Hilary Norman - Pakt.pdf

(1236 KB) Pobierz
77817628 UNPDF
Hilary Norman
Pakt
Przełożyła Patrycja Fiodorow
77817628.001.png
Dla mojej matki, Herty Norman,
która pierwsza czyta i recenzuje moje książki
Podziękowania
Jak zwykle, serdeczne podziękowania należą się wielu osobom, starym i nowym
przyjaciołom. Wymieniam je w porządku alfabetycznym. Chciałabym zatem podziękować:
Personelowi American School w Londynie, portierowi z hotelu Amigo w Brukseli za to,
że zechciał udzielić mi odpowiedzi na wiele dziwnych i niezwykłych pytań, Dorothy i Dawidowi
W. Baflourom, którzy znowu zadali sobie wiele trudu (w przenośni i dosłownie), aby mi pomóc,
Howardowi M. Barmadowi, Carolyn Caughey, mojej kotce Charlotte, która pomogła mi
zrozumieć Cleo, pracownikom biura prasowego Eurostar, Sarze Fischer, Jimowi Gillesowi z
„Newport Daily News", Johnowi Hawkinsowi, Jonathanowi Kernsowi, mojemu mężowi, za
wiele rzeczy (a zwłaszcza za to, że wie, kiedy zostawić mnie w spokoju), Audrey LaFehr,
specjalne serdeczne podziękowania dla Nicholasa Parkhouse'a, doktora medycyny, chirurga i
członka Królewskiego Kolegium Chirurgów, za jego fachowe porady, życzliwość i
bezinteresowną pomoc, Robertowi Purdy'emu z kościoła St. Mary w Newport, Rhode Island,
Helen Rose, mojej siostrze, która zawsze mi pomaga, a także Nealowi Rose'owi, który tym razem
naprawdę się sprawdził, Lynne Sacks za cenne uwagi na temat brytyjskiego przemysłu
reklamowego, doktorowi Jonathanowi Tarłowowi, który zawsze był moim przewodnikiem na
krętych ścieżkach medycyny, a który tym razem przeszedł samego siebie, Michaelowi
Thomasowi, Normanowi Watermanowi za to, że podzielił się ze mną swoją wiedzą i
doświadczeniem na temat amerykańskiego przemysłu reklamowego oraz pracownikom biblioteki
w Westminster i Wiedniu za całą pomoc, której mi udzielili.
Według greckiej mitologii, kiedy Pandora, wiedziona ciekawością, otworzyła puszkę,
która miała pozostać na zawsze zamknięta, uwolniła z niej wszelkie zło i nieszczęścia i rozsiała je
po całym świecie, pozostawiając jedynie nadzieję
Rozdział 1
Prolog
Bruksela, 26 lipca, 1995
Oliwia Segal siedziała na wyblakłym jedwabnym dywaniku modlitewnym i, trzymając na
kolanach Cleo, małą kotkę o szylkretowym umaszczeniu, co chwila spoglądała na zegar.
Siedem po piątej po południu w Brukseli, siedem po jedenastej przed południem w
Nowym Jorku.
W końcu sięgnęła po mały czarny telefon komórkowy Ericssona, zdecydowana
zadzwonić po pomoc. Policja belgijska była bardzo uprzejma i usłużna, ale wiedziała, że tak
naprawdę nie uwierzyli w jej opowieść, uważając ją za wariatkę. Wiele razy próbowała
skontaktować się z Jamiem, ale bezskutecznie i teraz została jej już tylko Annie.
Jamie i Annie – dwoje najlepszych na świecie przyjaciół. Gdyby tylko mogła,
oszczędziłaby im tego – naprawdę chciała załatwić wszystko sama. Ale teraz była zbyt
przerażona. Zawsze myślała, że jest silna i odważna – Annie ciągle jej to powtarzała – jednak w
tej chwili, siedząc ze złamaną lewą ręką, z klatką piersiową i nogami pokrytymi ciemniejącymi
siniakami – sama w pięknym, ale nie dającym poczucia bezpieczeństwa domu, po prostu bała się.
Więcej – mimo że zaopatrzyła się w telefon komórkowy, na wypadek gdyby linia naziemna
zablokowała się – była przerażona. Bała się nie tylko o siebie. Z tego, co wiedziała, także Jamie –
kochany, nieświadom niczego Jamie – był zagrożony. A od dnia, w którym wtajemniczyła we
wszystko Annie, od chwili gdy wyjawiła jej długo skrywaną, mroczną, potworną tajemnicę
pudełka, które otworzyła niczym mitologiczna Pandora, Annie również groziło
niebezpieczeństwo.
Po raz setny Oliwia zastanawiała się, czy nie zrezygnować, zepchnąć ohydną prawdę
gdzieś w najdalsze zakątki umysłu. Może gdyby teraz poddała się, zamilkła, daliby jej spokój,
pozwolili zapomnieć. Pozwolili żyć. Ale zdawała sobie sprawę, że nie jest to już możliwe. Przede
wszystkim nie pozwoli jej zapomnieć jej własne sumienie. Odkrycie prawdy, przynajmniej to
była winna duchom przeszłości, dawno zmarłym ofiarom. Musi dopuścić do głosu
sprawiedliwość.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin