Poświatowska Halina - Listy.pdf

(1360 KB) Pobierz
Poświatowska Halina - Listy
Halina Poświatowska
© Copyright by Teresa M. Porębska and Zbigniew Myga © Copyright by Wydawnictwo
Literackie, Kraków 1998
Tekst oparto na wydaniu: Halina Poświatowska, Listy, Dzielą, t. IV, red. Maria Rola, Barbara
Górska, wspólpr. Małgorzata Porębska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1998.
Redaktor prowadzący Maria Rola
Projekt okładki i stron tytułowych 1
Jolanta Uczarczyk
Układ typograficzny Rafał Bartkowicz
Tłumaczenie z języka angielskiego listów do Caroline Karpiński Maya Peretz
Redakcja techniczna BoŜena Korbut
Wydanie pierwsze w tej edycji
Printed in Poland
Wydawnictwo Literackie 2002
ul. Długa 1, 31-147 Kraków
bezpłatna linia telefoniczna: 0-800 421040
księgarnia internetowa: www.wl.net.pl
e-mail: księgarnia@wl.net.pl
tel./fax: (+48-12) 42246-44
Skład i łamanie: Edycja
Druk i oprawa: Wrocławska Drukarnia Naukowa
Polskiej Akademii Nauk
ISBN 83-08-03248-6
Listy
ooo
<§)#•
Oo® ooo
;ooo rooc
do Jana Niwińskiego
do Jerzego Romana
do Ireneusza Morawskiego
do Juliana Aleksandrowicza
do Anny Orłowskiej
do Tadeusza Sliwiaka
do matki
do ojca
do brata
do Zofii Starowieyskiej
do siostry
do Mariana Kwaśnego
do Caroline Karpiński
do Anny Dubowskiej-Inglot
do Jana Adamskiego
do Danuty Górskiej
do Janiny Szarek
DO JANA NIWIŃSKIEGO
[do Jana Niwińskiego]
[Częstochowa, kwiecień (?) 1956] Panie Janku
JuŜ nie płaczę — tylko na te jego nie dokończone obrazy trudno patrzeć i w ogóle — cięŜko.
Po świętach muszę jechać do jego szkoły — zostawił trzy scenariusze, trzeba tym kogo
uszczęśliwić — i dokładny gotowy do kręcenia scenopis filmu o Wyspiańskim. O jego
obrazach i witraŜach w kościele. Zaraz po świętach mieliśmy tam razem jechać z ekipą i miał
to kręcić1. A teraz nie wiem, kto to zrobi, bo niewielu z tych studentów się zna na malarstwie,
a przecieŜ to trzeba koniecznie dokończyć. Zabiorę wszystkie obrazy i wszystkie papierki i
przywiozę do domu [...] jak zwykle, wstrętna egoistka, myślę o swoim Ŝalu; w zestawieniu ze
swoją osobą — nic mnie cały świat nie obchodzi — mam pretensję do ludzi, Ŝe to nie oni
umarli, tylko on — tak pełen Ŝycia, w ogóle nie myślący o śmierci; jedyna pociecha to ta, Ŝe
teraz ja się mniej boję umierać. [...]
* Biogramy adresatów listów znajdują się na końcu ksiąŜki. 1 Adolf (Adaś) Ryszard
Poświatowski (19 II1930—22 III 1956) — mąŜ Haliny, student Państwowej WyŜszej Szkoły
Teatralnej i Filmowej w Łodzi, zmarł nagle na serce w Krakowie w czasie przygotowywania
"dyplomowego filmu o Wyspiańskim. Malował; jego obrazy, eksponowane na wystawie
zorganizowanej w Szkole Filmowej po jego śmierci, zaginęły.
DO JANA NIWIŃSKIEGO
[do Jana Niwińskiego]
[Częstochowa, maj (?) 1956]
[...]
Tak więc poniewaŜ od tygodni (coś 6) nie wychodzę na dwór — nie mam pojęcia, jak
wygląda rodzinne miasto — ale to moŜe lepiej — bo to jest bardzo ponure miasto
(szczególnie w deszcz), no i ja na ulicy nie czuję się najlepiej. [...]
Teraz przytoczę kontrargumenty, które Pan napisałby niewątpliwie: Marnuję wielkie
moŜliwości (tak?), narzekam, chociaŜ nie muszę pracować na siebie, chociaŜ mam
najlepszych rodziców na świecie — zadręczam matkę — która mi jest bardzo potrzebna —
wreszcie szkodzę sobie wbrew sobie (bo przecieŜ chcę Ŝyć), nie potrafię zdobyć się na
minimalny rozsądek (tak tak tak???) i co ja właściwie robię?
Nie wiem, Panie Janku — nie wiem, draŜni mnie nieskończenie słońce za oknem i ludzie —
którzy normalnie na dwóch nogach odwiedzają nasz zapowietrzony przeze mnie dom. I
wszyscy mnie straszą, Ŝe moŜe być gorzej — Ŝe przyjdzie to i owo — i dopiero zobaczę, co to
jest nieszczęście — i ja się boję — i juŜ na zapas tworzę przejmujące wizje — a poniewaŜ
wyobraźnię mam dość dobrą — więc i te nieszczęścia nie spełnione są bbiektem moich trosk.
Ej — jak się pogania te dni — aŜ miło Ŝyć — najpierw chcę rano spać jak najdłuŜej, Ŝeby
przeklętego dnia nie było — w nocy zawsze łatwiej — potem idzie mamcia ze śniadaniem —
i jest dzień — apetyt mam nieszczególny, więc mi to nie idzie łatwo — potem leŜę — potem
Małgośka przyniesie jakąś gazetę — czytam — potem nadspodziewanie prędko jest obiad —
a mnie się nie chce jeść — zjadam albo i nie — jeśli nie — mama chodzi jak struta
arszenikiem [...] — 4 razy w ty-
DO JANA NIWIŃSKIEGO
godniu jem — potem lekarstwa — duŜe i małe koła u wozu — łyŜką i łyŜeczką, z
potrząsaniem i bez — potem zastrzyk — potem wyję — potem przykładam rumianek do oczu
— potem zaleŜy — albo jeszcze wyję — albo sobie ucinam metafizyczny monolog [...] — w
międzyczasie sięgam po jakąś ksiąŜkę, Ŝeby ją momentalnie odrzucić — potem próbuję spać.
Próbuję długo, bo ze trzy godziny — o 2-ej juŜ śpię. Trochę koszmarnie, co — a jak słońce
świeci — gorzej niŜ kiedykolwiek — przy deszczu jeszcze owszem, moŜna wytrzymać. [...]
9
DO JERZEGO ROMANA
[do Jerzego Romana]
[Rabka1, październik? 1956]
Jureczku!
[...] Odrobinkę zaczynam maszerować, Ŝałośnie to wypada, bo na kaŜdym płocie robię
przystanek — ale jakoś się rusza — to najwaŜniejsze. Strasznie tu ładnie teraz — chciałoby
się łazić, łazić — rano mgiełki — potem słońce — liście Ŝółkną, czerwienieją — tylko
wiersze pisać. Podpasłam się znowu i wyglądam jak człowiek — pastuchy się cieszą, Ŝe nie
wyjechałam i prawią mi za plecami komplementy, a Andrzej2 chce się ze mną oŜenić. Co
prawda ma siedem lat, ale propozycję traktuje serio i na palcach obu rąk i jednej nogi
wyliczył, kiedy to będzie. Jest tu taka czteroletnia, ale ona całkowicie odpada, bo nie umie
bajek opowiadać — no i „pod względem urody się nie wykazuje" i jeszcze gryzie. Potem stoi
w kącie, a jeszcze potem zapomina i gryzie z powrotem.
Niwiński pisze do mnie — okrutnie kochane listy — kaŜe mi się duŜo uczyć i zapowiada, Ŝe
tym razem będę mówić juŜ nie w Zakopanem. Oj, to Zakopane — jak tam mimo wszystko
było ładnie — i ta chałupa góralska, i pręgowany kot, co ze mną spał, i góry. I tylu bądź co
bądź miłych chłopców — wysłuchali tego Kasprowicza3 i potem umówili się z nami na
wieczorek taneczny — tylko, Ŝe mnie juŜ tam nie było — rozpacz człowieka Ŝre po kawałku,
jak sobie wspomni. [...]
W gazetach literackich są kapitalne nowelki — wycinam je i chowam — będziesz sobie
musiał po moim przyjeździe prze-
1 Poświatowska sama lub z rodziną często spędzała kilka tygodni latem lub zimą w
prywatnym pensjonacie w Rabce — w willi „Storczyk".
2 Prawdopodobnie chodzi o dziecko z rodziny właścicieli pensjonatu.
3 Jesienią 1956 Poświatowska, wśród innych „wychowanków" Jana Niwińskiego, recytowała
wiersze Jana Kasprowicza na „Harendzie" w Zakopanem.
10
DO JERZEGO ROMANA
czytać — na pewno Ci się spodobają. Taki Babel4 pisze wspaniale — to się nazywa
rehabilitacja. Tępi idioci — jak oni się nie wstydzą — przecieŜ to ci sami ludzie i tak na
zawołanie zmądrzeli — zwariowana historia. Czy ci Twoi koledzy teŜ się z Tobą uczą jeszcze
— co idzie u nas w teatrze i w kinie? Serdecznie pozdrawiam
Halina
4 Isaak E. Babel (1894-1940) — pisarz rosyjski, stracony w wyniku masowych represji; pisał
o wydarzeniach rewolucji i wojny domowej oraz o przedrewolucyjnym Ŝyciu biedoty
Ŝydowskiej.
11
DO JANA NIWIŃSKIEGO
[do Jana Niwińskiego]
[styczeń 1957?]
To Adaś przywoził zawsze do domu nowe ksiąŜki i nowe miesięczniki, które kupował
zamiast chleba — ja nie umiem się o to starać — nie mam Jego pasji, no i jestem słabsza —
nie tylko fizycznie. I ta śmierć — ta śmierć, która tkwi jak drzazga i nie moŜna jej odpędzić.
Wyprodukowali Adasiowi reprodukcję obrazu w „Po prostu"1 (w dziewięć miesięcy po
śmierci), niech mi Pan powie — czy to ma istotnie jakiekolwiek znaczenie... Coraz mniej
wierzę w niebo (wcale nie wierzę!), więc jak człowiek umiera zupełnie — to przecieŜ jest
obojętne, co zrobią z tym, co po nim zostaje. To nie daje Ŝadnej satysfakcji mnie — tylko
duŜo goryczy — duŜo paskudnych rozpamiętywań. Trochę wierszy, które nie są dobre.
1 „Po prostu. Tygodnik studentów" — pismo społeczno-polityczne, legenda i symbol
polskiego Października 56, rozwiązane decyzją władz w październiku 1957, pisali w nim
m.in.: Jerzy Ambroziewicz, Stefan Bratkowski, Marek Hłasko, Jerzy Kossak, Jan Józef
Lipski, Witold Wirpsza, Roman Zimand. W numerze 52/53 z dn. 23-30 XII 1956
zamieszczono reprodukcję obrazu Adolfa Poświatow-skiego pt. Akt. W tym numerze znalazły
się takŜe reprodukcje prac plastycznych Marii Jaremy i Tadeusza Kantora.
12
DO JANA NIWIŃSKIEGO
[do Jana Niwińskiego]
[Częstochowa, styczeń 1957] Panie Janku!
Jak Pan moŜe pisać, Ŝe nie rozumiem — rozumiem aŜ za bardzo, wiem i nie potrafię się z tym
rozprawić. Co mam zrobić, kiedy kaŜde nieregularne uderzenie serca przyprawia mnie o
rozpacz? — muszę gryźć palce — Ŝeby nie krzyczeć. Jestem sama! Okropnie sama — buntuję
się — i jeśli Pan razem z Freudem ma rację — to buntuję się słusznie — są przecieŜ jakieś
gruczoły dokrewne — jest cała natura — a ja, chociaŜ dobrze wiem, Ŝe to tylko tyle, nie mogę
się obronić przed upartą melancholią albo wybuchami płaczu, które są niespodzianką nawet
dla mnie. Na miłość boską, czy to moja wina, Ŝe jestem kobietą — najchętniej kazałabym się
wykastrować — gdyby nie to, Ŝe nawet taka operacja w obecnej chwili byłaby niebezpieczna
— i zresztą myli się Pan — to właśnie przez tę upartą gorycz, przez rozpacz, która mnie Ŝre
po kawałku — mogę pisać. Kiedy jestem względnie zadowolona, jak tam w czerwcu, w
Krakowie (ten okres wspominam sobie jako jeden z najszczęśliwszych), nie mogę złoŜyć
dwóch zdań do kupy. A teraz zdaje się nareszcie wyszłam z impasu — przekonałam się, Ŝe
mogę pisać — odpowiedziałam na ankietę „Po prostu" — wczoraj — tylko się cięŜko
zastanawiam, czy ją posłać? NaobraŜałam ich wszystkich — ale mi dokuczyli — bo nie
powinni zamieszczać obrazów Adasia1 bez mojego pozwolenia — i nie w takiej oskubanej
formie. Ten obraz jest taki śliczny (był, dokąd go nie ukradli),
1 W numerze 1 z 6 11957 r. zamieszczono kolejną reprodukcję obrazu Adolfa
Poświatowskiego pt. Martwa natura.
13
DO JANA NIWIŃSKIEGO
a oni zrobili siny placek — napisałam: do tego przydaje się ludzkie Ŝycie, Ŝeby „Po prostu"
mogło wydrukować dwa sine placki. [...]
„Twórczość"2 przeczytałam — gazety jeszcze nie wszystkie — bo poŜyczono mi na krótki
okres dwie grube ksiąŜki — Ciała i dusze — Maxence van der Meersch3 — kapitalna ksiąŜka
— o szpitalach i doktorach, wydanie „Paxu" — spłakałam się nad tym jak bóbr — ilekroć
przypominam sobie swoją nędzną dolę albo i te kipiące staruszki i nie staruszki. Pisze
obiektywnie, nieemocjonalnie — jakby kroił noŜem — a wywołuje taką emocję [...] — teraz
czuję, jak Pan wyciąga wniosek — zły stan nerwów — moŜliwe — przedtem nie płakałam
nad ksiąŜkami. [...]
Strasznie nędzny świat — Panie Janku — ci, którzy znaleźli jakieś miejsce — i są zadowoleni
— wyglądają jakoś Ŝałośnie i to ich zadowolenie teŜ jest Ŝałosne — inni szukają i ciągle im
się zdaje, Ŝe juŜ mają tę prawdę, dla której warto Ŝyć — potem szukają innej — a tacy, jak ja,
szamocą się bezsilnie — biją głową o mur — i nie mają nadziei, nie dopuszczają Ŝadnej
nadziei — a wszystko z powodu — złego stanu krąŜenia i paru jajników. To jednak chyba
Marks ma rację — najpierw byt, potem świadomość4.
ZauwaŜyłam to u siebie — ilekroć udaje mi się lepiej czuć — automatycznie moje
zniechęcenie przechodzi, nigdy odwrot-
2 „Twórczość" — miesięcznik krytyczno-literacki, załoŜony w Krakowie w 1945 r., w latach
1945-1949 redaktorem naczelnym był Kazimierz Wyka; 1950-1954 — Adam WaŜyk; 1955-
1979 — Jarosław Iwaszkiewicz, od 1980 — Jerzy Lisowski. W latach 60. „Twórczość"
odegrała waŜną rolę w kulturze i literaturze dzięki publikacji utworów prozatorskich i
poetyckich, esejów poświęconych literaturze polskiej i zagranicznej oraz zjawiskom z
dziedziny teorii kultury, myśli estetycznej, sztuk plastycznych, teatru.
3 Maxence van der Meersch, Ciała i dusze, przeł. H. i T. Evertowie, PAX, Warszawa 1957.
4 Mowa o teorii stworzonej przez Marksa i Engelsa, nazwanej materializmem historycznym,
według której nie świadomość określa byt, lecz byt społeczny określa świadomość.
14
DO JANA NIWIŃSKIEGO
nie — nigdy nie mogłam zmusić się do dobrego humoru, Ŝeby następnie wywołać jakieś
spokojniejsze tętno. Wiem, na przykład, Ŝe mówienie wierszy daje mi głęboką satysfakcję —
strasznie lubię mówić — ale serce przy tym szaleje — i nie moŜna mówić. Mama zabroniła
mi absolutnie — w ogóle prowadzimy takie dialogi:
Ja: Bez szpitala nie przejdzie.
Mama: Musi przejść, w szpitalu dostałabyś gorszej nerwicy. Ja: Ale leŜałabym i dawaliby mi
lekarstwa. Mama: Dlaczego nie chcesz mi wierzyć, wystarczy miesiąc
racjonalnego Ŝycia. Ja: Jak sobie to wyobraŜasz? Mama: Nie będziesz chodzić... Ja: PrzecieŜ i
tak leŜę. Mama: Będę ci sama dawała lekarstwa. Ja: Łykam.
Mama: Postarasz się nie myśleć o złych rzeczach. Ja: Ba!!...
I o to prawdopodobnie rozbija się wszystko — o ten ostatni punkcik — próbowałam łykać
brom — serce nie lubi bromu — więc w jaki sposób skutecznie wyłączyć korę mózgową — a
ja się boję śmierci — ba! Jeszcze lepiej od babci5 — ona na głos twierdzi, Ŝe nie doczeka do
marca (a zdrowa jak byk!!) — ja jeszcze do tego nie doszłam — ale się boję.
Teraz o sztukach6 — to jednak jest bardzo trudna sztuka napisać coś dobrego — Ci, którzy
przeczytali to tu, w Częstochowie, twierdzą, Ŝe:
5 Babcia — Teofila z Kolasińskich Myga, matka ojca Haliny, miała wówczas osiemdziesiąt
dwa lata. Zmarła w 1961.
6 Poświatowska próbowała pisać sztuki teatralne (zob. Sqd nad Sokratesem, Dzieła. T. 3,
Proza, s. 235). Jan Niwiński opiekował się uzdolnioną aktorsko młodzieŜą, więc
Poświatowska traktowała go jako „znawcę problemu", dawała mu do czytania swoje próby i
wysłuchiwała opinii.
15
DO JANA NIWIŃSKIEGO
1) nie mam wyczucia dramatycznego
2) chropowatości stylu
3) dłuŜyzny
4) schematyczne
Mam około 20 zeszytów — zapisanych scenami poprawek — przeróbkami — ale kiedy mam
ochotę uporządkować to wszystko — ręce mi opadają. Nie potrafię nic zmienić gruntownie
— a obracać zdania — to chyba nie ma sensu — gdybyŜ tak moŜna przyjść do Pana — i
zobaczyć, jak się to robi — a nowych pomysłów nie mam teŜ.
Natomiast od czasu do czasu piszę jakiś wierszyk — posłałam kilka temu studentowi z
Krakowa — który pisał do mnie o sztuki, i on zaniósł je do redakcji takiego magazynu —
„Czarno na Białym"7 i podobno chcą tam wydrukować. Zgodziłam się i ucieszyłam nawet —
niech Pan kupi następny numer, moŜe tam co będzie. W kaŜdym razie jedno jest niewątpliwe
— mądrzeję — czytam Historię filozofii Tatarkiewicza na zmianę z Mózgiem i duszą 8 —
wcale mi nie łatwo przedzierać się przez te terminy — ale filozofia interesuje mnie bardzo —
gdybym mogła iść na uniwersytet, poszłabym chyba na to — jeśli Pan ma coś z nowoczesnej
filozofii — proszę mi przysłać. [...]
Nie wierzę w medycynę, Panie Janku — psychologia teŜ u mnie splajtowała — moŜe jestem
wyjątkowo upartym typem — moŜe to przez dwie wojny — które mi w nerwach siedzą —
roztrzęsionych aŜ do kalectwa (mamcia się rodziła w pierwszą), ale wierzę w chirurgię —
która jest teŜ gałęzią
7 „Czarno na Białym", później „Zebra" — krakowski magazyn graficzno-literacki wydawany
od 1957 przez grupę poetów i plastyków, jego redaktorem naczelnym był Tadeusz Sliwiak,
redakcja mieściła się przy ul. Floriańskiej 55 na pierwszym piętrze. Na łamach pisma
publikowali m. in. Andrzej Bursa, Tadeusz Nowak, Jerzy Harasymowicz, Konstanty I.
Gałczyński, Julian Przyboś, Stanisław Czycz, Anna Świrszczyńska. Wiersze Poświatowskiej
ukazały się dopiero w numerze 12 (1957). 8 Albert Dryjski, Mózg i dusza, Warszawa 1948.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin