HISTORIA SZTUKI t2.pdf

(12135 KB) Pobierz
589362486 UNPDF
589362486.007.png
SZTUKI
Michał W. Ałpatow
2
Średniowiecze
Wydawnictwo Arkady
Warszawa
HISTORIA
589362486.008.png
Tytuł wydania oryginału:
M. B. AJinaTOB, Bceo6maH HCTOPHH jiCKyccTB,
M3«. McKyccTBO, MocKBa—JletiHHrpaA 1948
Tłumaczenie wykonano wg autoryzowanego wydania niemieckiego:
M. W. Ałpatow, Geschichte der Kunst,
VEB Verlag der Kunst, Drezno 1961
SPIS TREŚCI
I. Sztuka bizantyjska
6
II. Sztuka islamu
30
III. Sztuka Indii
52
IV. Sztuka Azji Wschodniej
70
V. Sztuka wczesnego średniowiecza w Europie
90
VI. Sztuka gotycka
117
© Copyright for the polish edition by Arkady, Warsaw 1968
ISBN 83-213-3192-0 całość
ISBN 83-213-3194-7 tom 2
VII. Sztuka ruska w okresie średniowiecza
143
Spis ilustracji
162
589362486.009.png 589362486.010.png 589362486.001.png 589362486.002.png 589362486.003.png 589362486.004.png
I. SZTUKA BIZANTYJSKA
ludzkim umysłem nie ogarnione; jak gdyby renesans starodawnej magii, pozornie
już przed wiekami przezwyciężonej w Grecji.
Oczywiście wiele najwybitniejszych umysłów tej epoki, między nimi Augustyn,
przy całym swym zaangażowaniu w nowo głoszone prawdy, zachowało dawne
myślowe nawyki. Niemniej, moralna świadomość ludzi zmieniła się gruntownie.
Jeżeli dawni stoicy, jak Cicero, uważali zbożne życie za wysoką wartość samą dla
siebie, to Augustyn nawoływał ludzi do cnoty w imię ich zbawienia.
Łatwo pojąć, iż twórczość artystyczną tego przejściowego okresu, którą nazywamy
chrześcijańską starożytnością lub sztuką wczesnochrześcijańską, znamionują
dwojakie cechy charakterystyczne. Wpływy jej ogarniały całe imperium rzymskie,
na wschodzie sięgały az do Mezopotamii, na południu do Egiptu, na zachodzie
najważniejszym jej ośrodkiem były Włochy.
Juz w tym okresie zarysowują się w sztuce dwa zasadnicze wątki treściowe, które
szczególnie wyraźnie dają się prześledzić w architekturze. Z jednej strony chodzi
tu o chwałę chrześcijańskiego ideału bohatera, z drugiej — o zaspokojenie potrzeb
chrześcijańskiej gminy. Obydwa zadania znalazły rozwiązanie w dwóch w owym
czasie dominujących typach budowli sakralnej — centralnej i podłużnej.
Kościoły na planie koła, czyli rotundy, wznoszono przeważnie nad grobami mę-
czenników, którzy ponieśli śmierć za wyznawanie zasad nowej wiary, lub wład-
ców, którzy występowali w jej obronie. Mauzoleum Santa Costanza jest właśnie
budowlą tego typu. W czasach późniejszych w rotundach odbywały się ceremonie
chrztu. W centralnym punkcie kolistego kościoła równie dobrze postawić można
było grobowiec, kryjący szczątki bojownika o nową wiarę, jak i okrągłą chrzciel-
nicę, w której zanurzano ciało nowego wyznawcy. Zgodność zewnętrznej osłony
architektonicznej z istotną treścią wnętrza świadczyła o przestrzeganiu dawnych
sepulkralnych tradycji mauzoleów, a po części także dawnych świątyń peripteral-
nych. Do tych najstarszych kościołów-grobowców przeniesiono wiele elementów
architektury antycznej: sprawiają one wrażenie spokoju i harmonii, kopuła wznosi
się łagodnie nad częścią środkową, otoczoną ze wszystkich stron kolumnadą.
Służąc zmarłemu za miejsce ostatniego spoczynku, rotundy te spełniały równo-
cześnie ideał cnoty antycznej. Co prawda, w jasno oświetlonej przestrzeni pod
kopułą roztapiały się formy — bryła ustępowała przed świetlistością atmosfery.
Człowiek-bohater utracił konkret swej postaci, przekształcając się w odcieleśnio-
nego, chrześcijańskiego męczennika.
W podobnym kręgu artystycznych pojęć wykonywano tez najstarsze sarkofagi,
różniące się całkowicie od greckiej steli, płyty, której jedynym zadaniem było za-
chowanie wśród żyjących pamięci o zmarłym. Chrześcijanie nie przywiązywali
wagi do nieprzemijalności ciała, jak dawni Egipcjanie — trwałość doczesnych
szczątków była wyłącznym przywilejem świętych. Lecz kamienna skrzynia sarko-
fagu przechowywać miała śmiertelne szczątki człowieka aż do chwili Sądu Osta-
tecznego. Te starochrześcijańskie, marmurowe sarkofagi mówią jeszcze wyraźnie
o zamiłowaniu starożytnych do wspaniałości i przepychu, którego nawet postulat
ascezy nie zdołał zbyt szybko wykorzenić. Były one bogato zdobione płaskorzeź-
bami, a spokój zmarłego naruszały bitewne obrazy (sarkofag św. Heleny w Waty-
kanie). Później zewnętrzne ściany sarkofagów zaczęto ozdabiać scenami z życia
Chrystusa.
Niech juz niczego między nami nie sta-
nie: krzyw mi nawet na tobie ten lekko
tkany welon jest to mur Semir amidy.
Paweł Silentiarius
I wówczas postanowił mnich spełnić boha-
terski czyn: nie pić nic przez dni czter-
dzieści. A gdy nastał upal, wypłukał swój
kubek i zawiesił go przed sobą napełniony
wodą, a na zapytanie braci, po co to czyni,
odpowiedział: by tym większe cierpieć pra-
gnienie i tym większą otrzymać nagrodę
od Boga
Grecki Paterikon
Nowa religia w IV wieku zapanowała w całym rzymskim imperium. W przeciwień-
stwie do dawnych wierzeń uczyła ona, iż Bóg stał się człowiekiem i człowiek
musiał się tym poczuć wywyższony; lecz religia nieustannie przypominała mu,
jak nietrwałe jest jego śmiertelne ciało, i uczyła go gardzić ziemskimi sprawami.
Kaznodzieje głosili, ze Bóg zdobył wieczną chwałę, poniósłszy cierpienie dla lu-
dzi — to także sprzeczne było z religią antyku i całym jego sposobem myślenia.
Widocznie dawne poglądy były jednak mocno zakorzenione w ludzkiej świado-
mości, gdyż w IV wieku, niedługo po odniesionym zwycięstwie, nowa wiara jęła
ulegać silnym wpływom pogańskim. Swobodne dążenie do racjonalistycznego
motywowania trudno zrozumiałych dogmatów, do wyjaśniania pogańskich
mitów na równi z chrześcijańskimi alegoriami, wywodziło się z ducha antyku.
Filozof Tertulian dochodził wprawdzie az do odrzucania rozumu, lecz potrzeba
rozważań filozoficznych nie od razu zanikła. „Człowiek posiada wolną wolę" —
głosili z dumą jedni. „Tak — odpowiadali drudzy — lecz losem jego rządzi
Opatrzność". „Człowiek nie jest częścią natury, lecz ostatecznym celem stworze-
nia" — oświadczali obrońcy człowieka, a ich przeciwnicy wskazywali, iż przecież
właśnie przez naturę został on obdarzony skłonnością do grzechu i popędami
namiętności.
Przedstawiciele antycznego humanizmu musieli w tego rodzaju dyskusjach re-
zygnować ze wszystkich swych pozycji po kolei: racjonalistyczne pojmowanie
bóstwa i filozoficzne wyjaśnianie oraz uzasadnianie objawienia ustępowały
świętej ekstazie, w której wierny odnajdywał znak boskiej tajemnicy. Pierwiastki
duchowe wypierały stopniowo cielesne, a ponieważ wzrastało przekonanie,
że świat jest jedynie emanacją bóstwa, jego samoistne znaczenie powoli zanikało.
Zamiast jasnego światopoglądu dawnych myślicieli pojawia się ślepa wiara w siły
589362486.005.png
Obok kościołów centralnych bardzo rozpowszechniony byt typ podłużny, tak
zwana bazylika. Stanowiła ona przede wszystkim miejsce zebrań licznej gminy
chrześcijańskiej. W starożytności taki typ świątyni był niemal całkowicie nie znany.
Świątynia egipska była wprawdzie przeznaczona na uroczyste procesje, lecz miej-
sce najświętsze pozostawało w niej ukryte przed oczami niewtajemniczonych.
Świątynie greckie i rzymskie były miejscami przebywania bogów: ofiary składano
oczywiście na otwartym placu przed świątynią. W nowej religii znaczenie zgro-
madzenia wiernych niepomiernie wzrasta. W potocznym ówczesnym określeniu
gmina symbolizowała cały Kościół, a miejsca zebrań jej członków, czyli budynki
kościelne, były wyrazem jej jedności. Tam tez, w obecności wiernych, dokonywał
się największy akt kultu religijnego.
Zresztą i we wczesnochrześcijańskich bazylikach, podzielonych rzędami kolumn,
wnętrze nie było całkowicie wydzielone (wiązania dachu były przeważnie od dołu
otwarte). Pierwowzór bazyliki można znaleźć w starorzymskiej architekturze,
lecz w budowli chrześcijańskiej wszystko zdąża ku półokrągło zakończonej części
wschodniej. Tu spełniała się najświętsza ofiara, tu skierowane były spojrzenia
modlących się wiernych i tu docierały przez okna, podczas porannego nabożeń-
stwa, promienie wschodzącego słońca. Tego rodzaju cechy, jak zorientowanie
kościoła na wschód, zaokrąglenia ramion nawy poprzecznej i wejścia umiesz-
czone z boków podłużnych, odróżniają wczesnochrześcijańskie bazyliki od ich
dawnych rzymskich wzorów. W bazylikach starochrześcijańskich architektura
po raz pierwszy wykorzystuje ruch dla wyrażenia duchowych przeżyć, w dostojnej
powadze greckiej architektury peripteralnej taki problem nie istniał.
Myśli architektonicznej odpowiadał w bazylikach starochrześcijańskich układ
malowideł ściennych. Punktem centralnym było tu koliste prezbiterium wraz
z triumfalnym łukiem tęczy. Tam tez, nad ołtarzem, widniała zazwyczaj ogromna
postać świętej głowy Kościoła, w otoczeniu uczniów lub wyznawców.
Sam wizerunek bóstwa ulegał w ciągu kilku dziesiątków lat znamiennym prze-
mianom. Pierwotnie nie przedstawiano go wcale, gdyż sama taka myśl wydawała
się niedopuszczalna: mniemano, iz w przeciwieństwie do bóstw pogańskich,
Bóg chrześcijan nie może zostać wyrażony za pomocą środków artystycznych.
Z czasem przyjął się sposób przedstawiania go pod alegorią młodego i pięknego
pasterza, podobnego niekiedy do Apollina, lecz w końcu zwyciężył orientalny
typ dojrzałego wiekiem męża o obliczu okolonym zarostem, surowym spojrzeniu,
z ręką podniesioną w uroczystym geście nauczyciela, siedzącego zwykle na ka-
tedrze lub tronie, wśród uczniów ze czcią zasłuchanych w jego słowa (kościół
Santa Pudenziana w Rzymie). Nauczyciel stał się głową Kościoła i przybrał rysy
świeckiego władcy. Rzymskie władze dały wprawdzie Kościołowi wolność,
postulowały jednak, by Kościół i sztuka kościelna służyły idei państwa.
Boczne ściany bazylik ozdabiane były często scenami z historii świętej, można
by je porównać do metop ze świątyń starogreckich. Na obrazach tych jednak
uwieczniano Boga nie tylko zwycięstwa, lecz również i cierpienia, ukazując
całe ziemskie życie Chrystusa. Na ścianach bazyliki San Apollinare Nuovo przed-
stawiono uroczysty orszak świętych dziewic z gałęziami palmowymi w rękach,
zbliżających się z wolna do miejsca objawienia. Kolumny i łuki powtarzają niejako
miarowy rytm pochodu. W porównaniu z procesją antyczną postaci te, co prawda,
wydają się nieomal nieruchome i tylko skierowanym w stronę ołtarza spojrzeniem
wyrażają swe duchowe dążenie.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nieustannie podejmowane są na Zachodzie
próby pogodzenia ze sobą różnorodnych tradycji i kierunków artystycznych.
Spotykamy dzieła ze zdumiewającą świeżością zachowujące elementy antyczne
obok takich, które juz zapowiadają dalszy rozwój. Do Europy Zachodniej docierały
dalekie wpływy Azji Mniejszej, Syrii i Mezopotamii — na podobnym podłożu,
we wschodniej części imperium, Bizancjum tworzyło wówczas własną wielką
sztukę, własny artystyczny kierunek.
Kultura bizantyjska w ciągu niemal tysiąca lat swego trwania przeszła wiele za-
sadniczych przeobrażeń, lecz w VI wieku ukształtowała się ostatecznie i odtąd
przez wiele stuleci zachowywać będzie swoje elementy. Państwo bizantyjskie
było jedyną częścią rzymskiego imperium nie tkniętą przez najazd barbarzyńców
na Europę. Złożyły się na to w pierwszym rzędzie warunki naturalne: stołeczny
Konstantynopol leżał nad Bosforem, niedostępnym od strony lądu stałego.
W Bizancjum istniały jeszcze antyczne formy gospodarki, które na Zachodzie po-
padały juz w tym czasie w zapomnienie. Co prawda i tu docierały wpływy barba-
rzyńskiego otoczenia. Cesarze, przyjmując barbarzyńców na służbę, pozostawiali
im ich obyczaje, żądając jedynie, by wyparli się swego plemienia. Mieszkańcy
Bizancjum nazywali siebie wprawdzie Rzymianami, lecz pochodzenie ich było
na pół barbarzyńskie. Całą strukturę państwa bizyntyjskiego w znacznym stopniu
uwarunkowało orientalne i barbarzyńskie otoczenie.
Państwo bizantyjskie zachowało mimo wszystko własny sposób życia. Jego pod-
stawą gospodarczą był handel, do rozwoju którego przyczyniało się nader ko-
rzystne położenie geograficzne stolicy. Handlowano z krajami zarówno Wschodu,
jak i Zachodu, podobnie jak Rzymianie handlowali ze swymi koloniami. Rzemiosło,
zwłaszcza wytwarzanie przedmiotów zbytku, i produkcja niewolnicza, która jeszcze
przetrwała w Bizancjum — w ogóle cała działalność ekonomiczna podlegała
surowej kontroli państwowej. Właściciele wielkich dóbr ziemskich byli całkowicie
uzależnieni od cesarza, najwyższego przedstawiciela władzy.
Cesarze bizantyjscy uważali się za następców rzymskich Augustów. Zachowali
wiele rzymskich obyczajów, odbywali na przykład triumfy. Powszechnie wierzono,
iz cesarz został wybrany przez lud, choć naturalnie była to czysta fikcja. Monarchia
bizantyjska przypominała najbardziej dawne tyranie orientalne: pod wielu wzglę-
dami za wzór cesarzom bizantyjskim służył Iran. Panowanie cesarza nie było
niczym ograniczone, wolno mu było absolutnie wszystko. Żądza władzy przy
nieustannym lęku o jej utratę skłaniała go do okrucieństwa, które wyrafinowaniem
swym przewyższało nawet czyny dawnych orientalnych despotów. Każde uka-
zanie się cesarza przed narodem obchodzone było jak prawdziwe święto. Podczas
audiencji obowiązywała jak najsurowsza etykieta: cesarz siedział na wysokim,
złotym tronie, po obu jego stronach tłoczyła się świta dworzan w bogatych, zło-
cistych szatach, zwykli zaś śmiertelnicy padali przed nim na twarze. Bizantyjczycy
Przypisywali etykiecie ogromne znaczenie, widząc w niej środek umacniania
władzy państwowej. Cesarz Konstantyn Porfirogeneta opisał uroczyste dworskie
audiencje w osobnym dziele „0 ceremoniach".
589362486.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin