zludzenie_istnienia(1).pdf

(4232 KB) Pobierz
Microsoft Word - zludzenie_istnienia2.doc
Złudzenie istnienia
k r z y s z t o f s z c z y p k a
Spis treści na ostatniej stronie
48614513.001.png
Złudzenie istnienia
Wszystko, co można opisać w książce, co można powiedzieć, jest myśleniem. Jeśli
myślisz, wszystkie książki o zen, wszystkie buddyjskie sutry, wszystkie biblie to
słowa demonów. Lecz jeśli czytasz z umysłem, który widzi poza myśleniem, wtedy
książki o zen, sutry i biblie są prawdą.
mistrz zen Seung Sahn "Strzepując popiół na Buddę"
Wstęp
Prawdę mówiąc nigdy nie planowałem napisania książki, wyszło to, ot tak, samo z
siebie, z notatek które robiłem, aby uporządkować nabytą wiedzę, z zapisanych
przemyśleń i własnych odkryć. Skoro jednak już coś napisałem, to z braku innych,
adekwatnych określeń, nazwę to książką, choć wcale nie upieram się przy tym
nazewnictwie.
Książka ta nie będzie jakimś fachowym podręcznikiem, nie będę pisał szczegółowo
o praktykach, udzielał porad itd. Od tego są inni, mądrzejsi ode mnie. Ja podzielę
się z wami radością odkrywania nauk które mnie osobiście przyniosły spokój,
odwagę i jak mi się wydaje – szczęście.
Niestety nie przedstawię tutaj wszystkich nauk buddyjskich, bo liczy się je w
tysiącach, a w dodatku większości z nich nie da się, ot tak sobie wytłumaczyć i
zrozumieć bez podstaw i praktyki. Nie omówię też zaawansowanych praktyk które,
szczególnie w wersji tybetańskiej są niezwykle bogate i różnorodne. W tej książce
postaram się jednak przedstawić podstawy, najważniejsze nauki które każdy
zainteresowany buddyzmem powinien znać. Przedstawię duszę buddyzmu bez
której trudno jest zrozumieć bardziej zaawansowane przekazy.
Tak lekko napisałem sobie „podstawy”, jakby to była tabliczka mnożenia, ale
zapewniam że te pierwotne nauki dostarczą wam materiału do przemyśleń na długi
czas.
Przy pisaniu tej książki posiłkowałem się już istniejącymi publikacjami
mistrzów, tłumaczeniami sutr, własnymi notatkami i przemyśleniami.
Z tymi przemyśleniami to trochę dziwna sprawa bo część z nich obyła się bez...
myślenia. Trudno to wytłumaczyć, ale wydaje mi się, że nie raz i wam się coś
2
Złudzenie istnienia
takiego przydarzyło. Otóż, myślenie bez myślenia odbywa się wtedy gdy
utrzymujemy w umyśle pytanie którego nie potrafimy przeanalizować za pomocą
posiadanej wiedzy i słów. To pytanie ciąży nam w pamięci, a w umyśle jest pustka.
Takie pytanie, gdy osiągnie już masę krytyczną potrafi eksplodować w głowie
odpowiedzią, ot tak nie wiadomo skąd i dlaczego. Nagle wszystko staje się jasne.
Dzieje się to czasem w różnych dziwnych okolicznościach pozornie nie
sprzyjających przemyśleniom. Choć to jeszcze nie pora, dodam, że na tym mniej
więcej polega praktyka koanu (chin. gong-an).
Nie jest to chyba zwykła bezmyślność skoro nawet A. Einstein przyznawał, że sporo
odpowiedzi uzyskał właśnie w taki dziwny sposób, a Niels Bohr swoją nagrodzoną
Noblem wizję atomu zobaczył dopiero gdy był już bardzo zdesperowany... we śnie.
No cóż, ja dzięki takim przebłyskom zauważyłem niezwykłą jedność wszystkich
nauk, ich cel, zrozumiałem też sens praktyk buddyjskich nawet tych z pozoru
dziwacznych czy wręcz śmiesznych dla człowieka zachodu. Zobaczyłem jak
Buddyzm wspaniale tłumaczy różnorodność świata, jego pozorne sprzeczności, ba,
nawet milczenie „Boga”, istnienie niesprawiedliwości, nieszczęścia i szczęścia i
wiele, wiele innych.
Nie ukrywam też, że jako sceptyka niezmiernie uradowało mnie odkrycie faktu, że
nauki buddyjskie, gdy poznaje się je w odpowiedniej kolejności, są niezwykle
logiczne, niczym nauka ścisła. Że nie muszę w nic wierzyć na słowo, że mogę
zachować swój sceptycyzm i sprawdzać wszystko po kolei. Wreszcie spodobało mi
się to, że współczesna nauka zdaje się potwierdzać, to o czym mówią nauki Buddy.
Chciałbym tym wszystkim się podzielić, niestety mam jedną poważną wątpliwość,
czy potrafię ująć to wszystko w słowa. No cóż przynajmniej spróbuję.
Założyłem sobie, że ta książeczka przeznaczona będzie dla początkujących
buddystów i sympatyków tej religii, natomiast doświadczeni wyjadacze zauważą
pewnie, że odkrywam ponownie Amerykę, ale z czasem postaram się tak
uporządkować i rozszerzyć tą publikację, by znalazło się tu coś dla nich.
Ma być prosto więc, daruję sobie fachową terminologię i całą masę mądrych
cytatów, skupiając się raczej na osobistym wyrażeniu zrozumienia o które ociera
się każdy, kto zadaje pytania i konsekwentnie poszukuje odpowiedzi.
Zapewne forma jak i pewne koncepcje filozoficzne nie są całkowicie zgodne z
tradycyjną wykładnią nauk buddyjskich, ale ich duch nigdy nie odbiega od tego, co
ostatecznie jest prawdziwe- od natury rzeczywistości. Jest to coś, czego nie można
3
Złudzenie istnienia
wyrazić za pomocą słów jednakowo zrozumiałych dla wszystkich ludzi, można
jedynie wskazać i zachęcić do samodzielnego, dalszego dociekania prawdy.
Budda nie stworzył ostatecznych i trwałych dogmatów, w które należałoby
uwierzyć, tylko uniwersalne nauki, którym obce są bariery kulturowe, religijne czy
rasowe. Ta uniwersalność jednak nakłania nas do sprawdzania wszystkiego
osobiście, do doświadczenia, które ukaże, co kryje się za słowami i da nam pewność
słuszności (lub nie) przekazu buddyjskiego. Nie są to autorytatywne nauki dane
przez Boga, tylko sprawdzana przez tysiąclecia wiedza, człowieka dla człowieka,
której odkrycie motywowane było współczuciem dla wszystkich cierpiących istot.
Elementy tych nauk znajdujemy zarówno w rozważaniach wielkich filozofów
kultury zachodniej, wierzeniach Indian Ameryki Północnej, Religii chrześcijańskiej
i wielu innych.
Budda stwierdził, że prawda objawia się sama temu, który chce i potrafi słuchać.
Można ją znaleźć wszędzie, w kamieniu i wdychanym powietrzu, trawie i cieple
promieni słonecznych i najważniejsze w swoim umyśle.
To właśnie człowiek potrafi odbierać świat w pełni, to człowiek jako jedyna
odczuwająca istota zadaje pytania o sens istnienia, to on poszukuje prawdy nie
wiedząc, że sam jest jej źródłem. Budda odnalazł prawdę tam, gdzie nikt inny jej
nie szukał tak intensywnie. To nie jest prawda Buddy. To, co On odnalazł, każdy
znajdzie w swym wnętrzu, jeśli tylko potrafi sobie zaufać i uwierzyć w swe
odkrycia.
Oczywiście nie jest to proste, bardzo łatwo wpaść w sidła własnych złudzeń i
zamiast szukać prawdy, rozpocząć gonitwę za swymi marzeniami o bogach,
nieśmiertelnej duszy lub podobnymi koncepcjami dającymi chwilowe poczucie
bezpieczeństwa i szczęścia.
Muszę was rozczarować drodzy czytelnicy, droga do prawdy nie jest ani
prosta ani przyjemna i choć prawda jest na wyciągnięcie ręki, to samo sięgnięcie po
nią może okazać się bolesne. Tak jak w życiu, łatwe rozwiązania są zazwyczaj
powierzchowne i ostatecznie nie przynoszą zadowalających efektów. Gdyby było
inaczej, to ludzkie cierpienia i rozterki zniknęłyby w krótkim czasie, a wszystkie
religie stały by się niepotrzebne. Prawda, bowiem zdziera maski z przyjemności, do
których tak lgniemy, a które w ostateczności okazują się być przyczyną cierpień
doświadczanych w naszej egzystencji.
4
Złudzenie istnienia
Jak małe dziecko, które koniecznie musi zjeść całe pudełko czekoladek na raz, nie
wiedząc, że od tego rozboli go brzuch, gdy tymczasem prawdziwe i pożyteczne
szczęście przynieść mu może matka czytająca bajkę na dobranoc. Tak i my w
dorosłym życiu gonimy za pozorami szczęścia nie interesując się prawdą, która jest
ostatecznym i trwałym szczęściem.
Chciałbym wam przybliżyć ową prawdę, niestety jej natury nie da się opisać za
pomocą słów, tak jak etykietka na butelce wina niewiele powie o bogactwie jego
bukietu, tak i słowa na niewiele się zdadzą bez próby posmakowania tego, o czym
mówią.
Jeśli ktoś pisząc twierdzi „To jest buddyzm” to po prostu kłamie, dlatego proszę nie
traktujcie słów tu napisanych jak arbitralne prawdy, to, bowiem co mogę przekazać
jest jedynie moją subiektywną prawdą, którą zapewne i tak każdy zrozumie inaczej,
na swój własny sposób.
Mam jedynie nadzieję, że książka ta pozwoli podzielić się „duchem” tego, co chcę
przekazać, że być może to, co jest gdzieś pomiędzy wierszami zapoczątkuje
subtelny proces dociekania i poznawania prawdy.
Budda
O życiu Buddy Siakjamuniego powstało już tyle wspaniałych książek, że ograniczę
się tylko do małego szkicu.
Około 2500 lat w niewielkim państewku na północy Indii żył w królewskiej
rodzinie Siakjów (nazwa klanu) młody książę o imieniu Sidharta (Siddhartha –
„ten, który osiągnął cel”. Sanskryt). Jego rodzicami byli Siuddohodana i królowa
Mahamaja.
Król-ojciec zapewnił synowi, swemu następcy, luksusowe warunki życia w pięknym
pałacu, którego niestety nie wolno było mu opuszczać samemu. To za sprawą
przepowiedni, która mówiła, że młody książę zostanie największym mędrcem
wszechczasów, ale nigdy nie będzie władał państwem. Król jak to król zapewne
pragnął widzieć syna na tronie a nie w mnisich szatach i z ogoloną głową. Musiał,
więc oszczędzić mu widoku prawdziwego życia, które nie daj boże mogłoby stać się
przyczyną rozmyślań i tym samym rozbudzić jakieś duchowe tęsknoty. Zaplanował
sobie i zaraz zarządził, aby księcia stale otaczała świta pięknych i młodych ludzi
gotowych mu usługiwać na każde skinienie, a dni wypełniane były
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin