JG_O-Pils_12_Jego-dyktatura.doc

(91 KB) Pobierz
7WOI FNNłK ZBUDOWANIA WIELKIEJ UKRAINY

Jędrzej Giertych, O Piłsudskim, Londyn 1987, Nakładem własnym, strony 106 - 116.

 

[Książka J. Giertycha, O Piłsudskim, na charakter popularyzatorski. Autor nie zaopatrzył jej -- jak inne swoje dzieła -- w szereg przypisów źródłowych i komentarzy. Jest zwięzła, by była tania, i by była łatwiejsza w czytaniu. Na str. 3 Autor dodał taki przypisek: Kto chce poznać dzieje Piłsudskiego dokładniej, winien zapoznać się z książkami obszerniejszymi i o charakterze źródłowym i o naukowej dokumentacji. Także i z moimi. Wymieniłbym z tych ostatnich rozdziały dotyczące Piłsudskiego, w książce „Tragizm losów Polski”, Pelplin 1936. „Rola dziejowa Dmowskiego”, Chicago, tom I, 1968. Józef Piłsudski 1914-1917”, Londyn tom I 1979, tom II 1982. „Rozważania o bitwie warszawskiej 1920 roku”, Londyn 1984. „Kulisy powstania styczniowego”, Kurytyba, 1965 i liczne mniejsze rozprawy, zwłaszcza w „Komunikatach Towarzystwa im. Romana Dmowskiego”, Londyn, tom I 1970/71, tom II 1979/80.]

 

 

JEGO DYKTATURA, A POTEM POŁ-DYKTATURA W LATACH 1918-1922

 

W dniu 14 listopada 1918 roku mianowana przez Niemców Rada Regencyjna rozwiązała się i przekazała Piłsudskiemu swoją władze. Od owej chwili Piłsudski został w Polsce dyktatorem. Jeden z członków Rady Regencyjnej oświadczył, że intencją tej Rady jest obdarzyć Piłsudskiego władzą dyktatorską. Nowoobrany sejm zebrał się w dniu 10 lutego 1919 roku. Od tego dnia władza Naczelnika Państwa uległa ograniczeniu na rzecz Sejmu, to znaczy obranego przedstawicielstwa narodowego. Tak więc nieograniczona władza dyktatorska Piłsudskiego, ustanowiona, pośrednio przez Niemców, trwała od 14 listopada 1918 do 10 lutego 1919 roku, czyli przez 3 miesiące bez 4 dni. Ustanowiła ona wiele faktów w życiu polskim, które pozostały w mocy także i potem.

Ale także i po obraniu i zebraniu się Sejmu rola już nie w pełni dyktatorska, ale w każdym razie pół-dyktatorska Piłsudskiego nie uległa skasowaniu. Jest nieprawdą twierdzenie, że czas urzędowania Sejmu Ustawodawczego w Polsce był okresem "sejmowładztwa". Był to okres półdyktatury Piłsudskiego, tylko w pewnym stopniu ograniczonej przez Sejm.

Piłsudski miał przez cały ten czas w swoich rękach dwie szczególnie ważne funkcje: głowy państwa i wodza naczelnego. Ta ostatnia funkcja miała szczególne znaczenie ze względu na to, że toczyła s wojna, a więc ten, kto dowodził wojskiem, posiadał szczególnie wielkie uprawnienia nadzwyczajne, decydował o wielkiej ilości nominacji, o wielu sprawach gospodarczych i finanso­wych, o wielu sprawach dotyczących polityki zagranicznej. Szczególnym uprawnieniem Piłsud­skie­go była jego wyłączna dyktatorska władza nad Ziemiami Wschodnimi. Zarządził on na wiosnę 1919 roku, poza Sejmem, a drogą wydania samemu indywidualnej, osobistej odezwy jako Naczelnik Państwa, że Ziemie Wschodnie byłego zaboru rosyjskiego (t.j. ziemie poza Królestwem Kongresowym i okręgiem Białostockim) nie będą uważane za część Polski, lecz tylko za obszar przez Polskę okupowany. Ustanowił on "Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich", na czele z masonem, Jerzym Osmołowskim, nie podlegający polskiemu rządowi, lecz tylko Naczelnemu Dowództwu wojskowemu, to znaczy sobie. Chciał także ustanowić taki zarząd okupacyjny, nie podlegający rządowi, lecz Naczelnemu Dowództwu w Galicji Wschodniej, ale tego zrobić nie zdołał.

Trzeba pamiętać, że stając się głową państwa i naczelnym wodzem, Piłsudski nie obejmował urzędów już skrystalizowanych, mających swoje tradycje i od dawna obsadzonych przez mnóstwo ludzi, wyrażających te tradycje, ale rozpoczął swoją działalność w próżni, bez żadnego ustalonego porządku, z którym musiałby się liczyć. Musiał wprawdzie z natury rzeczy liczyć się z ogólną sytu­acją światową i z osiągniętym przez obóz antyniemiecki zwycięstwem wojennym, także i z nastro­jami i uczuciami polskiego narodu. Miał jednak w ciągu trzech miesięcy swojej dyktatury, niezmier­nie wiele swobody w ustalaniu w Polsce dogodnego mu porządku. Mógł mianować swoich ludzi na całe mnóstwo stanowisk w aparacie państwowym. Mógł stworzyć cały szereg faktów, doko­nanych i ustanowić szereg obowiązujących zasad politycznych w polskim porządku poli­tycznym i administracyjnym. Szczególnie wielkim i trwałym jego osiągnięciem było ustanowienie ordynacji wyborczej, wedle której miały być dokonane zapowiedziane wybory do Sejmu i która stała się zasadą, w praktyce obowiązującą także i w latach następnych. Ordynacja wyborcza została wprowadzona przez mianowany przez Piłsudskiego rząd Moraczewskiego, dekretem Piłsudskiego z dnia 28 listopada 1918 roku. Aby zmniejszyć cechę samowolności tego dekretu, dekret ten został oparty na projekcie, opracowanym jeszcze pod okupacją niemiecką przez ciało społeczne t.zw. Biuro Pracy Społecznej, złożone z ludzi bezpartyjnych. (Członkiem tego biura był także i Zygmunt Chrzanowski, uchodzący za narodowca, w istocie związany z obozem narodowym tylko bardzo luźno). Biuro to w swych projektach powodowało się doktrynerskimi poglądami o sprawiedliwości i o uwzględnieniu wszystkich, choćby szczupłych liczebnie, prądów umysłowych, a nie rozumiało politycznej potrzeby zorganizowania mocnego i sprawnego aparatu państwowego, także i spraw­nego wyrażającego główne prądy opinii publicznej Sejmu.

Istotą systemu, jaki dekret Piłsudskiego i będący wykonawcą jego dążeń, socjalistyczny ga­bi­net Moraczewskiego, wprowadził, była zasada proporcjonalności wyborów. Wedle tej zasady okręgi wyborcze były bardzo duże, a w każdym okręgu wybierano całą grupę posłów, po kilku lub kilkunastu, przy czym głosy dzielono proporcjonalnie, między różne partie, w zależności od ilości głosów, jakie na nie padły. Wskutek tego także i całkiem małe partie mogły wybrać posłów do Sejmu. Przy systemie jednomandatowym w każdym okręgu wybiera się tylko jednego, posła, tego, który zebrał największą ilość głosów. W systemie tym, duża partia, mająca większość w każdym okręgu, zdobywała wszystkie lub przeważną część mandatów, natomiast głosy tych, którzy głoso­wali na małe partie, ulegały zmarnowaniu, lub wybierały niewielką liczbę posłów tam, gdzie miały szczególnie wielkie wpływy.

Z punktu widzenia teoretycznej sprawiedliwości jest oczywiście lepiej, by głosy oddane na małe partie się nie marnowały. Ale wybory do sejmu nie mają za zadanie zabezpieczenie spra­wied­liwości dla małych partii (które mogą głosić swoje poglądy w gazetach i książkach, a także i w Sejmie przez jednego czy kilku posłów, których zdołały wybrać), lecz wybranie takiego Sejmu, który wyrażałby poglądy i dążenia przeważającej części narodu, i który powołałby rząd, odpowia­dający tym dążeniom i uczuciom, a sprawujący władze w sposób stały, najczęściej przez długie lata i wskutek tego mogący przeprowadzić w każdej dziedzinie jakąś systematyczną, obliczoną na długie lata politykę. Zadaniem Sejmu nie jest danie pola sprzecznym dążeniom, ale jest zapew­nienie stałych rządów i umożliwienie systematycznej polityki temu kierunkowi, który ma w naro­dzie przewagę. Sejmy (parlamenty), w których jest wiele stronnictw, zwykle nie posiadają stałej większości i stwarzają warunki do ciągłych zmian rządów i kierunku polityki w wyniku docho­dze­nia do skutku co raz to innych koalicji międzypartyjnych, chwilowych kompromisów i ciągłych sporów i wahań. Zwłaszcza, że w małych partiach dochodzą często do głosu ludzie, którzy nie myślą o kierowaniu państwem, bo nie mają po temu szans, ale powodują s względami małost­kowymi i intrygami osobistymi. W rozdrobnionych parlamentach panuje skłócenie i brak poli­tycz­nej stałości.

W wielu, krajach nie ma po dziś dzień proporcjonalnego systemu wyborów, mimo, że od usta­nowienia dekretem Piłsudskiego tego systemu w Polsce minęło już (w chwili, gdy pisze te słowa) 68 lat. Takim krajem jest na przykład Wielka Brytania, przecież kolebka ustroju parlament­tarnego. Poza jednostkami bez wpływu, nikt w Wielkiej Brytanii (Anglii, Szkocji, Walii i Północnej Irlandii) nie myśli o wprowadzeniu tu proporcjonalnego systemu wyborów. W chwili obecnej rządzi Wielką Brytanią już od szeregu lat partia konserwatywna (prawicowa), która w wyborach nie uzyskała większości głosów, ale dzięki jednomandatowemu systemowi wyborów zdobyła znaczną większość mandatów poselskich. Inne partie w parlamencie, choć zdobyły razem większość głosów, dalekie są od większości mandatów poselskich. Są to dwie wielkie partie: socjaliści i koa­licja centrowa, w której przeważają liberałowie, oraz kilka partyjek lokalnych, takich jak nacjo­na­liści walijscy i szkoccy oraz partia ogólnokrajowa, ale nie mająca ogólnego wpływu, którą są komuniści. Dzięki temu, jedna, rządząca partia, jest u władzy w sposób nieprzerwany od szeregu lat i mogła przeprowadzić w sposób systematyczny jedną i tę samą politykę, a wiec stoczyć zwycięską wojnę z Argentyną o wyspy Falklandzkie (Malwiny), załatwić w układzie z Chinami sprawę nie dającego się obronić Hong Kongu, załatwić szereg spraw z dziedziny polityki wewnętrznej, utrzy­mać kurs waluty brytyjskiej i nie dopuście do inflacji. Natomiast nie zdołała zmniejszyć bezrobocia. Gdy przyjdzie taka chwila, gdy opinia publiczna brytyjska obróci się zdecydowanie przeciw konserwatystom i ich polityce, jakaś inna partia, może socjaliści, a może liberałowie, zdobędzie większość mandatów w parlamencie i znowu przez kilka lub kilkanaście lat będzie mogła rządzić Wielką Brytanią w myśl założeń swojej polityki.

Intencją Piłsudskiego przy narzuceniu Polsce dekretu proporcjonalnego systemu wyborów, zaplanowanego przez doktrynerów z Biura Pracy Społecznej, było zapewne pragnienie przeszko­dzenia wybrania przez naród polski Sejmu, który byłby jednolity i wyrażał przeważające dążenia tego narodu; było rozproszkowanie Sejmu między drobne stronnictwa i uczynienie go przez to bezsilnym. Było także umożliwienie Żydom i Niemcom zdobycie mandatów do Sejmu, co było w sys­temie jednomandatowym trudne, wobec rozproszenia ludności żydowskiej i niemieckiej w Polsce(1).

Piłsudski zawiódł się jednak, spodziewając się, że Polacy wybiorą sejm rozproszkowany. W wy­bo­rach odbytych 26 stycznia 1919 roku, które przeprowadzone były tylko w Królestwie Kongresowym i w Zachodniej Galicji (gdzie indziej nie przeprowadzono tych wyborów, z powodu, że toczą się tam działania wojenne), największym stronnictwem okazali się narodowcy ("endecy"), którzy wybrali 116 posłów, a którzy razem z pokrewnymi ugrupowaniami mieli 160 posłów. Natomiast obóz Piłsudskiego, złożony głównie z socjalistów i lewicowych ludowców zdobył 103 mandaty, w czym socjaliści 35. Było nadto w Sejmie w wyniku tych wyborów 44 prawicowych ludowców (partia Witosa), którzy sprzyjali narodowcom, oraz 10 Niemców i Żydów. W lipcu 1919 roku odbyły się wybory dodatkowe w Poznańskiem i w kilku innych okręgach, w których wyborów dotąd nie było. W rezultacie, ostateczny skład Sejmu ukształtował się tak, że szeroko pojęty obóz narodowy (obóz Dmowskiego) miał w nim 210 mandatów, szeroko pojęty obóz lewicowy (obóz Piłsudskiego) 121, ludowcy Witosa 44, Żydzi i Niemcy 12, bezpartyjni 8. Tak wiec obóz narodowy przeciwny Piłsudskiemu miał w tym Sejmie zdecydowaną przewagę. Miał on 210. mandatów, podczas gdy cała reszta Sejmu, wliczając w to także i sprzyjających narodowcom ludowców Witosa, liczyła 185 posłów. (Razem z ludowcami obóz Dmowskiego miał 254 mandaty, obóz Piłsudskiego bez ludowców, ale wraz z Niemcami i Żydami i z bezpartyjnymi 141 mandaty) Tak więc przewaga narodowców była w Sejmie druzgocząca. Nie było w Sejmie wcale rozdrobnienia politycznego. Sejm składał się z wyraźnej większości jednego stronnictwa i z mniejszości złożonej z szeregużnych partii, częściowo będących w opozycji do większości, a częściowo nawet popierających tę większość.

(Była także w Sejmie grupa posłów, nie pochodzących z wyborów 1919 roku, lecz z wybo­rów przedwojennych, głównie do parlamentu austriackiego, których przyjęto do Sejmu jako repre­zentujących okręgi, w których wciąż toczyły się działania wojenne. Obecność ich nie wpływała jednak na ogólny obraz sytuacji).

Jest zasadą w krajach o ustroju parlamentarnym, (zarówno republikach jak monarchiach), że po każdych wyborach obejmuje w państwie władzę rząd stronnictwa, które odniosło zwycięstwo w tych wyborach. To znaczy, że głowa państwa (król, lub prezydent) powierza utworzenie rządu przywódcy największego w parlamencie stronnictwa i mianuje go premierem. Ten premier dobiera sobie członków rządu i głowa państwa mianuje ich ministrami. (Są to wyłącznie członkowie stronnictwa, mającego w parlamencie większość. Albo też, jeśli owo stronnictwo jest w parla­men­cie wprawdzie największe, ale nie ma większości, to znaczy nie góruje liczebnie nad resztą stron­nictw, wziętych razem, są członkowie różnych stronnictw, mających razem większość, tworzących koalicje i gotowych z sobą współdziałać).

Sejm popełnił zaniedbanie, nie umieszczając tej zasady w sposób wyraźny w uchwalonej przez siebie tak zwanej "Małej Konstytucji", czyli tymczasowej ustawie, zastępującej konstytucje, dopóki nie zostanie ona uchwalona. "Mała Konstytucja" powierzała mianowanie rządu Naczelni­kowi Państwa, z tym, że ma on czynić to "na podstawie porozumienia z Sejmem". Było to określenie ogólnikowe i niejasne, które pozwalało Piłsudskiemu na mianowanie rządów takich, jakich on chce, a nie jakich chce większość sejmowa. Po dokonaniu "pro forma" jakichś rozmów z tymi, lub owymi posłami sejmowymi, wcale niekoniecznie wyrażającymi wolę większości Sejmu, mianował on rząd wedle własnego uznania.

Znamiennym przykładem nieuznawania przez Piłsudskiego prawa większości sejmowej do powoływania rządu był konflikt Piłsudskiego z Sejmem z czerwca i lipca 1922 roku. W dniu 6 czer­wca Piłsudski udzielił dymisji rządowi Antoniego Ponikowskiego, zresztą także będącego "rządem zaufania marszałka Piłsudskiego", a nie wyrazicielem woli Sejmu - ale na jego miejsce nie miano­wał żadnego innego rządu. Wobec tego, że Polska była przez szereg dni w ogóle bez rządu, Sejm postanowił w dniu 16 czerwca wyciągnąć wniosek z sytuacji i uchwalił poprawkę do "Małej Konstytucji" brzmiącą, że "Wyrazy «Naczelnik Państwa powołuje» i wyrazy «Na podstawie porozumienia z Sejmem» interpretuje Sejm w ten sposób, że inicjatywa w wyznaczaniu premiera należy z reguły do Naczelnika Państwa i że w braku propozycji ze strony Naczelnika Państwa lub braku zgody ze strony organu przez Sejm ustanowionego na osobę proponowanego kandydata, organ ten (komisja główna) większością reprezentowanych głosów desygnuje premiera".

Tak więc Sejm nie ograniczył zasady, że to głowa państwa mianuje premiera i rząd, nawet nie ustanowił zwykłej, demokratycznej zasady, że jest obowiązkiem głowy państwa mianować pre­mie­rem przywódcę największego stronnictwa, ale tylko ustalił, że sejm może sam wyznaczyć premiera, gdy głowa państwa tego nie robi.

Ponieważ Piłsudski w dalszym ciągu nie mianował premiera i rządu, po kilku dniach "Komi­sja główna" Sejmu wyznaczyła na premiera Wojciecha Korfantego, przywódcę "endecji". Korfanty wyznaczył osoby ministrów, członków rządu. Rząd Korfantego miał zapewnioną, stałą większość w Sejmie.

Delegacja "Komisji głównej" Sejmu zakomunikowała Piłsudskiemu swe uchwały. Piłsudski przyjął tę delegację w gniewie, obrzucił ją wyrazami nieparlamentarnymi i oświadczył, że "wyjdzie na ulice, kości będą trzeszczały". Po kilku dniach, sam Korfanty udał się do Piłsudskiego, przedstawiając mu listę członków nowego rządu. Piłsudski nie podpisał nominacji tej listy. W dniu 28 czerwca mianował nowy rząd, pod premierostwem Artura Śliwińskiego (który nie był posłem do Sejmu, ani wyrazicielem żadnego klubu sejmowego, lecz był przeciwnikiem stronnictwa, mającego w Sejmie większość a mianował go bez żadnego "porozumienia z Sejmem"). Sejm w dniu 7 lipca uchwalił votum nieufności, to znaczy obalenie tego rządu. Piłsudski odpowiedział na to mianowaniem - 31 lipca - rządu Juliusza Nowaka, znowu mającego premiera nie będącego posłem sejmowym i nie mającego nic wspólnego z większością sejmową.

Okres istnienia Sejmu Ustawodawczego w Polsce (1919-1922) oskarżany jest o to, że był okresem "sejmokracji", która rzekomo wyrażała się skłóceniem stronnictw i zmianami gabinetów (rządów), spowodowanymi przez spory między stronnictwami w Sejmie. Jest to zupełna nieprawda. W owych latach 1919-1922 Piłsudski ani razu nie mianował rządu, wyrażającego wolę większości sejmowej.

Było w owym czasie osiem rządów. Pierwszy z tych rządów, Ignacego Paderewskiego był mianowany przez Piłsudskiego jeszcze przed wyborami i nie był po wyborach odwołamy, a prze­ciw­nie, sprawował potem rządy przez prawie 11 miesięcy (16 stycznia - 9 grudnia 1919 roku). Był to rząd prawie czysto lewicowy i bardzo podobny do rządu Moraczewskiego (niektóre osobistości w tym rządzie były te same co w rządzie Moraczewskiego), ale jego premierem był Paderewski, polityk bezpartyjny, w pewnym sensie zbliżony do "endecji", ale który z "endecją" zerwał, zerwał także i z Komitetem Narodowym w Paryżu, którego przedtem był członkiem i przerzucił się do obozu Piłsudskiego. To nie Sejm, ale to Piłsudski w końcu obalił ten rząd.

Przez następne około 6 miesięcy (13 grudnia 1919 roku - 9 czerwca 1920 roku) urzędował w Pol­sce mianowany przez Piłsudskiego rząd Leopolda Skulskiego, który poprzednio deklarował się jako narodowiec, ale teraz przeszedł do obozu Piłsudskiego. Rząd ten miał charakter centrowo-lewicowy, choć zasiadał w nim, jako minister skarbu, umiarkowany narodowiec, Władysław Grabski. Rząd ten ustąpił na tle poróżnienia z nim grup lewicowych, na temat reformy rolnej, w chwili, gdy załamał się już polski front na Ukrainie. (Armia generała Rydza-Śmigłego opuściła Kijów w dwa dni po ustąpieniu tego rządu). Piłsudski mianował na to miejsce rząd centrowy, trochę skłaniający się ku prawicy, Władysława Grabskiego. Rząd ten urzędował tylko jeden miesiąc (23 czerwca do 24 lipca 1920 roku). W wyniku nowej sytuacji, wytworzonej przez niepowodzenia wojskowe na Ukrainie, Piłsudski zmienił ten rząd mianując inny, mający oblicze jeś...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin