imbaud „O nie, nie śpiewać tym, co klaszczą,, i nie iść tam, gdzie śpieszą tłumnie, lecz pieśnią ważyć się jak jastrząb, wysokim lotem, groźnie, dumnie, nikomu pieśni nie dać dotknąć, czy wznosi wzwyż, czy w otchłań spycha, czy każe w taką iść samotność, gdzie żywym nie ma czym oddychać…” Tak myślisz patrząc w świt, poeto, i z wolna idziesz przez bulwary, nad brzeg: Sekwana zda się Letą, po której łodzią płynie Paryż. Posłuchaj! W zgiełku targowiska, gdzie wsiąkła w ziemię święta czerwień, tłum żre i ślinę leje z pyska, tańcuje, parzy się na ścierwie i rzuca… - Stój, posłuchaj jeszcze, niech gniew i wstręt, i ból dojrzewa - w pijackiej czkawce tobie wrzeszczą: „Poeto, przyjdź i dla nas śpiewaj!” To miasto dławi cię i mierzi,, przeraża, wstrząsa, lecz zachwyca: patrzyło dumnie w oczy śmierci, gdy wyszła hulać po ulicach! Upiory z ulic tych wyrosły, i serce twoje co dzień wietrzy okrutny zapach krwi i wiosny ze rżenia tłumów, z łkania wierszy. A może serce ci podarli, wdeptali w błoto z ludzkich łez? A może tamci – to umarli, a żywi tam – na Plac Lachaise? Nie ,ty nie będziesz przewoźnikiem żyjących trupów łodzi wstrętnej- odejdziesz dumny, obojętny i żegnać się nie będziesz z nikim. Jak gdybyś schodził z tej planety (ty wiesz, że nie ma dokąd odejść) zabierasz tylko gniew poety, a wiatrom świata oddasz młodość. I tak na zawsze. Zamiast wieści, milczeniem wzgardę prześlesz tłumom. Lecz jakże ciebie świat pomieści 441 z tak wielką duma i zadumą? Do towarzysza więźnia Drzwi zamknięte, okute drzwi, w wąskim oknie żelazna krata… Tutaj miną najlepsze dni, ...
Faficzek-10