(2010) Dyskusja [o Darwinie].pdf

(137 KB) Pobierz
581993629 UNPDF
Ewolucja, filozofia, religia
Lectiones & Acroases Philosophicae
III (2010)
DYSKUSJA
udział bior¡: BartoszBorczyk, AdamChmielewski,
AndrzejEl»anowski, KazimierzJodkowski, DamianLeszczy«ski,
JerzyLukierski, ŁukaszNysler, BogusławPawªowski
JerzyLukierski: Mam trzy uwagi. Pierwsza dotyczy wykładu pro-
fesora El»anowskiego. Bardzo podobał mi si¦ ten wykład, jednak wy-
daje mi si¦, »e ±wiatopogl¡d naukowy został przedstawiony troch¦
niezr¦cznie, mniej wi¦cej w taki sposób, jak prezentowano go w cza-
sach komunizmu. Ten ±wiatopogl¡d, który wła±ciwy jest ludziom pra-
cuj¡cym w naukach przyrodniczych, ma charakter materialistyczny,
antymetafizyczny. Natomiast komunizm propagował specyficznie ro-
zumiany ±wiatopogl¡d naukowy u»ywany do w¡skich celów propa-
gandowych. Druga uwaga dotyczy wykładu profesora Jodkowskiego.
S¡dz¦, »e uznanie ateizmu Darwina za rzecz zasadnicz¡, jest nieco
przesadne. My±l¦, »e wa»ne s¡ rezultaty pracy Darwina, a jego ±wia-
topogl¡d jest drugorz¦dny. Na przykład Kepler, jak wiadomo, był
bardzo religijny i uwa»ał, »e istniej¡ trzy wymiary dlatego, »e istnieje
Trójca wi¦ta. Ale nas to nie interesuje. Cenimy Keplera, gdy» był wy-
bitnym uczonym, podobnie powinni±my czyni¢ z Darwinem. Trzecia
uwaga dotyczy referatu doktora Leszczy«skiego i wi¡»e si¦ z wpły-
wem ewolucji na nauk¦. Patrz¦ tu z punktu widzenia nauk przyrod-
niczych i my±l¦, »e ten wpływ jest przesadzony. Tak wi¦c nie przeko-
nuje mnie mówienie, »e nauka sto lat temu była taka, teraz jest inna,
a za sto lat b¦dzie jeszcze inna. My±l¦, »e poznanie naukowe jest pro-
cesem zbie»nym, to znaczy, »e zmierza w jednym kierunku. Dlatego
nie mo»na mówi¢, »e teoria Einsteina doprowadziła do odrzucenia
156 Dyskusja
teorii Newtona. Dawna teoria pozostaje słuszna przy pewnych dodat-
kowych zało»eniach — i nauka w ten sposób wła±nie si¦ rozwija. Tak
wi¦c dla mnie niezrozumiałe jest twierdzenie, »e mo»e sta¢ si¦ co± ta-
kiego, co raptownie zmieni rozwój nauki. By¢ mo»e w wypadku nauk
humanistycznych tak, ale nie w wypadku nauk przyrodniczych. Nie
widz¦ wi¦c tu miejsca na metafizyk¦. Powiedział pan na ko«cu, »e
ewolucjonizm rzutuje na nauk¦ w sensie metafizycznym czy ontolo-
gicznym. Nie dostrzegam czego± takiego. Jeste±my niemetafizyczni,
a teoria ewolucji dotyczy organizmów »ywych.
AndrzejEl»anowski: Z pewno±ci¡ jest troch¦ racji w tej uwadze.
Jednak od razu wskazałem na granice tego komunistycznego ±wiato-
pogl¡du naukowego, który ko«czył si¦ przed człowiekiem. Ale chciał-
bym perwersyjnie zaryzykowa¢ pewn¡ tez¦, podkre±laj¡c, »e nigdy nie
byłem komunist¡ ani członkiem PZPR. O±mieliłbym si¦ tutaj stwier-
dzi¢, »e ten ±wiatopogl¡d naukowy, który za czasów komunizmu był
u»ywany do celów propagandowych, miał jednak bardziej naukowy
charakter ni» ±wiatopogl¡d propagowany w obecnym klimacie kształ-
cenia, pełnym cudów, religii itp., który, jak uwa»am, jest niesłychanie
myl¡cy i bałamutny dla młodych ludzi. Zupełnie inn¡ spraw¡ jest to,
na czym była oparta nauka, do której si¦ odwoływał ów marksistow-
ski ±wiatopogl¡d, czy była to genetyka Morgana, czy te» koncepcje
niejakiego Łysenki. Pleciono wówczas rozmaite bzdury nap¦dzane
sowieck¡ biologi¡. Trzeba jednak zauwa»y¢, »e dla integralno±ci inte-
lektualnej przeci¦tnego człowieka teorie Łysenki były mniej szkodliwe
ni» cuda, które s¡ dzi± obecne w oficjalnych programach nauczania
pa«stwowych szkół i publicznych mediach. Ale przyjmuj¦ t¦ pana
uwag¦, aby ostro»niej opisywa¢ ów ±wiatopogl¡d. Jednak ówczesne
głupstwa mie±ciły sie w paradygmacie my±lenia naukowego: to były
bł¦dy wynikaj¡ce z całkowicie bezpodstawnych hipotez, ale nie wy-
ssane z palca mity polegaj¡ce na odwoływaniu si¦ do sił nadprzyro-
dzonych. Jeszcze jedna uwaga. Niestety, ze wzgl¦du na to, »e komuni-
±ci tak ch¦tnie u»ywali sformułowania „±wiatopogl¡d naukowy”, ono
samo jest dzi± stosowane niech¦tnie. My±l¦ jednak, »e nie powinni-
±my tylko z tego powodu rezygnowa¢ z kształtowania tego ±wiatopo-
gl¡du. I chciałem tu doda¢ wa»n¡ rzecz. Ewolucyjny ±wiatopogl¡d
naukowy jest na pewno ±wiatopogl¡dem materialistycznym w sensie
Dyskusja 157
genezy, w sensie czasowego prymatu materii nad duchem, ale nie jest
to ±wiatopogl¡d materialistyczny w sensie sprawczym, w odniesieniu
do tego, co kształtuje ±wiat. Terrory±ci-samobójcy s¡ tego najlepszym
dowodem. Wszyscy, jako ewolucjoni±ci, akceptujemy fakt, »e ewolu-
cja na pewnym etapie wytworzyła sfer¦ subiektywn¡, któr¡ nazywa si¦
duchowo±ci¡ albo dusz¡ i która ma ogromna sił¦ sprawcz¡ w kształto-
waniu tego ±wiata. Dlatego te», jako biolog ewolucyjny, nie lubi¦ by¢
nazywany po prostu materialist¡.
KazimierzJodkowski: Pan profesor powiedział, »e lekko przesadzi-
łem mówi¡c, »e najwa»niejsze u Darwina było to, »e był ateist¡. Otó»
najwa»niejsze jest, »e ja tego nie mówiłem. Có» — przyzwyczajony
jestem do tego, »e bywam ¹le rozumiany, ale tu na szcz¦±cie mog¦
wyja±ni¢, o co mi chodziło. Jak mówiłem, najwa»niejsz¡ rzecz¡ u Dar-
wina, a przynajmniej tym, co przetrwało do dzisiaj, a przecie» min¦ło
ju» półtora wieku, był jego wkład w rozumienie tego, czym jest nauko-
wo±¢. Jego przekonania naukowe były stopniowo modyfikowane, po-
prawiane i uzupełniane, umieszczane w szerszym kontek±cie — mówi
si¦ dzi± raczej o neodarwinizmie ni» o darwinizmie. Ale jego prze-
konania metanaukowe, cho¢ równie rewolucyjne, jak naukowe, ostały
si¦ w niezmienionej postaci. Wi¦cej, zostały powszechnie przyj¦te nie
tylko w biologii, ale i w pozostałych naukach przyrodniczych. Darwin
sformułował to, co w j¦zyku dzisiejszej filozofii nauki nazywa si¦ natu-
ralizmem metodologicznym, a wi¦c zasad¦ mówi¡c¡, »e zjawiska tego
±wiata nale»y wyja±nia¢ przez zjawiska tego ±wiata, nie odwołuj¡c si¦
do przyczyn nadnaturalnych. Darwin w swojej ksi¡»ce nazywa tak¡
przyczyn¦ vera causa , czyli „prawdziwa przyczyna”. Do czasów Dar-
wina zasady naturalizmu metodologicznego nie przyjmowano. Ró»ni
uczeni, w zale»no±ci od tego, jak było im wygodnie, odwoływali si¦
czasami do przyczyn nadnaturalnych. Nawet Newton, którego niektó-
rzy uwa»aj¡ za twórc¦ dzisiejszego rozumienia naukowo±ci, uwa»ał,
»e Bóg czuwa nad tym, by gwiazdy pod wpływem grawitacji nie zbiły
si¦ z czasem w jedno olbrzymie ogniste ciało. Dopiero Darwin za-
cz¡ł tego rodzaju praktyk¦ konsekwentnie odrzuca¢. Dzi± powszech-
nie uwa»a si¦, »e fizyka jest czołow¡ nauk¡ narzucaj¡c¡ innym swoje
rozwi¡zania, jednak naturalizm metodologiczny powstał w obr¦bie
biologii i st¡d dopiero przenikn¡ł do fizyki i reszty nauk. Dzi± nie
158 Dyskusja
mo»na by¢ przyrodnikiem, nie akceptuj¡c jego zasad. Mo»na oczywi-
±cie by¢ wierz¡cym, mo»na wierzy¢, »e Bóg istnieje. Ale ów Bóg musi
mie¢ pewne ograniczenia i nie mo»e si¦ wtr¡ca¢ w procesy przyrodni-
cze. Je±li kto± ju» chce Bogu przypisa¢ jak¡± funkcj¦, to mo»e ni¡ by¢
akt pocz¡tkowego stworzenia ±wiata, ewentualnie stworzenia praw —
i koniec. W innym wypadku nauka byłaby niemo»liwa. Wyobra¹my
sobie, »e Bóg od czasu do czasu si¦ wtr¡ca — tu co± zmieni, tam
co± zmieni. Có» wówczas warta byłaby nauka? Niemo»liwe byłoby
przewidywanie, a tym samym testowanie. Nauka odrzuca takie roz-
wi¡zania. I to wła±nie nazwałem najwi¦kszym odkryciem Darwina —
zdefiniowanie współczesnego rozumienia naukowo±ci. Najwi¦kszym,
gdy» niezmienionym do dzisiaj i obowi¡zuj¡cym nie tylko w biologii.
Niektórzy uczeni (na przykład Stephen Weinberg) i filozofowie nie
chc¡ by¢ w tej sprawie dogmatyczni i twierdz¡, »e zasada naturalizmu
metodologicznego ma charakter warunkowy: nale»y j¡ stosowa¢ tak
długo, jak długo si¦ da. Wydaje im si¦, »e tym samym nie wykluczaj¡
z góry tego, »e istnieje Bóg, który działa w ±wiecie. Ale wystarczy
zastanowi¢ si¦ nad zwrotem „jak długo si¦ da”, »eby zauwa»y¢, »e
ta propozycja ma charakter czysto werbalny i pozbawiona jest prak-
tycznego znaczenia. Przecie» czasami uczonym nie udaje si¦ od razu
wyja±ni¢ pewnych zjawisk, czasami udaje si¦ to dopiero po wielu la-
tach. Jak długo maj¡ trwa¢ niepowodzenia w wyja±nianiu zjawiska,
»eby uzna¢, »e zasada naturalizmu tu nie obowi¡zuje? Na to pytanie
nie ma dobrej odpowiedzi, co znaczy, »e uczeni nigdy od tej zasady
nie odst¦puj¡. I to jest wła±nie najwi¦ksze dziedzictwo Darwina
DamianLeszczy«ski: Odpowiem na uwagi profesora Lukierskiego.
Stwierdziłem, »e definicja naukowo±ci zmieniała si¦ w czasie historii
i trudno temu przeczy¢ — wystarczy odwoła¢ si¦ do historii nauki czy
cho¢by do tego, co mówił wła±nie profesor Jodkowski — dzisiejsze ro-
zumienie tego, na czym polegaj¡ „porz¡dne” wyja±nienia naukowe,
ró»ni si¦ od tego, które akceptował na przykład Arystoteles czy New-
ton. Je±li przyjmiemy hipotez¦, »e rozwój ludzkiej my±li dzi± si¦ nie
zako«czył, to nie ma sensu dogmatycznie absolutyzowa¢ obecnej de-
finicji naukowo±ci, gdy» nie wiadomo, co b¦dzie jutro. To banalne
stwierdzenie, ale filozof nauki powinien bra¢ je bra¢ pod uwag¦. A na-
ukowiec oczywi±cie nie musi, czy nawet nie powinien si¦ nim przej-
Dyskusja 159
mowa¢, bo by mu to tylko przeszkadzało w jego „pozytywnej” pracy.
Co do ci¡gło±ci rozwoju nauki i zbie»no±ci celu — mo»na tego jako±
broni¢, cho¢ ja akurat tego nie robi¦. Uwa»am, »e poj¦cie nauki czy
naukowo±ci zmienia si¦ w trakcie dziejów i pewne rzeczy uwa»ane za
naukowe w czasach Kartezjusza nie musz¡ by¢ uwa»ane za naukowe
dzisiaj — i odwrotnie. Natomiast stwierdzenie, »e za półtora tysi¡ca
lat nasze teorie mog¡ zosta¢ uznane za nienaukowe z punktu widzenia
kryteriów, które wówczas b¦d¡ istniały, opiera si¦ na analogii, a wi¦c
jako argument jest oczywi±cie słabe, ale u»ywam go tylko jako ilu-
stracji. Nie jest to bowiem wcale rzecz nieprawdopodobna: teoria
Ptolemeusza przetrwała półtora tysi¡ca lat i mimo tego okresu zako-
rzenienia odrzucono j¡. Nie ma powodu, aby a priori twierdzi¢, »e nie
mo»e to si¦ sta¢ z teori¡ Darwina, która liczy półtora wieku. Jestem po
prostu sceptyczny wobec absolutyzacji aktualnych rozwi¡za«. Je±li za±
chodzi o metafizyk¦, to powiedziałem rzecz banaln¡, a mianowicie, »e
teoria ewolucji niesie za sob¡ pewne metafizyczne zało»enia. Przyjmo-
wanie jakiej± metafizyki, czyli jakich± tez dotycz¡cych rzeczywisto±ci,
nie musi dokonywa¢ si¦ wprost, co wi¦cej, mo»e by¢ nie±wiadome,
jak w wypadku Molierowskiego pana Jourdain, który nie wiedział, »e
mówi proz¡. Niektórzy przyrodnicy, jak Planck czy Heisenberg, wy-
ra¹nie eksplikowali swoje pogl¡dy metafizyczne, inni nie. Uwa»am
jednak za hipotez¦ rozs¡dn¡ i przekonuj¡c¡ to, »e fizyka czy biologia
poci¡ga za sob¡ jakie± zało»enia metafizyczne, a wi¦c dotycz¡ce natury
rzeczywisto±ci czy bytu.
PaweªMurzicz: Pytanie do profesora Jodkowskiego. Napisał pan,
»e zasada doboru naturalnego ma charakter metafizyczny, ale nie ma
w tym nic złego, gdy» jest to metafizyczny program badawczy gene-
ruj¡cy empiryczne podteorie. Co pan przez to rozumie?
KazimierzJodkowski: Doktor Leszczy«ski troch¦ mówił o metafi-
zyczno±ci ogólnej zasady doboru naturalnego: prze»ywaj¡ ci, którzy
s¡ najlepiej dostosowani, a najlepiej s¡ dostosowani ci, którzy prze»y-
waj¡. Mamy tu do czynienia z tautologi¡. Wokół tego problemu toczy
si¦ powa»na dyskusja, biologowie bowiem staraj¡ si¦ znale¹¢ nietauto-
logiczne sformułowania tej zasady. Natomiast moja ogólna teza, której
staram si¦ broni¢ przy wielu okazjach, mówi, »e filozofia czy metafi-
zyka nie jest niczym złym i mo»e odgrywa¢ pozytywn¡ rol¦ w nauce.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin