Kraszewski Józef Ignacy - PAMIĘTNIK ANEGDOTYCZNY Z CZASÓW STANISŁAWA AUGUSTA.rtf

(1032 KB) Pobierz
PamiĎtniki czasów moich

Kraszewski Józef Ignacy

PAMIĘTNIK ANEGDOTYCZNY Z CZASÓW ST. AUGUSTA

 

Franciszek Salezy Potocki,

Wojewoda Kijowski; Bełzki, Sok ais kii, Bubieszowski, Eupozycki i t. d. Starosta.

Tli panowania Augusta III. króla Polskiego, Elektora Saskiego, nazywano Potockiego królikiem ruskich kra­jów. Ożenił się był z Anną Łaszczówną, ostatnią z domu Łaszczów, z którą wielki tśj rodziny majątek wpłynął w dom Potockich. Oprócz tego po matce swój Rzeczy- ckićj i z przodków był niezmiernie bogatym. W woje­wództwie Bełzkiśm rezydencyą jego główną był Krysty- nopol, miasteczko na ów czas najporządniejsze w całśj okolicy. Zdobił je kościół i klasztor 00. Bernardynów, cerkiew z monasterem księży Bazylianów, pałac wielki

o              dwóch dziedzińcach, zabudowany wspaniale jak przy­stało na miejsce pobytu wojewody kijowskiego. Do Kry- stynopola należały też inne dziedziczne miasta Potockie­go : Tartaków, Waręż, Łaszczów, Witków, a do nich wsi dokoła więcej czterdziestu, wielkich, osiadłych i boga­tych, które im były przyległe. Królewskie miasta Bełz,

Sokal, Stojanów, Rubieszów łączyły się z temi dobrami dziedzicznemi i składały wielką część posiadłości woje­wództwa Bełzkiego. Inne jeszcze dobra miał Potocki w ziemi Przemyślskiój nad Sanem, także znaczne majątki w województwach Krakowskiśm, Lubelskiem, Sandomir- skićm, których nie wyliczam. Ale najrozleglejsze posia­dłości jego znajdowały się w Bracławskićm na Ukrainie, do których liczono miasta znaczne, handlowe, Mohylów, Tulczyn, Byahiłów i mnóstwo wsi do, nich, a nadewszy- stko dobra zwane Humańskie, które więcej dwunastu mil kwadratowych kraju zalegały. W tych mógł udzielniej panować niż jaki książę rzeszy niemieckiej.

Nie dziw też, iż przy tak ogromnym majątku i odpo­wiedniej w kraju wziętości, ambicya nad nim wzięła przewagę. Żył Potocki w owym wieku, gdy szlachta sa­ma w sobie siły swej nie czuła; wprawdzie o równości szlacheckiej prawiono wiele w słowach, ale w postępkach szlachta była posłusznem tylko możnowładzców narzę­dziem. Panowie umieli dobrze szlachtę niezamożną w pod­ległości tej zachować, używając dla dogodzenia widokom swej dumy. Mało z której rodziny szlacheckiej osiadłej, bodaj znaczniejszej nawet i majętniejszej, dzieci uniknęły położenia upokarzającego, by nie służyły początkowo za pokojowców u magnatów. Szli potem z pokojowych na wyższy niby stopień dworzan pańskich. Zwyczaj taki wy­chowania młodzieży stanu szlacheckiej, później się nie­mal w prawo obrócił. Młody chłopak służąc za pokojow- ca, brał na kobiercu batogi i kaprysom pańskim musiał

ulegać, a gdy nabrał z dzieciństwa takiego o powadze pańskiej wyobrażenia, późnićj dorosłszy, chociaż został niezależnym obywatelem, nie śmiał już wyłamywać się z uległości panom należnej; był więc i do końca posłu- sznem i usłużnem dumy i fantazyi narzędziem; praktyk politycznych zemst prywatnych i frymarków. Wiadomo, iż magnaci polscy czasu bezkrólewiów największe groma­dzili siły wojskowe, bo każdy z nich żołnierza wedle do­statku utrzymywał; targowali się potśm z pretendentami .do korony, zabezpieczali sobie zyskowne w kraju urzędy i królewszczyzny. Żadna prawie elekcya nowego pana bez małej wojny domowej się nie obeszła; szlachta ją krwią swoją sama tylko oblewała, magnaci dostatków so­bie przymnażali.

Wdzięczność winniśmy ś. p. Stanisławowi Augustowi, królowi naszemu, który przewagę panów polskich skru­szył , stan szlachecki zrównał i naród oświeciwszy przez nauki i szkoły, dozwolił, by się szlachta na sobie poznała a w sile poczuła. Królem z polskiego szlachcica uczynio­ny, nowego blasku dodał stanowi temu; cały senat i mi- nisterya osadził szlachtą, ale możnowładzcy tóż upoko­rzeni zemstą przeciwko niemu pałali. Całe jego panowa­nie burzliwem było z tej przyczyny i pociągnęło za sobą upadek narodu i rozbiór ojczyzny naszćj, którą niegodni synowie zgubili i zaprzedali.

Za panowania Augusta III. jeszcze arystokracya mia­ła największą przewagę. Pierwsze panów polskich familie

podzieliwszy między siebie władze krajowe, królem i kra-

1*

jem razem rządziły jak chciały. Z liczby tych potenta­tów był Potocki, wojewoda kijowski, który wydawszy córkę swą za grafa Brtthla, (najstarszą za ks. Lubomir- skiego, wojewodę kijowskiego , drugą za Mniszka) syna pierwszego ministra królewskiego, połączył się węzłem najściślejszym z Brtthlem, Mniszkiem, marszałkiem na­dwornym koronnym i Sołtykiem, biskupem krakowskim. Czwarta córka była za Rzewuskim wojewodzicem Podol­skim. Stronnictwo więc miał mocne w kraju.

Sławne było wesele córki jego z grafem Brtihlem, ge­nerałem artyleryi koronnej i starostą Warszawskim. Na ten obchód zaproszeni byli z Warszawy wszyscy posłowie dworów zagranicznych, ministrowie, biskupi, wojewodo­wie, kasztelanowie, książęta, a każdy według swojego stopnia był przyjmowany i uczczony w Krystynopolu. Od pałacu do kościoła Bernardynów' suknem czerwonem wy­słana była ulica, którą nowożeńcy szli do ślubu z gośćmi przybyłymi. Zbytku i okazałości tego wesela nie opisuję szczegółowa, dosyć powiedzieć, że ono 253,000 złotych kosztowało.

Dwór Potockiego, wojewody kijowskiego,^ następu­jących osób był złożony: marszałkiem dworu książę Wło­dzimierz Czetwertyński (któremu wyjednał Potocki staro­stwo Utaikowskie) znaczną pobierający pensyą. Tego trzymał wojewoda jedynie dla dogodzenia swej dumie, ażeby mógł powiedzieć, że Czetwertyński, potomek do­mu niegdyś w Kijowie panującego, ze Światopełków, słu­ży u pana Potockiego. Sekretarzem miał hrabię Siera-

kowskiego, starostę Zawideckiego; łowczym nadwornym

*

był Sadowski, starosta Rupczycki; do dworzan liczyli się: Lipski, Jabłonowski, Konopka, Dzbanski, Staniszewski, Śnieżawski, Polanowski, Świejkowski, Kamieniecki, Zło­tnicki i t. d. Nie bez przyczyny nazywano więc Potockie­go królikiem prowincyi ruskich, albowiem w wojewódz- ^ twach Bełzkiem, Ruskiem, Wołyńskiem i Bracławskiem, żaden obywatel nie doszedł urzędu bez instancyi Poto­ckiego; w sądach powiatowych, w trybunale bez niego najsprawiedliwszej sprawy nie mógł wygrać, jeżeli pro- tekcyonalnych listów od Potockiego nie miął do sądu; nikt nie został sędzią, posłem lub deputatem, jeżeli go £ Potocki wprzód nie rekomendował; nie otrzymał od króla

starostwa, urzędu koronnego lub krzesła senatorskiego

. - . i

bez pomocy osób, które królem i krajem władały; bisku­pem, opatem, prałatem lub bogatym proboszczem nie mógł być zamianowanym, kogo oni nie promowowali. Za­tem obywatel na prowincyi więcej się starał o łaskę ta­kich magnatów, w rzędzie których Potocki zajmował miejsce niepoślednie, niżeli o łaskę królewską.

Potocki mieszkając w Krystynopolu miał nadworne swe wojsko, gdy wyjeżdżał lub wjeżdżał do pałacu, od­dawano mu jako panującemu honory wojskowe. Obywatel

              * i

lub nawet urzędnik wojewodzki nie mógł wjechać przed pałac w Krystynopolu, ale przez uszanowanie dla Poto­ckiego , musiał wysiadać przed bramą., Szlachta z karet i powozów zsiadłszy, szła przez dziedziniec do pałacu pieszo choćby w deszcz i pluchę. Gdyby który obywatel

chciał nawet zajeżdżać przed pałac, to go żołnierze wartę trzymający w bramie nie puścili. Damy tylko miały wol­ność zajeżdżania przed pałac, lecz jak tylko która z po­jazdu wysiadła, powóz natychmiast za bramę wychodził. Tak dalece pycha Potockiego była wygórowała.

Wiadomo, jak dwór rossyjski dawno sobie plany ukła­dał ujarzmienia Polski; znając wziętość, dutnę i bogactwa wojewody kijowskiego, aby przezeń mieć wpływ na kraj, zaczęto go zawczasu przynęcać. Czyniono mu nawet na­dzieje uzyskania korony polskiej, co jego ambicyi i pró­żności wielce pochlebiało. Minister rezydent rossyjski, stósownie do tego planu proponował Potockiemu detroni- zacyą Augusta HI. Nieznał się Potocki na zdradliwej po­lityce gabinetu petersburskiego, omamiony tą nadzieją po­zyskania tronu, użył wszelkich intryg stronników swych i szczerze pracował nad obaleniem Augusta III., aby go sam mógł posieść. Już cała robota ku temu zmierzająca przygotowana była w Piotrkowie, gdzie na rozpoczęcie trybunału zjechać się mieli obywatele i tam konfederacyą przeciw królowi zawiązać. Ale wszystkie te zachody uda­remniła śmierć króla Augusta III. zmarłego w Dreźnie w r. 1763. Odebrana o tem z Saksonii wiadomość wszystkie połamała szyki. Potocki ucieszony śmiercią tego króla, pod którym królował prawie, chociaż go z tronu zepchnąć za­mierzał, wysyłał jednego za drugim kuryera do Peters­burga, sam się zabierając też do wyjazdu.

W tćm odebrał list od posła rossyjskiego Kajzerlinga

w Warszawie rezydującego, który wedle obłudnśj dworu polityki, napisał do Potockiego z najmocniejszemi zape­wnieniami , iż Rossya całą swą mocą utrzymywać go bę­dzie się starała na tronie polskim; aby był spokojnym, pewnym i żadnych starań nie czynił, ani partyj nie gro­madził; a naprotekcyi rossyjskiej zupełnie polegał. Ułu- dzony wojewoda tą obietnicą posła, omamiony przyszłą swą wielkością, sądził się być w Krystynopolu królem obrany i stronnikom swoim wczesne przyszłych swych łask czynił nadzieje , i w tśj myśli a upojeniu zajmował się już tylko tćm, jakby najokazalej wystąpić na sejmie elekcyjnym, z pewnością zasiądzenia tronu polskiego. Tymczasem Kajzerling wyjechał z Warszawy, a miejsce jego, w charakterze posła przysłany, zajął książę Re- pnin. Przybywszy do stolicy Potocki, lubo już w drodze

o              zmianie posłów zawiadomiony, nie sądził aby układy gabinetowe miały być przeistoczone. Stanąwszy w War­szawie najpierwszy, z wielką okazałością oddał wizytę ks. Repninowi. Gdy z nim zaczął mówić o tym interesie i list Kajzerlinga mu pokazał, Repnin jako zręczny dyplomata, złożył się naprzód zupełną niewiadomością o tych ukła­dach , ale przyobiecał natychmiast pisać do swego dworu z zapytaniem i zbył Potockiego w sposób najgrzeczniej­szy. Nazajutrz ambassador oddając wizytę Potockiemu, wiele mu nader pochlebnych rzeczy nagadał. Potocki uwodząc się nadzieją tą, żadnych już starań nie robił, gdy tymczasem familia Czartoryskich ujęła na stronę stolnika Poniatowskiego, prymasa Łubieńskiego i Rossya

w sam dzień elekcyi zdeklarowała się wyraźnie za Po­niatowskim, którego królem obwołano.

Wojewoda kijowski zawstydzony, zdradzony przez Ros- syą, nie miał czasu sprzeciwiać się elekcyi Poniatowskie­go; cały gniewem zapalony wyjechał nagle z Warszawy, myślą zemsty przejęty. Równie oburzeni połączyli się z nim drudzy Potoccy i zjechali do Podhajeę i tu zrobili konfederacyą przeciwko Rossyi i nowo obranemu kró­lowi. Ale Moskwa pilnie śledziła wszystkie wojewody kijowskiego czynności i postarała się ich skutkom zapo- biedz. Jenerał Kreczetnikow wprzódy stanął z wojskiem we Lwowie, niż wojewoda w Krystynopolu, zkąd sześciu Potockich, podczaszy Litewski, wojewoda Kijowski, kraj- czy koronny, Teodor teraźniejszy wojewoda Bełzki, sta­rosta Śniatyński i wojewodzie Wołyński, starosta Błoński, wyruszyli do Podhajec, z wielu swoimi stronnikami, za- więzując konfederacyą. Kreczetników jenerał rossyjski był już w pogotowiu do ugaszenia tego pożaru. Trzeciego dnia Moskale udali się do Podhajec i gdyby był podpułkownik Podhorodeński z regimentu buławy koronnśj z trzema set regularnego żołnierza nie dał im oporu na grobli, przez

-              co Potoccy zyskali czas do rejterowania się, byliby razem wszystkich Potockich Moskale w niewolę zabrali.

Po tśj niepomyślnej wyprawie, w której prawie wszy­stkie swe milieye Potoccy utracili, bo jedni zginęli, dru­dzy wzięci do niewoli, inni poszli w rosypkę, czterech Po­tockich udało się do Stambułu i tam za pośrednictwem hrabi de Vergennes,‘ ambassadora francuzkiego, wciągnęli

Turków w wojnę przeciwko Rossyi. Krajczy kor. Potocki został w kraju, a wojewoda kijowski wróciwszy do Kry- stynopola, doznał pierwszy raz w życiu upokorzenia. Mu­siał kapitulować przed silniejszym, podpisać reces od kon- federacyi i dać mocną na siebie asekuracyą pod utratą wolności i majątku, iż w domu będzie siedział, i sprawo­wał się spokojnie; wymuszono nawet na nim list osobny do króla JMci. w którym Potocki składał mu powinszowanie osiągniętej korony polskiśj, zaręczając należyte panują­cemu posłuszeństwo. Pismo to, które dać był zmuszony, wiele go kosztowało.

Za panowania Stanisława Augusta Potocki nie był już tak czynnym jak dawniej, utracił prawie całkowicie wzię- tość swą i znaczenie, przestał mieć owe wielkie zachowa­nie u obywateli, a że nie miał przystępu do tronu i szla­chta się go też mniśj obawiała, niż wprzódy. Ztąd smu­tnym się stał i dziwacznym; było to skutkiem wewnę­trznej zgryzoty i upokorzonej dumy. Pocieszały tylko* pańskie fantazye, którym dogadzał, postarawszy się na- przykład o sprowadzenie z Wiednia sławnego Hirnesa, Doktora nadwornego Maryi Teresy, aż do Krystynopola. Temu dla dogodzenia swój ambicyi ofiarował większą płacę, niżeli cesarzowa, chcąc się choć z tego względu dystyngwować i potęgę swą okazać.

Do Warszawy na sejmy już nie jeździł, w publiczne interesa wcale się nie wdawał, a Krystynopol nieco był mniśj uczęszczany i puściejszy teraz.

Córki już mając zamężne obie za Brtihlem i Rzewu-

skiem, myślał teraz szczególniej, z kimby miał ożenić syna swojego jedynaka Szczęsnego. Lubo były dawniejsze między nim a Mniszkiem z Dukli marszałkiem nadwornym układy poswatania jedynaczki Mniszkownćj ze Szczęsnym; wszakże gdy się Mniszek oddalił czyli raczej został od dworu oddalony, urząd sam złożył i został nieczynnym a bez wpływu, Potocki układał syna swatać z jaką księ­żniczką rzeszy niemieckiej. Układy te spełzły i duma jego została upokorzoną, jak się to z dalszego opowiadania okaże.

Sierakowski starosta Zawidecki z sekretarza postąpił na marszałka dworu młodego Szczęsnego Potockiego sta­rosty Bełzkiego. Ten JM. pannę Krystynę hrabiankę Komorowską, starościankę naówczas Nowosielecką (której ojciec był potem kasztelanem Sanockim) pokochawszy, za­myślał się z nią ożenić. Ułożył tedy sobie, że z pomocą 4hłodego wojewodzica łatwiej to będzie mógł przyprowa­dzić do skutku i poprosił Szczęsnego Potockiego aby z nim jechał do Suszna do domu rodziców hrabiów Komoro­wskich. Szczęsny nie odmówił Sierakowskiemu. Znał on już wprzódy piękność i talenta tej panny, ale nie miał zrę­czności bliższego jej poznania. Przybywszy do Suszna w interesie swego marszałka dworu, sam się zakochał w pannie Komorowskiej. Nie przewidywał, aby mu nieró­wność stanu zarzucać miano, znał starożytność Komorow­skich rodziny, że prymasem był stryj ojca panny, a dom ten z Węgier w czasie rewolucyi przymuszony wynieść się,

stracił dobra, hrabstwa Orawy i Liptowa, z których się Komorowscy pisali. Mniemał więc że dom Potockich z,Ko- morowskiemi mógł się zupełnie równać, zwłaszcza w kra­ju republikańskim, gdzie majątek różnicy nie powinien był stanowić. Powodowany, znać, temi uwagami Szczęsny, po trzeci raz będąc w Susznie, oświadczył rodzicom zamiary swoje i przywiązanie do JMP. Krystyny hrabianki Ko­morowskiej. Ci znając równość urodzenia mimo różnicy majątku, nie spodziewali się wielkich trudności ze stro­ny rodziców Szczęsnego Potockiego i zezwolili z tym warunkiem, jeżeli województwo Potoccy na ożenienie to przystaną. Ze strony panny była wzajemna miłość dla młodego Potockiego, który*od tśj chwili zaczął uczęsz­czać do Suszna, ale zawsze pod pozorem swatania swojego marszałka. Rodzice nic się nie domyślając, wcale nie za­braniali synowi częstych odwiedzin, co więcśj coraz serca obojga kochanków zbliżało. Sierakowski zaś rozsądkiem powodowany, odstąpił panny dla wojewodzica, ani jej ani rodzicom nie mając za złe, iż pana nad sługę przenieśli. Nareszcie na usilne prośby i nalegania Szczęsnego, hrab­stwo Komorowscy zezwolili na ślub sekretny za indultem.

W kilka niedziel potćm byli Komorowscy w Krysty- nopolu z córką swą, a już naówczas synową Potockich. Sama wojewodzina widząc syna swego wesoło bawiącego się i tańcującego z panną jakoby Komorowską, szczególne jćj okazywała grzeczności. Ośmieleni tśm jeszcze Komo­rowscy, nie spodziewając się oporu, postarali się przez

użyte do tego osoby pośredniczące, tajemnie o małżeń­stwie zawiadomić matkę Szczęsnego.

Ale ta niewiasta równie jak jej mąż omamiona wiel­kością swoją, wiadomość tę przyjęła z największym gnie­wem i natychmiast udzieliła mężowi. Rozmowa o tem ta­jemna pomiędzy małżonkami przyszła w sypialni, gdy się spać kładli; w pierwszym zapale Potocka opowiadając

o              tśm wojewodzie, pobudzała go do zemsty przeciwko sprawcom i pomocnikom. Postanowiono natychmiast na­zajutrz syna wysłać w podróż za granicę; synowę uwieść z domu rodziców, a osadziwszy w klasztorze u mniszek w Sandomierzu rozwód wyrobić, Sierakowskiego zaś, sta­rostę Zawideckiego (czemu tfwierzyć trudno) miano uka­rać śmiercią, paląc na stósie wraz ze wszystkiemi rze­czami w dziedzińcu pałacowym.

Szczęściem, gdy się ta narada w sypialni odbywała, pokojówka w tymże pokoju śpiąca podsłuchawszy rozmo­wę i prójekta państwa, zdjęta litością nad Sierakowskim, przed wschodem słońca pobiegła go ostrzedz o losie, jaki mu był naznaczony. Starosta miał ledwie czas na koń siąść i umknąć, a gdy dzień nadszedł, Potocki ofiary zemsty swój nie znalazłszy, wszelkie rzeczy Sierakow­skiego wyrzucić i na dziedzińcu na stósie spalić kazał.

Syna tegoż dnia prawie pod aresztem wywieziono z Krystynopola i wysłano w podróż za granicę; zaś puł­kownika kozaków Dąbrowskiego i Wilczka podkóniuszego z kozakami i saniami tegoż dnia wyprawiono do Suszna dla zabrania synowej.

Ostrzeżeni przez Bernardyna Komorowscy, jak naj­spieszniej z całym dworem wyjechali z Suszna do Lwowa, mając zamiar udać się tam pod protekcyą glenerała ros- syjskiego Kreczetnikowa, który we Lwowie konsystował. Ale nieszczęśliwy przypadek wszystko pomięszał.

Oś u karety wiozącej hr. Komorowskich złamała się

o              dwie mile ode Lwowa, tak że przymuszeni byli we wsi swojej Nowem siole zanocować. Wysłani przez Potockie­go oprawcy, gdy w Susznie Komorowskich już nie za­stali, aby panu swemu usłużyć wedle myśli, postanowili ’ gonić za nimi ku Lwowu. W pogoni dowiedzieli się o wio­sce Komorowskich i wyboczyli ścigając ich do Nowego sioła, gdzie właśnie oni by#. Napada ta niegodna zgraja w nocy na dwór, kilku wystrzałami naprzód przerazili Komorowskich, którzy w ogród uciekać zaczęli. Nieszczę­śliwa młoda Potocka brzemienna i słaba, ledwie zdążyła schować się pod kanapę, gdy najeźdźcy wpadli do poko­jów, w których już żywej duszy nie było. Splądrowali te­dy cały dom i mieli iśdź w ogród szukać pani Potockićj, gdy w tćm znienacka jeden kozak postrzegł koniec sukni z pod kanapy wysunięty. Rozumiejąc, że leżała chustka zgubiona, pociągnął i w ten sposób ukrytą znaleźli i wy­ciągnęli Potockę. Zajadła ta i złośliwa tłuszcza, nie ma­jąc litości nad nią, pochwyciła nieszczęśliwą na ręce i wy­niosła na dziedziniec omdlałą z przestrachu. Wsadzili ją naprzód kozacy na konia za siebie i tak wieźli do sani za wsią oczekujących, gdy przestrach, zimno i osłabienie młodej Potockiej o nagłą śmierć ją przyprawiły. Umarła

w ręku kozaków wprzódy, niżeli ją do sani przygotowa­nych dowieść zdążyli Zobaczywszy trupa już tylko w rę­kach swoich, dla zachowania tajemnicy postanowili go w Bugu zatopić i przybywszy do Sielca, puścili trupa pod lód przez przeręblę.

Sami powróciwszy do Krystynopola, gdy ze swśj wy­prawy tłómaczyć się zaczęli, Potocki dowiedziawszy się

0              śmierci synowej, w okrutnym gniewie i uniesieniu do mówiącego strzelił, ale chybił. Opowiadającym był Dąbro­wski herszt tych łotrów, który uciekł bez wieści, innych ludzi do tćj wyprawy należących Potocki rozesłał po swych dobrach o mil sto, aby świadków nie było.

Sama pani Potocka przypisując sobie winę tego zabój­stwa, w smutku i zgryzocie sumienia roku nie dożyła.

Komorowscy po utracie córki żałośni udali się do Lwo­wa i rozpoczęli proces, ale im brakowało dowodów obwi­niających Potockich. Hrabia Komorowski expensując się

1              niszcząc na rozpoczętą sprawę nie mógł się spodziewać wygranśj, bo nie miał żadnych pewnych dowodów; a wo­jewoda sypał pieniędzmi na swe uniewinienie. Bóg jednak sprawiedliwy nie dozwolił aby zbrodnia uszła bezkarnie. Gdy wiosenne wody stopiły lody na Bugu, dziwnym tra­fem fala ciało Potockiej blizko granicy dóbr hrabiego Komorowskiego na młyn wyrzuciła. Młynarz dostrzegł trupa i na palcu pierścień błyszczący, który zdjął, ciało blizko pochowawszy. Z pierścieniem poszedł do miaste­czka Witkowa dla sprzedania go, i trafił wypadkiem na żydka faktora hr. Komorowskiego, któremu gdy pokazał

wspomniony klejnot, żyd poznał go od razu, że był ko­...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin