Opowiadanie - St. Clare Tielle - Vampires and Donut.pdf

(242 KB) Pobierz
495297918 UNPDF
Tielle St Clare – Vampires and Donuts – tłumaczenie Filipina_86
Tielle St Clare –
Vampires and Donuts
Tłumaczenie- Filipina_86
495297918.003.png 495297918.004.png
Tielle St Clare – Vampires and Donuts – tłumaczenie Filipina_86
Rozdział pierwszy
Kendra wyprostowała swoje niecałe 165 centymetrów wzrostu i spojrzała w dół na
przystojnego mężczyznę, zajmującego w tej chwili fotel dla gości, znajdujący się po
drugiej stronie jej biurka.
- Brand, jeśli jeszcze raz położysz kły na którejś z moich przyjaciółek, osobiście ci
je wyrwę i zrobię sobie z nich kolczyki.
Nie stosował żadnych gierek ani uników. Uśmiechnął się tylko.- Co za intrygująca
groźba.
- Mówię poważnie.
Westchnął i lekko kopnął obuta stopą w biurko.- Wiesz...- Zaczął, splatając
ramiona na piersi.- Jako klienta, powinnaś traktować mnie z trochę większym szacunkiem.
Czy innym klientom też grozisz?
- Większość moich klientów nie pije krwi- Zamilkła na moment.- A nie, czekaj.
Większość moich klientów właśnie piję krew i zawdzięczam to wyłączenie tobie.
Wzruszył ramionami- i wyglądał przy tym tak cholernie smakowicie, że Kendra
poczuła że ma ochotę krzyczeć. Nie powinno być możliwe, by jeden facet był aż tak
wspaniały. Wysoki i muskularny, z długimi czarnymi włosami- zazwyczaj związanymi z
tyłu- niegrzecznym uśmiechem i przejrzystymi, niebieskimi oczami. Niestety- uśmiech
skrywał kły, a niebieskie oczy robiły się czerwony, gdy się wściekał.
495297918.005.png
Tielle St Clare – Vampires and Donuts – tłumaczenie Filipina_86
Brand był dość młodym wampirem, miał tylko pięćdziesiąt lat, ale jego osobowość
była bardzo klasycznie wampirza. Ubierał się wyłącznie na czarno- w kolorze nocy- i
tworzyło to seksowną i groźną mieszankę.
Gdyby nie to, że był całkowicie spoza jej ligi- i był wampirem- Kendra już dawno
by na niego wskoczyła. Ale wiedziała lepiej.
Wampiry i pączki. Tylko te dwie rzeczy na świecie kusiły ją i przeznaczone im
było ją zniszczyć.
- Co mogę powiedzieć? Wykonałaś dla mnie tak fantastyczną pracę, że
zdecydowałem się zarekomendować cię kilku znajomym.
Zmusiła się do zignorowania uroczego uśmiechu i fali uwodzicielskiej energii,
która nadpłynęła z jego strony. Była na to odporna. Na prawdę była.
- Cudnie. Niektórzy specjalizują się w pracy dla gwiazd- Mruczała, pocierając
lekko pulsującą głowę.- Ja jestem doradcą inwestycyjnym nieumarłych.
- Bądź szczęśliwa. Nie winiliśmy cię za ten mały krach kilka lat temu.
Zacisnęły zęby, by stłumić warknięcie i nie wyszczerzyć się groźnie. W tych
zawodach, on ze swoimi siekaczami, bezsprzecznie by wygrał.
- Czy możemy wrócić do głównego tematu tej rozmowy?- Zapytała.
- Nie wiedziałem, że taki istnieje.
- Nie gryź moich przyjaciółek.
- Kendra, kochanie, wiesz, że do przeżycia potrzebuję dwóch rzeczy. Krwi i seksu.
Sharon chciała podzielić się oboma.
- Czy ona wiedziała o krwi.
Miał przynajmniej tyle przyzwoitości, by wyglądać na lekko zakłopotanego.-
Może i nie, ale tej odrobiny nie będzie jej brakowało.
- Brand!- Próbowała zniżyć głos, by nie zacząć krzyczeć, ale bała się, że na to już
za późno.
- Dobra. Obiecuję nie gryźć więcej twoich przyjaciółek- Podniósł się szybkim,
płynnym ruchem i pochylił się nad biurkiem, spotykając się z nią wpół drogi.- Ale ta
495297918.006.png
Tielle St Clare – Vampires and Donuts – tłumaczenie Filipina_86
obietnica nie dotyczy ciebie. Zaufaj mi. Seks będzie gorący. Nakarmisz mnie?
Tak! Krzyknęło jej ciało.
- Nie- Umysł zmusił jej usta do udzielenia tej odpowiedzi. Cichy skurcz
rozczarowania ścisnął jej cipkę, niemal posyłając ją na kolana, ale postanowiła być twarda.
On się z nią po prostu drażnił. Nie było szans, by taki facet jak on, zainteresował się kimś
takim jak ona. Nie to, że była ohydna, pocieszała się. Była przeciętna. Brązowe włosy,
zielone oczy, niezły biust, trochę zbyt krągłe pośladki.
Podniosła wzrok i dostrzegła ten ironiczny, drażniący uśmiech na twarzy Branda.
- Nie wydaje mi się, by to było właściwe- Odpowiedziała z wyszukaną
grzecznością.- Jesteśmy partnerami biznesowymi, prawda?
Rozbawienie zalśniło w tych cudownych niebieskich oczach.- Jasne.
- Czemu przyszedłeś do mnie dzisiejszej nocy?- Spytała, przypominając sobie
swoje zdziwienie na jego widok, gdy 30 minut wcześniej przekroczył drzwi jej biura. I jak
od razu zwilgotniały jej majtki. Tak na nią działał od kiedy spotkali się pierwszy raz
siedem lat temu.
To była noc bardzo podobna do tej. Pracowała do późna, chcąc jak najlepiej
wykonać pracę dla jedynego klienta, którego wtedy miała i wtedy wszedł Brand.
Powiedział, że potrzebuje kogoś kto zawiadywałby jego interesami, bo dużo podróżuje i
jego kalendarz jest bardzo niepewny. Była tak oszołomiona jego długimi czarnymi
włosami i przeszywającym spojrzeniem, że zgodziła się bez namysłu. I tak stał się jej
drugim klientem.
Zaharowywała się dla niego i w trzy miesiące podwoiła jego aktywa. A on w
zamian zarekomendował ją swoim przyjaciołom i lista jej klientów wydłużyła się. Po
czterech latach współpracy odkryła, że Brand i jego znajomi to wampiry. Ale wtedy
zdążyła już ich polubić. Zachowała ich sekret i nadal pilnowała dla nich biznesu, a oni
odpłacili jej na wiele sposobów. Zwykle dając jej więcej pracy. W tym momencie 2/3 jej
klientów to były wampiry.
Przez lata zaprzyjaźniła się z Brandem. Poza zajmowaniem się interesami,
495297918.001.png
Tielle St Clare – Vampires and Donuts – tłumaczenie Filipina_86
spędzali godziny na rozmowach i śmiechu.
- Chciałbym byś przez najbliższe tygodnie była ekstra ostrożna.
Poważny ton mężczyzny kazał jej się w pełni skupić na jego słowach.- Co?
Dlaczego?
Zawahał się na moment i myślała już, że jej nie odpowie. To byłoby całkowicie w
jego stylu dać takie ostrzeżenie i nic nie wyjaśnić. Ale umiała go przeczekać.
- Pewne wampiry próbują obalić naszego przywódcę.
- Wy chłopaki macie jakiś przywódców? Coś jak prezydenta?
- Tak, ale wybory u nas są znacznie bardziej krwawe. Ten, który zostaje na końcu
przy życiu- wygrywa.
Pewna myśl uderzyła w nią i spojrzała podejrzliwe.- Nie jesteś przywódcą,
prawda?
Zaśmiał się cicho.- Nie. On nazywa się Marcus i jest bardzo stary i bardzo silny.
Pracuję dla niego.
- Acha. Ale co to ma wspólnego ze mną?
Jego celowo beztroskie wzruszenie ramion kazało Kendrze być bardzo ostrożną.
- Facet, który chce obecnie przejąć władzę postanowił zająć czymś przybocznych
Marcusa- polując na ludzi, których znamy. Kochanki, matki, siostry.
Kendra zagryzła dolną wargę i przez chwilę próbowała dopasować się do którejś z
wymienionych przez niego pozycji. Nie była jego siostrą ani matką- i jasne jak diabli, że
nie była jego kochanką, a na pewno nie w rzeczywistości. W swoich snach... To całkiem
inna sprawa.
- Co to ma wspólnego ze mną?- Zapytała ponownie.
- On zauważył naszą hmm... przyjaźń- Po raz pierwszy w trakcie ich
siedmioletniej znajomości, Brand wyglądał na zakłopotanego.- I Marcus myśli, że zdrajca
może przyjść po ciebie.
Powietrze utkwiło jej w gardle, jakby niewidzialna dłoń zacisnęła się na nim.- Po
mnie? Ale co ja takiego zrobiłam?
495297918.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin