Przebudzenie.doc

(30 KB) Pobierz
Na dworcu była cała masa ludzi

Dolna płyta dworca była brukowana. Przez środek szedł cały rząd masywnych kolumn, do których przyczepiono kartki z rozkładami jazdy autobusów oraz numerami peronów. Wszędzie stało mnóstwo pojazdów, a pomiędzy nimi poruszali się ludzie. Pasażerowie, przyjeżdżający i odjeżdżający. Ludzie, którzy ich odprowadzali lub odbierali. Nie brakowało także handlarzy artykułami spożywczymi.

Wśród całego tłumu dało się wyróżnić dwoje ludzi. Kobietę, wyjeżdżającą z miasta na weekend oraz mężczyznę, który ją odprowadzał. Wyglądali na mniej więcej dwadzieścia lat. Nie rozmawiali wiele, przecież ledwie się znali. Nie mieli wspólnych tematów, toteż co chwila spoglądali na siebie nawzajem.

Na pierwszy rzut oka nie wyróżniali się niczym szczególnym, więc nikt nawet nie zwracał na nich uwagi. Mężczyzna ledwie znał tę kobietę, lecz wyczuł w niej coś szczególnego. Spojrzał w jej oczy, które były wyjątkowo szczególną grą barw. Srebro, zieleń… ale dominował odcień żółtego. „Oczy są odzwierciedleniem duszy” przeszło mu przez myśl, a lubił to sformułowanie tym bardziej, że sam miał nietypowe oczy, w których nie łatwo było wybrać jeden, dominujący kolor.

„Będę za nią tęsknił” – powiedział sobie w duchu – „Nie wiem dlaczego, ale wiem, że będę”.

 

***

Czuł, jak powoli wracają zmysły. Wyraźnie się budził. Zaczynał postrzegać świat wszystkimi zmysłami, o których dawno zapomniał, że w ogóle takie posiada.

„Co się stało?” – rzucił w przestrzeń. „Zasnąłeś na bardzo długo i nikt nie mógł Cię obudzić” – usłyszał odpowiedź, sam nie wiedział od kogo. „Miałem sen” – powiedział – „taki straszny sen…”. „Opowiedz mi o nim” – dopiero teraz ją rozpoznał. Była czymś, co w werbalnym języku możnaby nazwać Bratnią Duszą. Bratnia Dusza to byt szczególnego rodzaju, trochę jak przyjaciel, lecz jego wyjątkową rolę naprawdę ciężki zwerbalizować.

„Był taki straszny świat…” – Próbował opowiadać – „wszystkie byty były uwięzione w takich… materialnych powłokach” – wiele rzeczy ciężko wytłumaczyć, zwłaszcza te pochodzące z krainy snów – „mordowali się nawzajem, walczyli o władzę… w ich zachowaniu nie było wiele szczerości”. „Opowiadaj dalej” – zachęciła go Bratnia Dusza – „zaciekawiłeś mnie”.

„Okłamywali nawet swoje Bratnie Dusze! A, co gorsze, często nie potrafili ich jednoznacznie zidentyfikować!” – czuł napływającą złość – „Dusze żyły zgodnie z zasadami, jakie narzucały im inne dusze. Była niewielka grupa takich, które podstępem i kłamstwem wmawiały innym, ze są lepsze i to ich należy słuchać! Posuwały się do najgorszych dróg manipulacji…” – gdyby to nadal był w tym śnie, poczułby łzę spływającą po policzku, lecz w realnym świecie nic takiego zdarzyć się nie mogło. „Uspokój się, przecież ten sen minął!” – odezwał się do niego ktoś z wielkiej pustki. Nie rozpoznał go. Po chwili kontynuował opowieść: „powstało wiele systemów, które zniewalały dusze. Zatracono prawdziwy obraz wolności i zadowalano się jej nędznymi ochłapami… zupełnie jakby ktoś Ci coś odebrał, a ty byłabyś mu wdzięczny za to, że oddał ci malutki tego ułamek…”

„Ale byłaś tam także Ty” – zwrócił się bezpośrednio do swej Bratniej Duszy „Nie mogłem Cię rozpoznać, lecz czułem, ze jesteś dla mnie kimś ważnym!”

„Przestań już, bo głupio gadasz” – odezwała się Bratnia Dusza – „Przecież wiesz, że taki świat nie mógłby istnieć. Dusze nigdy by na coś takiego nie pozwoliły…”

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin