CHRZEŚCIJAŃSKA MEDYTACJA kwartalnik 09 2009.pdf

(876 KB) Pobierz
409173631 UNPDF
Chrześcijańska Medytacja
KWARTALNIK ŚWIATOWEJ WSPÓLNOTY MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
WWW.WCCM.PL • EDYCJA POLSKA, NR 9, GRuDziEń 2009
Ani tyś sędzia
– teolog wyniosły
Lecz Bóg-człowiek, Jezus,
syn kobiety prostej
Nie przyszedłeś do mnie
w złocie panowania
Aleś przyszedł dzieckiem,
co czeka kochania
Wszystkim Czytelnikom ciepłych
i pełnych miłości Świąt Narodzenia Pana
życzy Zespół Redakcji
409173631.006.png 409173631.007.png
EDYCJA POLSKA, NR 9, GRuDziEń 2009
spis tresci
str
Laurence Freeman Kim jesteś?
3
8
Paulina Leśniak Podsumowanie mijającego roku i plany
Meditatio 2009, Wrocław, 24-26.10.2009
9
15
Beata Jurczak Jak bardzo katolicka jest medytacja?
B.S. Słowo, które przemienia
Z Ukrainy
Albert Zacharow, Marija Zacharowa W milczeniu, obecności
12
i stabilności naszego Centrum, Chrystusa
Mariusz Woźniak Ani joga, ani zen, czyli … modlitwa prostoty
16
zakorzeniona w Tradycji Kościoła
Korzenie Chrześcijańskiej Medytacji
19
Kim Nataraja Korzenie Chrześcijańskiej Medytacji, cz. 2
Seminarium Johna Maina, Londyn, 23.–25.08.2009
Kasia Serainowska - Gabryel Słów kilka o rekolekcjach zen
23
z o. R. Kennedym SJ
Monika Kołątaj “Na zewnątrz drzewa nie ma zapachu.
Nie ma Chrystusa poza człowiekiem”
25
Międzyreligijne spotkanie organizowane przez Światową Wspólnotę Medytacji
Chrześcijańskiej i buddyjski Instytut Karma Ling, Genewa, 20.–22.11. 2009
28
Kasia Serainowska - Gabryel Serce ciszy
Światowy Parlament Religii, Melbourne 03.-09.12. 2009
Pauline Peters ze spotkania przedstawicieli 230 religii świata
29
30
30
31
32
Meditatio 2010
Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej
Grupy medytacji chrześcijańskiej
Polecana literatura
2
409173631.008.png 409173631.009.png 409173631.001.png 409173631.002.png 409173631.003.png
 
EDYCJA POLSKA, NR 9, GRuDziEń 2009
fot. Andrzej Ziółkowski
KIM JeSteŚ?
Życie na co dzień z kimś, kto z wolna traci władze umysłowe, jest jak przyglądanie się
spadającemu bezsilnie z drzewa liściowi. Może natura samej choroby oszczędza tej
świadomości tym, którzy na nią cierpią. Wchodzą w wielką ciszę. Ale nikt, kto musiał jej
doświadczyć u ukochanej osoby, o tym nie zapomni.
bowości, kiedy niedawno odwiedziłem w szpita-
lu mego starego przyjaciela. Kapłana, człowieka
wyjątkowego, uroczego i niestrudzonego gawędziarza.
Lubił upiększać i przesadzać, ale w końcu zawsze było
wiadomo, jak się skończy opowieść. Każde kolejne spot-
kanie było podobne do ostatniego, bez wątpienia będą
nowe opowieści, lub stare w nowym wydaniu, nowinki
i odkrycia do przedyskutowania. Był entuzjastą nie do
ostudzenia, swym płomiennym zapałem do nowej książ-
ki, pomysłu czy planu zarażał całe swe otoczenie. Pod tą
powłoką żywiołowości krył się człowiek głęboko ducho-
wy i wyczulony na krzywdę. Wrażliwy, choć nie otwarcie
sentymentalny. Szeroki krąg przyjaciół, tych osób, którym
pomógł w czasie prób i przeciwności, był świadkiem ży-
cia, które zawsze było skierowane na innych. Kochano go
za to, że był po prostu sobą. Jego dobroć i radość życia
były już same w sobie darem dla świata. Od pewnego
czasu zaczęły się pojawiać i powtarzać oznaki demen-
cji, opowiadaniom brakowało puenty, myliły się imiona
i nazwy. i chociaż proces utraty świadomości postępował
dalej, łudziliśmy się, że nie będzie aż tak źle. Nie, żeby cho-
roba się cofnęła, ale aby się zatrzymała przed najgorszym.
Kiedy jednak go zobaczyłem po raz kolejny, zrozumiałem,
że natura nie zna faworytów.
3
P rzyszło mi przeżyć ten okrutny szok zaniku oso-
409173631.004.png
EDYCJA POLSKA, NR 9, GRuDziEń 2009
dla tych, którzy oPiekują
się chorymi, niezależnie
od tego, jak beznadziejny
jest stan chorego,
osobowość nie umiera,
nawet jeżeli zanikła lub
uległa uszkodzeniu
które popłynęły po policzkach, choć usta nie przestawały
paplać bezustannie.
Demencja starcza i zaburzenia tożsamości ukazują po-
korę ludzkiej kondycji i zależność jej samoświadomości
od różnych biochemicznych i neurologicznych systemów
organizmu. Poza sferą ludzkich interakcji trudno okre-
ślić tożsamość. To, jak się komunikujemy z innymi, czy to
za pomocą języka, czy zachowania, określa nas. ujawnia-
my wtedy to, kim jesteśmy w sposób nawet nieświadomy.
Wiele razy nie udaje nam się wyrazić tak, jak byśmy tego
naprawdę chcieli. innym razem czujemy po prostu, że je-
steśmy rozumiani. Tożsamość jest współzależna, a jednak
podlega procesowi umierania. Kiedy rwą się mosty poro-
zumienia, czujemy, że tracimy ludzi, tak jakby umarli.
Siedział w swej czarnej sutannie na przygnębiającym
szpitalnym oddziale, z wyraźnymi śladami cięć budże-
tu na remonty. Z telewizora w kącie pokoju leciał jakiś
nieskładny bełkot, kilku pacjentów wpatrywało się weń
bezmyślnie. Mój przyjaciel poderwał się ze zdumiewa-
jącą żywotnością wychodząc nam na przeciw ze swym
charakterystycznym uśmiechem, oczy zaiskrzyły mu się
jak zawsze, jakby zapowiadając obitość nowych history-
jek. Nie ulegało wątpliwości, że mnie rozpoznał, jednak
jego mowa przypominała paplaninę. Gdyby wyelimino-
wać słowa, sam ich dźwięk zawierał jakąś w sobie logikę,
kadencja pojawiającego się i zanikającego sensu. Wsłu-
chiwałem się w nią, próbując złapać najdrobniejsze ślady
znaczenia, szukając długości fali, na której moglibyśmy
się porozumieć. Siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy,
lecz byliśmy tak bardzo oddaleni, jak dwie uciekające od
siebie galaktyki. Wyczuwałem od czasu do czasu narasta-
jącą w nim frustrację. Czy on wiedział o tym, że nie mówił
niczego, co miało najmniejszy sens? Czy to go denerwo-
wało? Gdzie był jego umysł, jego świadomość?
Można by zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje. Czy
nie pozostaje nam nic innego, jak się z tym stanem rze-
czy tylko pogodzić? Niektórzy zagorzali racjonaliści uwa-
żają, że to nic innego niż umieranie za życia, nie ma co
przedłużać agonii i lepiej skończyć z sobą jak najszybciej.
Jednak dla tych, którzy opiekują się chorymi, niezależnie
od tego, jak beznadziejny jest stan chorego, osobowość
nie umiera, nawet jeżeli zanikła lub uległa uszkodzeniu.
i choć może zerwały się więzy komunikacji, to dla tych,
którzy kochają, osoby są ciągle obecne. ich osobowość
może nie być wyrażalna, zawodzą słowa by ją pokazać,
lecz serca wiedzą.
Czynnik społeczny
Tożsamość jest nie tylko funkcją biochemii. Poprzez pra-
cę dla naszego, a może też i dla dobra innych, tworzy się
z czasem coś, co nazywamy rolą czy „zasługą”. Nazbyt czę-
sto praca tak nas pochłania, że zaczynamy się z nią bezgra-
nicznie identyikować. Stajemy się naszą profesją, naszym
społecznym statusem, tym co widzą w nas inni. Tu czai
się ogromne niebezpieczeństwo dla życia duchowego.
Bo kiedy obróci się koło fortuny i stracimy ową tożsamość,
wówczas można poczuć się tak, jakby straciło się wszyst-
ko. Ten kryzys, jak każde doświadczenie straty, może
nieść ze sobą potencjał odrodzenia, bliższego kontaktu
z sobą samym, z „moim prawdziwym ja”. Oczywiście bę-
dzie to zależało od wielu czynników, z których najważniej-
szy to wsparcie i miłość najbliższych, oni często wiedzą
o nas więcej niż my sami. Owa utrata społeczno-ekono-
micznej identyikacji może być tak druzgocąca, że trudno
wydostać się spod lawiny uczuć bezużyteczności i anoni-
mowości, toniemy w poczuciu klęski i rozczarowania.
Czynnik psychologiczny
Takie spotkania uświadamiają, jak wątłe jest w nas to coś,
co nazywany tożsamością i jak łamliwa jest pewność by-
cia panem samego siebie. Członkowie rodzin chorych do-
tkniętych chorobą Alzheimera choć może nie dywagują
nad problemami tożsamości, to jednak konfrontują się
poprzez codzienne cierpienie i zdumienie z jej tajemnicą.
Moja ciotka straciła rozum i żyła tak przez ponad dziesięć
lat. Jej córka systematycznie odwiedzała ją, chociaż nie-
możliwa była jakakolwiek wzajemna komunikacja. Kiedy
umarł wuj, zastanawiano się, czy należy powiedzieć o tym
ciotce? Bo i po co? Ostatecznie jednak zdecydowano, że
tak. Kiedy już jej powiedziano, to jej bełkot nie zmienił się
ani przez moment. Ale nagle jej oczy napełniły się łzami,
4
EDYCJA POLSKA, NR 9, GRuDziEń 2009
Obecny kryzys ekonomiczny obnażył wiele fałszywych
twarzy zdeformowanych tożsamości, jak na przykład te,
które wykreował opływający w bogactwo świat zachod-
ni. Jednym z jego największych kłamstw okazała się róż-
nica między kredytem a majątkiem, nieunikniony mariaż
między pieniądzem a iluzją. Rozdmuchana fantazja kon-
sumencka doprowadziła do żałosnego rozpowszechnie-
nia wśród kupujących fałszywych tożsamości, jako ludzi
sukcesu, niezależnych i sprawczych, możnych zaspakaja-
nia swych najbardziej zmyślnych kaprysów i zachcianek.
i jak każda fantazja musiała i ta w końcu polec w obliczu
twardej rzeczywistości.
medytację lepiej od tych, którzy nie mogą „znaleźć na nią
czasu”, bo są tak bardzo pochłonięci pracą.
Duchowy czynnik w tożsamości
Niezależnie od tego, jak mocno się staramy, to i tak ży-
cie pozostaje w dużej mierze nieprzewidywalne. Jak tyl-
ko objawi się nam ta oczywista arbitralność egzystencji,
wówczas możemy poczuć się, jak zabawki w ręku bo-
gów. W tym punkcie życia można by spróbować ucieczki,
tylko dokąd? Z drugiej strony możemy odkryć niemod-
ne już dawno zapomniane poczucie pokory i zdumienia.
Gdy tak dostrzeżemy życie i naszą tożsamość, wówczas
panika zmieni się w spokój. zobaczymy, ile z „naszej” tzw.
tożsamości jest drugoplanowe i przemijające, a mimo to
jednak istnieje w nas coś, ktoś, głębszego i bardziej real-
nego. Jawi się w tym momencie pytanie: „Kim jestem?”.
Ku naszemu zdziwieniu pytanie to wyzwala poczucie
wdzięczności, dla wielu pierwsze poruszenie religijne.
„I będę się weselił z Twoich przykazań, które miłuję....Two-
ja mowa obdarza mnie życiem” śpiewał hebrajski psal-
mista. To poczucie zachwytu jest tym, co Biblia określa
„bojaźnią Bożą”, początkiem mądrości.
Jakby nie powiedzieć to nasza praca i służba społecz-
na są ważnym elementem osobowości. Bezrobocie czy
przejście w stan emerytalnego spoczynku mogą znacznie
zakłócić harmonię, której nam trzeba pomiędzy różno-
rodnymi poziomami naszej tożsamości. Nawet codzien-
na rutynowa praca, która w oczach dzisiejszego świata
straciła swą wartość i szlachetność, może być środkiem
potrzebnej nam i innym wzajemnej komunikacji. Komuś,
kto przyrządza Big Maki, czy też czyści toalety na lotnisku,
trudno może w to uwierzyć. Ale sposób, w jaki ta praca
jest wykonywana i jeżeli nie brakuje w niej poczucia włas-
nej godności, to i ona czyni ten świat lepszym, jeżeli cho-
ciaż tylko na chwilę. Dzisiaj tak wielu ludzi patrzy na swo-
ją pracę jako na „robotę”, wobec której nie mają żadnego
szacunku. W takim świecie znaczenie wymiaru duchowe-
go staje się tym bardziej palące. Powszechnie panuje opi-
nia, że „duchowość” we współczesnym społeczeństwie
to zajęcie relaksujące dla klas średnich. To, co obserwuję
podczas moich podróży do medytujących grup w kra-
jach trzeciego świata, wydaje się temu zaprzeczać. Wielu
z tych, którzy z trudem walczą o kawałek chleba rozumie
Słowo tożsamość wywodzi się ze słowa „ten sam” i za-
wiera w sobie poczucie powtarzalności. Gdyby napraw-
dę zabrakło nam poczucia stabilności, że coś nie ulega
zmianie lub nie odżywa na nowo, wówczas mówilibyśmy
o prawdziwym kryzysie tożsamości. uciekalibyśmy od sa-
mych siebie ze strachu przed tym kimś, kim nie jesteśmy.
Wiemy aż nazbyt dobrze, jak utrata miłości w życiu zdolna
jest wtrącić nas w głęboki kryzys tożsamości.
ucieczka przed samym sobą prowadzi do dwóch
miejsc: albo do centrum handlowego, albo do świątyni.
i choć żadna z ludzkich instytucji nie może poszczycić
się nieomylnością, to jednak w świątyni mamy większe
szanse na odnalezienie tego, czego naprawdę szukamy.
Prawdziwa tożsamość, która jest „nią samą” – w świątyni
można nazwać ją Bogiem – musi być dalej przeżywana
w codziennym życiu, w świecie pełnym niepewności i zło-
żoności. Wiele potężnych światowych ośrodków kontem-
placji dobrze odzwierciedla tę pogoń w poszukiwaniu jak
najlepszego miejsca, czy to wśród ciszy natury, czy zgieł-
ku wielkiego miasta. Lecz dla większości z nas, miejscem
tym może okazać się nasza medytacyjna przestrzeń.
Twarda prawda jest taka, że tożsamość formuje się
na tym polu przeciwności i polaryzacji. Nasza jedność
znajduje się gdzieś między obu biegunami skrajności. Tak
jak powiedział wielki XV - wieczny chrześcijański ilozof
Mikołaj z Kuzy „Bóg jest poza zbieżnością przeciwieństw”.
rozdmuchana
fantazja konsumencka
doProwadziła
do żałosnego
rozPowszechnienia
wśród kuPujących
fałszywych tożsamości,
jako ludzi sukcesu,
niezależnych i sPrawczych
5
409173631.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin