"Folwark zwierzęcy" to książka bardzo specyficzna. Orwell przedstawia prostą historię buntu zwierząt na typowej angielskiej farmie. Zwierzęta z Manor Farm rozpoczynają rewolucję przeciwko ludziom. Buntowi, który ma na celu stworzenie idealnego społeczeństwa, przewodzą dwie świnie: Snowball i Napoleon. Wkrótce jednak Napoleon poznaje smak władzy, za pomocą intryg pozbywa się Snowball'a i wprowadza reżim totalitarny. Manor Farm staje się światem, gdzie wszystkie zwierzęta są równe - ale niektóre... równiejsze."Folwark” jest zazwyczaj odczytywany jako parabola systemu totalitarnego. I rzeczywiście, opisane wydarzenia są wyraźnym nawiązaniem do sytuacji politycznej Związku Radzieckiego, a występujące w utworze zwierzęta to kolejne pokolenia rewolucjonistów, coraz bardziej odchodzące od szczytnych ideałów. Postacie są odniesieniem do rzeczywistości, a każda ze świń posiada swojego odpowiednika w rzeczywistości. Napoleon - to Stalin, Major - Lenin, natomiast Snowball - Trocki.Orwell chce w „Folwarku” ośmieszyć system, który pod sztandarami haseł równości i dobrobytu dopuszcza się największych zbrodni, otumaniając jednocześnie ludzi, którzy nie zauważają zachodzących zmian.
Tego lata praca na folwarku szła sprawnie i zwierzęta miały też więcej wolnego czasu. Chociaż napotykały na wiele trudności, jednak wszystko szło jakoś do przodu dzięki inteligencji świń i potężnym mięśniom Boksera, który wykonywał robotę nie jednego, lecz trzech koni. Zawarł on umowę z jednym z kogutków, by ten budził go pół godziny przed innymi, i przed rozpoczęciem codziennych zajęć pracował rano tam, gdzie czas najbardziej naglił. Na każdy problem czy niepowodzenie miał jedną receptę: „będę pracował jeszcze więcej!”. Te słowa przyjął za swoją dewizę. Inne zwierzęta też pracowały ciężko, na miarę swoich możliwości. Nikt nie kradł, nikt nie narzekał na skąpe racje, i nikt nie uchylał się od obowiązków z wyjątkiem Mollie i kota, i jedno i drugie nie mogło pogodzić się z porannym wstawaniem i obowiązkiem pracy. W niedzielę odpoczywano, śniadanie było o godzinę później, a po posiłku co tydzień obchodzono uroczystość, którą rozpoczynało wciągnięciem flagi na maszt – na zielonym obrusie namalowano róg i kopyto. Zielone tło na fladze według Snowballa miało symbolizować zielone pola Anglii, a kopyto i róg wyobrażały przyszłą Republikę Zwierząt, która ma powstać, gdy rasa ludzka zostanie obalona. Po uroczystym wciągnięciu flagi wszystkie zwierzęta zbierały się w wielkiej stodole na wspólne obrady, które nazywano Wiecem. Planowano wtedy prace na kolejny tydzień, wszelkie propozycje zgłaszały jednak tylko świnie. Inne zwierzęta, choć potrafiły głosować, nie zgłaszały własnych pomysłów. Wśród świń najwięcej było słychać Snowballa i Napoleona. Oba knury nigdy się jednak ze sobą nie zgadzały, gdy jeden coś powiedział, drugi zawsze podważał jego słowa. Wiece kończono zwykle odśpiewaniem hymnu „Zwierzęta Anglii”, a popołudnie przeznaczano na odpoczynek.Świnie zajęły siodlarnię, we której urządziły sobie kwaterę główną. Wieczorami uczyły się kowalstwa, siodlarki i innych pożytecznych rzemiosł, korzystając z książek znalezionych w pokoju Jonesa. Snowball zajął się gorliwie organizowaniem Komitetów Zwierzęcych. I tak utworzył kurom Komitet Produkcji Jaj, krowom – Ligę Czystych Ogonów, ponadto powstał Komitet Reedukacji Dzikich Towarzyszy, Ruch Walki o Bielszą Wełnę dla owiec i wiele innych. Utworzenie tych komitetów nie wprowadziło jednak żadnych szczególnych zmian, natomiast dobrym pomysłem okazały się kursy zwalczania analfabetyzmu, ponieważ jesienią każde zwierzę potrafiło, lepiej lub gorzej, czytać i pisać. Świnie już wcześniej opanowały sztukę czytania do perfekcji, psy czytały całkiem nieźle, ale poprzestawały na siedmiu przykazaniach, koza Muriel opanowała tę umiejętność lepiej niż psy i czasami wieczorami odczytywała innym na głos zdania ze skrawków starych gazet wyciąganych ze śmietnika. Benjamin czytał tak dobrze jak świnie, nigdy jednak nie korzystał ze swoich umiejętności, bo stwierdził, ze przez całe życie nie spotkał niczego, co byłoby godne przeczytania. Clover choć opanowała cały alfabet nie potrafiła składać liter w słowa, a Boxer nigdy nie zdołał wyjść poza literę D. Pozostałe zwierzęta poprzestały na literze A, a co niektóre, jak kury i kaczki, nie potrafiły nawet nauczyć się na pamięć Siedmiu Przykazań. Snowball po długim namyśle ogłosił, że przykazania można skrócić do jednego hasła „cztery nogi: dobrze, dwie nogi: źle”. Stwierdził że zdanie to zawiera podstawową myśl Animalizmu, a na słowa protestu ptaków, które mają dwie nogi powiedział, że ptasie skrzydło, które służy za narząd ruchu, nie powinno być uważane za rękę oraz że „wyróżniającą cechą człowieka jest ręka, która czyni wszelki zło. Odtąd wszystkie mniej zdolne zwierzęta zaczęły się uczyć na pamięć nowego hasła, a słowa: „CZTERY NOGI: DOBRZE, DWIE NOGI: ŹLE” zostały wypisane na ścianie stodoły ponad Siedmioma Przykazaniami, do tego jeszcze większymi literami. Nowe hasło bardzo polubiły owce, i potrafiły leżeć na pastwisku i godzinami pobekiwać „cztery nogi: dobrze, dwie nogi: źle”.Napoleon nie interesował się komitetami Snowballa; jego zdaniem najważniejsze, co można było uczynić dla dorosłych zwierząt, było odpowiednie wychowanie młodych. I kiedy psy Jessie i Bluebell oszczeniły się, wydając na świt dziewięć małych piesków, Napoleon odebrał je matkom, odpowiadając, że odtąd sam będzie odpowiadał za ich wychowanie. Umieścił zwierzęta na strychu i trzymał je w takim odosobnieniu, ze wkrótce o nich zapomniano. W tym czasie wyszło też na jaw, gdzie znikało mleko – świnie wlewały sobie je codziennie do karmy. Gdy dojrzały wczesne odmiany jabłek zwierzęta myślały, ze zostaną one podzielone po równo, jednak ogłoszono, że mają zostać zebrane i przeniesione do siodlarni – dla świń. Na protesty innych zwierząt świnie odpowiedziały jednogłośnie, że nie robią tego dlatego, że są samolubni i żądają przywilejów, oni nawet ni lubią jabłek, ale odkryto, ze mleko i jabłka są niezbędne dla dobrego samopoczucia świń, dlatego świnie, jako że dzień i noc stoją na straży dobrobytu innych zwierząt muszą pić mleko i zjadać jabłka dla dobra innych zwierząt. Gdyby świnie zaniedbały swoje obowiązki wróciłby Jones. Tak wyglądało wyjaśnienie, przedstawione przez Squealera. A że wszystkie zwierzęta, jeśli były czegoś pewne, to właśnie tego, ze nie chcą powrotu Jonesa, wobec takiego argumentu nie miały nic do powiedzenia. Konieczność utrzymania świń w dobrym zdrowiu była aż nadto przekonywująca, dlatego wyrażono zgodę, by mleko, jabłka oraz większość dojrzałych owoców, gdy spadną z drzew przypadały wyłącznie świniom. Rozdział IVU schyłku lata o wydarzeniach na folwarku wiedziała już całą okolica. Snowball i Napoleon wysyłały gołębie, którym nakazano, by opowiadały zwierzętom z sąsiednich folwarków o Powstaniu i uczyły ich melodii hymnu „Zwierzęta Anglii”. Pan Jones przesiadywał w pubie „Pod Czerwonym lwem” w Willingdon, skarżąc się każdemu na swój los, jednakże każdy z gospodarzy choć mu współczuł skrycie myślał, jakie korzyści mógłby wyciągnąć z tarapatów sąsiada. Na szczęście dla zwierząt gospodarze dwóch przyległych do siebie folwarków żyli w ciągłych sporach. Właścicielem folwarku Foxwood był pan Pilkington, drugiego gospodarstwa, zwanego Pinchfield, pan Frederick. Obydwaj nie cierpieli się do tego stopnia, ze że w żaden sposób nie mogli dojść do jakiegokolwiek porozumienia, nawet jeśli obu przyniosłoby ono pożytek. Sąsiedzi Folwarku Zwierzęcego początkowo sadzili, że zwierzęta nawzajem się pozabijają z głodu, gdy po kilku miesiącach okazało się, ze jakoś sobie radzą i nie zdychają z głodu, zaczęli rozsiewać plotki, że tamtejsze zwierzęta wzajemni się pożerają. Starali się za wszelką cenę podważyć wiarygodność opowieści o wspaniałym folwarku, skąd wyrzucono ludzi i gdzie zwierzęta rządziły się po swojemu. Bali się, aby i wśród ich zwierząt nie wybuchł bunt. Zwierzęta jednak zaczęły zachowywać się inaczej niż kiedyś: dotąd potulne owce zaczęły przewracać ogrodzenia, krowy rozwalały kopniakami wiadra z mlekiem, a konie zrzucały z siebie jeźdźców. Wszędzie znano też słowa i melodię hymnu „Zwierzęta Anglii”, co doprowadzało ludzi do wściekłości. Choć karano zwierzęta przyłapane na nuceniu tej melodii, „Zwierzęta Anglii” słychać było na każdym kroku.Na początku października stadko gołębi przyniosło wieść, ze Jones wraz ze swoimi parobkami i sześcioma ludźmi z folwarków z Foxwood i Pinchfield zmierzają w ich stronę z zamiarem odbicia folwarku. Zwierzęta były przygotowane na taka ewentualność. Snowball, który przestudiował starą książkę o kampaniach Juliusza Cezara znalezioną w domu Jonesa, szybko wydał rozkazy i poustawiał zwierzęta na posterunku. Gdy ludzie zbliżyli się do zabudowań, knur wydał sygnał od ataku. Najpierw gołębie przefrunęły nad ich głowami i oddały kał, potem gęsi ukryte za żywopłotem zaczęły ich szczypać w łydki. Po pierwszej fali ataku, która wprowadziła zamieszanie, Muriel, Benjamin i wszystkie owce prowadzone przez Snowballa ruszyły do ataku, pchając i bodąc ludzi ze wszystkich stron. Ludzie uzbrojeni w kije odparli atak, a zwierzęta na sygnał knura zrobiły odwrót i wróciły na podwórko. Ludzie byli pewni swojego zwycięstwa, jednak właściwy atak zwierząt nastąpił dopiero, gdy pobiegli za uciekającymi zwierzętami w głąb podwórza. Tam ruszyły na nie trzy konie, trzy krowy oraz pozostałe świnie. Sam Snowball kiedy dał sygnał do ataku ruszył prosto na Jonesa, ten jednak na widok rozpędzonego knura oddał strzał z dubeltówki, zranił nie zrażonego wystrzałem Snowballa oraz zabił jedną z owiec. Boxer stając na tylnych nogach wymachiwał podkutymi żelazem kopytami. Widząc to kilku parobków zaczęło uciekać ze strachu, ale nawet uciekających ludzi każde zwierzę atakowało jak tylko potrafiło. Natarcie trwało więc nie więcej niż pięć minut. Zaraz po zwycięstwie zaimprowizowano uroczystość na cześć zwycięstwa. Na maszt wciągnięto flagę, odczytano kilka razy hymn „Zwierzęta Anglii”, zabitej owcy wyprawiono uroczysty pogrzeb, a Snowballa i Boxera odznaczono ustanowionym jednogłośnie prze wszystkie zwierzęta orderem wojskowym „Bohater Zwierzęcy Pierwszej Klasy”, zabitej owcy przyznano pośmiertnie odznaczenie „Bohater Zwierzęcy Drugiej Klasy”. Nadano też nazwę bitwie: „Bitwa pod Oborą” i postanowiono też, że pozostawioną przez pana Jonesa dubeltówkę umieści się u stóp masztu i dwa razy do roku odda się z niej strzał: w rocznicę Bitwy pod Oborą i w rocznicę Powstania. Rozdział VWraz ze zbliżaniem się zimy Mollie zaczęła się dziwnie zachowywać. Każdego ranka spóźniała się do pracy, godzinami stała nad sadzawką i wpatrywał się w swoje odbicie. Clover widziała, jak jeden z parobków Pilkingtona głaskał ją po nosie, gdy zapytała o to Mollie, ta zaprzeczyła. Jednak na posłaniu Mollie Clover znalazła kostki cukru i kolorowe wstążki zagrzebane w sianie, po trzech dniach od tego zdarzenia Mollie zniknęła. Gołębie doniosły, że widziały ją zaprzężoną w dwukółkę; miała świeżo podstrzyżone włosy, w grzywę wplecione wstążki, a właściciel dwukółki karmił ją kostkami cukru – ponoć wyglądała na zadowoloną.Zima była bardzo mroźna. W polu nie było żadnej pracy, więc w stodole odbywało się wiele wieców. Świnie zajęły się planowaniem pracy na kolejny sezon, i choć one zgłaszały pomysły, ich postanowienia nabierały mocy dopiero po głosowaniu i aprobacie większości zgromadzonych. Wszystko przebiegałoby dobrze, gdyby nie nieustanne kłótnie Snowballa i Napoleona. Knury te spierały się w każdej kwestii i nie mogły dojść do porozumienia. Snowball potrafił zjednywać sobie zwolenników dzięki wspaniałym wystąpieniom, Napoleon przewyższał go jednak umiejętnością zjednywania sobie zwolenników, do których należały między innymi owce. Z czasem zaczęły one bowiem beczeć jak najęte słowa: „cztery nogi dobrze, dwie nogi: źle”. Często przerywały w ten sposób wiec, miały też upodobanie do takich koncertów zwłaszcza w najważniejszych momentach przemówień Snowballa. Ten natomiast przestudiował dokładnie kilka starych egzemplarzy „Rolnika i Hodowcy Bydła”, znalezionych w domu Jonesa, i miał wiele planów na rozmaite nowości i ulepszenia w folwarku. Jednak Napoleon, choć sam niczego nie proponował, powtarzał wciąż, że pomysły Snowballa są nic nie warte, widać jednak było że czeka na odpowiedni moment, by wziąć odwet na rywalu. Ich najzajadlejszy spór dotyczył wiatraka. Snowball planował budowę wiatraka, dzięki któremu do folwarku dostarczana będzie energia elektryczna. Oświetlono by wtedy stajnie i ogrzano je zimą, uruchomiono by też urządzenia, które ułatwiłyby pracę w gospodarstwie. Gospodarstwo było bardzo zacofane i zwierzęta ze zdziwieniem słuchały opowieści Snowballa o maszynach, które wyręczałyby je z pracy, i dzięki którym miałyby wiele czasu wolnego. Snowball przygotował plany wiatraka, wzorując się również na książkach pana Jonesa. Na pracownię przeznaczył szopę, gdzie spędzał całe godziny. Rysował na podłodze kredą plany wiatraka, a wszystkie zwierzęta przychodziły raz dziennie, by to obejrzeć, i choć nic z rysunków nie rozumiały, ta skomplikowana plątanina korb i kół zębatych robił na nich wrażenie. Napoleon był od początku przeciwnikiem budowy wiatraka i tylko raz zjawił się w szopie, by obejrzeć plany, obszedł je dookoła, dokładnie przyjrzał im się z bliska, a następnie oddał mocz na rysunki i wyszedł bez słowa. Sprawa wiatraka spowodowała podział wśród mieszkańców folwarku. Snowball obiecywał, że gdy wiatrak już stanie, oszczędzi się tyle wysiłku, że zwierzęta będą mogły pracować tylko przez trzy dni w tygodniu; nie ukrywał natomiast, że budowa będzie trudnym przedsięwzięciem. Napoleon natomiast powtarzał, ze najważniejszym zadaniem jest zwiększenie produkcji żywności, a jeśli będzie się tracić czas na wiatraki, to wszyscy w folwarku pozdychają z głodu. I tak zwierzęta podzieliły się na dwa stronnictwa, głosząc takie oto hasła: „Głosuj za Snowballem i trzema dniami pracy” oraz „Głosuj za Napoleonem i pełnym żłobem”. Tylko Benjamin nie stawał po żadnej ze stron, nie wierzył w zapewnienia żadnego z knurów.Pojawiała się też kwestia obrony folwarku, obawiano się bowiem kolejnego ataku ludzi. Napoleon twierdził, ze trzeba zdobyć broń palną, Snowball natomiast wysyłała gołębie, które miały wzniecać bunt wśród zwierząt całej okolicy, uważał bowiem, że kiedy wszędzie wybuchną powstania, obrona folwarku nie będzie potrzebna. Zwierzęta słuchały obydwu knurów, jednak zawsze nie mogły się zdecydować, komu przyznać rację. Zazwyczaj przyznawały ją temu, który mówił ostatni. Pewnej niedzieli podczas wiecu Snowball tak barwnie opowiadał o tym, jak będzie się żyło na folwarku po ukończeniu budowy wiatraka, i choć dotychczas sympatie zwierząt rozkładały się równomiernie pomiędzy dwóch rywali, po płomiennym przemówieniu Snowballa nikt nie miał żadnych wątpliwości, jaki będzie wynik glosowania. Napoleon, który podczas przemówienia tylko raz spokojnie powiedział, że budowa wiatraka nie ma najmniejszego sensu, po skończonej przemowie wroga wydał przeraźliwy kwik, jakiego nigdy przedtem nie słyszano. Na ten sygnał do stodoły wpadło dziewięć ogromnych psów w obrożach nabijanych kolcami i rzuciły się wprost na Snowballa. Snowballowi ledwie udało się uciec przed gotowymi go rozszarpać psami, opuścił on w ten sposób folwark na zawsze. Zwierzęta były zaskoczone i przerażone tym, co się stało, po chwili jednak wyjaśniło się, skąd wzięły się psy. Były to te same szczenięta, które kiedyś Napoleon odebrał matkom i wziął na wychowanie. Nie odstępowały one Napoleona i merdały ogonem na jego widok, tak jak to kiedyś były zwykłe czynić inne psy na widok pana Jonesa. Napoleon mając ze sobą psy wstąpił na podwyższenie skąd przemawiał kiedyś major i oznajmił, ze odtąd nie będzie już wieców w niedzielne poranki, a wszelkie sprawy dotyczące folwarku będzie rozstrzygał specjalny komitet świń pod jego przywództwem. Zwierzęta natomiast będą się spotykać każdego niedzielnego poranka, by oddać honory fladze, odśpiewać „Zwierzęta Anglii” oraz wysłuchać rozporządzeń dotyczących planu pracy na nadchodzący tydzień. Słowa Napoleona wywołały zaskoczenie wśród zwierząt, a kiedy cztery młode tuczniki próbowały przedstawić swoje niezadowolenie, psy Napoleona wydały głuche ostrzegawcze warknięcie i tym sposobem wszelki protesty zostały ucięte.Po pewnym czasie wysłano do zwierząt Squealera, który zaczął je zapewniać, ze pełnienie roli przywódcy nie jest przyjemnością i na barkach Napoleona spoczywa ogromna odpowiedzialność. Swoje wywody popierał argumentem, który zawsze przekonywał zwierzęta: pytał je bowiem: „Czy jesteście zupełnie przekonani, ze nie chcecie powrotu Jonesa??”. Oczywiście, ze zwierzęta nie chciały powrotu Jonesa. Na folwarku zaszły wielkie zmiany. Szopę z planami wiatraka zamknięto na cztery spusty. Co niedzielę zwierzęta gromadziły się w stodole by wysłuchać rozkazów na nadchodzący tydzień. Odkopano w sadzie nagą czaszkę Majora i umieszczono ją na pieńku u stóp masztu obok fuzji, teraz po wciągnięciu flagi wszystkie zwierzęta musiały koło niej przedefilować. Na zebraniu w stodole zwierzęta nie siedziały już wszystkie razem. Na podwyższeniu siadali Napoleon, Squealer i Minimus - wieprzek, który miał talent do układania pieśni, otaczało ich półkole dziewięciu psów, a pozostałe świnie siedziały z tyłu. Reszta zwierząt zajmowała miejsca naprzeciw, wypełniając środek stodoły. Po odczytaniu rozkazów przez Napoleona i odśpiewaniu „Zwierząt Anglii” wszyscy się rozchodzili. Trzeciej niedzieli po wygnaniu Snowballa Napoleon ogłosił, że wiatrak będzie jednak budowany. Nie podał on żadnych powodów zmiany decyzji, zapowiedział tylko, ze podjęcie tego dodatkowego zadania oznacza bardzo ciężką pracę, a nawet konieczność zmniejszeni racji żywnościowych. Powiedział, że specjalny komitet świń opracował dokładnie plany budowy wiatraka, i że powinno zająć to dwa lata. Wieczorem Squealer tłumaczył w zaufaniu zwierzętom, ze Napoleon nigdy właściwie nie był przeciwnikiem budowy wiatraka, a tylko udawał, ze się temu sprzeciwia, żeby wyeliminować niebezpiecznego osobnika jakim był Snowball. Squealer powiedział, ze Napoleon popierał projekt od samego początku, a plany rysowane przez Snowballa zostały wykradzione z jego papierów. Wiatrak był więc faktycznie pomysłem Napoleona. Rozdział VIPrzez cały kolejny rok zwierzęta harowały bez wytchnienia, jednak nie narzekały, bo wiedziały, że pracują dla siebie, a nie dla ludzi. Wiosną i latem pracowały po sześćdziesiąt godzin tygodniowo, a pod koniec lata Napoleon powiedział, że trzeba będzie skasować również wypoczynek w niedzielne popołudnia. I choć powiedział że zajęcia będą oczywiście dobrowolne, to każde zwierzę, które się od niego uchyli, otrzyma tylko połowę racji żywnościowych. I tak z powodu budowy wiatraka nie obsiano wszystkich pól, plony nie były za dobre, spodziewano się więc, że nadchodząca zima będzie ciężka. Przez całe lato zwierzęta wyciągały z kamieniołomu kamienie na budowę wiatraka, u schyłku lata gdy zebrano wystarczającą ilość kamieni i rozpoczęto budowę.
Postępowała ona jednak ciężko, czasami wciągnięcie jednej bryły wapienia na górkę na której miał stanąć wiatrak zajmował cały dzień. Zwierzęta nie osiągnęłyby wiele, gdyby nie siła i zapał Boxera. On na wszystkie problemy miał jedno lekarstwo receptę – dwie maksymy, które wciąż sobie powtarzał: „Będę pracować jeszcze więcej” i „Napoleon ma zawsze rację”. Umówił się z kogutkiem, by budził go nie już pół godziny, lecz trzy kwadranse przed innymi zwierzętami, a w wolnych chwilach sam szedł do kamieniołomu i bez niczyjej pomocy wyciągał stamtąd wapienie potrzebne do budowy.Mimo ciężkiej pracy nie działo się zwierzętom na folwarku tak źle, nie dostawały więcej pożywienia niż za czasów Jonesa, ale nie dostawały go też mniej, miały za to świadomość, że pracują dla siebie, a nie dla ludzi. Wiele prac, jak np. pielenie, zwierzęta wykonywały sprawniej i szybciej niż ludzie. Jednak u schyłku lata zaczęto przewidywać różne niedostatki na folwarku, jak brak oleju, gwoździ, sznura, żelaza na końskie podkowy, spodziewano się też zapotrzebowania na nasiona, nawozy sztuczne, narzędzia, a wreszcie na maszyny do wiatraka, a tego wszystkiego zwierzęta nie potrafiły same wyprodukować. Pewnego niedzielnego popołudnia Napoleon ogłosił, że postanowił nawiązać kontakty handlowe z sąsiednimi gospodarstwami – nie dla zarobku, lecz po to, by zdobyć pewne towary, które są pilnie potrzebne. Postanowił sprzedać siano, trochę jęczmienia, a jeśli zajdzie taka potrzeba to również jaja. Zwierzęta po ogłoszenia tych postanowień poczuły się nieswojo. „Nigdy nie zadawać się z ludźmi, nigdy nie zajmować się handlem, nigdy nie używać pieniędzy – czyż te postanowienia nie znalazły się wśród najwcześniejszych uchwał podjętych na pierwszym wiecu, zaraz po wygnaniu Jonesa?” Napoleon poinformował też zwierzęta, ze gotów jest wziąć na swoje barki kontakty z ludźmi i żadne zwierzę nie będzie się musiało z nimi stykać. W transakcjach między Folwarkiem a ludźmi pośredniczyć ma pan Whymper, prawnik z Willingdon.Wieczorem Squealer przyszedł do zwierząt i zapewniał je, że żaden wniosek dotyczący zakazu zajmowania się handlem czy używania pieniędzy nigdy nie został uchwalony, czy też nawet zgłoszony. Przecież nie istniał żaden dowód na takie uchwały, nigdzie ich nie zapisano. Pan Whymper przyjeżdżał na folwark w każdy poniedziałek. Był bardzo sprytnym człowiekiem, przeczuwał, że Folwark w pewnym momencie będzie potrzebował pośrednika, i że ten interes mu się opłaci. Ludzie z sąsiedztwa widząc, że zwierzętom zaczęło żyć się lepiej, pełni zawiści nienawidzili teraz zwierząt jak nigdy dotąd. Byli pewni, że zwierzęta nieudolnie postawią wiatrak i ten przy mocniejszym podmuchu wiatru zawali się lada dzień. W tym czasie świnie nieoczekiwanie przeniosły się do domu Jonesa i zamieszkały tam na stałe i choć zwierzętom wydawało się, ze kiedyś wydano rozporządzenie, ze żadne zwierzę nie zajmie mieszkania Jonesa, Squealer po raz kolejny stwierdził, że są w błędzie, a także że świnie wykonują ciężką pracę umysłową i muszą mieć ku temu odpowiednie warunki. Zaczął on też tytułować Napoleona „przywódcą”. Po kilku dniach okazało się, ze świnie nie tylko śpią w domu, ale również jadają w jadalni i sypiają w łóżkach. Clover zdawało się jednak, że przykazania tego zabraniały, zawołała więc Muriel, by ta przeczytała jej Czwarte Przykazanie. Muriel przeczytała to co zapisane było na ścianie stodoły: „Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku z prześcieradłami”. Choć Clover wydawało się, że wcześniej nie było żadnej mowy o prześcieradłach, Squealer rozwiał jej wątpliwości, mówiąc, ze zakaz dotyczył prześcieradeł, które są wynalazkiem człowieka, a nie łóżek, bo łóżkiem jest także wiązka słomy w boksie. Kiedy po kilku dniach ogłoszono, ze świnie będą wstawać kilka godzin później nie słyszano żadnych protestówJesienią budowa wiatraka była na półmetku, ale zwierzęta były już zmęczone. Mimo to cieszyły się, widząc efekty swojej pracy. Boxer wstawał teraz w środku nocy i pracował samotnie przy świetle księżyca. Tylko stary Benjamin nie cieszył się wiatrakiem i wciąż powtarzał, ze osły mają długie życie. Pewnego listopadowej nocy, kiedy wichura szalała na dworze, zwierzęta obudził głośny huk, jakby wystrzał z dubeltówki. Rano zwierzęta przekonały się, ze to wiatrak legł w gruzach. Napoleon ogłosił, że za zniszczenie wiatraka odpowiedzialny jest wypędzony niegdyś z folwarku jako zdrajca, Snowball, który kierując się złośliwością chciał pokrzyżować plany zwierząt i zemścić się za wygnanie. Wskazał też ślady racic, które według niego należały do Snowballa, a także wydał wyrok śmierci na wroga i wyznaczył nagrodę dla tego, kto wymierzy mu sprawiedliwość. Powiedział również, że z nastaniem świtu rozpoczną odbudowę wiatraka i bez względu na pogodę będą budować go przez całą zimę. Rozdział VIIZima byłą sroga, zwierzęta jednak ciężko pracowały przy budowie, wiedziały, że obserwują je zazdrośni ludzie, którzy będą triumfować, jeśli budowa nie zostanie zakończona na czas. Sąsiedzi nie wierzyli, ze to Snowball zniszczył wiatrak, sądzili, ze runął, bo ściany były zbyt cienkie. Choć zwierzęta wierzyły, że wiatrak zniszczył zdradziecki knur, zdecydowano jednak postawić ściany o grubości metra zamiast półmetrowych. Wymagało to zebrania dużo więcej materiału niż poprzednio. Zima była sroga, zwierzęta często były głodne i zmarznięte, nie pracowały już tak żwawo jak kiedyś. Squealer często wygłaszał błyskotliwe mowy o radości jaka płynie z wypełniania obowiązku i godności pracy, dla zwierząt jednak większym natchnieniem była siła mięśni Boxera i jego niezłomne hasło „Będę pracować jeszcze więcej!”. W styczniu skurczyły się zapasy żywności, głód zaczął zaglądać zwierzętom w oczy. Świnie postanowiły jednak ukryć ten fakt przed światem. Wśród ludzi krążyła opinia, że po zniszczeniu wiatraka zwierzęta przymierają głodem albo wzajemnie się zabijają. Napoleon zdawał sobie sprawę, co mogłoby się stać, gdyby ludzie dowiedzieli się, jak wygląda ich sytuacja żywnościowa, dlatego zaprosił Whympera, żeby zamydlić wrogom oczy. Pokazano mu mimochodem skrzynie wypełnione po brzegi piaskiem, gdzie na wierzch wysypano mąkę lub zboże, również niektórym zwierzętom nakazano by podczas jego wizyty wspomniały, iż racje pokarmowe zostały zwiększone. Podstęp się udał, a prawnik opowiadał sąsiadom, że na Folwarku żywności jest pod dostatkiem. Pod koniec stycznia okazało się jednak, ze trzeba koniecznie gdzieś zdobyć nieco ziarna.Napoleon rzadko ukazywał się publicznie, a jak już opuszczał swoją siedzibę to robił to z wielką pompą i w towarzystwie eskorty złożonej z sześciu psów. Często nie pokazywał się nawet w niedzielę rano, a rozkazy wydawał za pośrednictwem Squealera.Pewnego niedzielnego poranka Squealer ogłosił, że kury, dla których nadszedł właśnie czas nioski, muszą oddawać swoje jajka. Napoleon podpisał bowiem z Whymperem mowę na dostawę czterystu jaj tygodniowo, za uzyskane w ten sposób pieniądze planowano zakupić ziarno i mąkę. Po raz pierwszy po wygnania Jonesa powstało pewnego rodzaju bunt, kury bowiem stwierdziły, ze odbieranie im jaj jest morderstwem. Postanowiły pokrzyżować plany Napoleona i znosząc jajka podfruwały wysoko tak, że te spadały i rozbijały się. Napoleon nakazał więc wstrzymać kurom rację żywnościowe; kury po pięciu dniach głodówki skapitulowały i powróciły do swoich koszy. Dziewięć buntowniczek zmarło. Wczesną wiosną wybuchła nagle wielkie zamieszanie. Okazało się, że Snowball potajemnie nawiedza nocą Folwark i czyni w gospodarstwie szkody. Od tej pory weszło w zwyczaj przypisywanie wszelkiego zła Snowballowi. Zwierzęta mocno w tą wersję podaną przez świnie wierzyły. Krowy zgodnie potwierdziły, że zakrada się on do nich w nocy i doi je podczas snu. Zwierzęta były przerażone, bo wydawało się im, że Snowball posiadł coś w rodzaju tajemnej mocy zewsząd im zagrażającej. Pewnego wieczoru przyszedł Squealer i oznajmił, ze Snowball był od początku w zmowie z Jonesem, a podczas bitwy Pod Oborą próbował spowodować klęskę zwierząt. Zwierzęta czuły się trochę nieswojo, gdy to usłyszały, bo pamiętały jeszcze, jak knur sam zaatakował Jonesa i został przez to zraniony wiatrówką. Squealer przedstawiał jednak swoją wersję wydarzeń, w której to Napoleon był bohaterem bitwy pod oborą, a Snowball zdrajcą, zrobił to tak plastycznie, ze potrafił wmówić zwierzętom, że to, co on opowiada, działo się naprawdę i zwierzęta powoli zaczęły wierzyć, ze istotnie wszystko pamiętają. Wmówiono im również, że Snowball ma na Folwarku swoich agentów. Po kilku dniach Napoleon wyszedł do zwierząt w towarzystwie swoich dziewięciu psów. Popatrzył na gromadę zwierząt i wydał donośny kwik. Psy dopadły cztery tuczniki, które kiedyś protestowały przeciwko zniesieniu kolejnych wieców. Następnie kazał im, by przyznały się do popełnionych zbrodni. Zastraszone świnie bez dalszych nacisków wyznały, ze utrzymywały kontakty ze Snowballem, współdziałały oraz brały udział w spisku, którego celem było oddanie Folwarku ludziom.
Po „wyznaniu” winy psy przegryzły im gardła. Następnie kury przewodzące podczas buntu jajecznego wyznały, że Snowball ukazał im się we śnie i namawiał do sprzeciwu wobec rozkazów Napoleona. Po kolei występowały też inne zwierzęta, które przyznawały się do różnych popełnionych win, do kradzież sześciu kłosów żyta, oddania moczu do sadzawki z wodą do picia...
teresik_83