Baka Józef - Poezje.pdf

(304 KB) Pobierz
3964684 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
3964684.001.png 3964684.002.png
JÓZEF BAKA
POEZJE
UWAGI RZECZY OSTATECZNYCH
I ZŁOŚCI GRZECHOWEJ
1
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
2
DO CZYTELNIKA
Jeden grzech setnych bied świata jest przyczyną!
Patrz, czytelniku: jak z wielką dusz ruiną!
Atrament żaden na karcie nie wyrazi,
Nie opisze, jak złość grzechowa nas kazi.
O grzechów złości pisząc, pióro tępieje
Na jedne wzmiankę, serce z ręką martwieje.
Umierać, a nie życie ciągnąć, potrzeba
Feralną widząc w grzechu postać Ereba!
Raróg, straszydło grzech i plemię piekielne,
Jaszczur, jaszczurka tym sroższa, że subtelne
Monstrum, padalec, w płaszczyk dobra uwity
Je, gryzie, rani robak sumnienia skryty.
Nocą i we dnie, w domu, tak też w gościnie
Katuje, szarpie, nie da w wesołej minie
Jadła, napoju użyć przy balach, godach.
Ej! nie przebaczy, by w największych wygodach.
Wędrowny kompan, nigdy cię nie odbieży.
Jedzie i płynie, z tobą siedzi i leży.
Choćbyś onego myślił alijenować,
Zelżyć, znieważyć lub ściśle sekwestrować,
Wiernie trzyma się. Jedna mu straszna skrucha,
Oczu łzy, na słów Boskich ciekawość ucha.
Jemu trucizną spowiedź pokorna, odważna
Trudów i krzyżów dła Boga chęć poważna.
Wraz ginie, niknie z serc, z myśłi jak kamfora,
Jak cień od słońca, ponury zmrok wieczora.
Serca kołatać wraz przestaje, turbować
Idzie precz, ani śmie nas więcej weksować.
Każdyż z nas grzechem nad wszystko niech się brzydzi,
Mając w pomocy Boga niech złość ohydzi.
3
2. Uwaga kary niezliczonej grzechów
Jezus Maryja! co się to dzieje?
Na dno piekielne kwapiąc się śmieję
Śmiechem serdecznym.
Z góry w dół lecąc, lotów nie ściskam.
Na dardy, miecze skwapnie się ciskam,
Zguba w ochocie!
Haki, tortury i kołowroty
Na kratach, resztach wieczne obroty,
Ogniste stosy.
Siarki, żywice, żarzyste spiże
Dość mile, gdy mi grzech serce liże,
Ślepota wieczna!
Śmiechu serdeczny, tyś mi chorobą
Że już po życiu! żywaś jest proba,
Rana śmiertelna.
Recepty zmyślić nie trafią leki,
Choćby pożarły setne apteki,
Tu kres nadziei!
Ciężkiś mój grzechu nader w sumnieniu
Nielekka plama z ciebie w imieniu
Z dawna szlachetnym.
Sto herbów sławy nie kontentuje,
Piątno niecnoty gdy pieczętuje.
Złość nie do twarzy!
Choćby cię skrucha stłukła, stłoczyła,
Przecie pamiątka: złość w sercu była!
Skaza na wieki!
Tak są szkodliwe twe brudy, glozy.
Łyka zdarte, jak świeże powrozy
Serce krępują.
Co moment, z pola dzień życia schodzi,
Przecie ma dusza w ekscesach brodzi
Złość z wodą pijąc.
Choć tonie, ginie, „gwałtu” nie woła,
Moment, jak okręt pędzi wesoła
W piekło styrując.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin