Lovecraft H P - Zew Cthulhu 05 - Duch ciemności.pdf

(139 KB) Pobierz
Lovecraft H P - Zew Cthulhu 05
Duch ciemno Ļ ci
Dedykowane Robertowi Blochowi
Widziałem ziej Ģ c Ģ pustk ħ mrocznego Ļ wiata,
Gdzie czarne planety kr ĢŇĢ bez celu,
Gdzie kr ĢŇĢ w przera Ň eniu niezauwa Ň alne,
Bez wiedzy, po ŇĢ dania, imienia.
Nemezis
Ostro Ň ni badacze zawahaj Ģ si ħ przed podwa Ň eniem powszechnego przekonania, Ň e
Robert Blake zgin Ģ ł od pioruna albo z powodu silnego nerwowego szoku,
spowodowanego elektrycznym wyładowaniem. To fakt, Ň e okno, do którego był
zwrócony twarz Ģ , nie zostało stłuczone, ale natura nie raz ju Ň dowiodła, Ň e sta ę j Ģ na
najdziwniejsze czyny. Wyraz jego twarzy mógł po prostu wynika ę z do Ļę specyficznego
układu mi ħĻ ni, nie maj Ģ cego Ň adnego zwi Ģ zku z tym, co zobaczył, natomiast notatki w
jego pami ħ tniku maj Ģ niew Ģ tpliwy zwi Ģ zek z bujn Ģ wyobra Ņ ni Ģ rozbudzon Ģ przez
powszechnie panuj Ģ ce przes Ģ dy i jakie Ļ dawne sprawy przez niego odkryte. Je Ň eli za Ļ
chodzi o niezwykłe wydarzenia, jakie miały miejsce w opustoszałym ko Ļ ciele na
Federalnym Wzgórzu - wnikliwy analityk ochoczo skojarzy je z szarlataneri Ģ , Ļ wiadom Ģ
czy te Ň nie Ļ wiadom Ģ , z jak Ģ w pewnym stopniu Blake był potajemnie zwi Ģ zany.
Bo przecie Ň ofiara była pisarzem i malarzem całkowicie oddanym dziedzinie mitów,
snu, terroru i zabobonów, skwapliwie poszukuj Ģ cym scen i efektów niezwykłych w
Milwaukee. Znał zdaje si ħ Ň ne stare opowie Ļ ci, cho ę w pami ħ tniku temu zaprzecza, a
jego Ļ mier ę stłumiła zapewne w zarodku jaki Ļ potworny Ň art, który miał potem znale Ņę
odzew w literaturze.
W Ļ ród tych jednak Ň e, którzy badali i korelowali cały ten przypadek, kilku obstaje przy
mniej racjonalnych i powszechnych teoriach. Skłonni s Ģ traktowa ę Blake'a dosłownie i w
szczególny sposób uwypuklaj Ģ pewne fakty, takie jak niew Ģ tpliwy autentyzm starego
ko Ļ cielnego zapisu, potwierdzone istnienie jeszcze przed 1877 rokiem znienawidzonej i
nieortodoksyjnej sekty "Gwiezdna M Ģ dro Ļę ", odnotowane znikni ħ cie w 1893 w Ļ cibskiego
reportera Edwina M. Lillibridge'a, a ponad wszystko - wyraz niesamowitego l ħ ku na
wykrzywionej twarzy zmarłego młodego pisarza. Jeden spo Ļ ród owych badaczy w stanie
kra ı cowego fanatyzmu wrzucił do zatoki przedziwnych kształtów kamie ı i równie
zadziwiaj Ģ co ozdobion Ģ metalow Ģ skrzyni ħ , znalezion Ģ w starej ko Ļ cielnej iglicy -
ciemnej, bez okien, nie za Ļ w tej wie Ň y, w której wymienione przedmioty znajdowały si ħ
pierwotnie, jak wspomniane jest w pami ħ tniku Blake'a. Cho ę tak szeroko zostało to
pot ħ pione zarówno przez czynniki oficjalne, jak i nieoficjalne, człowiek ów -
powszechnie szanowany lekarz, przejawiaj Ģ cy zamiłowanie do dziwacznego folkloru -
o Ļ wiadczył, Ň e uwolnił ziemi ħ od czego Ļ , co groziło zbyt wielkim niebezpiecze ı stwem,
aby mo Ň na było Ň y ę spokojnie.
Czytelnik sam musiał dokona ę wyboru mi ħ dzy tymi dwoma szkołami opinii.
Dokumenty podaj Ģ istotne szczegóły z pewnym sceptycyzmem, pozostawiaj Ģ c innym
naszkicowanie obrazu, jaki widział Blake - albo udawał, Ň e widzi. Teraz, po
dokładniejszym zapoznaniu si ħ z pami ħ tnikiem, w spokoju i bez po Ļ piechu postarajmy
si ħ podsumowa ę ten tajemniczy ła ı cuch wydarze ı z punktu widzenia ich głównego
aktora.
Młody Blake powrócił do Providence zim Ģ z 1934 na 1935 rok i zaj Ģ ł pi ħ tro s ħ dziwego
domu przy porosłym traw Ģ dziedzi ı cu opodal College Street - na szczycie ogromnego
wzgórza od strony wschodniej, w pobli Ň u kampusu Brown University i tu Ň za zbudowan Ģ
z marmuru bibliotek Ģ Johna Haya. Było to przytulne i fascynuj Ģ ce miejsce, po Ļ ród
niewielkiej ogrodowej oazy przypominaj Ģ cej wie Ļ , gdzie ogromne, przyjacielskie koty
wygrzewały si ħ w sło ı cu na dachu pobliskiej szopy. Kwadratowy dom w stylu
georgia ı skim kryty niskim dachem ze Ļ wietlikami, klasyczne drzwi wej Ļ ciowe z
amatorsk Ģ rze Ņ b Ģ , okna z małymi szybkami i ró Ň ne ozdoby
wczesnodziewi ħ tnastowiecznego rzemiosła. Wewn Ģ trz były sze Ļ ciodziałowe drzwi,
podłoga z szerokich desek, kr ħ te schody w stylu kolonialnym, białe kominki z okresu
Arama, a w tylnej cz ħĻ ci domu kilka pokoi poło Ň onych trzy stopnie poni Ň ej normalnego
poziomu.
Z gabinetu Blake'a, du Ň ego pokoju od południowego zachodu, z jednej strony wida ę
było frontow Ģ cz ħĻę ogrodu, podczas gdy z okien od zachodu - przed jednym z nich stało
biurko - rozci Ģ gał si ħ widok na wzgórze i wspaniał Ģ panoram ħ rozpo Ļ cieraj Ģ cych si ħ
poni Ň ej dachów w mie Ļ cie, spoza których jarzyły si ħ tajemnicze zachody sło ı ca. Na
dalekim horyzoncie rysowały si ħ rozległe purpurowe zbocza, a na ich tle, w odległo Ļ ci
około dwóch mili, wznosiło si ħ widmowe Federalne Wzgórze, naje Ň one dachami, niezbyt
strome, którego odległe zarysy falowały tajemniczo, przybieraj Ģ c fantastyczne kształty,
kiedy dym z kominów w mie Ļ cie kł ħ bił si ħ ponad nimi i spowijał je swymi oparami.
Blake doznawał dziwnego uczucia, Ň e patrzy na jaki Ļ nie znany mu wieczysty Ļ wiat,
który mógłby znikn Ģę we Ļ nie, cho ę mo Ň e by nie znikn Ģ ł, gdyby kiedykolwiek spróbował
go odnale Ņę i wkroczy ę do ı osobi Ļ cie.
Kazał sobie przysła ę z domu wi ħ kszo Ļę potrzebnych mu ksi ĢŇ ek i kupił par ħ
antycznych mebli pasuj Ģ cych do tego mieszkania, po czym zabrał si ħ do pióra i p ħ dzla,
Ň yj Ģ c samotnie i wykonuj Ģ c samodzielnie wszystkie najprostsze prace domowe.
Pracowni ħ miał od północnej strony na poddaszu, wypełnion Ģ wspaniałym Ļ wiatłem
wpadaj Ģ cym przez Ļ wietliki. Tej zimy napisał pi ħę najlepszych opowiada ı - "Zwierz ħ
ryj Ģ ce pod ziemi Ģ ", "Schody w krypcie", "Shaggai", "W dolinie Prath" oraz "Biesiadnik z
gwiazd". Namalował te Ň sze Ļę obrazów, b ħ d Ģ cych studium niesamowitych krajobrazów.
O zachodzie sło ı ca cz ħ sto siadywał przy biurku i rozmarzony wpatrywał si ħ sennie w
rozległy teren - w ciemne wie Ň e Memorial Hall widoczne poni Ň ej, dzwonnic ħ s Ģ du w
stylu georgia ı skim, wyniosłe wie Ň yczki w dolnej cz ħĻ ci miasta i rozmigotany, spiczasto
zako ı czony kopiec w oddali, którego nieznane uliczki i szczyty dachów, rozstawione jak
w labiryncie, Ň ywo pobudzały jego wyobra Ņ nie. Od kilku okolicznych znajomych
dowiedział si ħ , Ň e to rozległe zbocze jest zamieszkiwane przez Włochów, cho ę wi ħ kszo Ļę
ze znajduj Ģ cych si ħ tam domów pochodzi z czasów jankeskich, a tak Ň e irlandzkich.
Cz ħ sto wpatrywał si ħ przez lornetk ħ w ten nieosi Ģ galny Ļ wiat, widoczny tylko spoza
ħ bi Ģ cego si ħ dymu, i wybierał sobie poszczególne dachy, kominy oraz wie Ň yczki
rozmy Ļ laj Ģ c nad kryj Ģ cymi si ħ w nich dziwami pełnymi przeró Ň nych tajemnic. Nawet
ogl Ģ dane przez lornetk ħ Federalne Wzgórze wydawało si ħ obce, prawie ba Ļ niowe i jakby
zwi Ģ zane z nierealnymi, a tak niepoj ħ tymi cudami znajduj Ģ cymi wyraz w opowiadaniach
i obrazach Blake'a. Wra Ň enie trwało jeszcze długo potem, jak wzgórze spowił fioletowy
mrok usiany błyskiem latar ı niby gwiazdy, a zalew Ļ wiatła z gmachu s Ģ dowego i
czerwony napis na budynku Industrial Trust rozsnuwały łun ħ tak jaskrawej po Ļ wiaty, Ň e
noc zdawała si ħ by ę grotesk Ģ .
Spo Ļ ród wszystkich budowli na Federalnym Wzgórzu najbardziej fascynował Blake'a
ogromny, ciemny ko Ļ ciół. Podczas dnia stał pełen niezwykłej godno Ļ ci, natomiast o
zachodzie sło ı ca ogromna wie Ň a i spiczasta iglica majaczyły czerni Ģ na tle
rozpłomienionego nieba. Wydawało si ħ , Ň e wznosi si ħ na jakim Ļ specjalnie
podwy Ň szonym terenie, albowiem ponura fasada i zaokr Ģ glona cz ħĻę od północy, z
opadaj Ģ cym dachem i ostro zako ı czonymi oknami od góry wznosiła si ħ wynio Ļ le nad
skupiskiem kalenic i kominów otaczaj Ģ cych ko Ļ ciół. Zbudowany z kamienia, wygl Ģ dał
niezwykle ponuro i surowo, zna ę na nim było Ļ lady dymu i sztormów, szalej Ģ cych przez
całe stulecia a mo Ň e i dłu Ň ej. Styl, jak zdołał to stwierdzi ę patrz Ģ c przez lornetk ħ , nale Ň
do wczesnego neogotyku poprzedzaj Ģ cego majestatyczny okres Upjohna, zawierał te Ň
linie i proporcje z okresu georgia ı skiego. Zbudowany był zapewne w 1810 albo 1815
roku.
W miar ħ jak mijały miesi Ģ ce, Blake obserwował t ħ odległ Ģ , zdumiewaj Ģ c Ģ budowl ħ z
coraz wi ħ kszym zainteresowaniem. Poniewa Ň w olbrzymich oknach nigdy nie pojawiało
si ħ Ļ wiatło, przekonany był, Ň e ko Ļ ciół jest opustoszały. Im dłu Ň ej si ħ przygl Ģ dał, tym
usilniej pracowała jego wyobra Ņ nia, a Ň w ko ı cu obudziło to w nim najdziwniejsze my Ļ li.
Był przekonany, Ň e owa szczególna aura opustoszenia włada nad całym otoczeniem,
nawet goł ħ bie i jaskółki stroniły od zadymionych okapów ko Ļ cioła. Wokół innych wie Ň i
dzwonnic dostrzegał liczne stada ptaków, tutaj jednak nigdy si ħ nie zatrzymywały. Blake
pokazywał ten ko Ļ ciół ró Ň nym znajomym, ale nikt nie był na Federalnym Wzgórzu i nie
miał poj ħ cia, co si ħ teraz dzieje w tym ko Ļ ciele, nikt te Ň nie znał jego przeszło Ļ ci.
Wiosn Ģ Blake'a ogarn Ģ ł niepokój. Zacz Ģ ł pisa ę z dawna zaplanowan Ģ powie Ļę - głównie
o przetrwaniu kultu czarownic w Maine - ale zupełnie mu nie szło. Coraz wi ħ cej
przesiadywał przy oknie wychodz Ģ cym na zachód i wpatrywał si ħ w dalekie wzgórze i
czarn Ģ , krzyw Ģ wie Ňħ , od której stroniły ptaki. Kiedy na drzewach w ogrodzie pojawiły
si ħ delikatne listki, Ļ wiat okryło nowe pi ħ kno, a mimo to Blake był coraz bardziej
niespokojny. Wtedy to wła Ļ nie po raz pierwszy przyszło mu na my Ļ l, Ň eby si ħ wybra ę do
miasta, potem wej Ļę Ļ miało na tajemnicze zbocze i znale Ņę si ħ w tym spowitym dymem
Ļ wiecie uroje ı .
Pod koniec kwietnia, tu Ň przed okryt Ģ tajemnic Ģ wieków noc Ģ Walpurgii, Blake wybrał
si ħ w nieznane. Brn Ģ c przez niezliczon Ģ ilo Ļę uliczek na kra ı cu miasta i odra Ň aj Ģ ce
zapuszczone podwórka, natkn Ģ ł si ħ w ko ı cu na alej ħ prowadz Ģ c Ģ w gór ħ do zniszczonych
wiekami schodów, pochylonych doryckich portyków i do kopuł z zamglonymi szybkami.
Czuł, Ň e droga ta prowadzi do znanego od dawna, a nieosi Ģ galnego Ļ wiata za mgł Ģ .
Znajdowały si ħ tam obdrapane biało-niebieskie tabliczki z nazwami ulic, które nic dla
niego nie znaczyły, a po chwili zauwa Ň ył dziwne, ciemne twarze przechodz Ģ cych ludzi i
napisy w obcym j ħ zyku nad jakimi Ļ dziwnymi sklepami, w budynkach koloru wyblakłego
br Ģ zu. Nigdzie nie dostrzegał tych przedmiotów, które widział z oddali; tak wi ħ c raz
jeszcze poj Ģ ł, Ň e Federalne Wzgórze widziane z daleka było Ļ wiatem urojonym, którego
nigdy nie dosi ħ gnie stopa ludzka.
Co pewien czas zniszczona fasada ko Ļ cioła albo rozpadaj Ģ ca si ħ iglica wie Ň y wyłaniały
si ħ przed jego oczami, ani razu jednak nie dojrzał poczerniałej, masywnej budowli, której
poszukiwał. Kiedy zapytał sprzedawc ħ w sklepie o wielki kamienny ko Ļ ciół, ten tylko
u Ļ miechn Ģ ł si ħ i potrz Ģ sn Ģ ł głow Ģ , cho ę mówił swobodnie po angielsku. Blake wspi Ģ ł si ħ
wy Ň ej, ale tutaj cały teren wydał mu si ħ jeszcze bardziej obcy, oszałamiaj Ģ cy labirynt
cichych uliczek bezkre Ļ nie wiod Ģ cych gdzie Ļ na południe. Przeszedł przez dwie albo trzy
szerokie aleje i wtedy wydało mu si ħ , Ň e mign ħ ła mu znajoma wie Ň a. Znowu spytał
jakiego Ļ kupca o masywny ko Ļ ciół zbudowany z kamienia i tym razem mógłby przysi Ģ c,
Ň e zdziwienie, jakie ów okazał, było sztuczne. Na jego ciemnej twarzy pojawił si ħ l ħ k,
który chciał ukry ę , ale praw Ģ r ħ k Ģ zrobił jaki Ļ dziwny znak.
Nagle po lewej stronie wyłoniła si ħ czarna wie Ň a na tle przesłoni ħ tego chmurami nieba,
ponad rz ħ dami br Ģ zowych dachów osłaniaj Ģ cych pokr ħ tne uliczki prowadz Ģ ce na
południe. Blake z miejsca j Ģ rozpoznał i ruszył w tym kierunki, przez brudne,
niewybrukowane uliczki, prowadz Ģ ce w gór ħ do głównej alei. Dwukrotnie zbł Ģ dził, nie
miał ju Ň jednak odwagi pyta ę o drog ħ starców ani kobiet siedz Ģ cych na progach domów,
ani te Ň dzieci, które pokrzykuj Ģ c bawiły si ħ w błocie na ponurych uliczkach.
Wreszcie na południowym zachodzie zobaczył wyra Ņ nie wie Ňħ , a na ko ı cu alei
wznosiła si ħ ogromna kamienna budowla. Stał przez moment na wietrznym,
niezabudowanym placu, wyło Ň onym brukiem i otoczonym po przeciwległej stronie
wysokim murem. A wi ħ c, koniec jego poszukiwa ı , bo na wysokim, płaskim wzniesieniu,
otoczonym Ň elazn Ģ barier Ģ i zarosłym chwastami, a zabezpieczonym wła Ļ nie tym
usypanym wałem - oddzielny, pomniejszy Ļ wiat wznosił si ħ całe sze Ļę stóp nad
okolicznymi ulicami - stała ponura, ogromna budowla, której autentyczno Ļę , mimo
zupełnie nowej perspektywy, nie podlegała Ň adnej w Ģ tpliwo Ļ ci.
Opustoszały ko Ļ ciół był w stanie kompletnego zniszczenia. Niektóre kamienne
przypory zupełnie si ħ rozleciały, a kilka delikatnych kwiatonów ledwie widniało po Ļ ród
brunatnego zielska i trawy. Okopcone gotyckie okna nie były nawet potłuczone, cho ę
futryny w wielu miejscach powypadały. Blake zastanawiał si ħ , jak to mo Ň liwe, Ň e te
pomalowane na ciemne kolory szybki tak dobrze przetrwały, cho ę wokoło było tylu
chłopców, a wiadomo, jakie maj Ģ zwyczaje chłopcy na całym Ļ wiecie. Masywne wrota
zachowały si ħ nietkni ħ te i były szczelnie zaryglowane. Na wierzchu obwałowania
otaczaj Ģ cego cały ten teren znajdowało si ħ zardzewiałe Ň elazne ogrodzenie, którego
brama - na szczycie schodów prowadz Ģ cych od placu - była zamkni ħ ta na kłódk ħ . Pustka
i rozkład okrywały to miejsce niczym całun, natomiast okapy, pod którymi nie chciały si ħ
gnie Ņ dzi ę ptaki, i czarne Ļ ciany nie obro Ļ ni ħ te bluszczem były tak ponure i złowieszcze,
Ň e Blake nie byłby w stanie tego wyrazi ę .
Na placu znajdowało si ħ niewiele ludzi, lecz Blake zauwa Ň ył policjanta stoj Ģ cego od
strony północnej, podszedł wi ħ c do niego, Ň eby dowiedzie ę si ħ czego Ļ o ko Ļ ciele. Był to
wysoki, pot ħŇ ny Irlandczyk, tote Ň Blake zdumiał si ħ , gdy w odpowiedzi zrobił tylko znak
krzy Ň a i szepn Ģ ł, Ň e ludzie tutaj nawet o nim nie wspominaj Ģ . Na usilne naleganie Blake'a
wyja Ļ nił po Ļ piesznie, Ň e włoscy ksi ħŇ a ostrzegaj Ģ wszystkich przed tym ko Ļ ciołem i
twierdz Ģ , Ň e zamieszkiwał tu niegdy Ļ jaki Ļ potwór i pozostawił swoje Ļ lady. On sam
nasłuchał si ħ o tym potworze od ojca, który z kolei pami ħ tał jeszcze z dzieci ı stwa ró Ň ne
opowie Ļ ci.
Dawnymi czasy przebywała tu jaka Ļ sekta - sekta banitów, która przywoływała straszne
rzeczy z nieznanych gł ħ bi nocy. Sprowadzono zacnego ksi ħ dza, aby wyp ħ dził to, co
przybyło, cho ę poniektórzy twierdzili, Ň e tylko Ļ wiatło zdołałoby tego dokona ę . Gdyby
Ň ył ojciec O'Malley, potrafiłby wiele powiedzie ę . Teraz jednak nic wi ħ cej zrobi ę nie
mo Ň na, jak tylko zostawi ę to w spokoju. Obecnie nie wyrz Ģ dza ju Ň nikomu krzywdy; za Ļ
ci, którzy mieli z tym do czynienia, ju Ň nie Ň yj Ģ albo s Ģ gdzie Ļ daleko. Uciekli jak
szczury, kiedy zacz ħ ły kr ĢŇ y ę złowieszcze pogłoski w roku 1877 i kiedy zacz ħ to si ħ
zastanawia ę nad tym, Ň e w s Ģ siedztwie coraz to kto Ļ bezpowrotnie znika. Którego Ļ dnia,
z braku spadkobierców, wkroczy tu zarz Ģ d miasta i przejmie t ħ budowl ħ na własno Ļę , ale
nic dobrego nie spotka tego, kto si ħ jej dotknie. Lepiej, aby pozostawi ę to w spokoju,
cho ę by na wiele lat, a Ň si ħ samo rozleci, bo w przeciwnym razie zostan Ģ poruszone moce,
które powinny spoczywa ę na zawsze w swej czarnej otchłani.
Po odej Ļ ciu policjanta Blake stał w miejscu i wpatrywał si ħ w ponur Ģ strzelist Ģ
budowl ħ . Poruszył go do gł ħ bi fakt, Ň e tak jak wszystkim, i jemu wydawała si ħ gro Ņ na, i
zastanawiał si ħ , czy w tych starych opowie Ļ ciach, o jakich wspominał policjant, tkwi
cho ę ziarno prawdy. Najprawdopodobniej były to tylko legendy, do których przyczynił si ħ
złowrogi wygl Ģ d tego miejsca, ale nawet je Ļ li tak było istotnie, to jedna z tych legend
została ju Ň pobudzona do Ň ycia.
Spoza rozproszonych chmur wyłoniło si ħ popołudniowe sło ı ce, ale nie było ju Ň w
stanie rozja Ļ ni ę pokrytych plamami i sczerniałych Ļ cian starej wie Ň y wyrastaj Ģ cej z
wysokiego wzniesienia. Dziwne, Ň e wiosenna ziele ı nie obj ħ ła br Ģ zowych, uschni ħ tych
zaro Ļ li na otoczonym Ň elaznym ogrodzeniem dziedzi ı cu. Blake spostrzegł, Ň e bezwiednie
zbli Ň ył si ħ do obwałowania i zardzewiałego płotu w nadziei, Ň e mo Ň e znajdzie jakie Ļ
przej Ļ cie. Ta poczerniała Ļ wi Ģ tynia wabiła nieprzeparcie. W pobli Ň u schodów nie było
Ň adnego otworu w ogrodzeniu, jednak Ň e od strony północnej okazało si ħ , Ň e brakuje kilku
pr ħ tów. Mógł wej Ļę po schodach i w Ģ skim obmurowaniem na zewn Ģ trz ogrodzenia
dosta ę si ħ do otworu. Skoro wszyscy tak dr ŇĢ przed tym miejscem, nie napotka ze strony
tutejszych mieszka ı ców na Ň aden sprzeciw.
Nim ktokolwiek zd ĢŇ ył zauwa Ň y ę , znalazł si ħ na górze i wewn Ģ trz ogrodzenia. Wtedy
obejrzał si ħ , a na placu kilka osób najwyra Ņ niej cofało si ħ do tyłu wykonuj Ģ c taki sam
znak praw Ģ r ħ k Ģ , jak wła Ļ ciciel sklepu, koło którego przechodził. Kilka okien zamkn ħ ło
si ħ z hukiem, a jaka Ļ t ħ ga kobieta wypadła na ulic ħ , aby wci Ģ gn Ģę grupk ħ dzieci do
rozpadaj Ģ cego si ħ , nie pomalowanego domu. Otwór w płocie mo Ň na było przej Ļę bez
trudu, tote Ň po chwili Blake przedzierał si ħ ju Ň po Ļ ród zbutwiałej, skotłowanej g ħ stwiny
zaro Ļ li na opustoszałym dziedzi ı cu. Tu i ówdzie walały si ħ zniszczone resztki kamieni
nagrobkowych, Ļ wiadcz Ģ ce o tym, Ň e niegdy Ļ grzebano w tym miejscu zmarłych; musiały
to by ę jednak bardzo odległe czasy. Ten masywny ko Ļ ciół robił z bliska przytłaczaj Ģ ce
wra Ň enie, jednak Ň e Blake zwalczył ogarniaj Ģ cy go dziwny nastrój i zbli Ň ył si ħ chc Ģ c
wypróbowa ę trzy ogromne wrota we frontowej cz ħĻ ci ko Ļ cioła. Wszystkie były jednak
mocno zaryglowane, wobec tego postanowił obej Ļę dokoła t ħ cyklopow Ģ budowl ħ w
poszukiwaniu jakich Ļ mniejszych drzwi albo jakiego Ļ mo Ň liwego do pokonania otworu.
Nie był pewien, czy rzeczywi Ļ cie pragnie dosta ę si ħ do Ļ rodka tej nawiedzonej,
opustoszałej i mrocznej Ļ wi Ģ tyni, jednak Ň e jej tajemniczo Ļę przyci Ģ gała go nieprzeparcie.
Ziej Ģ ce czarn Ģ pustk Ģ i nie zabezpieczone piwniczne okno na tyłach ko Ļ cioła
zapewniało dogodne przej Ļ cie. Zajrzawszy do Ļ rodka Blake zobaczył podziemn Ģ czelu Ļę
wypełnion Ģ paj ħ czyn Ģ i kurzem i lekko rozja Ļ nion Ģ promieniami zachodz Ģ cego sło ı ca.
Rumowisko gruzu, stare baryłki, połamane meble i skrzynki - oto, co dojrzał, cho ę
wszystko pokrywał całun kurzu zacieraj Ģ cy wyrazisto Ļę wszelkich konturów. Pokryte
rdz Ģ resztki pieca do ogrzewania Ļ wiadczyły, Ň e budynek ten był w u Ň yciu jeszcze w
czasach wiktoria ı skich.
Jak w zamroczeniu, prawie nie Ļ wiadomie, Blake wczołgał si ħ przez okienko i stan Ģ ł na
betonowej podłodze pokrytej grub Ģ warstw Ģ kurzu i gruzem. Piwnica była ogromna, bez
Ň adnego przepierzenia, a w odległym prawym rogu, mimo g ħ stego mroku, zauwa Ň
czarne, łukowate sklepienie, najwyra Ņ niej prowadz Ģ ce ku schodom. Zawładn ħ ło nim
przytłaczaj Ģ ce uczucie, gdy sobie u Ļ wiadomił, Ň e znajduje si ħ wewn Ģ trz tego widmowego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin