Gozdecka Adrianna - Zabójstwo w nowej dzielnicy.pdf

(850 KB) Pobierz
848520970.002.png
Adrianna Gozdecka
Zabójstwo
w nowej
dzielnicy
WYDAWNICTWO
MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ
848520970.003.png
Okładkę projektował
MARIAN JANKOWSKI
Redaktor
WANDA STEFANOWSKA
Redaktor techniczny
MARIAN NAPlERZYNSKI
Copyright by
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej.
Warszawa, 1976
848520970.004.png
R O Z D Z I A Ł I
Dziewczyna, która wysiadła z taksówki przy Klonowej
osiemnaście, była bardzo zgrabna. Zauważył to nawet
człowiek siedzący w samochodzie zaparkowanym po dru-
giej stronie, ulicy, chociaż dotychczas jego uwaga skon-
centrowana była wyłącznie na narożnym oknie trzeciego
piętra, na oknie przysłoniętym rzadko tkaną, bladożółtą
firanką.
Dziewczyna odprawiła taksówkę i szła w kierunku
bramy. Miała na sobie lekką, białą suknię, prostą i przez to
elegancką, beżowe pantofle z delikatnej, zamszowej skóry,
torebkę, cieniutką apaszkę i rękawiczki, które trzymała w
ręku. Wszystko w tym samym odcieniu. Ale najbardziej
zwracały uwagę jej włosy. Średniej długości, lecz gęste, o
autentycznym odcieniu starego złota, połyskliwe, luźno
spięte nad karkiem. Mężczyzna w samochodzie zareje-
strował te szczegóły dość obojętnie, ale nie na tyle, by nie
zrobić użytku ze spoczywającego dotąd na kolanach
5
848520970.005.png
miniaturowego aparatu fotograficznego, i znów przeniósł
wzrok na interesujący go budynek, a właściwie na okna
mieszkania na trzecim piętrze.
Był spokojny. Nie palił nerwowo papierosów, nie czy-
tał gazety, nie naprawiał i nie dokręcał obluzowanych
śrubek w samochodzie, nawet ani razu nie spojrzał na
ręczny zegarek, opatrzony piękną, prawdopodobnie złotą
bransoletą. Siedział i czekał. I nie dziwiło to nikogo, gdyż
przechodnie krzyżujących się o kilkanaście metrów dalej
osiedlowych uliczek mijali go obojętnie, spiesząc się do
swych nowych domów.
Popołudnie skwarnego dnia ustępowało przedwieczor-
nej szarówce, kiedy zerwał się wiatr. Zatańczył kurzem i
piaskiem, zwiastując upragnioną zmianę pogody. Niebo
pociemniało. Z krzykiem zerwały się ptaki, zaczęły trza-
skać zamykane okna. Zbliżała się burza.
Nagle w narożnym pokoju na trzecim piętrze rozbłysło
światło. Firanka zafalowała, jakiś podłużny, czarny
przedmiot odbił się od parapetu i zniknął w głębi. Patrzył
uważnie w jaśniejący prostokąt, ale już nic więcej nie do-
strzegł. Przez kilka następnych minut nic się nie działo, nie
licząc burzy, która nadchodziła z groźnym pomrukiwa-
niem odległych jeszcze grzmotów. Na dworze zrobiło się
ciemno, spadły też pierwsze krople dżdżu i należało zapa-
lić światła. Poczekał z tym trochę i okazało się, że miał
rację.
Poprzez szarą ścianę wzmagającej się ulewy zamaja-
czyła widziana niedawno sylwetka. Dziewczyna biegła w
popłochu, potykając się co kilka kroków na swych
6
848520970.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin