Żydom polskim Z polskich miast i miasteczek nie słychać krzyków rozpaczy, padli, jak hupiec bojowy, warszawscy obrońcy getta… Słowa me we krwi maczam a serce w ogromnym płaczu, dla was, o Żydzi polscy, polski tułaczy poeta. Nie ludzie, lecz psy skrwawione, i nie żołnierze, lecz kaci przyszli, by śmiercią porazić was, wasze dzieci i żony: gazem w komorach wydusić, wapnem w wagonach wytracić i szydzić z umierających, bezbronnych i przerażonych. Lecz wyście podnieśśli kamień, by ciśnąć nim w kanoniera, który nastawiał działo, by dom wasz zburzyć do szczętu… Synowie Machanenszów! i wy potraficie umierać, podjąć bez cienia nadziei walkę, we Wrześniu zaczętą. Oto, co trzeba wyryć, jak w głazie, w polskiej pamięci: wspólny dom nam zburzono i krew przelana nas brata, Łączy nas mur egzekucji, lączy nas Dahał Oświęcim, każdy grób bezimienny i każda więzienna krata. Wspólne zaświeci nam niebo ponad zburzoną Warszawą, gdy zakończymy zwycięstwem krwawy nasz trud wieloletni: każdy człowiek otrzymma wolność, kęs chleba i prawo i jedna powstanie rasa, najwyższa: ludzie szlachetni. 463
Faficzek-10