TL 1-25.pdf

(2936 KB) Pobierz
600381656 UNPDF
T ł umaczenie: angie1985
Beta: Szana1 & Marta Potorsia
Oprawa graficzna: ZuzZa
600381656.001.png
– Argh! – Dałam upust swojej frustracji w poduszkę, mając nadzieję, że Edward jest na tyle daleko,
żeby mnie nie usłyszeć. Właśnie spędziliśmy ostatnią godzinę w moim łóżku na całowaniu się i
doprowadzaniu do szaleńczego stanu podniecenia, gdy Emmett i Jasper przyszli, roszcząc sobie prawo do
zabrania go na jedną z tych całonocnych wypraw łowieckich. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób przetrwam
te cztery tygodnie do ślubu bez wybuchu. Dosłownie!
Coś musi mi dać.
Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam pocałunki Edwarda. Uwielbiam go całować.
I on jest skłonny przesuwać swoje granice, nawet jeśli tylko o odrobinę. Kiedy, na przykład, pierwszy
raz pozwolił mi wziąć swój język do ust, o mało co nie zemdlałam. Możliwość kosztowania nie tylko
słodkości jego oddechu, ale także niesamowitego nektaru jego smaku wprawiała mnie w prawie
obezwładniającą ekstazę. Pierwszy raz, kiedy lizał mnie od obojczyka do szczęki, moje serce groziło, że
wyskoczy z piersi. Jeden raz nawet ukrył swoje zęby i ustami skubał moje ucho. To było niewiarygodnie
przyjemne.
Ale wtedy, zawsze dochodziliśmy do tego punktu, kiedy Edward się odsuwał i albo odchodził na
polowanie, tak jak dzisiaj, albo otaczał mnie kokonem z koców, skutecznie oddzielając nasze ciała. W
każdym razie to był koniec, a ja chciałam więcej, dużo więcej i przepełniała mnie frustracja.
Naprawdę rozumiem jego sposób myślenia. Wiem, że boi się mnie zranić. Wiem także, że jest
ograniczony przez wczesno-dwudziestowieczną moralność. A ja uwielbiam tę jego opiekuńczość i
gentlemeńskie zasady.
Ale, na serio, to zbyt wiele, abym mogła to znieść.
Leżąc na łóżku, nie mogę nic poradzić na fantazje, które zaczynają przelatywać pod zamkniętymi
powiekami niczym film.
W jednej wchodzę do swojej sypialni, wyłaniając się spod prysznica. Nie wiedząc, że Edward tam
jest, jego obecność mnie zaskakuje i upuszczam ręcznik, którym miałam owinięte ciało. W mojej fantazji nie
jestem zawstydzona tym, że ukochany widzi mnie nago. On nie mogąc się już dłużej kontrolować, śmieje się
ze mnie – w pozytywnym znaczeniu i oczywiście w końcu domaga się wejścia w posiadanie.
W innej udaje mi się namówić Edwarda do wejścia pod prysznic, tak żebyśmy oboje mogli być nadzy
i przekonuję go, żeby umył mi plecy (nie mogłam się powstrzymać – parsknęłam – to na pewno fantazja –
Edward dotykający mojego nagiego ciała!).
W końcu on już nie wytrzymuje, przypiera mnie do zimnych kafelek i wchodzi we mnie. Och…
Pomysł, że zimne, twarde kafelki naciskają mnie z tyłu w tym samym czasie, kiedy chłodne, silne ciało
Edwarda napiera na mnie z przodu, to prawie jak bycie z dwoma…
O Boże, (coś jest ze mną) nie w porządku.
W kolejnej Edward jest zazdrosny, jak Mike Newton zaleca się do mnie w pracy i bierze mnie z tyłu
za ladą, podczas gdy on patrzy na to z końca sklepu. Czekaj. Co? Skąd to się wzięło?
Usiadłam na łóżku. Mój mózg wcale nie polepszał sytuacji między moimi nogami.
Niespodziewanie szokująca myśl przyszła mi do głowy. Był sposób, który mógłby to ułatwić.
Naprawdę mogłam? Pomimo że miałam osiemnaście lat, nie byłam praktycznie zaznajomiona z
seksem w żadnej formie. Rok temu eksperymentowałam z zaspokojeniem siebie. Nigdy jednak nie byłam w
pełni zadowolona robiąc to zarówno dlatego, że często pozostawałam z bolesnym odczuciem niedosytu w
dole, a ponadto pewnego razu moja mama wpadła do pokoju zaraz „po” i mogę przysiąc, że wiedziała. Nie
chciałam próbować ponownie.
Ale może warto jeszcze raz spróbować. Korzyści przewyższały straty. Po pierwsze, mogłam uniknąć
wybuchu. Pewnie każdy się zgodzi, że należy tego unikać. Po drugie, mogłam zaprzestać zmuszania
Edwarda do przekroczenia jego bezpiecznej strefy. On to prawdopodobnie doceni. Po trzecie, możliwe, że
pomoże mi to pozbyć się przedślubnego stresu. Lista Alice „decyzji, które muszą być podjęte”
doprowadzała mnie do obłędu. I po czwarte, mogłam uniknąć wybuchu.
Prawdę powiedziawszy, miałam pod dostatkiem scenariuszy do pobudzania się bez żadnego
600381656.002.png
wysiłku, w oparciu o to, co robiliśmy z Edwardem i z moim nadpobudliwym umysłem.
Pieprzyć to. Zsunęłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Charlie zasnął dawno i nie istniała nawet
mała szansa, że prysznic go obudzi. Potrzebny by był pociąg towarowy przejeżdżający przez jego pokój, aby
go rozbudzić.
Zamknęłam drzwi za sobą, tak na wszelki wypadek i odkręciłam wodę, nastawiając ją na idealną
temperaturę. Rozebrałam się z ubrań i weszłam do kabiny, czując się odrobinę głupio, a nawet gorzej, bo
niedorzecznie, podniecając się tą perspektywą.
Popatrzyłam w górę. Nie mogę uwierzyć, że to robię! Byłam jednocześnie nieufna i podekscytowana.
Kocham te ruchome głowice od prysznica.
Pociągnęłam słuchawkę na dół przestawiłam ją na system masażu i trzymałam na wysokości szyi i
ramion. Pulsująca woda działała wspaniale na moje plecy i natychmiast mnie rozluźniła. Jeśli nie będzie nic
innego, muszę to robić częściej. Poczułam odpływające napięcie. Przechyliłam się nieznacznie i przesunęłam
dyszę na dół, aby opryskać plecy niżej i moje ciało odprężyło się jeszcze bardziej.
Powoli obrazy znów zaczęły się pojawiać w mojej głowie. Przesunęłam prysznicem po mojej klatce
piersiowej. Och!
To było nawet lepsze, niż sobie wyobrażałam.
Pozwoliłam marzeniom wypłynąć ponownie, niektórym kilka razy, a i doszło kilka nowych: mnie w
końcu z Edwardem w ustach; Edwarda biorącego w usta mnie… (Och!); Edward przyciskający mnie do
drzewa na łące. Było nieskończenie wiele możliwości!
Ale wtedy znowu poczułam frustrację. Byłam tak blisko, ale to nie wystarczało. A woda zaczęła być
zimna. Super. Zgaduję, że mój mały eksperyment dobiegł końca.
Wtedy coś się stało. Lubiłam zimną wodę. Zimna woda była przyjemna. Ona była… jak on .
I z tym, wciąż wyraźnym w umyśle obrazem Edwarda przyciskającego mnie do drzewa na naszej
polanie, doznałam spełnienia.
Oparłam się jedną ręką o kafelki przede mną, żeby nie upaść, kiedy orgazm ostatecznie mnie
odnalazł, a był tak mocny, że o mało co nie powalił mnie na kolana.
Minęła minuta, zanim mój umysł doszedł do siebie. Wciąż ciężko oddychałam i zaczęłam chichotać.
Jasna cholera! Jeśli to była choćby odrobina tego jak bym była obecnie z Edwardem, to bym umarła. I nie
mogę się już doczekać.
Zakręciłam wodę, trzęsąc się z zimna i osuszyłam ręcznikiem. Telepało mnie, nie jestem pewna czy z
powodu zimnej wody, czy też w wyniku efektów mojego małego eksperymentu. Nie wnikając, to było
przyjemne.
Wracając do pokoju, narzuciłam na siebie parę flanelowych spodni od piżamy, top i bluzę, aby
znowu się ogrzać. Wczołgałam się do łóżka, mając wrażenie, że tym razem zasnę jak za naciśnięciem pilota.
Spojrzałam na zegar. Było w pół do pierwszej. Edward wróci pewnie za około sześć godzin.
Potrzebowałam się trochę przespać, bo w innym wypadku będę jutro jak zombie. Nie mogłam nic na to
poradzić i zachichotałam. Nie potrzeba nam w tym mieście więcej stworzeń z legend.
Moje ciało się uspokoiło, ale umysł był na misji. Te fantazje uczyniły cuda. Odpędziły frustrację,
powstrzymały przed wybuchem, zapewniły, że będę szczęśliwszą Bellą, jutro, kiedy moja miłość wróci.
Potrzebowałam zgromadzić zapas pomysłów, które utrzymają mnie przy zdrowych zmysłach przez
najbliższe cztery tygodnie i gdy dryfowałam w kierunku snu, moje myśli wytrwale wywoływały więcej
pomysłów na przyszłość .
Obudziłam się i częściowo podniosłam, zanim ustąpiła dezorientacja i uświadomiłam sobie, że był
ranek, a ja znajduje się w swoim łóżku. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie i ułożyłam z powrotem na
poduszce, kładąc rękę na czole. W pokoju zaczęło się rozjaśniać. Obróciłam się na bok i spojrzałam na
zegarek: piąta pięćdziesiąt trzy. Było za wcześnie, żeby wstawać. Zamknęłam oczy i starałam się ponownie
zasnąć. Ale wtedy obrazy z mojego prysznica o północy zaatakowały mój umysł i byłam rozbudzona, czy
tego chciałam, czy nie.
Uśmiechnęłam się do mojej kołdry. Boże, nie czułam się tak zrelaksowana… nigdy?
Przebiegłam przez fantazje, które stworzyłam zeszłej nocy. Wracałam do tej, w której Edward brał
mnie przy drzewie na naszej polanie. On byłby szorstki i władczy. Trzymałby jedną dłonią moje ręce nad
głową. Drugą chwytałby mój tyłek tak, żebym mogła opleść go nogami. On byłby po prostu natarczywy i do
tego w naglącej potrzebie, i reagowałby bardzo głośno…
Boże, jakie to gorące.
Okej, robimy to. Hmm… drzewo… może lepiej wymyślić coś prostszego, zanim nie będę bardziej
wytrzymała. W fantazji to brzmi świetnie. Ale czy drzewo nie porani mi pleców? Może nie, jeśli zostawię na
sobie bluzkę…
Boże, ze mną jest rzeczywiście coś nie tak.
Wciąż to robimy.
Zastanawiałam się. Co jeszcze na pewno chciałabym zrobić?
I wtedy pewien pomysł przyszedł mi do głowy i ześlizgnęłam się z łóżka, przeszukując całe biurko, aż
znalazłam mały notes na spirali i długopis. Wskoczyłam z nimi do łóżka. Trzymałam notes w rękach, by
zapisać założenia pomysłów, które przyszły mi do głowy. Czasem lubiłam pisać krótkie historie, choć nie
miałam czasu, żeby to robić od dość dawna.
Przekartkowałam około jednej trzeciej dziennika, by w końcu znaleźć pustą stronę i uśmiechnęłam
się do siebie, kiedy napisałam „DO ZROBIENIA” na jej szczycie. Podkreśliłam to dla uwydatnienia.
1. Przy drzewie na polanie.
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie wszystko musi stać się od razu. Było tak dużo rzeczy, oprócz
samego aktu, których nie robiliśmy, a których tak rozpaczliwie chciałam spróbować.
2. Poczuć jego pełen ciężar na sobie.
3. Francuski pocałunek.
4. Zobaczyć go nagiego.
Byłam trochę mniej podekscytowana drugą stroną medalu, a mianowicie jego oglądającego nago
mnie . Ale będzie warto, jeśli to będzie oznaczać, że on będzie bez ubrania.
Okej. Co jeszcze?
5. Wspólny prysznic.
6. Przy zimnych kafelkach pod prysznicem.
Wow. To będzie długa lista. Nieśmiertelność jest świetną sprawą. Dusiłam się ze śmiechu.
Ale ten cały scenariusz był śmiechu warty. Nie mogłam się powstrzymać. Coś jest naprawdę ze mną
nie tak. Podstawowa zasada głosi przecież, że jestem osobą, która nie chichocze zbyt często.
7. W jego samochodzie.
8. Na naszym stole w klasie.
Mógł przecież nas tam zabrać, prawda?
Właśnie wtedy odgłos za oknem zburzył porządek moich myśli. Ukryłam notes pod poduszką, a
serce dudniło mi w piersi.
On wskoczył lekko przez okno i patrzył na mnie zaskoczony, że nie śpię. Uśmiech rozjaśnił jego
600381656.003.png
piękną twarz, zrobił krok w moją stronę, i zamarł. Dziwny wyraz zagościł na jego twarzy.
– Cześć. – Uśmiechnęłam się do niego, zastanawiając nad jego zachowaniem.
Czy on może wiedzieć co… nie… bo jak mógłby ?
– Cześć – powiedział, nie oddychając.
Zmusiłam się, żeby usiąść.
– Wszystko w porządku? – Kiwnął głową, a jego twarz złagodniała. Jego usta się otworzyły, ale zaraz
je zamknął. Zaczął mnie martwić. Odsunęłam kołdrę i przysiadłam na kolanach żeby być bliżej niego.
– Edward, co się stało? Coś nie tak? – Jego oczy rozszerzyły się, a on zdawał się być zaniepokojony.
– Bella… um…. – Zanim skończył swoją myśl, był na mnie. Owinął jedno ramię ciasno wokół mojej
tali, przylegając do mnie mocno. Przesunął drugą rękę w moje włosy, co pozwoliło mu przycisnąć swoje
wygłodniałe wargi do moich. Zamknęłam oczy i dopóki mój mózg jeszcze funkcjonował, mogłam sobie
łatwo wyobrazić ten pocałunek jako ten, który zawładnie nami przy drzewie. Natarczywy i łapczywy.
Jęknęłam w jego usta, będąc przekonana, że to już niedługo się skończy, czy będę współpracować,
czy też nie. Wsunęłam ręce w jego włosy i przytrzymałam jego twarz przy mojej. Moje serce uderzyło dwa
razy, a on się nie odsunął. Zamiast tego przebiegł mokrymi pocałunkami przez moje gardło do ucha,
pozwalając mi chwycić oddech, a potem na dół wzdłuż szyi do obojczyka. Przejechałam paznokciami po
jego głowie i w dół karku, a on jęknął.
Nie słyszałam tego dźwięku często, ale zawsze wtedy myślałam, że od jego słodyczy umrę.
Nie miałam pojęcia co mu się stało, ale chciałam więcej.
On wycałowywał sobie trasę wzdłuż mojej szyi i ofiarował mi kolejny ognisty pocałunek. Potem
odsunął się odrobinę i spojrzał na mnie. Jego oczy były ciemne, o ciężkich powiekach. Pochyliłam się do
niego i delikatnie pocałowałam go w policzek. Umieściłam swoje dłonie po obu stronach jego karku,
wahając się przez chwilę i wysunęłam swój język bezwstydnie liżąc całą długość jego od podbródka – do
głównego celu, który zawsze podziwiałam – do jego ucha. Po dotarciu do celu szepnęłam:
– Smakujesz zdumiewająco. – Zanim się zorientowałam leżałam na plecach, a Edward pochylał się
nade mną. Czy to się naprawdę działo? Czy on się w końcu poddał? Co do tego doprowadziło?
Już miałam o to zapytać, kiedy jego usta spotkały moje i wszystkie myśli uciekły mi z głowy.
Otoczyłam go nogami, przyciskając jego ciało centralnie między moje nogi. On pocierał prawą ręką w górę i
w dół mojego ramienia, i całował mnie, a kiedy jego nadgarstek musnął moją pierś moje biodra szarpnęły
się w odpowiedzi, ocierając się o dowód jego oczywistego podniecenia. On zamarł.
Cholera!
Przyłożył swoje czoło do mojego, zostawiając oczy zamknięte.
Obiema rękami delikatnie odsunęłam włosy z jego twarzy. Był taki piękny.
On otworzył oczy i dał mi kilka słodkich, ale cnotliwych całusów w czoło, nos i usta, a potem sturlał
się mnie i położył obok. Podparł swoją głowę na rękach.
Spojrzałam na niego wyczekująco. Zawsze mówił, że to ja robię nieoczekiwane rzeczy. I pierwszy raz
od chwili, kiedy powiedział moje imię wcześniej, wreszcie przemówił.
– Bella? Obiecasz mi coś?
Byłam wciąż oszołomiona po naszych pocałunkach i namiętność wciąż przepływała przez moje ciało.
– Um…tak? – To wyszło jak pytanie.
– Powiedz mi, o czym myślałaś, kiedy przyszedłem? – Podjęłam próbę przypomnienia sobie, jak się
właściwie nazywam.
– Um… – I wtedy moja twarz oblała się rumieńcem czerwieńszym niż kiedykolwiek.
Kąciki jego ust uniosły się, a brwi podniosły się w oczekiwaniu.
– Um. O tobie. – Zakręciłam kosmyk włosów wokół palców. On sięgnął po moją dłoń, podniósł ją do
ust i pocałował delikatnie.
– A co dokładnie o mnie? – Jego głos był niższy, ale nadal czysty.
– Nie mogę mieć ludzkiej słabości? – Zaczęłam ściągać nogi z łóżka, kiedy poczułam jego ramię
wokół tali.
– Niezła próba. – Przyciągnął moje ciało do swojego. Jego tors przyciśnięty był do moich pleców, a
jego oddech poruszał mi włosy na karku. Zaskamlałam i poczułam, jak jego usta rozciągają się w uśmiechu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin