FiM 30-2010.pdf

(13850 KB) Pobierz
329734956 UNPDF
REWELACJE CZARNYCH SKRZYNEK
ß Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 30 (542) 29 LIPCA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Dziennikarz „FiM” podstępnie wkradł się w łaski
obrońców krzyża – „Prawdziwych Polaków” i nocą
z 18 na 19 lipca pełnił wraz z nimi „honorową wartę”
pod Pałacem Prezydenckim. Blisko 10 godzin słuchał
o Żydach, masonach i zdrajcach, którzy zamachnęli się
na prezydenta. Wytrzymał. Gdyby został zdekonspirowany,
byłby zapewne 97 ofiarą smoleńskiej katastrofy.
ß Str. 14–15
ISSN 1509-460X
Co generał robił w kabinie tupolewa
329734956.021.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 30 (542) 23 – 29 VII 2010 r.
FAKTY
ZAMIAST SIĘ DZIELIĆ...
W momencie gdy oddawaliśmy ten numer „FiM” do druku,
podpisano porozumienie w sprawie krzyża pod Pałacem Pre-
zydenckim. Sygnatariusze: Kancelaria Prezydenta, kuria me-
tropolitalna i harcerze zgodzili się co do tego, że krzyż ma
zostać przeniesiony do kościoła św. Anny. Tymczasem nic
o żadnym porozumieniu nie chcą słyszeć broniący krzyża „Praw-
dziwi Polacy”. Przewidujemy kłopoty!
Róbmy swoje
„Nie jestem odmóżdżonym, nieemocjonalnym cyborgiem”
– oświadczył w wywiadzie talib PiS-u Joachim Brudziński. Oba-
wiamy się, że teza ta będzie trudna do obronienia.
żem pod Pałacem Prezydenckim, choć tak naprawdę karmią
tym siebie.I to dosłownie. Kaczyński już dawno przegrał wybo-
ry, ale chwili oddechu od jego nienawistnej facjaty i chorych ma-
jaczeń próżno wyczekiwać. Nikt, nawet Palikot, nie powie głośno,
że treść wystąpień Jarosława to materiał i pole do popisu dla
psychiatry, a nie dla ogólnopolskich stacji telewizyjnych i dzien-
ników. Tylko patrzeć, jak różni „eksperci” całkiem poważnie we-
zmą się za badanie kaczej hipotezy, według której wrogie uczu-
cia względem jego brata miały bezpośredni wpływ na powstanie
mgły, stres pilotów, a może nawet zaburzenie pracy silników Tu-
-154. Owszem, są ponoć magicy, którzy siłą woli wyginają wi-
delce i przesuwają na stole monety. Ale żeby zaraz strącać sa-
moloty? Kaczora pełno wszędzie. Po klęsce wyborczej dokonała
się w nim kolejna „przemiana” (zbawiciel to czy kameleon?) i znów
pokazał twarz bezwzględnego, cynicznego gracza, który dla wła-
dzy wykorzysta wszystko i wszystkich. Niektórzy byli tym zasko-
czeni... W ramach „nowego pokoju” J.K. domaga się uczynienia
ze swojego zmarłego brata świeckiego świętego, patrona wyma-
rzonej IV RP. No cóż, faktem jest, że żaden prezydent na świecie
nie odszedł dotąd w takim stylu. Do 10 kwietnia 2010 r. zabiera-
nie ze sobą na tamten świat orszaku przybocznych było domeną
wyłącznie starożytnych władców, i to nielicznych. Nawet pierw-
szy cesarz Chin wolał armię rzeźbioną w terakocie niż taką z krwi
i kości. Ale dajmy pokój zmarłym, pamiętając, jak okrutnie zemści-
ło się ciągłe zawracanie duszy ofiarom Katynia. Na szczęście ma-
my krzyż na Krakowskim Przedmieściu – symbol tych dwóch wiel-
kich tragedii – który jako taki idealnie nadaje się do świątyni Opatrz-
ności Bożej. Niniejszym postuluję, aby w jednej z jej naw umiej-
scowić ołtarz: u góry aniołek trzyma szarfę ze złotym napisem
A.D. 2010; pod nim, na tle obłoczków, podwieszony model – re-
plika Tu-154 z relikwią w postaci grzyba ze smoleńskiego lasu
w środku; poniżej obraz owalny przedstawiający dwa walczące
żywioły – powódź stulecia i wielką suszę. Na ołtarzu można roz-
łożyć czarną folię i umieścić na niej figurkę Lecha w ruskiej trum-
nie. Sam prałat Jankowski byłby dumny z takiej konstrukcji. Pod ob-
razem warto zostawić trochę miejsca – wszak rok się jeszcze nie
skończył, a opatrzność działa nieustannie.
Po takim upamiętnieniu może wreszcie zamkną temat. Ale
jeśli Jarkowi, Jurkowi i różnym innym Brudzińskim będzie wciąż
mało, to należy każdemu z nich postawić krzyż (ale taki co naj-
mniej 3-metrowy!) przed samym wejściem do chałupy.I niech
jeden z drugim spróbuje usunąć krzyż! Już stowarzyszenie In-
stytut im. ks. Piotra Skargi się nimi zajmie.
Są wreszcie ciekawsze i ważniejsze tematy do Polaków roz-
mów niż wojna polsko-wolska albo też roztrząsanie bez końca,
czy premier Tusk „ma krew na rękach” i jest faktycznym „mor-
dercą”, czy tylko nieumyślnym, „bezwzględnym, cynicznym po-
litykiem”. Wakacje to najlepszy czas na wzajemne poznanie się
i snucie planów na przyszłość. Narzekamy na kler i polityków. I ty-
le. A historia uczy, że mają oni tym większą władzę nad nami,
im mniej zorganizowane jest społeczeństwo. Im mniejszy jest
tzw. kapitał zaufania społecznego, czyli wola i chęć wspólnego
działania, tym chętniej biskupi i władza świecka wchodzą z bu-
tami w nasze życie. Powód? Życie nie znosi próżni i tam, gdzie
MY nie potrafimy sami się zorganizować, ONI tworzą najróżniej-
sze agendy mające rozwiązać nasze problemy. A jak to robią
(za nasze pieniądze) – doskonale wiemy.
Niestety, chęć wspólnego działania wśród Polek i Polaków
jest mizerna, bowiem nie znamy się i nie ufamy sobie nawza-
jem. Te nieufności i podziały, w trosce o swój monopol na rząd
dusz, podsyca Kościół, a za nim radykalna prawica. W przypad-
ku dualistycznego Kościoła jest to naturalne i trwa od zarania
dziejów: zawsze byli grzesznicy i święci, barany i owce, naród
wybrany i cała reszta do wybicia. PiS tylko te wzory uaktualnił:
postkomuna i patrioci, zlustrowani negatywnie i pozytywnie, le-
karze i pacjenci, antagoniści i obrońcy krzyża, liberałowie i na-
rodowcy. Jednym słowem ZOMO i cała reszta.
Zasada dziel i rządź sprawdza się zawsze. Człowiek wrogo
nastawiony lub bojący się drugiego jest bardziej podatny na
manipulację. Z tego bierze się „autorytet” księży w mniejszych
miejscowościach. Dzięki odpowiednio dozowanej presji, polega-
jącej na przykład na wskazywaniu paluchem grzeszników i tych,
którzy nie dają ofiar, kontrolują oni życie społeczne. Sprawiają
wrażenie, że jako jedyni wiedzą wszystko o wszystkich. Nie opła-
ca się więc buntować, bo ksiądz może zablokować mój start
w gminnym przetargu – myśli lokalny przedsiębiorca, a i pani
nauczycielka wie, że jak podskoczy proboszczowi, to może stra-
cić posadę w szkole. O trzęsących portkami politykach i samo-
rządowcach nawet szkoda gadać.
Samotni i podzieleni Polacy, niczym współcześni niewolni-
cy, zdani są na pomysły władzy i „wszechwładzę” kleru. Może-
my się jednak z tej niebezpiecznej pułapki wyrwać. Strach przed za-
łożeniem spółki bądź spółdzielni można przełamać. Na początek...
profesjonalnie skonstruowaną umową. W latach 90. XIX wieku
krakowskim feministkom udało się zbudować miniosiedle dla ko-
biet – urzędniczek poczty. A przecież można zacząć od znacznie
mniejszych projektów. Ot choćby wspólnych zakupów dla kilku
rodzin. Już teraz w internecie skrzykują się chętni z dzielnicy
do wspólnych wypadów (ceny negocjowane), na przykład po sprzęt
RTV czy AGD. Na giełdach rolnych można w cenach hurtowych
kupić owoce i warzywa. To się opłaca i sprzyja integracji, za-
wieraniu znajomości. W większych miastach powstają pierw-
sze tzw. banki czasu. Jest to wzajemna wymiana usług pomię-
dzy mieszkańcami jednego osiedla, ulicy czy bloku – na przy-
kład nauczyciel udziela korepetycji dziecku księgowej, a ta
w zamian rozlicza mu rodzinę itp. Ludzie ci nie tylko oszczędza-
ją, ale tworzą z czasem wspólnotę, która jest gotowa do podję-
cia większych wyzwań. Takie banki z czasem rozwijają się w spół-
dzielnie osiedlowe, które doceniła nawet Unia Europejska i wspar-
ła ich działania poważnymi środkami w ramach Europejskiego
Funduszu Społecznego. Możemy także pomyśleć o stworzeniu
własnego obywatelskiego internetowego forum dyskusyjnego.
Po co rozlepiać karteczki na przystankach, skoro to samo ogło-
szenie można za darmo zamieścić na forum osiedla?
Polak naprawdę potrafi. Przykład dawali nam już nasi przod-
kowie z przełomu XIX i XX wieku. To wtedy, pod zaborami, po-
wstały pierwsze spółdzielnie. To w nich ludzie niemal bez kapi-
tału, pracując razem, budowali własne osiedla, tworzyli firmy
i fundusze. Dorównywała nam wówczas tylko Dania. Dziś 49
proc. PKB Danii powstaje w spółdzielniach, a kraj ten jest lide-
rem rankingów zaufania społecznego i najwyższej jakości życia.
Nasze elity rozwaliły spółdzielnie na początku lat 90. ubiegłego
wieku pod hasłem walki z nomenklaturą. A wystarczyło je tro-
chę przebudować.
Dlaczego w Warszawie jedynym samorządowym programem
stypendialnym dla ubogich, acz zdolnych małolatów jest funda-
cja im. JPII? Dlaczego oddano władzę nad duchem dzieci i mło-
dzieży Kościołowi? Gdyby warszawscy przedsiębiorcy zrzucili
się i utworzyli, wzorem na przykład Nidzicy, własny fundusz
stypendialny, władza i kler nie mieliby nic do gadania. A współ-
czesny klaster firm lotniczych na Podkarpaciu? Ich szefowie zro-
zumieli, że tylko razem są w stanie wygrać rywalizację. Właści-
ciele świętokrzyskich firm transportowych powołali własne
zrzeszenie, które dba o to, żeby rozkłady jazdy kilkudziesięciu firm
były dostępne w jednym miejscu, a dworzec busów lśnił czy-
stością. To przyjaciele zbudowali w garażu z niczego takie firmy
jak Atlas czy zielonogórski światowy potentat w produkcji de-
koderów satelitarnych i cyfrowych ADB. Można pogodzić chęć
zysku, egoizm i wspólne działanie? Można.
Wykorzystajmy tegoroczne lato na rozmowę o tym, co zro-
bić, aby odzyskać nasz piękny kraj dla nas i naszych dzieci. Za-
miast nawijać o Smoleńsku i krzyżu, pomyślmy, jak stworzyć
wspólnie punkt przedszkolny, tak aby nie wyprzedziła nas miej-
scowa parafia, która będzie indoktrynować nasze dzieci za na-
sze pieniądze. Pomyślmy w gronie przyjaciół czy sąsiadów, jak
razem wykorzystać biznesowe pomysły. Nie dajmy się ograbić
z poczucia wspólnoty, nie dajmy się podzielić. Podzielonym, skłó-
conym i przestraszonym społeczeństwem łatwiej się rządzi. Dał
nam przykład Jurek Owsiak, jak zwyciężać mamy! JONASZ
Krystian Legierski jest gejem – czego nie ukrywa. Jest też
mulatem – co z kolei widać. Być może dodatkowo czyta „Wy-
borczą”, jeżdżąc na rowerze – zatem Żyd i cyklista. No i ten
Legierski ogłosił, że będzie kandydował w wyborach na pre-
zydenta Warszawy. Życzymy powodzenia!
Pękły dobre maniery prawej ręki Kaczyńskich, prof. Legutki.
„To święte krowy, to jest tyrania mniejszości, która zdołała
przejąć główne instytucje, główne ideologie w świecie za-
chodnim. Oni teraz dyktują warunki” – powiedział filozof o ge-
jach i dodał, że „to umysł zniewolony”. Podziwiamy odwagę
profesora w autoironii.
Przemysław Babiarz, znany spiker sportowy, modlił się w jednym
z warszawskich kościołów (nomen omen kapucynów) o nawróce-
nie gejów maszerujących w warszawskiej Paradzie Równości. Je-
śli natura (Bóg?), która nie zna próżni, wysłucha modłów ko-
mentatora, to geje staną się babiarzami, a Babiarz gejem.
Na wrocławskim Starym Mieście stała sobie piękna, dziewięt-
nastowieczna kamienica. Stała i niszczała. No to władze gro-
du postanowiły ją wyremontować zgodnie z wytycznymi kon-
serwatora zabytków. Nie zdążyły. Kuria bez niczyjej zgody
(twierdząc, że to jej własność) wynajęła ekipę i rozebrała bu-
dynek do fundamentów. Bezrozumni radni wściekli się i za-
powiadają, że nakażą Kościołowi odtworzenie budynku w je-
go pierwotnej postaci. Głupi jacyś. Się tam postawi krzyż
i kto podskoczy?
W nocy z poniedziałku na wtorek (20 lipca) pod kołami au-
tobusu wiozącego pielgrzymów do Lichenia zginął niczemu
niewinny człowiek. Niezrażeni tragedią pątnicy ruszyli w dal-
szą podróż ku celowi swojej krucjaty.I to nas akurat nie dzi-
wi. Zastanawia natomiast fakt, że do wypadku doszło w miej-
scowości Kaczki Średnie. Może już wystarczy tych kaczek
małych, średnich i w ogóle...
Prześladuje dziewczynę i robi wszystko, by jej koncerty nie do-
chodziły do skutku. No więc ta dziewczyna – a jest nią Doda
– oddała sprawę do sądu. Jej prześladowca to Ryszard Nowak
– szef Komitetu Obrony przed Sektami. Widocznie uważa, że
Rabczewska to jedna wielka sekta, a może raczej sexta.
„Tylko Kościół potrafi uznać swoje błędy i przeprosić” – oświad-
czył Watykan po publikacji dokumentu, która miała być epo-
kowym wydarzeniem rozliczającym Kościół z pedofilii, lecz
okazało się, że góra zrodziła mysz. Bezczelność Białego Papy
przekroczyła już wszelkie granice przyzwoitości. Gwałcenie
dzieci przez dziesięciolecia, maltretowanie sierot i wykorzy-
stywanie malców do pracy fizycznej wielokrotnie przekracza-
jącej ich siły nazywa się „błędami”. To co to w takim razie
jest hańba, draństwo i s...syństwo?
Prezydent Wenezueli Chavez, po fali krytyki jego rządów
(celuje w niej hierarchia Kościoła katolickiego), zapowiedział
zerwanie stosunków dyplomatycznych z Watykanem i oświad-
czył: „Papież wcale nie jest przedstawicielem Chrystusa na zie-
mi. Jezus nie potrzebuje takiego ambasadora”. Niesamowite
– albo Hugo Chavez zna język polski, albo ktoś mu tłumaczy
artykuły Marka Kraka z „Faktów i Mitów”.
Pamiętacie jak Silvio Berlusconi dostał w facjatę modelem ka-
tedry w Mediolanie? Sprawca nie został skazany, bo okazał
się nienormalny. Za to normalny premier Włoch wysupłał z kie-
szeni milion euro i kasiorę przekazał właścicielom katedry (tym
razem prawdziwej), czyli kapucynom. Dlaczego? Bo uważa, że
życie uratowała mu Zawsze Dziewica. O ile pamiętamy, to Ber-
lusconi nie miał do tej pory specjalnego nabożeństwa do dzie-
wic. No ale teraz będzie nabożeństwo, że ho, ho...
W Kalifornii, a dokładniej w Sacramento, zauważono ślad dia-
bła. Objawił się ów ślad na wielkim murze biblioteki miejskiej.
Mowa o billboardzie, na którym zobaczyć można opasły tom
Biblii i napis: „Uwaga! Pogarszam możliwość racjonalnego
osądu”. Organizacja „Sacramento-based Pacific Justice Insti-
tute” grozi dyrekcji biblioteki sądem. Ostatecznym?
P olitycy i media karmią nas nieustannie Smoleńskiem i krzy-
329734956.022.png 329734956.023.png 329734956.024.png
Nr 30 (542) 23 – 29 VII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
odczytać nieco więcej roz-
mów z kokpitu rozbitego
pod Smoleńskiem samolo-
tu, niż ujawniono w zapisach roz-
szyfrowanych przez Rosjan. Fakt ten
potwierdził oficjalnie prokurator ge-
neralny Andrzej Seremet , podkre-
ślając przy tym, że chodzi o kilkana-
ście nowych słów, które nie mają żad-
nego znaczenia dla weryfikowanych
w śledztwie hipotez. Poinformował
ponadto, że specjaliści z Instytutu
Ekspertyz Sądowych w Krakowie za-
kończyli już odszumianie taśm z tzw.
czarnych skrzynek i przystąpili do po-
nownego ich odsłuchu, a prace po-
winny zostać zakończone w okoli-
cach października br., po którym to
terminie prokuratura przedstawi opi-
nii publicznej wszystkie stenogramy.
Co konkretnie udało się usłyszeć
podczas pierwszego etapu badań,
jednak, że nie jest pewne, czy zdanie
to wypowiada Protasiuk”. Gazeta wy-
jaśniła, że dała się wyprzedzić TVN-
-owi tylko dlatego, że nie zdołała
„przechlapania” jednoznacznie po-
twierdzić, ale owo zdanie wypowie-
dziano tuż przed lub tuż po wej-
ściu do kabiny pilotów gen. broni
Andrzeja Błasika , dowódcy Sił Po-
wietrznych;
16 lipca – dziennikowi „Pol-
ska The Times”, postawionemu
przez konkurencję pod ścianą, „uda-
ło się ustalić” , że „na nagraniach
czarnych skrzynek jest więcej tego
typu wypowiadanych zdań. Jedno
z nich – według osoby zbliżonej
do śledztwa – nie zostało jednak za-
warte w upublicznionym stenogra-
mie. Miało ono brzmieć: »To patrz-
cie, jak lądują debeściaki «. Prawdo-
podobnie stwierdzenie to padło tuż
po tym, jak załoga samolotu Jak-40
Zebraliśmy więc przy jednym
stole trzech fachowców: eksperta
zbliżonego do zespołu badającego
czarne skrzynki (będziemy go dalej
oznaczać symbolem E1), byłego pi-
lota wojskowego, a obecnie dorad-
cę członka Komisji Badania Wypad-
ków Lotniczych (E2) i czynnego do-
wódcę z Sił Powietrznych (E3). Oto
co nam powiedzieli:
E1 : – Na tym etapie badań ma-
my zaledwie ogólny obraz wydarzeń
i atmosfery w kokpicie, gdzie pa-
nował ruch jak przy kasie w super-
markecie. Jest dużo pytań, na któ-
re znajdziemy odpowiedź, ale pró-
ba udzielenia jej dzisiaj jest zwykłym
nadużyciem. Wciąż jeszcze na przy-
kład nie wiadomo, czy Mariusz Ka-
zana ze stenogramów (szef proto-
kołu dyplomatycznego, któremu
przypisywano dotychczas słowa: „Na
razie nie ma decyzji prezydenta, co
wiesz, wtedy zapierdala do Poznania” ,
o czym drugi pilot mjr Robert
Grzywna dowiedział się od bliżej
nieokreślonego „dowódcy”.
E1: – Kilkanaście sekund
przed tą wymianą zdań generał Bła-
sik zajrzał do kabiny i coś powie-
dział do pilotów (jego słów jeszcze
nie rozszyfrowano), po czym wyszedł.
E2: – Rosjanie tego nie rozgryź-
li, bo nie znali niuansów. Otóż pi-
loci obrabiają w tym momencie ty-
łek Błasikowi, który miał przejść
do Kwatery Głównej NATO w Nor-
folk na przydzielone Polsce stano-
wisko czterogwiazdkowego genera-
ła. Był jednym z kandydatów, po-
nieważ za kilka dni kończyła mu się
kadencja w Siłach Powietrznych,
a prezydencki szef Biura Bezpieczeń-
stwa Narodowego Aleksander
Szczygło silnie go popierał. Ironizu-
jąc dalej, że brakuje mu 40 godzin,
po 300 godzin rocznie, co w je-
go przypadku było czystą fikcją .
Skoro w kabinie jest mowa o 40
godzinach, to znaczy, że po otrzy-
maniu odznaki już tak „intensyw-
nie” nie latał. Chłopcy doskonale
o tym wiedzieli, bo wozili go jako
pasażera, dysponenta i nierzadko
drugiego pilota, czyli de facto pa-
sażera, który tylko posiedział sobie
na prawym fotelu.
E1: – O godz. 8:08:34, cztery mi-
nuty po tym, jak nierozpoznany
w stenogramie głos (dzisiaj wiemy
na 99 proc., że należał do Prota-
siuka) powiedział: „To będzie... ma-
kabra będzie. Nie będzie nic widać”,
Grzywna zapytał: „Postanowiliście?”.
Początkowo nie mieliśmy bladego
pojęcia, jak to ugryźć...
E2: – Pierwszy pilot, zamiast sa-
memu zadecydować, rozmawiał
z obecnym w kabinie decydentem
(jeszcze nie zidentyfikowanym), co
robić, a drugi ich nie słyszał, bo miał
słuchawki na uszach, więc chciał się
upewnić, jaka jest decyzja w kwe-
stii lądowania.
E3: – To potwierdza niestety, że
w kabinie panował niedopuszczal-
ny rozgardiasz i jakaś zdumiewają-
ca bezwładność, skoro Protasiuk nie
czuł się na siłach, żeby tych
wszystkich ważnych doradców
i konsultantów stamtąd wyp...ć ,
do czego zresztą miał święte prawo.
No cóż, tak ich szkolimy...
E1: – Tylko nagranie ostatnich
ośmiu minut lotu, gdzieś tak od 8:33,
jest czyste, bo ci mądrale siedzieli
już przypięci pasami do foteli i nikt
się nie wcinał.
E3: – Tym niemniej rozwalili
się przez ewidentne błędy pilotów.
Popatrzcie: o 8:30:10 są na wyso-
kości 1500 m, natomiast o 8:32:05
mają 1000, czyli 500 przebyli w 125
sekund, zniżając się z prędkością
ok. 4 m/s. O 8:34:54 mają 800 me-
trów – podobnie ok. 4 m/s zniża-
nia, a kontroler ich ponagla do zie-
mi, bo żeby usiąść, powinni już być
niżej. Mamy godzinę 8:37:02, gdy
porucznik Artur Wosztyl (dowód-
ca samolotu Jak-40, który wylądo-
wał wcześniej w Smoleńsku) prze-
kazuje im, że widoczność pozioma
sięga zaledwie 200 m, czyli wynosi
pięć razy mniej niż minimum bez-
pieczeństwa na tym lotnisku. Za-
miast natychmiast przerwać manewr
i uciekać na zapasowe, oni dalej
schodzili. Od wysokości 250 do 20 m
(uzyskanej o 8:40:55, czyli 7 sek.
przed katastrofą) zniżali się ze
średnią prędkością ok. 10 m/s
zamiast 2–3 m/s, co jest po pro-
stu kryminałem i już gwaranto-
wało, że się rozpieprzą . Radiowy-
sokościomierz ustawili sobie na
100 m. Gdy zadzwonił, a wciąż nie
widzieli pasa, próbowali się rato-
wać, ale chyba nikt ich wcześniej
nie nauczył, że zanim ten samolot
nabierze silnikami pełnej mocy, stra-
ci jeszcze 60–120 m, w zależności
od ciężaru.
E2: – Ale teoria spiskowa jest
bardziej atrakcyjna...
ANNA TARCZYŃSKA
Siła bezwładności
Już wiadomo, co robił szef Sił Powietrznych
w kabinie pilotów prezydenckiego Tu-154...
dalej robić” wypowiedziane o godz.
8:30:32,7 po zgłoszeniu przez kpt.
Protasiuka, że mogą być kłopoty
z wylądowaniem w Smoleńsku – dop.
red. ) to faktycznie Kazana. Mamy
natomiast znamienną wiedzę
(o wiele bardziej istotną niż te
bzdury, kto kogo zabije lub czy
będzie miał przechlapane), kie-
dy po raz pierwszy i w jakim ce-
lu generał Błasik pojawił się
w kabinie pilotów.
piloci mają na myśli dodatek za la-
tanie, czyli „normę lot”.
E1: – Ich pokpiwanie nie wzię-
ło się z niczego, bo rozmawiali
o przełożonym, sprowokowani jego
zapowiedzią, że za chwilę wróci.
E2: – Innymi słowy: nie przy-
szedł do kabiny, żeby wspoma-
gać, bo na decyzję o lądowaniu
mieli jeszcze trochę czasu, ale
po to, żeby odfajkować godziny
i mieć z tego dodatkową kasę .
Seremet nie ujawnił, czemu oczywi-
ście trudno się dziwić, bo przecież
szumu informacyjnego wywoływane-
go pojawiającymi się tu i ówdzie rze-
komymi „przeciekami” z laborato-
riów nie oczyszczą najbardziej wy-
myślne urządzenia...
Przypomnijmy, co ostatnio opi-
nii publicznej zaserwowano:
14 lipca – telewizja TVN nada-
ła newsa, jakoby „dotarła do kolej-
nego fragmentu odczytanego steno-
gramu (wcześniej oznaczonego jako
»niezrozumiały«) z ostatnich minut
lotu prezydenckiego Tu-154. To nie-
oficjalne informacje. »Jak nie wylą-
duję/wylądujemy, to mnie zabiją/za-
bije« – tak mają brzmieć słowa wy-
powiedziane przez kapitana Arkadiu-
sza Protasiuka kilkadziesiąt sekund
przed katastrofą. Nie wiadomo, w ja-
kim kontekście padły te słowa. Pro-
kuratura nie chciała się wypowiadać
w tej sprawie. Krakowski Instytut Eks-
pertyz Sądowych zajmujący się od-
czytywaniem zapisu z czarnej skrzyn-
ki nie chciał komentować doniesień”.
Bo i cóż tu komentować, skoro sta-
cja twierdzi, że co najmniej widziała
stenogram, a nie potrafi skojarzyć
słów z godziną ich wypowiedzenia?;
15 lipca – nie chcąc pozo-
stać w tyle, „Gazeta Wyborcza” wy-
paliła, że jeszcze przed drugą turą
wyborów prezydenckich jej „(...) in-
formator uczestniczący w pracach ro-
syjskiego Międzypaństwowego Komi-
tetu Lotniczego mówił, że o 8.16 cza-
su warszawskiego, czyli 25 minut
przed katastrofą, Protasiuk powie-
dział: »Jeśli nie wyląduję, będę miał
przechlapane (przewalone) «. Inna
osoba, która doskonale zna przebieg
wyjaśniania katastrofy, ostrzegała
poinformowała prezydenckiego Tu-
-154 o pogarszającej się pogodzie
i nieudanej przez to próbie posadze-
nia na pasie startowym w Smoleń-
sku wojskowego iła”.
Pogłosek tego rodzaju znamy
wiele. A o czym wiadomo już z ca-
łą pewnością?
Zapis czarnych
skrzynek analizowa-
ny jest równolegle
w dwóch instytu-
cjach: Centralnym
Laboratorium Kry-
minalistycznym Po-
licji w Warszawie
(na zlecenie Komi-
sji Badania Wypad-
ków Lotniczych Lot-
nictwa Państwowe-
go) oraz Pracowni
Analizy Mowy i Na-
grań cieszącego się
światową sławą kra-
kowskiego Instytutu
Ekspertyz Sądowych
(dla prokuratury).
Żadna z nich nie
udziela informacji.
Nawet tak banal-
nych, jak liczba spe-
cjalistów zajmujących się taśmami.
– Sparzyliśmy się, wpuszczając
dziennikarzy poważnych zdawać by
się mogło mediów, żeby pokazać na-
sze pracownie i sprzęt. I tylko po to.
Później okazało się, że wykorzysty-
wali te wizyty do uwiarygadniania
plotek i sugerowania między wier-
szami rzekomych przecieków z na-
szej strony – tłumaczy odmowę
udzielenia jakiejkolwiek merytorycz-
nej wypowiedzi dyrektorka Instytu-
tu dr Maria Kała .
Generał Błasik otrzymuje nominację na szefa Sił Powietrznych
Sięgamy do oficjalnych stenogra-
mów przekazanych przez stronę ro-
syjską. Widzimy, że samolot rozbił
się o godz. 8:41:02 (czasu polskie-
go), a niespełna 40 minut wcześniej
(między godziną 8:03:20 a 8:04:58)
w kabinie toczyła się rozmowa (prze-
platana korespondencją radiową
z wieżą kontrolną w Mińsku) o kimś,
kto wybiera się „za wielką wodę
na czterogwiazdkowego generała. I te-
raz tak zapierdala, bo musi jeszcze
nalatać 40 godzin, a jak nie może, to
E3: – Gdy w 2007 r. Błasik zo-
stał szefem Sił Powietrznych, miał
ciut ponad 1400 godzin nalotu ży-
ciowego. W sierpniu 2009 r. na Świę-
cie Lotnictwa został wyróżniony przez
ministra obrony Bogdana Klicha
odznaką, na którą bardzo choro-
wał: „Zasłużony pilot RP”. Warun-
kiem jej otrzymania jest posiadanie
minimum 2000 godzin i 20 lat bez-
awaryjnego latania. Ten nalot teo-
retycznie robił na samolocie Jak-40.
A to by znaczyło, że wylatywał
P olskim ekspertom udało się
329734956.001.png 329734956.002.png 329734956.003.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 30 (542) 23 – 29 VII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Gastroseksualny
metroseksualista
Prowincjałki
70-latka z Katowic pokłóciła się ze swo-
im 62-letnim partnerem. Poszło na siekie-
ry – za pomocą tego właśnie narzędzia kobieta skończyła – i to na amen
– zajadłą kłótnię. Grozi jej za to dożywocie.
...smażyła sobie jedna z lokatorek kamie-
nicy w Orzyszu. Nagle na patelni zapalił się
tłuszcz. Z sobie tylko znanych powodów z tą płonącą patelnią rezolutna ko-
bieta popędziła na balkon, gdzie stały kartonowe pudła. Efekt to spalone da-
chy dwóch kamienic, ewakuowanie 15 osób, kilku strażaków podtrutych
dymem i trzy zalane, przy profesjonalnym już gaszeniu, mieszkania.
Począwszy od bieżącego roku,
mężczyzna, któremu urodziło się
dzieciątko, podobnie jak szczęśli-
wa położnica, może udać się na
okolicznościowy urlop – w tym
przypadku tak zwany tacierzyński.
Dodatkowe wolne to zaledwie
siedem dni, ale od 2012 roku – dwa
tygodnie. Można je wziąć w ciągu
12 miesięcy od narodzin dziecka. Nie-
stety, do tej pory przynajmniej, za-
ledwie ok. 6 tysięcy tatusiów – na set-
ki tysięcy uprawnionych – zechciało
wziąć urlop przeznaczony na siedze-
nie w domu z nowo narodzonym po-
tomstwem. Wizerunek macho i za-
rabiającej głowy rodziny ma się tak
dobrze? Niekoniecznie... Jak twier-
dzą znawcy tematu, „tacierzyński” to
na razie nowość i trzeba trochę cza-
su, aby stał się modny.
A będzie modny – nikt nie ma
co do tego wątpliwości. Równo-
uprawnione panie, które spraw-
dzają się w rolach do tej po-
ry typowo męskich, wycho-
wały sobie kilka odmian
mężczyzn, których nasze bab-
ki i prababki jak nic uznały-
by za zniewieściałych. Praw-
dziwą rewolucję widać
na porodówkach. Nie tak
dawno panowie praktycz-
nie nie mieli tam wstępu,
dziś coraz częściej uczestniczą w na-
rodzinach potomka. W Polsce na po-
rody rodzinne decyduje się miej wię-
cej jedna trzecia par.
Do lamusa odchodzi model nie-
ogolonego, zaniedbanego macho. Po-
jawił się nowy superman, wyprodu-
kowany przez kulturę masową – tzw.
metroseksualista. W powszechnym
rozumieniu – facet, który używa,
a nawet nadużywa, kosmetyków, so-
larium i zna się na modzie. Dodat-
kowo – wrażliwy, delikatny, czuły.
Taki, co to wie, że jemu też wolno
płakać. Daleki odstereotypowego
wizerunku mężczyzn.
Idealny partner
do kobiecych roz-
mów i zakupów.
Jakiś czas temu studenci Uni-
wersytetu Łódzkiego przeprowadzi-
li badania wśród młodych panów.
Większość (90 procent) mężczyzn
przed30. przyznawała się do me-
troseksualizmu – wręcz inspiracji
kobiecą modą i dbałością o wygląd
– a przy tym uważała się za pełno-
wartościowych i męskich. Jak to
możliwe? Zwyczajnie. Zmienił się
kanon urody. Poza tym, jak tłuma-
czą socjologowie, coraz więcej na-
stolatków wychowuje się w rozbi-
tych rodzinach, czyli w praktyce wy-
chowuje ich kobieta.
Kolejny męski odłam, novum
na rynku, to tzw. typ gastroseksu-
alny, czyli mężczyzna gotujący. Ta-
ki domowy mistrz patelni, zja-
wisko niegdyś niewystępujące.
Kiedyś facet był wyłącznie my-
śliwym. Teraz stara się być
połączeniem łowcy i kuchar-
czyka – nie tylko przynosi mię-
so do domu, ale jeszcze po-
trafi je przyrządzić. Pitraszący
mężczyźni podobają się kobie-
tom. W opinii młodych Polek,
mężczyzna gastroseksualny dba
o swoją partnerkę, jest szczo-
dry, zmysłowy, nastawiony
na stały związek... Ideał
po prostu.
JUSTYNA CIEŚLAK
Z założenia, że umarlakom i tak wszystko
jedno, wyszedł pracownik zakładu pogrze-
bowego z Nowej Soli. Po zwłoki do prosektorium jechał swoim karawanem
bez ważnych badań technicznych pod prąd jednokierunkową ulicą. Miał
za to 32-letni pan kierowca ponad 2 promile.
Najpierw 22-letni złodziej z Rybnika ukradł
kasę fiskalną ze stacji benzynowej na obrze-
żach miasta. Wypatroszył ją w pobliskim lesie, a ze swoim łupem chciał się
jakoś dostać do centrum miasta. Postanowił więc zatrzymać okazję. No
i zatrzymał – policyjny patrol w cywilu, który zamiast do centrum – odsta-
wił go na komendę.
Inny 22-latek z Gorlic chciał zaimponować
kolegom. W okolicach jednej z katolickich
atrakcji regionu – gorlickiej golgoty – postanowił oberwać skrzydła tamtej-
szemu aniołowi stróżującemu przy figurze klęczącego Chrystusa. Skrzydła
anioła wyceniono na 6 tysięcy złotych. Chłopakowi grozi do 5 lat więzienia.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Tusk, który nie jest heroldem idei, cały czas stara się zachować jak naj-
mniejszy dystans pomiędzy tym, co robi, a oczekiwaniami Polaków. Gdy-
by się okazało, że jest ogromna społeczna presja na ustawę regulującą
związki partnerskie, to PO by to zrobiła. Pod presją Kongresu Kobiet
marszałek Komorowski zadeklarował poparcie dla parytetu.
(Janusz Czapiński, psycholog społeczny)
¹¹¹
Doskonale wiadomo, czego można się spodziewać po Jarosławie Kaczyń-
skim. Człowiek lewicy może go popierać tylko w takim przypadku, gdy
ma orientację fachowo zwaną sadomasochizmem.
(profesor Bronisław Łagowski, filozof, publicysta)
¹¹¹
Uważam się za człowieka wyjątkowo łagodnego serca.
(Joachim Brudziński, poseł PiS)
¹¹¹
Episkopat w tegorocznej kampanii prezydenckiej uczynił wszystko, aby
zachować pozycję niezależną od podziałów politycznych.
(Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny KAI)
¹¹¹
Problem z Kościołem w Polsce na tym polega, że gdy powinien mówić
i działać jak w sprawie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, milczy jak
zaklęty. Kiedy zaś powinien zachowywać wstrzemięźliwość (jak choćby
w sprawie in vitro) i skupić się na formowaniu sumień, zachowuje się jak
policjant, który za każde przewinienie moralne gotów jest wyznaczać kary.
(Jarosław Makowski, teolog i publicysta)
¹¹¹
Czy celem tych parad jest to, aby całe społeczeństwo było gejowskie? Ja-
kiej wizji społeczeństwa bronią rządcy Warszawy, że na to się zgadzają?
Wiem, że sprzeciw wywoła ogromny krzyk, ale jako chrześcijanie kiedyś
nauczyliśmy się sprzeciwiać aż do krwi. (ks. Andrzej Rębacz,
dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin)
¹¹¹
Parada gejów to okazja do uwodzenia dzieci, młodzieży i zbuntowanych
heteroseksualistów. (tygodnik „Przewodnik Katolicki”)
¹¹¹
Choć ksiądz Henryk Jankowski umierał, nie mając grosza przy duszy,
czuwali przy nim najbliżsi przyjaciele. (dziennik „Super Express”)
Wybrali: AC, PPr
populistycznej prawicy bez wzięcia pod uwa-
gę sytuacji gospodarczej wielu regionów kraju. Trze-
ci Świat leży nie tylko w Indiach, Boliwii i Nigerii.
Mamy go także nad Wisłą...
Nie przypadkiem populistyczna prawica katolicka od-
nosiła i odnosi sukcesy wszędzie tam, gdzie jest niższy po-
ziom dochodów i wysokie
bezrobocie, a więc na tere-
nach wiejskich, oddalonych
odwielkich centrów gospo-
darczych. Nie chodzi o to,
że Kaczyński ma sposób
na rozładowanie narosłych
od dwóch dekad problemów ekonomicznych. Jego zresz-
tą zupełnie to nie obchodzi. On tylko umiejętnie zago-
spodarowuje gniew i frustrację części polskiej prowincji.
Uświadomiłem to sobie ostatnio lepiej po rozmowie
z młodym mieszkańcem południowego Mazowsza. Jak wia-
domo, mimo zdecydowanie antykaczyńskiej postawy War-
szawy i okolic, większość mieszkańców największego pol-
skiego województwa oddała swoje głosy na Kaczyńskiego.
Mój bezrobotny odkilku miesięcy rozmówca, nazwij-
my go Andrzejem , ma dwadzieścia kilka lat i mieszka
w małym miasteczku w trójkącie Łódź–Warszawa–Ra-
dom. Udało mu się zdobyć średnie wykształcenie mimo
uciążliwych dojazdów do większego miasta, przy stale po-
garszającej się komunikacji publicznej, co jest zresztą zja-
wiskiem ogólnopolskim. Nie mamy więc do czynienia
z typem leniwego, roszczeniowego nieuka. A taki obraz
bezrobotnego chętnie odmalowuje dominująca propa-
ganda, aby uzasadnić, że „oni sami są sobie winni”.
Głównym problemem Andrzeja jest brak pracy, zwłasz-
cza pracy normalnej. Bo trudno za taką uznać kilkumie-
sięczne kontrakty na umowę-zlecenie oferowane przez
międzynarodowe koncerny w nielicznych fabrykach w oko-
licy. Za „swoją okolicę” Andrzej uważa zresztą tereny
odległe nawet o 50 km i nie waha się dojeżdżać tak da-
leko, gdy tylko jest gdzieś jakaś praca – nawet tak mar-
na, jak ta w owych zakła-
dach. Ostatnio pracował
w zachodniej firmie produ-
kującej słodycze. Morder-
cza praca przy taśmie,
za najniższą możliwą staw-
kę, bez normalnej umowy
o pracę. Kiedy tylko, zgodnie z obowiązującym w Polsce
prawem, należy podpisać już normalną umowę, wów-
czas firma zwalnia wszystkich zatrudnionych na śmiecio-
wych umowach, a po jakimś czasie z powrotem ich za-
trudnia, oczywiście znów na najgorszych możliwych wa-
runkach. Warto przypomnieć, że polska płaca minimal-
na jest niższa nawet odtych, które obowiązują w niektó-
rych krajach Ameryki Łacińskiej, zatem nie ma potrze-
by przenoszenia zakładów pracy do Trzeciego Świata,
skoro Polska bywa lokalnie bardzo trzecioświatowa.
PiS-u nie usunie się ze sceny politycznej, jeżeli nie
zlikwiduje się najpierw frustracji płynącej z nieludzkich
warunków życia i zatrudnienia, którą ta partia świet-
nie wykorzystuje. A w naszym Trzecim Świecie żyje
i pracuje co najmniej 25 procent Polaków. Wyrwać tych
ludzi z beznadziei to wielkie zadanie dla ekonomi-
stów, polityków, związkowców i samorządowców.
ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Nasz Trzeci Świat
ZARĄBANY
PLACKI KARTOFLANE...
POD PRĄD(EM)
AUTOSTOP
ANIOŁ I DEMON
T rudno zrozumieć wpływy i sukcesy polskiej
329734956.004.png 329734956.005.png 329734956.006.png 329734956.007.png 329734956.008.png 329734956.009.png 329734956.010.png 329734956.011.png 329734956.012.png
Nr 30 (542) 23 – 29 VII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
BIEDACZYSKO
Luca. W tym roku zostało ono roz-
bite przez policję, a uczestników
aresztowano. Nas intryguje, że prze-
bywający w sanktuarium duchow-
ni nie mieli pojęcia, kto przez ca-
łe długie lata się u nich spotyka
i daje im zarobić.
rolą Kościoła jest załagodzenie cier-
pienia, a nie odbieranie życia” – po-
wiedział Jim Goodness , rzecznik
prasowy archidiecezji Newark. Tej
samej, która kilkanaście lat temu
ukrywała księdza oskarżonego o pe-
dofilię.
Wielkim pośmiertnym szacun-
kiem zaczyna się cieszyć ksiądz Hen-
ryk Jankowski w niektórych środo-
wiskach. Dziennik „Super Express”,
gdy pisze o Jankowskim, używa za-
imków pisanych wielką literą – „Je-
mu”, „Go”, „Nim”. Wtaki sam spo-
sób pisze się o Bogu i Chrystusie
w niektórych wydaniach Biblii. Wzo-
rem Chrystusa przypisuje się także
cechy męczeństwa zmarłemu kon-
trowersyjnemu księdzu. Był ponoć
okradany przez młodzież spod ciem-
nej gwiazdy, która ciągle kręciła się
po jego plebanii. Smutna sprawa, ale
co właściwie robili ci dziwni chłop-
cy u Jankowskiego?! MaK
EWANGELIZACJA
ŻEBRACZA
SPOWIEDŹ
U CELEBRYTY
MaK
ASz
Nad Bałtykiem podczas jednej
z imprez organizatorzy wpadli
na nietypowy pomysł.
Pod nazwą „Karuzela Cooltury”
zorganizowano kilka koncertów, de-
bat i wystaw dla osób spędzających
wakacje w Świnoujściu. Postanowio-
no również, że celebryci uczestni-
czący w imprezie będą rozmawiali
ze swoimi fanami. Wszystko było-
by w porządku gdyby nie fakt, że
gwiazdy rozmawiały z ludźmi, sie-
dząc w konfesjonałach. Chodziło
o artystyczny performance, ale oczy-
wiście dla prawdziwych katolików
to żadne wytłumaczenie i już zapo-
wiadają wniesienie sprawy do są-
du, bo obrzydliwy – ich zdaniem
– pomysł organizatorów obraził ich
uczucia religijne. „Spowiedzi” udzie-
lali m.in. Magdalena Mołek, Ka-
tarzyna Grochola i Edyta Her-
buś . Ciekawe, czy pani Grochola
jako pokutę zadawała całodobowe
oglądanie jej filmów... ASz
KOŚCIÓŁ
NIEPOPULARNY
MODLITWA ZA PIŁKĘ
Futbolem ekscytują się wszyscy,
księża również. Podczas finału MŚ
pewien sympatyczny holenderski
kapłan z rzymskokatolickiej para-
fii Haarlen w Holandii odprawił
mszę za sukces drużyny narodo-
wej Holandii, ubierając się w po-
marańczowy strój i... kopiąc w ko-
ściele piłkę. Podobnej atmosfery
uniesienia piłkarskiego święta nie
odczuł jego znacznie mniej sym-
patyczny, nadęty zwierzchnik bi-
skup Jozef Marianus Punt , któ-
ry zawiesił swojego podwładnego.
„Kapłan pomieszał wydarzenie Eu-
charystii ze świeckim eventem”
– głosił komunikat diecezji. PPr
Po tym, jak katolickie władze
kościelne odmówiły wprowadzenia
do katedry trumny z ciałem byłe-
go prezydenta Litwy Algirdasa
Brazauskasa , gwałtownie wzrosła
niechęć Litwinów do Kościoła:
liczba osób oceniających negatyw-
nie arcybiskupa Wilna Audrysa
Baczkisa wzrosła w ciągu kilku ty-
godni niemal sześciokrotnie. Hie-
rarchowie chcieli pośmiertnie uka-
rać zmarłego prezydenta i twórcę
niepodległości współczesnej Litwy
za to, że żył w związku niesakra-
mentalnym.
LEWACZKA W PiS?
Posłowie Prawa i Sprawiedli-
wości sprzeciwiają się kandydatu-
rze Joanny Kluzik-Rostkowskiej
na wicemarszałka Sejmu. Chodzi
głównie o nieco zbyt lewicowo-li-
beralne poglądy posłanki i byłej
szefowej sztabu wyborczego Jaro-
sława Kaczyńskiego .
Posłowie PiS najchętniej w ro-
li wicemarszałka widzieliby Joachi-
ma Brudzińskiego , który – ich
zdaniem – dawałby sobie radę z nie-
sfornym Schetyną . Uważają rów-
nież, że Kluzik-Rostkowska nie trzy-
ma się sztywnych partyjnych zasad,
popierając zabiegi in vitro.
Być może jesteśmy świadkami
rozłamu w jedynie słusznej partii.
ASz
Już po raz trzeci diecezja ko-
szalińsko-kołobrzeska organizuje
wielką ewangelizację wczasowiczów
wypoczywających nad morzem. Że-
by było bardziej ekstremalnie, cała
akcja ma charakter żebraczy. To
znaczy – jak wyjaśnia ks. Radosław
Siwiński „idziemy bez żadnych za-
bezpieczeń – bez jedzenia, bez umó-
wionych noclegów, bez pieniędzy, wie-
rząc, że Pan się o to wszystko dla
nas zatroszczy” . Przez dwa sierpnio-
we tygodnie kilkudziesięciu ewan-
gelizatorów żebraków będzie więc
przemierzać nadbałtyckie kurorty
i na plażach w Ustce, Darłówku,
Mielnie czy Dąbkach wszelkimi
możliwymi sposobami zachęcać
urlopowiczów do wspólnej modli-
twy oraz głosić dobrą nowinę.
Za „co łaska”.
MaK
W ARGENTYNIE
TĘCZOWO
PEDOGOOGLE
Argentyński parlament mimo
protestów Kościoła katolickiego
zrównał w prawach małżeństwa jed-
no- i dwupłciowe. W ten sposób Ar-
gentyna stała się dziesiątym krajem
świata, w którym nastąpiło pełne
równouprawnienie. W kilkudziesię-
ciu innych krajach istnieją legalnie
jednopłciowe związki partnerskie
posiadające mniej praw niż małżeń-
stwa heteroseksualne. A w Polsce
mamy też jednopłciowe, ale... rzą-
dy kleru.
Przez kilka dni po wpisaniu ha-
sła „Vatican” wyszukiwarka Google
polecała strony na temat pedofilii.
Pracownicy internetowego giganta
zdążyli już przeprosić Stolicę Apo-
stolską, ale kościelni hierarchowie
są pewni, że to zmowa mająca
na celu znieważenie Kościoła.
„Nie ma spisku przeciwko Ko-
ściołowi, ale zachodzi raczej zbież-
ność bardzo różnych interesów, by,
wykorzystując przypadki nadużyć
seksualnych wobec nieletnich, pro-
wadzić kampanię oczerniającą (...).
Dowiedziałem się od pewnego am-
basadora, że toczy się wojna z Ko-
ściołem, której celem jest – jak są-
dzę – zdyskredytowanie Kościoła
w dziedzinie moralności seksualnej
i jego roli wychowawczej. W nie-
których krajach państwo dąży do la-
icyzacji szkół katolickich. Zmierza
się do uniemożliwienia Kościoło-
wi wypowiadania się w przestrzeni
publicznej. Ludzie nie chcą, by Sło-
wo Boże było w niej głoszone” – po-
wiedział sekretarz Kongregacji Edu-
kacji Katolickiej – abp Jean-Louis
Bruguès .
Google sugerowała, czy może
chodziło o ostrzeżenie? ASz
WARTOŚCI
LUTERAŃSKIE
Pierwsza na świecie luterańska
kobieta – biskup Maria Jepsen
z Hamburga zrezygnowała ze stano-
wiska, po tym jak jeden z podległych
jej pastorów został zdemaskowany
jako pedofil, a ją media oskarżyły
o to, że go kryła. „Zakwestionowa-
no moją wiarygodność. W obliczu
insynuacji mediów nie mogę dalej
sprawować swojego urzędu” – stwier-
dziła pani biskup. Nie od dziś wia-
domo, że ewangelicy mają wysokie
standardy moralne. Mimo że pani
biskup nie udowodniono dotąd żad-
nego związku ze sprawą, ta nie trzy-
mała się kurczowo stołka, jak to ro-
bią hierarchowie katoliccy. Gdyby ci
rezygnowali w podobnych sytuacjach,
Kościół papieski musiałby się obyć
bez biskupów.
RZECZNICZKA
NIERÓWNOŚCI
MaK
AK
OSTATNIE WYJŚCIE
W czasie imprez towarzyszących
Marszowi Równości w Warszawie
odbyło się m.in. spotkanie ze
szwedzką rzeczniczką ds. równości
Katri Linną . Polska minister Elż-
bieta Radziszewska odmówiła
udziału w spotkaniu ze swoją
szwedzką odpowiedniczką. Radzi-
szewska nie przybyła również
na ogólnoeuropejskie spotkanie
związkowców poświęcone prawom
pracowniczym gejów i lesbijek. Pa-
ni minister jest największym niepo-
rozumieniem rządu Tuska i powin-
na jak najszybciej odejść ze stano-
wiska, którego najwyraźniej i tak
nie lubi pełnić.
LATO Z PAPIEŻEM
„Moje życie. Moja Śmierć. Mój
wybór” – to hasło przewodnie kam-
panii o prawo do eutanazji. Orga-
nizacja „The Final Exit” mówi, że
chce pokazać ludziom, iż mają wy-
bór, możliwość, o jakiej nie wiedzą,
a śmierć to fakt, który powinien
wziąć pod uwagę każdy racjonalnie
myślący człowiek. Inaczej uważa
Kościół katolicki: „To wszystko jest
sprzeczne z katolickim nauczaniem.
Ludzkie życie domaga się szacun-
ku i należytej troski (...). To bar-
dzo bolesne i smutne, kiedy ktoś
cierpi na nieuleczalną chorobę, ale
Dni papieskie to już nie tylko
16 października czy 2 kwietnia.
Równie dobrze mogą odbywać się
w środku wakacji. X Dni Papieskie
na przełomie lipca i sierpnia w Lu-
blinie organizuje Stowarzyszenie Pa-
mięć Jana Pawła II z Rejowca.
W programie w ramach X Krajo-
wej Konferencji Stowarzyszenia Pa-
mięć JP II zaplanowano wykłady
„Jan Paweł II na kartach telefonicz-
nych”, „Jan Paweł II w malarstwie”
i „Dęby – żywe pomniki Jana Paw-
ła II”. Oprócz wysłuchania refera-
tów uczestnicy konferencji spotka-
ją się z władzami Lublina i woje-
wództwa lubelskiego, złożą kwiatki
pod pomnikiem papieskim, a dla
wszystkich wielką atrakcją ma
być V Ogólnopolska Giełda Pa-
paliów. W Rejowcu tymczasem
X Dniom Papieskim towarzyszyć
będzie walne zebranie sprawozdaw-
czo-wyborcze Stowarzyszenia Pa-
mięć JP II połączone z ustaleniem
strategii na następne lata, msza
w kościele oraz posadzenie drzew-
ka papieskiego poświęconego przez
Benedykta XVI na pamiątkę pon-
tyfikatu Jana Pawła II . AK
PPr
ZAKONNIK DORADCA
Szefem 12-osobowego zespołu
doradców nowej premier Słowacji
Iwety Radiczowej został zakon-
nik Jan Kristiel Balazs . Mnich
nie ukrywa swojej radości: „To dla
mnie zaszczyt i kontynuacja do-
tychczasowej współpracy”. Fran-
ciszkanin będzie jednocześnie spe-
cjalistą do spraw medialnych i kon-
taktów Kościoła katolickiego z rzą-
dem. Zakonnik oficjalnym dorad-
cą rządu – tego nawet Katoland
nie wymyślił!
MaK
AGITUJE
ZA JEZUSEM
Policja w Bielsku-Białej prowa-
dzi postępowanie w sprawie donie-
sienia o złamaniu ciszy wyborczej
przez ks. Damiana Nyka . Duchow-
ny, który w niedzielę wyborczą wy-
głosił kazanie w jednej z miejskich
parafii, zaprzecza, jakoby agitował
na rzecz jednego z kandydatów.
– Nigdy nie mówiłem o żadnym
polityku, ale oJezusie Chrystusie, je-
dynym kandydacie zgłoszonym przez
Kościół – podkreśla ks. Nyk. PPr
PPr
DRODZY PARAFIANIE
Coroczne, tradycyjne spotkanie
kalabryjskich mafiosów odbywało
się w maryjnym sanktuarium w San
329734956.013.png 329734956.014.png 329734956.015.png 329734956.016.png 329734956.017.png 329734956.018.png 329734956.019.png 329734956.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin