Tołstoj, Lew - Przemówienie na kongres pokoju w Sztokcholmie.pdf

(92 KB) Pobierz
L EW T OŁSTOJ
Przemówienie na kongres pokoju w Sztok-
holmie

Lidzbark warmiński
ⅯⅯⅩⅢ
przedruk: Widnokręgi Nr 04.04.1959 r.
2
Zebraliśmy się tu po to, by walczyć przeciwko wojnie. Przeciwko
wojnie, a więc przeciwko temu, w imię czego wszystkie narody świata, mi-
liony ludzi na świecie, oddają do wolnej od wszelkiej kontroli dyspozycji
kilkudziesięciu osób, a niekiedy jednego człowieka nie tylko miliardy ru-
bli, franków, jenów, stanowiących znaczną część ich zapracowanych
oszczędności, ale i samych siebie, swoje życie. I oto my, kilkunastu przyby-
łych z różnych stron świata uczciwych ludzi, nieposiadających żadnych
szczególnych przywilejów, a co najważniejsze, żadnej władzy nad nikim,
zamierzamy walczyć, a skoro chcemy walczyć, to mamy też nadzieję zwy-
ciężyć tę olbrzymią siłę nie jednego, lecz wszystkich rządów, mających do
dyspozycji miliardowe sumy i milionowe wojska i bardzo dobrze rozu-
miejących, że ta wyjątkowa sytuacja, w jakiej znajdują się oni, tzn. ludzie
wchodzący w skład rządów, oparta jest tylko na wojnie, na wojsku mają-
cym znaczenie i sens tylko wtedy, kiedy jest wojna – ta właśnie wojna, z
którą chcemy walczyć i którą chcemy zniszczyć.
Walka, gdy siły są tak nierówne, powinna się wydać szaleństwem.
Ale zastanówmy się nad znaczeniem środków walki, znajdujących się
w naszych rękach, a wyda się dziwne nie to, że decydujemy się na walkę,
lecz to, że istnieje jeszcze to, z czym chcemy walczyć. Oni mają w rękach
miliardowe sumy, miliony posłusznych wojsk, my zaś tylko jeden – ale za
to najpotężniejszy środek na świecie – PRAWDĘ.
I dlatego, choćby nasze siły wydawały się znikome w porównaniu
z siłami naszych przeciwników, nasze zwycięstwo jest równie niewątpli-
we, jak niewątpliwe jest zwycięstwo, które odnosi światło wschodzącego
słońca nad mrokiem nocy.
Zwycięstwo nasze jest niewątpliwe, ale tylko pod jednym warunkiem
– jeżeli mówiąc prawdę, będziemy mówili całą prawdę, bez jakichkolwiek
kompromisów i ustępstw. A prawda jest tak prosta, tak jasna, tak oczywi-
sta i obowiązkowa nie tylko dla chrześcijanina, ale dla każdego rozsądnego
człowieka, że wystarczy tylko wypowiedzieć ją całą w pełnym jej znacze-
niu, żeby ludzie już nie mogli postępować wbrew tej prawdzie. Prawdą tą
w całym jej znaczeniu jest to, co tysiące lat temu powiedziane zostało w
przykazaniu, uznawanym przez nas za Boskie, w dwóch słowach: nie zabi-
jaj.
3
Prawdą jest to, że człowiek nie może i nie powinien nigdy i pod żad-
nym pretekstem zabijać drugiego człowieka.
Prawda ta jest tak oczywista, tak powszechnie uznawana i obowiązu-
jąca, że wystarczy jasno i zdecydowanie postawić ją: przed ludźmi, żeby to
zło, które nazywa się wojną, stało się absolutnie niemożliwe. I dlatego my-
ślę, że jeżeli my, przybyli tu na Kongres Pokoju, zamiast jasno i zdecy-
dowanie wypowiedzieć tę prawdę, będziemy apelować do rządów i pro-
ponować im rożne sposoby, żeby zmniejszyć zło wojny, lub żeby wybu-
chały one coraz rzadziej, upodobnimy się do ludzi, którzy mając w ręku
klucz do drzwi, włamywaliby się przez ściany, wiedząc, że nie są w stanie
tych ścian obalić. Oto miliony zbrojnych i coraz lepiej uzbrajanych ludzi,
szkolonych do coraz wymyślniejszego zabijania. Wiemy, że te miliony lu-
dzi nie mają najmniejszej chęci zabijać takich samych ludzi jak oni, że
większość nawet nie wie, z jakiego powodu zmusza się ich do robienia
tego, co jest im wstrętne, że ciąży im stan podporządkowania i przymusu;
wiemy, że zabójstwa dokonywane od czasu do czasu przez tych ludzi, po-
pełniane są na rozkaz rządów, wiemy, że istnienie rządów uzależnione jest
od wojska. I my, ludzie pragnący położyć kres wojnom, nie znajdujemy
nic odpowiedniejszego po temu jak to, żeby proponować i to komu? –
rządom, istniejącym tylko dzięki wojsku, a tym samym dzięki wojnie, ta-
kie sposoby, które położyłyby kres wojnie, czyli, że proponujemy rządom
samounicestwienie. Rządy będą z przyjemnością słuchały wszystkich ta-
kich przemówień, wiedząc, że wywody takie nie tylko nie położą kresu
wojnie i nie podkopią ich władzy, ale jeszcze bardziej ukryją przed ludźmi
to, co rządy potrzebują ukryć, by mogły istnieć i wojska i wojny, i one
same, rządy dysponujące wojskami. Ale przecież to anarchizm: ludzie nig-
dy nie żyli bez państwa i rządów. A zatem rządy i państwa, i siły wojsko-
we, które ich strzegą, są koniecznymi warunkami życia narodów, mógłby
mi ktoś powiedzieć.
Nie mówiąc o tym, czy możliwe jest, czy nie, życie chrześcijańskich
i w ogóle wszystkich narodów bez wojsk i wojen, broniących rządów
i państw, przypuśćmy, że ludzie dla swego własnego dobra muszą podpo-
rządkować się niewolniczo składającym się z nieznanych im ludzi instytu-
cjom, zwanym rządami, muszą koniecznie oddawać tym instytucjom wy-
4
twory swej pracy i wykonywać wszystkie żądania tych instytucji, nie wyłą-
czając zabójstwa bliźniego, przypuśćmy to wszystko: pozostaje mimo to
nierozerwalna na naszym świecie trudność. Trudność ta wynika z nie-
możliwości pogodzenia chrześcijańskiej wiary, którą kładący na to szcze-
gólny nacisk, wyznają wszyscy ludzie, wchodzący w skład rządów, z rekru-
tującymi się z chrześcijaństwa wojskami wyszko-lonymi do zabijania. Jak-
by tam nie wypaczono nauki chrześcijańskiej, jakby nie przemilczano jej
głównych tez, zasadniczym sensem tej nauki jest mimo wszystko tylko
umiłowanie Boga i bliźniego. Boga, czyli najwyższej doskonałości w cno-
cie i bliźniego, czyli wszystkich ludzi bez różnicy. A zatem jakby się zdawa-
ło, należy koniecznie uznać jedno z dwojga, albo chrześcijaństwo z miło-
ścią Boga i bliźniego, albo państwo z wojskami i wojnami.
Bardzo możliwe, że chrześcijaństwo się przeżyło i że wybierając jedno
z dwojga: chrześcijaństwo i miłość, albo państwo i zabójstwo, ludzie na-
szej epoki uznają, że istnienie państwa i zabójstwa jest o tyle ważniejsze od
chrześcijaństwa, iż trzeba zapomnieć o chrześcijaństwie, pozostać tylko
przy tym, co jest dla ludzi ważniejsze: przy państwie i zabójstwie.
Wszystko to jest możliwe, w każdym razie ludzie mogą tak myśleć
i czuć. Ale wtedy tak też trzeba powiedzieć. Trzeba byłoby powiedzieć.
Trzeba byłoby powiedzieć, że ludzie w naszych czasach powinni przestać
wierzyć w to, co mówi zbiorowa mądrość całej ludzkości, co mówi wyzna-
wana przez nich nauka Boża, powinni przestać wierzyć w to, co wyryte
jest niezatartymi zgłoskami w sercu każdego człowieka, a powinni wierzyć
tylko w to, co nie wyłączając również zabójstwa, rozkażą różni ludzie, któ-
rzy przypadkowo, przez dziedziczenie zostali cesarzami i królami, albo
przez różne intrygi i z wyborów zostali prezydentami, posłami do izb i
parlamentów. Tak właśnie trzeba by powiedzieć. A powiedzieć tego nie
można. Nie można powiedzieć nie tylko tego, ale nie można powiedzieć
ani jednego, ani drugiego. Jeżeli się powie, że chrześcijaństwo zabrania za-
bijać, to nie będzie wojska, nie będzie rządu. Jeżeli się powie, że my, wła-
dza, uznajemy legalność zabójstw i odrzucamy chrześcijaństwo – nikt nie
zechce słuchać takiego rządu, opierającego swoją władzę na zabójstwie. I
poza tym, skoro dozwolone jest zabójstwo na wojnie, to powinno być
tym bardziej dozwolone narodowi, dochodzącemu swych praw przez re-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin