Lovecraft H.P. - Kolor z przestworzy.txt

(68 KB) Pobierz
Kolor z Przestworzy 
T�umaczenie: Ryszarda Grzybowska 



Na zach�d od Arkham wznosz� si� dzikie wzg�rza, a doliny porastaj� g��bokie lasy, kt�rych jeszcze nigdy nie tkn�a siekiera. S� tam te� mroczne, ciasne w�wozy, a w nich fantastycznie pochylone drzewa i s�cz�ce si� w�skie strumyki, gdzie nigdy nie dociera s�o�ce. Na �agodnie opadaj�cych zboczach przycupn�y farmy � stare, kamienne, omsza�e chaty � i pod os�on� ogromnych wyst�p�w skalnych dumaj� wieczy�cie nad prastarymi tajemnicami Nowej Anglii; wszystkie s� teraz opustosza�e, szerokie kominy si� krusz�, a wy�o�one gontem �ciany gro�nie wypaczy�y si� pod niskimi dwuspadowymi dachami. 

Dawni mieszka�cy wynie�li si� st�d, a nowi przybysze z innych stron nie maj� ochoty si� tutaj osiedli�. Pr�bowali ju� Kanadyjczycy francuskiego pochodzenia, pr�bowali W�osi, pojawili si� te� Polacy, ale odeszli. Dzieje si� tak nie z powodu czego�, co tu wida�, s�ycha� czy te� czego mo�na dotkn��, ale z powodu czego�, co mie�ci si� tylko w sferze wyobra�ni. Miejsce to w�a�ciwie nie pobudza wyobra�ni, ale te� nie zapewnia noc� spokojnych sn�w. Chyba to w�a�nie zra�a przybysz�w z obcych stron, bo stary Ammi Pierce nigdy jeszcze s�owem nie wspomnia� im o tym, co pami�ta z tych dziwnych dni. Tylko Ammi, od lat ju� niezbyt sprawny umys�owo, wci�� tutaj mieszka i tylko on jeden m�wi czasem o tamtych dziwnych dniach; a ma odwag� m�wi�, bo jego dom stoi w pobli�u otwartych p�l i ucz�szczanych dr�g wok� Arkham. 

Niegdy� droga wiod�a przez wzg�rza i doliny, tam gdzie teraz rozci�ga si� przekl�te wrzosowisko, jednak�e ludzie przestali z niej korzysta� i zbudowano now�, skr�caj�c� daleko na po�udnie. Nawet teraz mo�na znale�� �lady starej drogi po�r�d porastaj�cego, tu na nowo g�szczu, a cz�� z nich trwa� jeszcze b�dzie wtedy, gdy po�ow� dolin pokryje zbiornik wodny. Wtedy zostan� wyci�te mroczne lasy, a przekl�te wrzosowisko b�dzie drzema� g��boko pod b��kitn�, rozmigotan� tafl� wody, w kt�rej przegl�da� si� b�dzie niebo. Tajemnice owych dziwnych dni zjednocz� si� z tajemnicami g��bi wodnych i z tajemn� wiedz� starego oceanu oraz wszystkimi sekretami pierwotnego �wiata. 



Kiedy wybiera�em si� pomi�dzy te wzg�rza i doliny, �eby zbada� teren przeznaczony na nowy zbiornik wodny, powiedziano mi, �e jest to wrogie miejsce. Powiedziano mi to w Arkham, a poniewa� jest to bardzo stare miasto, w kt�rym kr��� rozliczne legendy o czarownicach, uzna�em, �e owa z�owrogo�� wi��e si� z tym, co w ci�gu stuleci opowiada�y dzieciom babki. Okre�lenie �przekl�te wrzosowisko� wyda�o mi si� bardzo dziwne i teatralne. Zastanawia�em si�, w jaki spos�b znalaz�o si� w puryta�skim folklorze. A potem zobaczy�em to mroczne, biegn�ce na zach�d k��bowisko w�woz�w i urwisk skalnych i przesta�em si� nad tym zastanawia�, poch�oni�ty jedynie jego star� tajemnic�. By� ranek, kiedy je ujrza�em, ale mrok zalega� tam zawsze. Drzewa ros�y g�sto, a ich pnie by�y tak ogromne, �e nie spos�b by spotka� im podobne w zdrowych lasach Nowej Anglii. W mrocznych prze�witach mi�dzy drzewami panowa�a zbyt wielka cisza, a pod�o�e by�o zbyt grz�skie od wilgotnego mchu i nawarstwiaj�cego si� w przeci�gu niezliczonych lat rozk�adu. 

Na otwartych przestrzeniach, g��wnie wzd�u� starej drogi, widnia�y drobne farmy na zboczach wzg�rza; by�y to albo skupiska kilku budynk�w, albo tylko jeden czy dwa, a bywa�o, �e stercza� zaledwie samotny komin czy przysypana ziemi� piwnica. Kr�lowa�y tu chwasty i krzaki r�y polnej, a w zaro�lach rozlega� si� szelest jakich� tajemniczych stwor�w. Wszystko doko�a spowija�y opary niepokoju i smutku; wszystko wydawa�o si� nierealne i groteskowe, tak jakby jakie� istotne ogniwo perspektywy czy �wiat�ocieni zosta�o skierowane na opak. Nie dziwi�em si�, �e przybysze z obcych stron nie chcieli si� tu zatrzymywa�, bo sen tutaj by� prawie wykluczony. A� nadto przypomina�o to sceneri� Salvatora Rosi, gro�ny drzeworyt z opowie�ci niesamowitej. 

A jednak to wszystko nie by�o jeszcze tak przera�aj�ce jak przekl�te wrzosowisko. Przekona�em si� o tym w tym momencie, kiedy znalaz�em si� w g��bi rozleg�ej doliny: �adne inne okre�lenie nie pasowa�oby do tego miejsca, tak jak �adne inne miejsce nie pasowa�oby do tego okre�lenia. Mog�o si� wydawa�, �e poeta stworzy� ow� fraz� ujrzawszy ten w�a�nie region. Rozejrzawszy si� doko�a pomy�la�em, �e wszystko chyba tutaj strawi� ogie�; ale dlaczego nic nowego nie wyros�o na owych pi�ciu akrach szarego pustkowia rozci�gaj�cego si� pod go�ym niebem, kt�re po�r�d tych las�w i p�l wygl�da�o jak spalone jakim� kwasem? Si�ga�o ono daleko na p�noc wzd�u� dawnej drogi, ale wdziera�o si� te� i na drug� jej stron�. Ogarn�a mnie dziwna niech�� na sam� my�l, �e mam tam p�j��, ale przecie� musia�em, bo tego wymaga�a moja misja. Na ca�ej tej rozleg�ej przestrzeni nie by�o �adnej ro�linno�ci, jedynie mia�ki szary py� czy popi�, kt�rego chyba jeszcze nigdy nie tkn�� wiatr. Pobliskie drzewa by�y schorza�e i kar�owate, a wiele usch�ych pni stercza�o w g�r� albo le�a�o murszej�c na brzegu tego pustkowia. Kiedy przechodzi�em obok nich w po�piechu, zauwa�y�em po prawej stronie rumowisko cegie� i kamieni, pozosta�o�� po starym kominie i piwnicy, a tak�e ziej�c� czerni� otch�a� porzuconej studni, z kt�rej unosi�y si� st�ch�e opary, tworz�c w promieniach s�o�ca najdziwniejsze kszta�ty. Nawet d�ugie, mroczne lesiste urwisko wznosz�ce si� za tym pustkowiem wydawa�o si� przez kontrast bardzo przyjemne; przesta�y mnie ju� teraz zdumiewa� boja�liwe szepty mieszka�c�w Arkham. W pobli�u nie by�o �adnego domostwa ani nawet ruin; i dawnymi czasy to miejsce chyba te� musia�o by� bezludne i odosobnione. O zmierzchu, dr��c przed powt�rnym przemierzaniem tego z�owieszczego miejsca, wr�ci�em do miasta ju� okr�n� drog�, skr�caj�c� na po�udnie. Marzy�em skrycie, aby na niebie pojawi�y si� chmury, gdy� dziwny l�k wdar� si� do mej duszy z powodu rozci�gaj�cej si� nade mn� g��bokiej� pr�ni nieba. 

Wieczorem pyta�em r�nych starych ludzi w Arkham o przekl�te wrzosowisko, a tak�e, co znaczy okre�lenie �dziwne dni�, kt�re tak wielu spo�r�d nich niejasno wymienia�o. Nie otrzyma�em jednak jasnej odpowiedzi poza tym, �e tajemnica wcale nie jest tak dawna, Jak sobie wyobra�a�em. Nie wi�za�o si� to z Jaka� star� legend�, ale z czym�, co mia�o miejsce jeszcze za �ycia tych, z kt�rymi rozmawia�em. Zdarzy�o si� to w latach osiemdziesi�tych, kiedy to pewna rodzina znikn�a czy te� zosta�a zamordowana. Ludzie, z kt�rymi rozmawia�em, nie byli co do tego zgodni, a poniewa� wszyscy mi doradzali, abym nie zwraca� uwagi na szalone opowie�ci starego Ammiego Pierce�a, odnalaz�em go nazajutrz rano, dowiedziawszy si�, �e mieszka samotnie w wiekowej, rozpadaj�cej si� chacie, na skraju le�nej g�stwiny. By�a to bardzo stara chata, z kt�rej zaczyna�a si� ju� dobywa� wo� rozk�adu, tak charakterystyczna dla zaniedbanych dom�w. Tylko natarczywym pukaniem mog�em wyci�gn�� z ��ka tego starca, a kiedy docz�apa� si� zal�kniony do drz wi, najwyra�niej nie by� ucieszony moj� wizyt�. Nie by� tak s�aby, jak my�la�em, ale oczy dziwnie mu si� zapad�y, a niedba�y ubi�r i bia�a broda nadawa�y mu wygl�d cz�owieka steranego �yciem i pos�pnego. 

Nie wiedzia�em, w jaki spos�b najlepiej by�oby go nak�oni� do rozmowy, stworzy�em wi�c pozory interesu; zwierzy�em mu si� z mojej inspekcji terenu i zada�em mu kilka ma�o znacz�cych pyta� odno�nie okolicy. Mia� �ywszy umys� i by� o wiele bardziej Inteligentny, ni� przypuszcza�em, a nim si� spostrzeg�em, poj�� r�wnie du�o, jak ka�dy cz�owiek, z kt�rym zdarzy�o mi si� rozmawia� w Arkham. By� ca�kiem inny ni� ci wszyscy wie�niacy, jakich pozna�em na wydzielonych obszarach, przeznaczonych pod zbiornik wodny. Nie protestowa� z powodu zniszczenia wielu mil starych las�w i farm, cho� zapewne protestowa�by, gdyby jego dom znajdowa� si� na terenie przysz�ego jeziora. Zna� po nim tylko by�o, �e dozna� ulgi; ulgi z powodu losu, Jaki mia� spotka� prastare mroczne doliny, po kt�rych w�drowa� przez ca�e �ycie. Wola�, �eby zala�a je woda � �eby by�a zala�a je zaraz po tych dziwnych dniach. Jego ochryp�y g�os przycich�, pochyli� si� ca�y do przodu, a palcem prawej r�ki z dr�eniem zacz�� wskazywa� kierunek, co robi�o na jego rozm�wcy wstrz�saj�ce wra�enie. 

Wtedy w�a�nie us�ysza�em t� opowie��, a kiedy snu� j� ochryp�ym, to zn�w �ciszonym do szeptu g�osem, coraz to wstrz�sa� mn� dreszcz, cho� by� to dzie� w pe�ni lata. Cz�sto musia�em go przywo�ywa� z tej chaotycznej pl�taniny, dobiera� naukowe zwroty, kt�re zachowa� jeszcze w os�abionej ju�, papuziej pami�ci z zas�yszanej rozmowy profesor�w, wype�nia� luki, w kt�rych przerywa�a si� ci�g�o�� i zatraca� si� sens logiczny. Kiedy sko�czy�, przesta�em si� dziwi�, �e jego umys� uleg� zachwianiu albo �e ludzie z Arkham nie chc� wiele m�wi� o przekl�tym wrzosowisku. Jeszcze przed zachodem s�o�ca po�pieszy�em do hotelu, �eby nie widzie� rozb�yskuj�cych nade mn� gwiazd na pustym niebie: nast�pnego dnia wr�ci�em do Bostonu, aby z�o�y� rezygnacj� z mojej posady. Nie mog�em ju� powr�ci� do tego mrocznego chaosu starego lasu i wzg�rz ani spojrze� raz jeszcze na spopiela�e przekl�te wrzosowisko, gdzie czarna studnia obok rumowiska cegie� i kamieni zieje otch�ani�. Wkr�tce powstanie tam zbiornik wodny i wszystkie stare tajemnice zostan� ukryte na zawsze w jego g��binie. Ale nie s�dz�, abym kiedykolwiek jeszcze mia� ochot� odwiedzi� to miejsce noc�, a ju� na pewno nie wtedy, gdy niebo b�dzie usiane z�owieszczymi gwiazdami, i za nic w �wiecie nie napi�bym si� wody w Arkham. 

Wszystko zacz�o si�, jak powiedzia� stary Ammi, od meteorytu. Dawniej, od czasu jak s�dzono czarownice, nie opowiadano tu �adnych niesamowitych legend, ale nawet wtedy owe lasy nie budzi�y takiego l�ku, jak male�ka wysepka w Miskatonic, gdzie diabe� mia� sw�j dw�r ko�o dziwnego kamiennego o�tarza pami�taj�cego dni jeszcze sprzed czas�w Indian. Nie by�o tu las�w, w kt�rych straszy�o, a ich fantastyczny mrok nie przera�a� nikogo, a� do owych dziwnych dni, kiedy to w po�udnie pojawi�a si� na niebie bia�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin