Hannay Barbara - Podkowa na szczęście.pdf
(
649 KB
)
Pobierz
Wedding in windaroo
Barbara Hannay
Podkowa na szczęście
PROLOG
W trzy tygodnie po dwunastych urodzinach Piper
0'Malley całe popołudnie przepłakała ukryta za szopą na
traktory. Najgłupsze było to, że nie lubiła się mazać! Ma
zać się mogą dziewczyny, a ona akurat dzisiaj wcale nie
chciała być dziewczyną.
Kiedy Gabe Rivers ją odnalazł, tylko trochę pociągała
nosem, ale zdradziły ją opuchnięte, zaczerwienione oczy.
- Hej, żabko, uśmiechnij się! - powiedział. Przykucnął
obok niej i objął pocieszającym gestem. - Czym się martwisz?
Wytarła oczy krajem koszuli.
- To chyba najgorszy dzień w moim życiu.
Spostrzegła jego zdziwienie. Gabe miał osiemnaście lat
i jak wszyscy dorośli potrafił dostrzec, kiedy człowiek
ździebko mija się z prawdą. Poprawiła się pospiesznie:
- Najgorszy był pewnie dzień, kiedy zginęli rodzice,
ale byłam wtedy za mała i nic nie pamiętam.
- Jest aż tak źle? - spytał. - To brzmi groźnie. Co się
stało?
Wtuliła twarz w jego ramię.
- Nie mogę ci powiedzieć. To straszne.
- Powiedz. Jakoś to zniosę.
Spojrzała w jego zielone oczy. Pełne troski i czułości
oczy, które dodawały jej otuchy.
RS
- Okres...-szepnęła.
- A, rozumiem - powiedział. - Hmm... Rzeczywiście
trudna sprawa... Przypuszczam, że trudna...
Bała się, że Gabe odejdzie. Powie, że nie ma czasu,
spieszy się, i pójdzie sobie. Właśnie skończył z jej dziad
kiem kolczykowanie krów i mógłby wracać do domu, do
Edenvałe. Ale on się nie ruszał. Siedzieli długo, w zmierz
chającym powoli świetle dnia, oparci o ścianę z falistej
blachy, żując źdźbła świeżej trawy.
- Z czasem przywykniesz - powiedział w jakimś mo
mencie.
- Nie, Gabe. Nigdy. Dlaczego muszę być dziewczyną?
Chciałabym być chłopakiem. Chciałabym być podobna do
ciebie.
Uśmiechnął się.
- A co w tym widzisz takiego fajnego?
- Wszystko! - krzyknęła z przekonaniem, wpatrzona
w swojego idola. - Jesteś wyższy i silniejszy od dziadka.
On ci nigdy niczego nie zabrania. Możesz zostać, kim
chcesz. A ja, kiedy dorosnę, będę musiała niańczyć dzieci
i prać śmierdzące skarpetki jakiemuś facetowi.
Gabe roześmiał się głośno.
- Poczekaj, niedługo wyjedziesz do szkoły. Przeko
nasz się, że dzisiaj dziewczyny mają takie same szanse,
jak chłopcy.
- Ale ja chcę hodować bydło. Słyszałeś kiedyś o ho
dowczyniach?
Żartem zsunął jej kapelusz na oczy. Puknęła od dołu
w szerokie rondo, a kiedy akubra, tradycyjny australijski
kapelusz, wróciła do poprzedniej pozycji, Piper zobaczyła,
RS
że zgasły wesołe iskierki w oczach Gabe'a. Nagle spoważ
niał i posmutniał.
- O co chodzi?
Pokręcił głową.
- O nic, myszko. Drobiazg. To naprawdę nic ważnego
- wykręcał się.
- Gadaj, Gabe. Ja ci się zwierzyłam z mojego okropne
go sekretu, nie powiedziałam tego nawet mojej najlepszej
koleżance. Mówże, nikomu nie powtórzę.
- No dobrze... Widzisz, mężczyźni też mają swoje
problemy.
- Musicie się golić?
Znowu się zaśmiał.
- To też. Ale bywa gorzej.
- Łysienie?
- Nie, chodzi mi o inne sprawy. Czasem bywa trudno
realizować swoje plany. Ojciec spodziewa się, że zostanę
w Edenvale.
- Jasne, że powinieneś zostać - stwierdziła. - Nie
chcesz?
Skrzywił się.
- Nie chcę. Pewnie cię zaskoczę, ale ja nie zamierzam
zajmować się hodowlą bydła.
- Chyba żartujesz!
Była wstrząśnięta. Nie wyobrażała sobie, że ktoś mógł
by nie lubić tego wspaniałego życia, a do tego przeraziła
ją myśl, że Gabe mógłby opuścić pobliskie Edenvale.
- A co chciałbyś robić?
- To! - wskazał olbrzymiego orła, kołującego nad nimi.
Piper z zachwytem patrzyła, jak silne, ciemne skrzydła
RS
wynoszą ptaka coraz wyżej i wyżej w gasnący błękit
popołudniowego nieba. Nagle znieruchomiał i trwał
w jednym punkcie, wykorzystując ciepłe prądy powietrza.
- Wspaniałe, prawda? - twarz Gabe'a rozświetlał en
tuzjazm. - Dałbym wszystko, by móc tak latać, wzbijać
się w górę i zawisać w powietrzu z taką swobodą. Mam
powyżej uszu przywiązania do ziemi i stad tępych, unu-
rzanych w pyle zwierząt.
Piper ujrzała go w zupełnie nowym świetle. Gabe nigdy
przedtem nawet nie wspomniał o swych marzeniach.
- Gdzie mógłbyś się uczyć latania?
- W zeszłym tygodniu był w Mullinjim oficer rekru
tacyjny - wyjaśnił Gabe, wciąż wpatrzony w niknącą syl
wetkę orła. - Podpiszę kontrakt i będę się uczył latać śmi
głowcem Black Hawk.
Wpatrywał się w ptaka z tak intensywnym pragnie
niem, że Piper, mimo swego młodego wieku, pojęła nie
odwracalność jego decyzji. Wyczuwała instynktownie, że
Gabe podąży za swym marzeniem. Za marzeniem, które
go jej odbierze, być może na zawsze.
Poczuła ucisk w żołądku. Chciałaby być starsza i bar
dziej pewna siebie, by nie dostrzegł, jak ona rozpada się
na kawałki na samą myśl o jego wyjeździe.
- A więc w czym problem? - spytała drżącym głosem.
- Rodzice nie chcą się zgodzić?
- Zupełnie im się ten pomysł nie podoba. Ale ja jadę,
Piper. To postanowione.
RS
Plik z chomika:
Vivichomik
Inne pliki z tego folderu:
Parsons Tony - Miłość to wszystko, czego potrzebujesz.pdf
(1606 KB)
Potter Alexandra - Co u ciebie, koteczku.pdf
(1035 KB)
Roberts Nora - Pięciolinia uczuć 02 - Echo przyszłości.pdf
(662 KB)
Sanderson Gill - W krainie jezior - Marzenie.pdf
(691 KB)
Taylor Jennifer - Dotyk anioła.pdf
(698 KB)
Inne foldery tego chomika:
Najemnicy
Nalini Singh
Namietnosci
Nancy Warren
Narzeczone z Red Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin