Browning Dixie - Owoc miłości.pdf

(724 KB) Pobierz
71547386 UNPDF
BROWNING DIXIE
OWOC MIŁOŚCI
71547386.194.png 71547386.205.png 71547386.216.png 71547386.227.png 71547386.001.png 71547386.012.png 71547386.023.png 71547386.034.png 71547386.045.png 71547386.056.png 71547386.067.png 71547386.078.png 71547386.089.png 71547386.100.png 71547386.111.png 71547386.122.png 71547386.133.png 71547386.144.png 71547386.155.png 71547386.159.png 71547386.160.png 71547386.161.png 71547386.162.png 71547386.163.png 71547386.164.png 71547386.165.png 71547386.166.png 71547386.167.png 71547386.168.png 71547386.169.png 71547386.170.png 71547386.171.png 71547386.172.png 71547386.173.png 71547386.174.png 71547386.175.png 71547386.176.png 71547386.177.png 71547386.178.png 71547386.179.png 71547386.180.png 71547386.181.png 71547386.182.png 71547386.183.png 71547386.184.png 71547386.185.png 71547386.186.png 71547386.187.png 71547386.188.png 71547386.189.png 71547386.190.png 71547386.191.png 71547386.192.png 71547386.193.png 71547386.195.png 71547386.196.png 71547386.197.png 71547386.198.png 71547386.199.png 71547386.200.png 71547386.201.png 71547386.202.png 71547386.203.png 71547386.204.png 71547386.206.png 71547386.207.png 71547386.208.png 71547386.209.png 71547386.210.png 71547386.211.png 71547386.212.png 71547386.213.png 71547386.214.png 71547386.215.png 71547386.217.png 71547386.218.png 71547386.219.png 71547386.220.png 71547386.221.png 71547386.222.png 71547386.223.png 71547386.224.png 71547386.225.png 71547386.226.png 71547386.228.png 71547386.229.png 71547386.230.png 71547386.231.png 71547386.232.png 71547386.233.png 71547386.234.png 71547386.235.png 71547386.236.png 71547386.237.png 71547386.002.png 71547386.003.png 71547386.004.png 71547386.005.png 71547386.006.png 71547386.007.png 71547386.008.png 71547386.009.png 71547386.010.png 71547386.011.png 71547386.013.png 71547386.014.png 71547386.015.png 71547386.016.png 71547386.017.png 71547386.018.png 71547386.019.png 71547386.020.png 71547386.021.png 71547386.022.png 71547386.024.png 71547386.025.png 71547386.026.png 71547386.027.png 71547386.028.png 71547386.029.png 71547386.030.png 71547386.031.png 71547386.032.png 71547386.033.png 71547386.035.png 71547386.036.png 71547386.037.png 71547386.038.png 71547386.039.png 71547386.040.png 71547386.041.png 71547386.042.png 71547386.043.png 71547386.044.png 71547386.046.png 71547386.047.png 71547386.048.png 71547386.049.png 71547386.050.png 71547386.051.png 71547386.052.png 71547386.053.png 71547386.054.png 71547386.055.png 71547386.057.png 71547386.058.png 71547386.059.png 71547386.060.png 71547386.061.png 71547386.062.png 71547386.063.png 71547386.064.png 71547386.065.png 71547386.066.png 71547386.068.png 71547386.069.png 71547386.070.png 71547386.071.png 71547386.072.png 71547386.073.png 71547386.074.png 71547386.075.png 71547386.076.png 71547386.077.png 71547386.079.png 71547386.080.png 71547386.081.png 71547386.082.png 71547386.083.png 71547386.084.png 71547386.085.png 71547386.086.png 71547386.087.png 71547386.088.png 71547386.090.png 71547386.091.png 71547386.092.png 71547386.093.png 71547386.094.png 71547386.095.png 71547386.096.png 71547386.097.png 71547386.098.png 71547386.099.png 71547386.101.png 71547386.102.png 71547386.103.png 71547386.104.png 71547386.105.png 71547386.106.png 71547386.107.png 71547386.108.png 71547386.109.png 71547386.110.png 71547386.112.png 71547386.113.png 71547386.114.png 71547386.115.png 71547386.116.png 71547386.117.png 71547386.118.png 71547386.119.png 71547386.120.png 71547386.121.png 71547386.123.png 71547386.124.png 71547386.125.png 71547386.126.png 71547386.127.png 71547386.128.png 71547386.129.png 71547386.130.png 71547386.131.png 71547386.132.png 71547386.134.png 71547386.135.png 71547386.136.png 71547386.137.png 71547386.138.png 71547386.139.png 71547386.140.png 71547386.141.png 71547386.142.png 71547386.143.png 71547386.145.png 71547386.146.png 71547386.147.png 71547386.148.png 71547386.149.png 71547386.150.png 71547386.151.png 71547386.152.png 71547386.153.png 71547386.154.png 71547386.156.png 71547386.157.png 71547386.158.png
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wychodząc od fryzjera Jake poczuł się tak, jakby był nagi.
Zbyt długo zwlekał ze strzyżeniem. Zatrzymał się na chwilę na
zakurzonym chodniku i wyjął z kieszeni małą karteczkę.
Zmrużył oczy, przyglądając się liście, aż wreszcie postawił
znaczek przy kolejnym jej punkcie. Jeszcze i to z głowy. A
więc? Kwiaciarnia... Załatwione. Cmentarz Shady Grove... I
bank... Też. Fryzjer? Właśnie od niego wyszedł. Został jeszcze
sklep z narzędziami i jedzenie...
- Cześć, Jake, co słychać?
- Cześć, Trilla Dean.
- Będziesz w niedzielę wieczorem na dansingu?
- A po co? Wiesz, moja miła, jaki ze mnie tancerz. Połowa
dziewczyn w New Hope stałaby się kulawa, gdybym ruszył do
tańca.
- No, no, nie jest aż tak źle.
- Mogę tańczyć tylko z miotłą i dobrze o tym wiesz.
Dziewczyna roześmiała się.
- Zaryzykuję i zamienię się w miotłę, gdybyś zechciał przyjść.
- To ładnie z twojej strony. - Jake uśmiechnął się również i
potrząsnął głową. Trilla Dean Moyers była jego rówieśniczką.
Przytyła co najmniej dwadzieścia kilo od czasu, kiedy spędzali
razem miłe chwile w jego ciężarówce, ale jej wielkie błękitne
oczy i rozkoszny uśmiech sprawiały, że wyglądała na
dwadzieścia lat i ani o jeden dzień więcej.
Jake wyjął następną listę: spis zakupów dla Pete'a. Zmrużył
oczy jeszcze bardziej i odsunął kartkę na wyciągnięcie ramienia.
„Dwa łuziny fajek". To pewnie miało być „dwa tuziny jajek".
Sam nie wiedział, co było gorsze: charakter pisma Pete'a czy
jego własny wzrok. Albo coś działo się z jego oczami, albo rękę
miał za krótką.
- Hej, Jakey.
2
Podniósł oczy znad kartki i uśmiechnął się do zaniedbanej,
rudowłosej kobiety. Dwoje małych dzieci czepiało się jej
spódnicy. Biedna Connie, pomyślał. Znowu była w ciąży.
- Cześć, Connie. Jak się miewa Mick?
- Już lepiej, ale dalej jest załamany z powodu swojego
harleya. Skasował go na amen i nic się nie da z nim zrobić.
Wpadnij do nas kiedyś, dobrze?
- Wpadnę - zapewnił ją Jake, i zamierzał dotrzymać słowa.
Connie również była jego szkolną koleżanką. Kręcili trochę ze
sobą w ostatniej klasie podstawówki.
Jake schował obie listy do kieszeni. Miał jeszcze pójść do
sklepu z narzędziami i sprawdzić, czy załadowali wszystko na
ciężarówkę, gdy na parking po drugiej stronie ulicy wjechał
brzoskwiniowy cadillac kabriolet. Jake oparł się o nagrzaną
słońcem ścianę i patrzył na otwierające się drzwi samochodu,
zza których wyłoniły się najpierw nogi, a potem ich
właścicielka. Całość sprawiła, że temperatura w to słoneczne
południe podniosła się, w jego odczuciu, co najmniej o kilka
stopni w górę.
Blondynka miała fryzurę jak stóg siana. Od dawna chciał się
jej przyjrzeć z bliska. Gdy pochyliła się, by wziąć z samochodu
torebkę, Jake zdjął kapelusz i otarł zroszone potem czoło. Mając
takie kształty, nie należy wkładać obcisłych dżinsów, a do tego
sandałków na dziesięciocentymetrowych obcasach. Ktoś
powinien jej to uświadomić.
Na szczęście nikt taki się nie znalazł.
Jake poruszył ramionami. Palące łońce przyjemnie
ogrzewało zmęczone mięśnie pleców. Nie lubił jeździć do
miasta, a tym bardziej do takiego miasta, jakim było New Hope
w stanie Teksas. Każda podróż tutaj dawała mu jednak nadzieję,
że zbliży się do obiektu swoich marzeń. Kiedyś zbierze się na
odwagę i...
3
Uwaga, kolego, przywołał się do porządku. Obiekt twoich
marzeń wybiera się na drugą stronę ulicy. Pewnie idzie do
sklepu. Skoro więc już tu jesteś...
Pośpiesznie włożył na głowę szerokoskrzydły kapelusz i
pomaszerował przez jezdnię, nie spuszczając oczu z rozkosznie
zaokrąglonego damskiego tyłeczka.
Jake nie miał pamięci do nazwisk. Kiedy dał sobie w gaz, co,
na szczęście, nie zdarzało się zbyt często, mógł nawet
zapomnieć swojego. Nie zapominał natomiast, nigdy i w
żadnych okolicznościach, kształtu damskich pośladków czy
końskiego zadu, jeśli zasługiwały na pamięć. Te, które miał
przed sobą, widywał już od dawna podczas pobytów w mieście.
Nie miał sposobności przyjrzeć się twarzy ich właścicielki.
Może należał do mężczyzn, którzy nie zwracają uwagi na
twarz, widząc coś znacznie ciekawszego.
Pierwszy raz ujrzał tę dziewczynę w czasie licytacji
olbrzymiego, przeraźliwie brzydkiego domu i ruchomości po
starym Barringtonie. Tłum ciekawskich przyjechał z pięciu
stanów. Pooglądać, może coś kupić, choćby szczerozłote
pudełko na wykałaczki. Jake nie przepadał za takimi imprezami
i pewnie by się nawet nie wybrał na tę licytację, ale stary bogacz
miał klacz, która była warta zachodu. Jake postanowił
spróbować.
Tam właśnie ją zobaczył. Stała oparta ramieniem o ścianę, z
dumnie uniesioną głową, z dala od kłębiącego się tłumu,
pchającego się do doczesnych dóbr po nieboszczyku jak sępy do
żeru.
Kupił klacz, ale zanim zakończył załatwianie formalności,
dziewczyny już nie było. Od tamtej chwili widział ją wiele razy,
zawsze z daleka. Czasem spacerowała po mieście, choć częściej
przejeżdżała ulicą w błyszczącym cadillaku ze składanym
dachem. Jake przypuszczał, że kupiła go na wyprzedaży u
Barringtona. Podobno staruszek kolekcjonował takie rzeczy.
4
Nie zazdrościł jej tego samochodu. W tej chwili nie
zazdrościłby jej nawet najlepszego konia w okolicy. Jeśli
pragnął czegoś naprawdę, to móc oglądać ją częściej, i to nie w
samochodzie. Sposób, w jaki poruszała biodrami, działał na jego
zmysły jak trzęsienie ziemi.
Jake lubił kobiety z temperamentem, śmiało akcentujące
swoje atuty strojem i makijażem. Jego przygody miały zawsze
charakter przelotny. Dziewczyna, za którą podążał, pasowała do
tego wizerunku: fascynująca fryzura, wyrazisty makijaż i
obcisłe dżinsy. Na obu rękach mnóstwo srebrnej, dźwięczącej
biżuterii.
Tymczasowość jego związków miała szeroki zakres: od
dwudziestu minut do mniej więcej roku. Nawet jego małżeństwo
trwało krócej niż rok, choć skutki dawały o sobie znać znacznie
dłużej.
Gdy Jake wszedł do sklepu, blondynka rozmawiała z
właścicielką. Dzwonek u drzwi brzęknął cicho, sygnalizując
jego przybycie. Mały butik oferował odzież, mebelki i inne
rzeczy dla niemowląt. Pośród półek z dziwnymi przedmiotami
w pastelowych kolorach Jake czuł się trochę jak słoń w składzie
porcelany.
Z drugiej strony, w butiku panował miły chłód, co było
odmianą po skwarze ulicy.
Zapuścił się w głąb sklepu, który składał się z kilku wnęk. Tę
zapełniały dziecinne, wózki, a z sufitu zwieszały się nawleczone
na sznurki plastikowe drobiazgi. Z miejsca, w którym się
zatrzymał, widział plecy nieznajomej oraz twarz Faith, córki
starego Harpera. Była właścicielką tego butiku. Rozmawiał z nią
raz czy dwa razy przy różnych okazjach. Wydawała się
przyzwoitą dziewczyną.
Jake nie interesował się przyzwoitymi dziewczynami.
Obie kobiety były pochłonięte rozmową i Jake nie miał
zamiaru im przerywać, dopóki nie znajdzie właściwego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin