A. i B. Strugaccy - Poszukiwanie przeznaczenia.pdf

(497 KB) Pobierz
Strugaccy A i B - Poszukiwanie przeznaczenia
StrugaccyAiBPoszukiwanieprzeznaczenia(txt)
BorysStrugackij
Poszukiwanieprzeznaczenia
Albo27twierdzenieetyki
Moimmiłymprzyjaciołom,zktórymiwciąŜ,
częściejlubrzadziej,sięspotykam,
itym,zktórymibyćmoŜeniespotkamsięjuŜnigdy
WYDAWMICTWOAMBERSp.zo.o.
00108Warszawa,ul.Zielna39,tel.6204013,6208162
Warszawa2000.WydanieI
Druk:WojskowaDrukarniawLodzi
Część1
SzczęśliwyChłopiec
Rozdział1
WŜyciuprzychodzinieoczekiwanietakimoment,kiedyczu
jesiępotrzebępodsumowaniapowiedziałwtedyStani
sławIniekonieczniemusisiętoprzydarzyćnastarość(Stani
sławzamyśliłsięgłęboko).IniemusinastępowaćtozŜadnego
specjalnegopowodu!Adziejesiętotak:Ŝyjesobiektośwzamknię
tymświecie,zajętyswoimisprawami,inagleodrywasięodnich
imówi:,,NocóŜ,łaskawco,wyglądanato,ŜejuŜnajwyŜszyczas
napodsumowanie..."
Wikontowispodobałsiętenfragment,powiedziałwięcdo
słuchawki:"Kupujęto.Zapisuj...".AleStanisławoczywiścienie
zacząłniczegozapisywaćwsłuchiwałsięwswojewnętrze,ro
zumiejąc,Ŝetoznak.Odczuciestopniowozanikało,traciłoostrość
...dookreślenie...swojąpoczątkowąbezwzględnądoniosłość...
jasnąniewzruszonośćszczęśliwegowiersza...Niezrozumiałjed
nak,coteŜtaknaglepowinienpodsumować
Działosiętowtysiącdziewięćsetsiedemdziesiątymroku,
wiosną,wdniu,wktórymStanisławowistuknęłotrzydzieścisie
demlat.Dokładniejwieczoremtegodnia,ajeszczedokładniej
wnocy.KiedywszyscygościejuŜposzli,mamazabrałasięza
sprzątanie,aStanisławrazemzeswoimprzyjacielemWikto
remKikoninem(zwanymWikontem)poszlisięprzewietrzyć,
apotempostanowilijeszczetroszkęposiedziećtymrazem
uWikonta.
Byłabutelkavinrosę,byłamocnakawaześliwkowąkonfitu
rą,cichutkograłagitara,adwóchtwórców,prawdziwychpoetów,
dwóchbliskichprzyjaciół,braciprawie,śpiewałozprzejęciem:
KurczowowciąŜsterdzierŜyręka,
Choćmgłaprzecięłamasztifok.
Strachmarynarzasercenęka,
Gdyprzednimtylkowiatrimrok.
(WierszewspólnegoautorstwaKrasnogorowaiKikonina,
muzykatakŜe).NiewiedziećczemuStanisławprzypomniałso
bie,Ŝekilkakrotnietonął,adokładnietrzyrazy.Porazpierw
szykiedybyłmały,jeszczeprzedwojną,wjakimśstawie
wParkuLeśnym.Mamasiedziałanabrzeguirozmawiałazcio
ciąLida,amałySławakapałsię.najpierwwpłytkiejwodzie,apo
temzachciałomusiępójśćgłębiej.Napoczątkuczułgruntpod
nogami,dalejpojawiłasięcienkaiobrzydliwawarstwamułu,
jeszczedalejchybajakaśpotłuczonacegła,apotemwszystko
zniknęło.ApływaćSławanieumiał.Zestrachuotworzyłszero
kooczyizobaczyłmętneświatłougóry,rozkołysanąciemność
zprzodu,izacząłsięrozpaczliwiemiotać,wiedzącjuŜ,Ŝezgi
nie.Naglepodnogamiznowupoczułcośtwardegozcieniutką
warstwąmułu.Szybkowydostałsięnabrzegiusiadłobokmamy
narozłoŜonymkocu.NiktniczegoniezauwaŜył.Inicsięniezmie
niłodookoła.Nagleprzyszłomudogłowy,Ŝetaknaprawdędaw
nojuŜutonął,anakocusiedzizamiastniegoktośinny,cogor
szaniktniezwracauwaginatęwaŜnąokoliczność.Iwtedysię
przestraszył.
Drugirazbyłznacznieciekawszy,wsumietodośćdziwna
historia.JuŜwczasiewojny,podczasewakuacjimieszkaliwte
Strona1
StrugaccyAiBPoszukiwanieprzeznaczenia(txt)
dywwiosceKiszławobwodzieczkałowskimSławaidziecia
kizwioskiwymyślili,Ŝepopływająsobiełódką.Wpiątkęwsie
dlidołódki,wzięlisięzawiosła,gdynagleTolkaBrunowwrzasnął
strasznymgłosemizrobiłsiębiałyjakściana.Samotowzbudzi
łownichparaliŜującystrach,aleSławazobaczył,dlaczegoTol
kawrzeszczy:narufie,napodartychszmatachsiedziałogromny,
obrzydliwyzielonypająkzczerwonymiplamami.Byłwielkości
pięści.Sławaniemógłsobiepotemprzypomnieć,jakimcudem
wszyscyznaleźlisięwwodzie,nieprzewracającprzytymłódki.
DotegoczasuSławanauczyłsięjuŜpływać.Wynurzyłsięigdy
miałzamiarruszyćzewszystkichsiłdobrzegu,zauwaŜył,ŜetuŜ
przednim,rozkładajączielonenoginawszystkiestrony,kołysze
siętensampająkipatrzynaniegokrwawymrojembłyszczących
oczek.Miałichchybazmilion.WtymmomencieSławazemdlał.
Niczegowięcejniepamiętał.Późniejchłopcyopowiadali,Ŝe
unosiłsięnieruchomotuŜpodpowierzchniątak,Ŝetyłgłowy
wystawałmuspodwody,iŜebyłzupełnienieprzytomny.Szyb
kogowyciągnęliiocucili.Pająkaniktwięcejniewidział.Po
tem,wielelatpóźniej,wLeningradzie,gdybyłjuŜdorosły,Sła
wasprawdziłmnóstwonazwstawonogówinawetchodziłsię
poradzićdoMuzeumPrzyrody,aletendziwnyistrasznypająk
niebyłznanybiologii.Nieistniałwprzyrodzie,aprzynajmniej
wrosyjskimklimacie.
Aotrzecimtonięciu...wtąpnięciu..."zanurzeniuwwodę,
fatalnym,bezwyjścia"...otrzecimStanisławnielubiłwspomi
nać,atymbardziejopowiadać.Tonęłacałagrupasześciuchło
pakówiczterydziewczyny:zapadlisiępodlódnaŁadodzezca
łymekwipunkiem;zeswoimipotworniecięŜkimiplecakami,
znamiotami...Jednadziewczynautonęła,aSławasięwydostał.
Prawdępowiedziawszy,miałsięniewydostać,alesięwydostał...
Iodtegosięzaczęło.Wsumieniztego,nizowego.Zupeł
nieprzypadkowo.
OpowiedziałtetrzyhistorieWikontowiiWikont(niebezgo
ryczy)przyznał,Ŝesamanirazunietonął.Nielicząchistoriizdzie
ciństwazwybuchemzapalnika,nigdynieznalazłsięwniebez
pieczeństwie.Stanisławbyłzdziwiony.Natychmiastprzypomniał
sobiejeszczedwaalbotrzyprzypadki,kiedybyłowłosodśmierci.
NieuwierzyłWikontowi.Uznał,Ŝecośkręci.Tobyłkrętacz,
zwykłykrętacz.
Pracowałw"skrzyni",iwogóleniewiadomobyło,czymsię
tamzajmuje."Atam,róŜnymibzdurami..."odpowiadałzwy
klenapytania,wykrzywiającprzytympogardliwebladątwarz.
Kłamał.MoŜnasiębyłodomyślić,Ŝewcaleniezajmowałsię
bzdurami.Wciąguostatnichpięciulatchybazestorazybyłza
granicą.Itozawszewjakichśdziwnychkrajach,doktórychnor
malniradzieccyobywatelenigdyniejeŜdŜą.Brazylia,Lesoto,
Gujana...NiewiadomodlaczegoIran.Pocholeręradzieckioby
watel,któryskończyłCzwartyMedyczny,jeździdoIranu?
WydobycieodWikontajasnejodpowiedzibyłoniemoŜliwe.
Nigdynieopowiadałoswojejpracy.Nikomu.Prawdęmówiąc,
niebyłokomuopowiadać.PozaStanisławemniemiałprzyjaciół.
KiedyuStanisławaspotykałosięstałetowarzystwo,Wikont
(czasami)naglezaczynałopowiadaćoobcychkrajach.Byłzniego
dobrygawędziarz.Kiedymiałnatchnienie,wszyscysłuchaligo
niemalnieoddychając,jakbysiębali,Ŝeprzestanieopowiadać
równienagleibezprzyczyny,jakzaczął.
Zawszezaczynałodpołowy,odjakiegośwyrwanegozkon
tekstufragmentu,którydlaniegobyłnajwaŜniejszy.
...Białypasdookołagóry...zaczynałnaprzykład.Białe
drzewa...awłaściwiebiałeszkieletydrzewwmdlącej,trującej
mgle.Jakbypodnogamibyłaniedzikagóra,tylkojakiśzapo
mnianyprzezBogaparującycmentarz...cmentarzdlanieludzi...
Awemgle...kolczasteroślinyzostrozakończonymiliśćmi,na
któremówią"koronacierniowa"...Igigantycznepająki,tkające
międzynimipajęczynę...Ziemiwogóleniewidać,wszędzietyl
koobrzydliwymechijamypełneczarnejwody,anakaŜdymbia
ławympniuobrzydliwe,oślizgłe,kolorowegrzyby...
WąskatwarzWikontarobiłasięszara,jakbyzjakiegośnie
Strona2
StrugaccyAiBPoszukiwanieprzeznaczenia(txt)
znośnegobólu,głoscichłwspomnieniamęczyłygojakchoroba.
Teopowieści,anawetnietyleone,cosposóbopowiadania,wy
wierałynasłuchaczachogromnewraŜenie.NaStanisławierzecz
jasnateŜ.WtakichchwilachWikontwydawałmusięnadczłowie
kiem,alboczłowiekiemzpiekła,albonawetwilkołakiempopro
stugoniepoznawał...Apotemnaglezobaczyłjednązopowieści
WikontawksiąŜcewydanejprzezGieografgiz(chybabyłotoWser
culasu).Zgadzałosięcodosłowa.Wpierwszejchwilinieuwie
rzyłwłasnymoczom.Wściekłsię.Potemjednakwpadłwzachwyt.
Późniejpomyślał:pocholeręontorobi...snobwyszmelcowany?
Byłsnobem.SnobempodkaŜdymwzględemwrozmowach,
gustachliterackich,wŜyciu.Zajmująckolejkęprzedkioskiem
zpiwem,pytałznieopisanąwyniosłością:"Nno,ktosiętutaj
nieboiprzyznać,Ŝejestostatni?".Trzęsącysię,rozwścieczeni,
skacowanialkoholicybylizdruzgotani...
Naniziutkimlakierowanymstolikutrzymałgładkądrewnianą
miskę,czarną,zezłotymismokami.ZwyspyMindanao.Miska
byłapełnafajek.Miałichchybazetrzydzieściodkoślawych
murzyńskichfajeczekwłasnejrobotydocięŜkich,wrzoścowych,
poręcznychjakpistoletzabytkowychegzemplarzy,wykonywanych
nazamówienie.Niepatrzącwsadzałlewąrękębeztrzechpalców
dotegośmierdzącego,wykwintnegośmietnika,bezbłędniejakau
tomatwyciągałto,czegoszukał,nabijał,zapalałodzapałkiiowi
jającsięmiodowymdymemmruŜyłleweślepeoko...Inagleza
czynałzawodzić:
Siedziszprzykominkuiblaskpurpurowy
Miarowotańczywokół,przedrzeźniającwzórkotary
Nadrytmempłaczącczytaszsonetyciemnościomfioletowym
Wzadumiespoglądatwójfoksterierstary
NakozetceLudwikadrzemiemałpkazSamo,
IobrazyWatteauprzesianiakłębiącysięmrok,
Siedziszprzykominku,owiniętawszal"dimuamo",
AnatwoichkolanachstronamitrzepoczeStak...
KtotojestStak?dopytywałsięStanisław,próbującprze
zwycięŜyćwzruszenie.
CotozaróŜnica?odpowiadałWikontzpełnągodności
irytacją.No,naprzykład:StanisławKrasnogorow.Zadowala
cięto?
Nodobrze.AleczemuSamo?NiemaŜadnegoSamo,jestSomo.
Bo"dimuamo"brzmi,a"dimuomo"nie.
Itobyłoabsolutnieoczywiste:dimuamobrzmiało,adimu
omo,niewiadomodlaczego,nie...
Kiedysiępoznali(wpiątejklasie),byłdrobnym,niegroź
nym,alesprytnymchuliganem.Chodziłwtedywrozszerzanych
spodniachkrokiemdoświadczonegomarynarzainosiłmarynar
skąpodkoszulkęwpaski.Byłhultajem.Istnymmistrzemhultaj
stwa.PewnegodniadyŜurowalirazemklasiepodczasprzerwy.
Byławiosnaczterdziestegopiątegoroku.Klasahuczała,tupała
ikłębiłasięnakorytarzu,aonisiedzielinaparapecie,wsalina
drugimpiętrze,ipatrzyliwdół.Najpierwniedziałosięniccie
kawego,apotemnachodnikupodoknempojawiłsiędyrektor
szkoły.Miałnagłowiekapelusz.NiemoŜnasiębyłopowstrzy
mać.Wikont(wtedynazywanogoKikonalboKikonia)odrazu
plunąłnatenkapeluszioczywiścietrafił.
Wszystkodziałosięjakbywdusznym,długimhorrorze.Jak
wzwolnionymtempie.Dyrektorzatrzymałsię...staranniezdjął
kapelusz...dokładniezbadałto,cozniegozwisało...izaczął
podnosićgłowęniedasięopisaćjakdręczącewolno...
Zniknęlizparapetu,jakbyzwianipodmuchemwiatru.Wyle
cielinakorytarzjakdwietorpedyiwtedyStanisławowiwydało
się,ŜeKikonzestrachuzupełniezwariował:podskoczyłnagle
doPapaszynąjstraszniejszego,najokrutniejszegoinajsilniej
szegochuliganazklasypiątej"A"idałmuwgębę!
Papaszazbaraniał.ByłodwiegłowywyŜszyodmałegoKi
kona.Ztejwysokościwytrzeszczałnaniegonieprzytomneoczy,
widoczniezupełniestraciłpoczucierzeczywistości.Kikondał
muwgębęporazdrugiiwtedysięzaczęło!
"KikonianaprałPapaszę!"rozeszłosiępocałejszkole.Na
Strona3
StrugaccyAiBPoszukiwanieprzeznaczenia(txt)
tychmiastzgromadziłsiętłumŜądnychkrwigapiówikibiców.
WreszciedoPapaszydotarło,cosięstało.Ryczącjakoszalały
runąłnazuchwalca,pracującodrazuwszystkimiczteremadłu
gimikończynami...Kiedydyrektorzkapeluszemiztym,coznie
gozwisało,pojawiłsięnakorytarzu,zpoczątkuniktnawetnie
zwróciłnaniegouwagi.
Ktotozrobił?!grzmiałdyrektor,podnoszącwysokoka
pelusz,aleniktgoniesłyszałiniewidział.
Przestańciesiębić!krzyczałdyrektor,aletojuŜniebyła
bójka,tylkoproceswychowawczy,specjalnaprocedura,którejnie
moŜnabyłotakpoprostuprzerwać...Kiedywreszcienastałporzą
dekiwśródgrobowej,zalękłejciszydyrektorzadałswojegłówne
pytanie:"KtojestdyŜurnym?!",Kikonodezwałsięradośnie:
Ja!zzakrwawionymnosem,podbitymokiem,wrozerwanej
dopępkakoszuli.1odrazystałosięjasne,Ŝetonieonjestwystępnym
grzesznikiem,Ŝetamgoniebyło,jegotampoprostubyćniemogło,był
tutaj,aktobyłtam,niewieiwŜadensposóbniemoŜewiedzieć...
"Gdziemądryczłowiekchowaliść?Wlesie".Chestertonaprze
czytalidwa,trzylatapóźniejinieoceniligozbytwysokozwłasz
czapoConanDoylu,LouisieBussenardzieiPonsonDuTerrailu.
LatemczterdziestegopiątegoKikonzostałrannyodwybu
chuzapalnika.Porazkolejnypojechałzchuliganamizamiasto,
gdzienapolachniedawnychbitewrozkładalisięjeszczeniepo
chowanijaknaleŜyludzieimarnowałysiębezsensutysiącesztuk
róŜnejbroni.ZostatniejwyprawyKikoniaprzywlókłcaływorek
dobra,przedewszystkimpęczkiŜółtawegomakaronu,bezdym
nyproch,lontimnóstwonabojówdobronistrzeleckiejróŜnego
kalibru.Całytenskarbschowałwpiwnicy,adodomuwziąłtyl
kojedenładny,kolorowy,metalowydrobiaŜdŜekwielkościołów
ka.Zacząłgrzebaćwtymołówkuscyzorykiem,próbującroze
braćgonaczęści.Icudowybuchło.
Naszczęściebabciabyławdomu.Zawołałaznajomegole
karzawojskowegoizawieźliKikonadoszpitalatuŜobok,do
WojskowejAkademiiMedycznej.Trzypalcelewejrękitrzeba
byłoamputować,małyiserdecznyocalały.Wlewymokunaza
wszezostałodłamekmiedziany,dlategoniedałosięgowyjąć
zapomocąmagnesu.ZprawejdłoniwyrwałoduŜykawałmięsa
iskóry.śebywyrównaćubyteklekarzeprzyczepiliKikonipra
wąrękędobrzucha,apowstałyzrostcodziennierozmiękczali
rozŜarzonymikleszczami,ŜebypotemmoŜnagobyłostopniowo
oddzielić.Widocznietakiezabiegibyływtedywmodzie.Nasali
zKikonialeŜałŜołnierz,któremułapiduchyprzywracaływten
sposóbutraconąwbojuurodę:chodziłzlewąrękązłączonąskór
nomięsnymwiązadłemzmiejscem,wktórym,zanimzostałran
ny,znajdowałsięnos.WedługKikoni,ŜołnierzbyłpodkaŜdym
innymwzględemcałkiemzdrowymchłopem,poprostuwielkim
chłopiskiem.Codwatygodnieregularniewychodziłzklinikina
baby,obowiązkowowplątywałsięwjakąśpijackąbójkęioczy
wiścieurywalimutowiązadło.Rano,caływekrwi,wracałze
skruchąnasalęilekarzezaczynaliwszystkoodpoczątku.
Kikoniaspędziłwszpitaluponadpółroku,akiedyznowu
pojawiłsięwszkole,byłjuŜzupełnieinnymczłowiekiem.Nagle
obudziłsięwnimintelektualista.Zrobiłsiębardzooczytany,do
brzegrałwszachy,całkiemnieźleczytałponiemieckuipoan
gielsku.Stałsięciekawymrozmówcą.RozmawiałoksiąŜkach.
Okinie.Oznaczkach.Potrafiłzwykwintnąnonszalancjąprowa
dzićrozmowyoMatoGrosso,WielkiejSabanieiotajemniczych
mezas,któreposłuŜyłyzaprototypZaginionegoŚwiata.Bezza
jąknieniawymieniałimionapierwotnychpotworów,ukrytych
wgrzęzawiskachKongoiUbangiSzari:Idau,szypekwe,lipata,
mokelembembe,ailali,badiguińgakuolangou...Stanisławpa
trzyłnatowszystkozpewnymzdziwieniem.Zaczęlispotykać
sięregularnie,tymbardziej,ŜeKikonzbabciąidziadkiem,ge
nerałlejtnantem,profesoremWojskowejAkademiiMedycznej,
mieszkałakuratnaprzeciwkodomuStanisława,takŜemoglipo
rozumiewaćsięprzezulicęzapomocąumownychgestówimru
gaćdosiebielatarkamialfabetemMorse'a.
latbezprawazameldowania.AŜonę(wdowę?)Afanasijarazem
Strona4
StrugaccyAiBPoszukiwanieprzeznaczenia(txt)
zewszystkimidziećmiopółnocywysłalidomiejscowościSterli
tamak.StarszedzieciprzeŜyły,aledwojenajmłodszychzmarło
wdrodzenaczerwonkę.Soniamiałasześćlat,aWowapięć.
Jamiałemwtedyczterylata.Byłemanemicznym,wątłym
iskrofulicznymdzieckiem.Zgóryzostałemskazanynazagładę.
JednakojciecocalałidlategojaprzeŜyłem.Doczasu,jak
powiedziałbyspecjalistaodteoriiprawdopodobieństwa,dona
stępnegorazu..."
Rozdział2
SwójrękopisStanisławrozpocząłwsposóbnastępujący:
"SwojepodstawowetwierdzeniemógłbymsformułowaćjuŜ
teraz,alebyłobytochybaniesłuszne.Będzie,jaksądzę,lepiej,
jeŜeliwyniknieonoztekstuwmiaręjegoczytaniajakonieunik
nionywniosek,absolutnielogicznyijedynymoŜliwy.
Samfakt,ŜeprzeŜyłemidotrwałemdoczterdziestulat,juŜ
jestcudem.(Bocotojestcud?Zbiegmałoprawdopodobnych
wydarzeń,inicwięcej).
Wtrzydziestymsiódmymojcawywalilizpartii.Wróciłdo
domutuŜpopomocy,usiadłprzystole,połoŜyłcięŜkoręcepo
obustronachtalerzazbarszczemisiedziałcichoczarny,zmar
twymioczami,nieruchomy,nawetnieoddychałtakprzynaj
mniejwydawałosięmatce,którawszystkojuŜzrozumiałaipła
kałacięŜko,siedzącpodrugiejstroniestołu.Potem,chyba
0drugiej,zadzwoniłtelefon.Ojciecwstał.Niewyraźnyniezna
jomygłosprzemówiłzesłuchawki:"Zinowij!Natychmiastidź
nadworzeciwyjeŜdŜajdoMoskwy.Natychmiast,zrozumiałeś?
Weźbiletzpulizarezerwowanejdlaobkomu".Wsłuchawceza
jęczałprzerywanysygnał.
Zagodzinęojciecbyłwpociągu.DoStalingradunigdynie
wróciłdowojnymieszkałwPetersburguiwalczyłoswojąre
habilitację,bezŜadnegoskutku.
Tamtejnocy,terazotymwiem,miałzostaćaresztowany.
1prawdopodobnierozstrzelany.Nazywałosiętowtedy:dziesięć
latbezprawazameldowania.Dokładnietosamostałosięnapo
czątkutrzydziestegosiódmegozjegobratemAfanasijem:dziesięć
Jegopodstawowetwierdzeniebrzmiałomniejwięcejtak:
"WciągutrzydziestuzkawałkiemlatswojegoŜyciatakczęsto
znajdowałemsięnaskrajuprzepaści,owłosodzguby,blisko
ostatniejgranicy,Ŝepróbawytłumaczeniafaktumojegoutrzy
maniasięprzyŜyciujedynieprzypadkiemjestkpinązezdro
wegorozsądku..."
JeślizatemutrzymałsięprzyŜyciunieprzezprzypadek,to
oznacza,Ŝejestjakaśprawidłowość,istniejecośnaświecie,co
goratuje,strzeŜeichroni?
Co?Idlaczego?
Uczciwiestarałsięprzypomniećsobiewszystkieokolicznoś
ci,któredoprowadzałygonaskrajprzepaści,iuczciwiestarał
sięzrozumieć,cokonkretniezatrzymywałogozakaŜdymrazem
natymskraju.Szukałprawidłowościinieznajdowałjej.Przez
kilkadnizprzyjemnościągrałsamzesobąwtęgrę.Niewierzył,
oczywiście,wŜadnąprawidłowość,jednakpotym,jaknaliczył
dwadzieściatrzyprzypadki,kiedybyłowłosodzguby,dwadzie
ściatrzysytuacje,zktórychkaŜdagroziłamuniewątpliwąiczę
stostrasznąśmiercią,on,jakomatematyk,niemógłnieodczuć
tuRękiLosu...
"Przechodzącprzezulicę,popatrzcienajpierwwprawo,ajak
dojdzieciedośrodkawlewo".CzydługoprzeŜyjewduŜym
mieścieczłowiek,którybędzieuparciepostępowałzgodnieztą
prościutkąregułą?Czasamiwydawałomusię,Ŝejesttakimwłaś
nieczłowiekiem,róŜnicapolegałajedynienatym,Ŝeniewidział,
czyłamiejakieśreguły,aniproste,aniskomplikowane...Aleco
mywiemyoregułach,którychp'oznaćtłkmniedanoiktóre,być
moŜe,łamiemycodziennie?'
WikontwysłuchałjegorozwaŜańdośćprzychylnie(wyda
rzyłosięto,oczywiście,niewtęhistorycznąnoc,aletydzień
później)inapoczątekodpowiedziałanegdotą,którązwykliopo
wiadaćwykładowcyfilozofiimarksistowskiej:"Czymjestprzy
Strona5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin