wiersze 1.txt

(3 KB) Pobierz
   
Nie wiem jak to wyznać tobie mam
Czy me serce tobie dam.
Nic już teraz nie jest ważne.
Chyba zaraz się odważę
Powiedzieć ci te ważne słowa.
Już podchodzę, już prawie jestem.
Kiedy ci to powiedziałam,
to od razu cię pocałowałam.
Dzi szczęliwa z naszej miłoci
,,Kochanie to szczęcie mieć cię na osobnoci"



Napisz mi miłoci najpiękniejsze słowo,
Drżšce obietnicš, umiechnięte majem,
Wpisz je srebrnš rosš w zieleń szmaragdowš,
I w błękitne płatki niezapominajek.

Darowane szczęcie nazwij po imieniu,
Niech w wiosenne niebo marzeniem pofrunie,
Niosšc na złocistym, słonecznym promieniu,
Niezapominajek modry pocałunek.

Kiedy w błękit wspomnień sen miłoci wprzędziesz,
To czas przemijaniem nie zdoła jej zatrzeć,
Bo cišgle, jak feniks, odradzać się będzie,
W niezapominajkach zostajšc na zawsze.


Wcišż nadal nie wiedział, jak się życie jego potoczy.
Długo w rozmylaniach, cichymi ulicami kroczył.
W głowie, jej słowa dwięczały mu echem,
To raz stawał, to znów wydłużał krok z popiechem. 
W rytm serca melodii, kierował ku niej szczere myli,
Czy ona wytrwa w swych uczuciach?
Czy aby się nie rozmyli?
On tu, a ona tam, przemierzajš rozterki miłosne, 
Bo życie ich jest ciężkie i bardzo bezlitosne.
Tš historię miłosnš opowiadam, będšc jej wiadkiem,
I wiem, że głębokie uczucie nie dopada nas tylko przypadkiem



Miłoć? 
Nie wiedziałam co to jest.
Zazdroć?
Taki chyba zwykły dreszcz.
A namiętnoć pocałunki
na nic wszystkie te gatunki,
gdy uczucia we mnie nie ma
wtedy trzeba przebudzenia.
By krew w żyłach się wzburzyła
całe ciało wypełniła.
By móc tak goršco kochać
dostać spazmów nawet szlochać.
By całować się namiętnie,
drżeć z rozkoszy umiejętnie.
By był orgazm bez wytchnienia,
trzeba tylko nam jednego,
prawdziwego PRZEBUDZENIA.




Spójrz, aleje znów zakwitły kasztanami,
Bielš kwiatów rozwietlajšc jasnš zieleń,
Tak jak wtedy, gdy miłociš kołysani,
Poczulimy, co jest w życiu naszym celem.

Tyle wiosen już minęło od tej chwili,
Tyle majów kasztanami zakwitało,
A nam każdy dzień czułociš w duszy kwili,
I miłoci naszym sercom wcišż za mało.

Spójrz, już wieczór zmierzchem kładzie się na drzewa,
I księżycem znów zaplštał się w kasztany,
By posłuchać, jak miłociš słowik piewa,
Jak ja, nadal bez pamięci zakochany. 


Królowo księżyca i słońca też,
Wielbię Cię wielce, lecz pewnie już wiesz
Czego to mam szukać, by wszystko mieć?
Odpowied jasnš się wydaje, bo tylko ciebie chce.

Po nocy i w dzień, szukajšc Cię.
W końcu trafiłem na damę tylko mš,
Bym mógł jš ciskać, całować i myleć o niej.
Jak Ona czuje się, czy myli o mnie?

Wiele pytań zadaje wcišż,
Nie potrzebnych; Mówiš mi.
Ja jednak wiem czego trzymać się.
To Ty; twa dobroć, mšdroć i uroda,
To cechy, które kocham w tobie, a ty,
We mnie może też

Więc kochajmy się,
Na okres czasu długi.
Niech wiat wie,
Co to znaczy kochać.

W mylach mych, kršżysz bezustannie.
Jako wybawicielka, ode złego ratujesz mnie.
Jak Anioł Struż, który czuwa nade mnš.
Tak ty, jak on podobnie

Zgłoś jeśli naruszono regulamin