe kapitan Vimes chciałby, Ŝeby tę sprawę
załatwić.Zabierznolepiejtociałodowartowni,Nobby.
Apotembędziemymoglizjeśćkiełbaski,paniesierŜancie?spytałkapralNobbs.
*****
śywot najstarszego stopniem policjanta w AnkhMorpork, najwspanialszym z miast
Świata Dysku * , nie był usłany róŜami. Czasami, gdy kapitana Vimesa nachodził
pochmurny nastrój, myślał sobie, Ŝe gdzieś tam zapewne istnieją światy bez
czarnoksięŜników (przez których zagadki zamkniętych pokojów były na porządku
dziennym)ibezzombich(śledztwawsprawiemorderstwawyglądałynaprawdędziwnie,
gdyofiarabyłajednocześniegłównymświadkiem),igdziemoŜnabyłobyćpewnym,Ŝe
psy nie będą niczego robić nocami ani nie zaczną sobie ucinać z ludźmi pogawędek.
KapitanVimeswierzyłwlogikę.Wierzyłwniąmniejwięcejwtensamsposób,wjaki
człowieknapustyniwierzywlódinnymisłowy,traktowałjąjakrzeczniezbędną,lecz
niepasującądoświata,wktórymprzyszłomuŜyć."JakdobrzebyłobychoćrazwŜyciu
cośnaprawdęrozwiązać"pomyślał.
SpojrzałwsinątwarzleŜącychnakamiennymstolezwłokipoczułdreszczykemocji.W
tej sprawie istniały autentyczne ś. Nigdy wcześniej nie zetknął się ze śladami z
prawdziwegozdarzenia.
Tego nie mógł zrobić rabuś, panie kapitanie oznajmił sierŜant Colon Dlatego Ŝe
kieszeniezwłoksąpełnepieniędzy.Jedenaściedolarów.
Nienazwałbymtego"kieszeniamipełnymipieniędzy"zauwaŜyłVimes.
Pełne,botobyłymonety,paniekapitanie.Samedrobiazgi.AŜdziwne,Ŝejegospodnie
towytrzymały.WtokuśledztwaustaliłemrównieŜ,Ŝepracowałwshowbiznesie,panie
kapitanie.Wkieszeniachmiałwizytówki"ChasSlumberRozrywkiiPrzedstawieniadla
Dzieci".
Jaksądzę,niktniczegoniewidział?spytałVimes.
CóŜ, panie kapitanie wyjaśnił zawsze skory do pomocy sierŜant Colon kazałem
młodemuCarrotowiznaleźćparuświadków.
Kapralowi Carrotowi? Wysłaliście go, Ŝeby sam prowadził śledztwo w sprawie
morderstwa?zapytałVimes.
SierŜantpodrapałsiępogłowie.
No,wtedyonmniespytał,czyznamkogośstaregoischorowanego...
*****
WmagicznymŚwiecieDyskuzawszeznajdziesięjedenświadekkaŜdegomorderstwa.
Ostatecznietakąwłaśniemapracę.
KonstablCarrot,najmłodszyczłonekStraŜyMiejskiejAnkhMorpork,częstosprawiałna
ludziach wraŜenie prostodusznego. I właśnie taki był człowiek o prostej duszy, ale
prostejwtensamsposób,wjakiprostyjestmieczalboatakznienacka.Opróczbycia
prostodusznym, był równieŜ prostolinijny; był najprawdopodobniej najbardziej
prostolinijniemyślącąosobąwdziejachwszechświata.JegomyślidąŜyłybowiemdocelu
ponajprostszejzmoŜliwychdrógliniiprostej.
Konstabl stał właśnie przy łóŜku staruszka, który najwyraźniej cieszył się z jego
towarzystwa.StałtamjuŜprzezpewienczasiwłaśniewtejchwilinadeszłaporana
wyjęcienotatnika.
Wyjaśnijmy to sobie od razu, proszę pana powiedział Wiem, Ŝe coś pan musiał
widzieć.Byłpannamiejscuzbrodni.
CÓś, W RZECZY SAMEJ, BYŁEM odparł ŚmierćITAMTONALEśAŁO DO MOICH
OBOWIĄZKÓW.ALETOJESTZDECYDOWANIENIEZGODNEZZASADAMI...
WidzipanpowiedziałkapralCarrotsądzę,Ŝewświetleprawanietylkobyłpanna
miejscuzdarzenia,aleipomógłpanprzestępcy.Przedlubpozdarzeniu.
MŁODYCZŁOWIEKUJAJESTEMTYMZDARZENIEM.
JazaśjestemstróŜemprawaodparłkapralCarrotPrawomusiistniećipowinienpan
torozumieć.
CHCIAŁBYŚ, śEBYM... EEE... WYKABLOWAŁ KOGOŚ? śEBYM CI KOGOŚ WYSTAWIŁ?
ZABAWIŁSIĘWKANARKA?NIE.NIKTNIEZAMORDOWAŁPANASLUMBERA.NIEMOGĘ
CIWNICZYMPOMÓC.
No,niebyłbymtegotakipewien,proszępanapowiedziałCarrotSądzę,Ŝewłaśnie
panmipomógł.
CHOLERA.
ŚmierćodprowadziłCarrotawzrokiem.Kapralpochyliłgłowę,schodzącwąskimischodami
prowadzącymidowyjściazchatki.
GDZIETOJABYŁEM...
PrzepraszambardzoodezwałsięzasuszonystaruszekzłóŜkaJamam107lat.Nie
mogętaksterczećprzezcałydzień.
ACH,TAK,RACJA.
Śmierćnaostrzyłkosę.Porazpierwszypomógłwpracypolicji.AleostateczniekaŜdymiał
jakąśpracędowykonania.
*****
Kapral Carrot szedł przez miasto spacerowym krokiem. Wymyślił Teorię. Przeczytał
kiedyśksiąŜkęoTeoriach.DodawałosiędosiebiewszystkieśladyiotrzymywałoTeorię.
Wszystkieelementymusiałydosiebiepasować.Skorozaśbyłykiełbaski,tomusiałbyć
teŜktoś,ktojekupił.PozakiełbaskamibyłyteŜdrobnepieniądzeazwykletylkojedna
podgrupaludzkiegogatunkupłacidrobnymi.
Podrodzewstąpiłdomasarni.NapotkałteŜgrupkędzieciiprzezchwilęznimirozmawiał.
Potem,niespieszącsię,wróciłdoalejki,wktórejkapralNobbsskończyłzaznaczaćkredą
obrysciała.Oprócztego,Nobbypokolorowałobrys,dorysowałmufajkęwustachilaskę
wręce,adotegododałparędrzewikrzaczkówwrolitłaprzechodniezaśzdąŜylijuŜ
wrzucićdohełmukapralasiedempensów.Carrotskierowałsięwkoniecalejki.Tamprzez
chwilęprzyglądałsięsporejstercieśmieci,anastępnieprzysiadłnapopękanejbeczce.
Wporządku...moŜeciejuŜwyjśćpowiedział, niekierującswychsłówdonikogo w
szczególnościSądziłem,ŜenaświecieniemajuŜkrasnoludków.
Wstercieśmiecidałsięsłyszećjakiśruchapotemwyszlizniej.Mały,przygarbiony
człowieczekwczerwonejczapieizzakrzywionymnosem,maleńkakobietawozdobnym
kapeluszu na głowie i o wiele mniejszym od siebie dzieckiem na ręku, miniaturowy
policjant,pieszobroŜąwokółszyi,awreszciebardzoniewielkialigator.
KapralCarrotsiedziałisłuchał.
Onnasdotegozmusiłpowiedziałmałyczłowieczek.MiałzaskakującogłębokigłosBił
nas. Nawet aligatora. Tylko tyle potrafił uderzać wszystkich kijem. Zabierał teŜ
wszystkiepieniądze,którezebrałpiesekTobby,iupijałsięzanie.Apotemuciekliśmy,a
onzłapałnaswalejceizamierzyłsięnaJudyinadziecko,iprzewróciłsię,i...
Ktopierwszygouderzył?spytałCarrot.
Mywszyscy!
Ale niezbyt mocno powiedział Carrot Jesteście za mali. Nie zabiliście go. Mam
niepodwaŜalne zeznanie świadka, który moŜe to potwierdzić. Dlatego przyjrzałem się
jeszczeraztrupowionsięudławił.Idlategoumarł.Atocototakiego?
PokazałimmałyskórzanykrąŜek.
To Ŝłopek powiedział mały policjant Robił nim głosy. Mówił, Ŝe nasze nie są
wystarczającośmieszne.
Wtakisposóbpowinnosiętorobić!oznajmiłamałaJudy.
Miał to w gardle powiedział Carrot Sugeruję, Ŝebyście uciekli. Tak daleko, jak
moŜecieiniedalej.
Myśleliśmyozorganizowaniuspółdzielnioświadczyłpierwszykrasnoludek.
Wiepan...dramateksperymentalny,teatruliczny...takiewłaśnierzeczy.Zamiastbicia
sięnawzajemkijami.
Biliściesiękijaminapokazachdladzieci?spytałCarrot.
Onmówił,Ŝetonowyrodzajrozrywki.śetoszybkochwyci.
CarrotwstałiwyrzuciłŜłopeknastertęśmieci.
LudzienigdyczegośtakiegoniezaakceptująoznajmiłNiepowinnosięwtakisposób
tegorobić.
________________________
*Świecie,któryjestpłaskiipłyniepoprzezwszechświatnaskorupieogromnegoŜółwia
bowłaściwieczemunie.
"Teatr okrucieństwa" został pierwotnie napisany jako opowiadanie dla magazynu
"Bookcase" W. H. Smitha. PowyŜszą, poszerzoną wersję opowiadania wydrukowano
późniejwprogramiezlotuOryCon15.
Istnienie tej wersji opowiadania jest moŜliwe dzięki szczodrobliwości autora, który
dopuściłswedziełodorozpowszechnianiawsieciijednocześniezastrzegasobiedoniego
wszelkie prawa. Jak ujął to sam Terry Pratchett: "Nie chcę go widzieć
rozpowszechnianegowdruku,aleniemamnicprzeciwtemu,byludzieściągalijesobiez
siecidlawłasnejprzyjemności".
PrzełoŜył JaromirKról .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin