Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf

(827 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY II
TAJEMNICA
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Dzi ħ kuj Ģ wszystkim, którzy we mnie wierzyli, wspierali mnie i pomagali w czasie pracy nad
„Grzechem pierworodnym" - przede wszystkim mojej rodzinie. Bez was marzenie nigdy nie
stałoby si ħ rzeczywisto Ļ ci Ģ .
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Tego roku dwudziesty dzie ı lipca przypadał w czwartek, na sobot ħ wi ħ c po tej dacie
zaplanowano redyk, gromadny wyp ħ d bydła i owiec na górskie pastwiska. Przez wiele dni
pakowano Ň ywno Ļę , odzie Ň i wyposa Ň enie niezb ħ dne podczas dwóch długich miesi ħ cy w
górach i mocowano to wszystko na saniach, które ko ı miał wci Ģ gn Ģę na gór ħ przez rozległe,
ale na szcz ħĻ cie niezbyt grz Ģ skie torfowiska. Ładunek było najłatwiej przetransportowa ę na
płozach, przynajmniej ze Stornes. W wi ħ kszo Ļ ci innych dworów objuczano konie, ale wtedy
cz ħ sto trzeba było obróci ę dwa razy, by zabra ę ze sob Ģ wszystko.
Tego lata zaszczytne zaj ħ cie gospodarowania na hali znów przypadło Ane. Zwykle w
poło Ň onych na odludziu pasterskich szałasach przebywały po dwie kobiety, które zajmowały
si ħ obrz Ģ dkiem bydła i przetworem mleka na sery. Poniewa Ň jednak wła Ļ ciciele du Ň ych
dworów s Ģ siaduj Ģ cych ze Stornes wybudowali górskie szałasy blisko siebie na rozległej hali,
wystarczyła jedna słu ŇĢ ca w ka Ň dym szałasie. W razie potrzeby we cztery zawsze si ħ
wzajemnie wspierały. Zreszt Ģ ka Ň dej towarzyszył pastuszek. Zaj ħ cie to przypadało zwykle
wyrostkom ze dworów. W Stornes nie było chłopca w takim wieku, dlatego do pomocy brano
którego Ļ z synów komorników. Pasterz codziennie wyprowadzał krowy i owce na pastwiska i
wracał przed por Ģ wieczornego dojenia. W górach grasowały nied Ņ wiedzie i inne drapie Ň niki,
które poczyniłyby niepowetowane straty w Ļ ród stada, gdyby nie pilnowano zwierz Ģ t przez
cały czas. Z tego samego powodu trzeba je było na noc zagania ę pod dach, krowy do obory, a
owce do owczarni. W zamkni ħ tych pomieszczeniach nie groził im atak drapie Ň ników.
Zdarzało si ħ wszak Ň e przy ładnej pogodzie, Ň e owce wdrapywały si ħ wysoko na skalne
rumowiska pod szczytem Stortind i tam pozwalano im zosta ę na noc, nast ħ pnego za Ļ dnia
najcz ħĻ ciej wracały ze stadem.
W dni poprzedzaj Ģ ce redyk Ane miała pełne r ħ ce roboty i pracowała bez chwili
wytchnienia. Gospodarowanie letni Ģ por Ģ na górskim pastwisku wi ħ kszo Ļę słu ŇĢ cych
traktowała jako wielkie wyró Ň nienie. Wysoko w górach młode kobiety mogły odpocz Ģę od
codziennego nadzoru i monotonnych zaj ħę , które wykonywały we dworze. Razem było im
zwykle bardzo wesoło i przyjemnie. Poza tym, co wszyscy wiedzieli, w niedziele zachodzili
tam młodzi m ħŇ czy Ņ ni, były wi ħ c Ň arty, Ļ miech i ukradkowe pocałunki. Takie odwiedziny
stanowiły cz ħ sto pocz Ģ tek bli Ň szych zwi Ģ zków, które ko ı czyły si ħ mał Ň e ı stwem.
Ustalono, Ň e Sivert b ħ dzie powoził saniami z ładunkiem i we Ņ mie do pomocy Olava.
Zamierzali obróci ę w ci Ģ gu jednego dnia i by ę z powrotem we dworze przed wieczorem, je Ļ li
wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jednak na kilka dni przed ustalon Ģ dat Ģ dotarła do
Stornes wiadomo Ļę , Ň e umarł wuj Beret i jego pogrzeb odb ħ dzie si ħ wła Ļ nie w sobot ħ .
Oznaczało to, Ň e Sivert z Beret musz Ģ jecha ę na pogrzeb do odległej wsi i wróc Ģ dopiero w
niedziel ħ , poniewa Ň przyjdzie im tam przenocowa ę .
- Kto to widział umiera ę w najgor ħ tszym okresie prac polowych, na dodatek w porze
redyku - mruczał pod nosem Sivert, pilnuj Ģ c si ħ wszak, by nie usłyszała tego Beret.
Mali dobrze wiedziała, Ň e nie ma nic złego na my Ļ li, po prostu nagła zmiana planów
wyprowadziła go z równowagi. Zawsze si ħ denerwował, gdy co Ļ układało si ħ inaczej, ni Ň
wcze Ļ niej ustalono. Ostatecznie zdecydowano, Ň e załadowane sprz ħ ty i Ň ywno Ļę zawiezie w
góry Johan razem z Olavem. A poniewa Ň sianokosy udało im si ħ zako ı czy ę , mi ħ dzy innymi
dzi ħ ki pomocy uwijaj Ģ cego si ħ za dwóch Jo, Johan postanowił przenocowa ę na hali. Długa
zima poczyniła w dachach górskiej obory i w szałasie spore szkody. Johan uznał, Ň e skoro ju Ň
b ħ dzie na miejscu, ze spokojem wszystko naprawi.
Wyszło wi ħ c na to, Ň e we dworze zosta ę miała tylko Mali, babcia i Jo, który na t ħ lipcow Ģ
sobot ħ i niedziel ħ znów przybył do Stornes, aby Ingeborg mogła pojecha ę do domu.
- Przecie Ň poradz ħ sobie z przygotowaniem strawy dla trzech osób - o Ļ wiadczyła Mali,
gdy Beret zastanawiała si ħ gło Ļ no, czy wszystko b ħ dzie dopilnowane pomimo jej nie-
obecno Ļ ci.
Mali nie wspomniała nikomu, Ň e panicznie obawia si ħ zosta ę we dworze w towarzystwie
Jo. Próbowała uciszy ę niepokój, tłumacz Ģ c sobie, Ň e jest przecie Ň babcia. Odwiedzi j Ģ po
kolacji, a potem wcze Ļ nie poło Ň y si ħ spa ę .
- Oczywi Ļ cie, jed Ņ spokojnie, Beret - uspokajała synow Ģ staruszka. - Co tu by miało pój Ļę
nie tak, jak powinno?
Podczas obiadu Mali starała si ħ nie patrze ę na Jo. Po ich spotkaniu w pralni trzymała si ħ
od niego z daleka. Ale wydawała si ħ bezradna, czuj Ģ c wci ĢŇ na sobie jego spojrzenia.
Jakkolwiek przemawiała sobie do rozs Ģ dku, nie potrafiła zapanowa ę nad uczuciami, jakie
wobec niego Ň ywiła.
Pomogła babci poło Ň y ę si ħ do łó Ň ka około godziny dziesi Ģ tej i poszła na gór ħ do sypialni
na poddaszu. Gdzie był Jo, nie miała poj ħ cia. Ostatni raz widziała go na kolacji, podczas
której jedli kasz ħ . Niewykluczone, Ň e wybrał si ħ do którego Ļ z pobliskich dworów. W tym
krótkim czasie, gdy pracował w Stornes, sw Ģ pogod Ģ ducha i otwarto Ļ ci Ģ zjednał sobie wielu
przyjaciół.
Mali otworzyła okno i poczuła powiew cieplej letniej nocy. Lekka bryza niosła słony
zapach morza i wodorostów. Pomy Ļ lała, Ň e nie uda jej si ħ zasn Ģę , nawet je Ļ li si ħ poło Ň y. Poza
tym był to pierwszy wieczór od Ļ lubu, gdy Johana nie było w domu i nie on decydował o tym,
kiedy Ň ona powinna pój Ļę spa ę .
Po cichu zeszła po schodach i przez stary sad, po Ļ ród jabłoni, przemkn ħ ła w kierunku
szopy, w której przechowywano łodzie i sprz ħ t do połowu ryb. Usiadła na mi ħ kkiej trawie,
poluzowała ciasno spleciony warkocz i potrz Ģ sn ħ ła głow Ģ , pozwalaj Ģ c włosom opa Ļę
swobodnie. Potem oparła si ħ o Ļ cian ħ szopy i przymkn ħ ła oczy, wsłuchuj Ģ c si ħ w plusk fal
przypływu.
Zauwa Ň yła Jo nagle, gdy był ju Ň całkiem blisko. Na odgłos mokrych stóp na ciepłej skale
wzdrygn ħ ła si ħ przestraszona. Jo najwyra Ņ niej wcze Ļ niej przyszedł na cypel i wyk Ģ pał si ħ , bo
był w samych spodniach, koszul ħ trzymał w jednej r ħ ce, a butów chyba w ogóle nie wzi Ģ ł ze
sob Ģ . Wilgotne czarne włosy kr ħ ciły mu si ħ na karku jeszcze mocniej ni Ň zazwyczaj. Mali
czuła, Ň e serce wali jej młotem. Przez moment przeszła j Ģ my Ļ l, czy nie uciec do domu, ale on
był zbyt blisko.
- Siedzisz tu sama? - zapytał, podchodz Ģ c do niej. - Mog ħ ci przez chwil ħ potowarzyszy ę ?
Skin ħ ła tylko głow Ģ . Widok jego opalonego torsu wprawił j Ģ w zakłopotanie, ale chyba
tego nie zauwa Ň ył, bo nie uczynił Ň adnego gestu wskazuj Ģ cego na to, Ň e chce si ħ ubra ę . Przez
chwil ħ siedzieli w milczeniu, wsłuchuj Ģ c si ħ w Ļ piew samotnego kosa.
- Nie jeste Ļ szcz ħĻ liwa, prawda, Mali? - zapytał znienacka. - Wiem, Ň e uwa Ň asz, Ň e to nie
moja sprawa, i pewnie masz racj ħ , ale... Ale tak bardzo bym chciał widzie ę ci ħ szcz ħĻ liw Ģ .
Mali nie odpowiedziała. Wtedy dotkn Ģ ł jej włosów, pogładził je ciepł Ģ dłoni Ģ , a potem
nabrał cał Ģ gar Ļę zmierzwionych złotych loków i ukrył w nich sw Ģ twarz. Drgn ħ ła i mocniej
oparła si ħ o Ļ cian ħ szopy.
- Nie chcesz, Ň ebym ci ħ dotykał? - zapytał cicho. - Wolisz, bym sobie poszedł?
Powinna przytakn Ģę , tymczasem bez słowa podniosła r ħ k ħ , by go odsun Ģę . Kiedy jednak
ich dłonie si ħ zetkn ħ ły, palce w przedziwny sposób same splotły si ħ ze sob Ģ . Mali wstrzymała
oddech, a przez jej ciało przeszła fala nami ħ tno Ļ ci, jakiej do Ļ wiadczyła tylko raz, podczas
pami ħ tnego spotkania w pralni. Nie pami ħ tała pó Ņ niej, czy to on pocałował j Ģ pierwszy, czy
te Ň ona zbli Ň yła wargi do jego ust. W górze niebo l Ļ niło odcieniami miedzi i złota, ona za Ļ
powoli osun ħ ła si ħ na mi ħ kk Ģ traw ħ i poddała si ħ pragnieniom.
Wiedziała, Ň e to szale ı stwo, ale nie była w stanie nad tym zapanowa ę . Zreszt Ģ nawet nie
chciała. Sprawy posun ħ ły si ħ za daleko. Jo delikatnie wsun Ģ ł ciepł Ģ dło ı pod jej bluzk ħ i
dotkn Ģ ł piersi. Rozpi Ģ ł wszystkie guziczki i rozchylił materiał. Mali j ħ kn ħ ła, gdy lekka bryza
owiała jej nag Ģ skór ħ , a Jo uj Ģ ł wargami stercz Ģ c Ģ tward Ģ brodawk ħ .
O Bo Ň e, pomy Ļ lała oszołomiona. To tak mo Ň e by ę ?
Kiedy pó Ņ niej o tym my Ļ lała, nie potrafiła sobie samej wyja Ļ ni ę , jak mogło do tego doj Ļę .
Jo uosabiał m ħŇ czyzn ħ , o którym zawsze marzyła. Instynktownie, nie znaj Ģ c go przecie Ň
wcale, czuła, Ň e to on powinien by ę jej przeznaczony. Nie kryło si ħ za tym Ň adne sensowne
wytłumaczenie, ale porzuciła wtedy wszelki rozs Ģ dek. Dusz Ģ i ciałem odczuwała, Ň e to, co si ħ
dzieje, jest nieuniknione i wła Ļ ciwe. Wszystko inne wydawało jej si ħ nieistotne.
Odpowiedziała mu cał Ģ swoj Ģ t ħ sknot Ģ i nami ħ tno Ļ ci Ģ , któr Ģ skrywało jej ciało i której
Johan nie zdołał skutecznie zniszczy ę , jak s Ģ dziła. Płon ħ ła niczym ogie ı pod jego delikatnymi
dło ı mi, pod palcami, które wiedziały, jak jej dotyka ę . Przylgn ħ ła do niego, zagłuszaj Ģ c w
sobie głos rozs Ģ dku. Liczyło si ħ tylko tu i teraz, owo cudowne misterium, które si ħ
dokonywało. Wydawało jej si ħ , Ň e jest Ļ wiadkiem jakiego Ļ cudu, uczestnikiem Ļ wi ħ tego
rytuału. Otworzyła si ħ przed nim jak pozbawiona przez wiele lat wody pustynna ro Ļ lina, która
wreszcie do Ļ wiadczyła Ň yciodajnego deszczu, pozwalaj Ģ cego jej o Ň y ę i rozkwitn Ģę pełnym
kwieciem. Krzykn ħ ła, gdy w ni Ģ wszedł, ale nie z bólu, lecz z gwałtownej, niewstrzymywanej
ŇĢ dzy i rado Ļ ci. Zamkn Ģ ł pocałunkiem jej usta i wprowadził w krain ħ rozkoszy, o której ist-
nieniu nie miała poj ħ cia. Nigdy nie przypuszczała, Ň e tak mo Ň e wygl Ģ da ę miłosne zbli Ň enie, i
zdawało jej si ħ , Ň e otworzyło si ħ przed ni Ģ niebo.
Le Ň ała z twarz Ģ wtulon Ģ w jego nag Ģ pier Ļ , a z oczu płyn ħ ły jej łzy.
Jo uniósł si ħ na łokciach i spojrzał na ni Ģ .
- Płaczesz, Mali, najdro Ň sza moja? - wyszeptał. - Czy sprawiłem ci ból?
Zarzuciła mu ramiona na szyj ħ i za Ļ miała si ħ cichutko, uszcz ħĻ liwiona.
- Doznałam od ciebie wył Ģ cznie rozkoszy - odparła łagodnie. - Zgrzeszyłam i by ę mo Ň e
zostan ħ za to ukarana, ale warto było. Bo ja wła Ļ ciwie nigdy naprawd ħ nie kochałam, Jo.
Zostałam wzi ħ ta sil Ģ i my Ļ lałam ju Ň , Ň e na zawsze zniszczono we mnie zdolno Ļę odczuwania.
Nie wiedziałam, Ň e mo Ň e by ę tak pi ħ knie. Niewa Ň ne, co si ħ stanie, jestem ci wdzi ħ czna za to,
co mogłam z tob Ģ prze Ň y ę .
Le Ň eli przytuleni, przez dług Ģ chwil ħ nie wypowiadaj Ģ c Ň adnego słowa.
- Chc ħ , Ň eby Ļ wiedziała, Ň e nie nale Ňħ do m ħŇ czyzn, którzy je Ň d ŇĢ od dworu do dworu i
uwodz Ģ cudze Ň ony - odezwał si ħ nagle Jo. - Gdyby tak było, ju Ň dawno rozeszłyby si ħ na ten
temat plotki i nie pozwolono by nam rozbija ę obozowiska w okolicy. Poza tym nie le Ň y to w
mojej naturze.
Przez chwil ħ milczał, jakby co Ļ dusił w sobie. Mali z czuło Ļ ci Ģ gładziła wargami jego tors,
jakby nie mogła si ħ nim nasyci ę . Wiedziała ju Ň , Ň e ta chwila nie potrwa długo, i dlatego
pragn ħ ła j Ģ prze Ň y ę jak najpełniej.
- Miałem kogo Ļ - wyszeptał znienacka. - To była wspaniała kobieta. Ale ona umarła i
razem z ni Ģ co Ļ we mnie umarło. Po jej Ļ mierci nie miałem Ň adnej innej... Dopiero ty...
Mali nie odpowiedziała, ale nie przestawała gładzi ę jego klatki piersiowej. Nagle pod lew Ģ
brodawk Ģ odkryła co Ļ , co w półmroku wydało jej si ħ jakim Ļ paprochem, ale gdy chciała go
strzepn Ģę , przekonała si ħ , Ň e to znami ħ .
- To moje dodatkowe serce - wyja Ļ nił, u Ļ miechaj Ģ c si ħ lekko.
Mali przyjrzała si ħ uwa Ň nie plamce i zobaczyła, Ň e faktycznie ma kształt serca. - To
znami ħ przynale Ň ne mojemu rodowi, cho ę nigdy nie wiadomo, kto zostanie nim obdarzony.
Czasami nie pojawia si ħ przez dwa pokolenia, by potem znów da ę o sobie zna ę . Mój ojciec
miał takie znami ħ , ja te Ň mam.
Odgarn Ģ ł włosy Mali i uj Ģ ł w dłonie jej twarz. - Spotkanie z tob Ģ było takie niezwykłe. Ju Ň
wtedy w Gjelstad wydawało mi si ħ , jakbym ci ħ znał od zawsze. Jakbym to ciebie szukał przez
wszystkie moje dni - dodał cicho.
Uniosła lekko głow ħ i musn ħ ła ustami jego wargi.
- Ja czułam to samo - wyszeptała. - I chocia Ň wkrótce minie rok od mojego zam ĢŇ pój Ļ cia,
wydaje mi si ħ , Ň e jeste Ļ moim pierwszym m ħŇ czyzn Ģ , bo Ň adnemu nie oddałam si ħ wcze Ļ niej
dobrowolnie. I zawsze pozostaniesz dla mnie tym jedynym. To, co ł Ģ czy mnie z Johanem...
nie ma Ň adnego znaczenia. Niczego nie Ň ałuj ħ , cho ę mo Ň e powinnam. Ale wspomnienia tej
nocy b ħ d Ģ towarzyszy ę mi przez reszt ħ moich dni. Wydaje mi si ħ , Ň e na ni Ģ zasłu Ň yłam.
Ka Ň dy człowiek powinien prze Ň y ę tak Ģ miło Ļę , przynajmniej raz w Ň yciu. Nawet ja.
- Tak bardzo jeste Ļ nieszcz ħĻ liwa? - zapytał powoli.
Wybuchła płaczem. Przytuliła si ħ do niego z całych sił i szlochała wtulona twarz Ģ w jego
szyj ħ . Głaskał j Ģ pieszczotliwie, póki si ħ nie uspokoiła, a jej ciało znów nie zapłon ħ ło.
J ħ kn ħ ła z rozkoszy i nieopisanej t ħ sknoty. Nigdy dot Ģ d nie czuła si ħ tak intensywnie blisko
Ň ycia jak wówczas, gdy po raz drugi przyj ħ ła go do swego pulsuj Ģ cego nami ħ tno Ļ ci Ģ łona.
- Wyjed Ņ ze mn Ģ ! - poprosił gor Ģ co. - Jeste Ļ moj Ģ kobiet Ģ , Mali. Nie mog ħ ci zapewni ę
takiego dobrobytu jak ten, w którym Ň yjesz dzi ħ ki mał Ň e ı stwu z dziedzicem, ale na pewno
uda mi si ħ kupi ę jak ĢĻ niewielk Ģ zagrod ħ i tam mogliby Ļ my zamieszka ę . Daliby Ļ my sobie
rad ħ , bo ja si ħ pracy nie boj ħ .
Mali nie odezwała si ħ . Le Ň ała pod jego ci ħŇ arem w błogim nasyceniu, ich palce splotły si ħ
ze sob Ģ . Cał Ģ sob Ģ pragn ħ ła si ħ zgodzi ę na t ħ propozycj ħ , ale powstrzymywała j Ģ niewidzialna
bariera. Wiedziała, Ň e zostanie tu, w Stornes, w obawie przed skandalem, który by wybuchł
po jej wyje Ņ dzie z Jo. Gdyby tylko dotyczył jej osoby, pewnie by si ħ nie zastanawiała. Ale nie
wolno jej zrujnowa ę Ň ycia rodzicom i rodze ı stwu. Nie zniosłaby, Ň eby musieli płaci ę za jej
uczynek. Nawet za cen ħ miło Ļ ci.
- Chc ħ , ale nie mog ħ , Jo - powiedziała, siadaj Ģ c. - Odpowiedzialno Ļę za to spadłaby na
moich najbli Ň szych, a z tym nie potrafiłabym Ň y ę . - Pogładziła Jo po twarzy i spojrzała mu w
oczy. - Dałe Ļ mi ciepło i miło Ļę na całe Ň ycie. Wydaje mi si ħ , Ň e teraz przetrwam wszystko,
poniewa Ň pokazałe Ļ mi, jak niesko ı czenie pi ħ kne mo Ň e by ę uczucie mi ħ dzy kobiet Ģ a
m ħŇ czyzn Ģ . Pozostaniesz w moim sercu, nawet kiedy wyjedziesz ze Stornes. Bo ja tu zostan ħ
- dodała cicho.
Siedzieli przytuleni, oparci o Ļ cian ħ szopy, w obj ħ ciach cichej, letniej nocy. Mali
wiedziała, Ň e odt Ģ d zawsze zapach morza i wo ı polnych kwiatów b ħ dzie jej przypomina ę
wła Ļ nie t ħ noc. W my Ļ lach przyrzekła sobie, Ň e wspomnienie tych chwil chroni ę j Ģ b ħ dzie w
trudach Ň ycia, do którego została sprzedana.
- Nie wolno ci nikomu zdradzi ę , co si ħ mi ħ dzy nami zdarzyło! - rzekła gwałtownie, kiedy
wstali. - Mam nadziej ħ , Ň e mnie nie zapomnisz, ale nikomu o mnie nie mów! Przyrzekasz?
Przygarn Ģ ł j Ģ gor Ģ co, a jego twarz była mokra od łez.
- Jak zdołam chodzi ę tu w obej Ļ ciu, patrze ę na ciebie, nie mog Ģ c ci ħ nawet dotkn Ģę ? -
wyszeptał udr ħ czony. - Przecie Ň jeszcze na razie nie wyje Ň d Ň am.
- Tej nocy jeste Ļ my we dworze sami. Drugi raz si ħ to nie powtórzy - rzekła Mali. -
Pami ħ taj, by nie uczyni ę niczego, co pozwoliłoby Johanowi na jakiekolwiek domysły. Ja te Ň
nie wiem, jak zdołam to znie Ļę ...
Przerwała. Na sam Ģ my Ļ l, Ň e Johan miałby jej dotyka ę po tym, co prze Ň yła z Jo, zrobiło jej
si ħ słabo.
- Je Ļ li mnie kochasz, Jo, nigdy nie pozwolisz, by ktokolwiek si ħ domy Ļ lił - powtórzyła z
moc Ģ . - To cena, jak Ģ musimy zapłaci ę za te cudowne chwile. Nikt nie mo Ň e nabra ę
podejrze ı , nikt nie mo Ň e odkry ę ...
Kiedy Mali po cichutku przemykała si ħ po schodach do sypialni na górze, usłyszała, Ň e
woła j Ģ babcia. Przera Ň ona próbowała otrzepa ę si ħ z trawy i gał Ģ zek, nerwowo poprawiła
włosy.
- ń le si ħ czujesz, babciu? - wyszeptała, uchyliwszy drzwi do izby staruszki.
Babcia popatrzyła na ni Ģ , mru ŇĢ c oczy, gdy tak stała w drzwiach z rozpalon Ģ twarz Ģ i
włosami w nieładzie.
Poczuła ukłucie w piersiach, bo jeszcze nigdy nie widziała Mali w takim stanie. Domy Ļ liła
si ħ , co si ħ zdarzyło, a jej gardło Ļ cisn Ģ ł lodowaty strach.
- Nie, nic mi nie jest - odparła staruszka i poło Ň yła si ħ z powrotem. - Słyszałam tylko, Ň e
wróciła Ļ i...
Na moment ich spojrzenia spotkały si ħ i Mali zrozumiała z l ħ kiem, Ň e babcia wie o
wszystkim.
- Straciłam poczucie czasu - wyszeptała dziewczyna. -To był taki pi ħ kny wieczór.
Zupełnie straciłam poczucie czasu - powtórzyła zdyszana i zamkn ħ ła drzwi.
ROZDZIAŁ 2.
Mali nigdy nie prze Ň yła równie trudnych dni jak te, które nast Ģ piły po owej niezwykłej
nocy. Dziewczyna usychała z t ħ sknoty, by cho ę dotkn Ģę Jo, a równocze Ļ nie dr Ň ała ze strachu,
Ň e kto Ļ mógłby przejrze ę jej uczucia b Ģ d Ņ zdemaskowa ę Jo. Wci ĢŇ czuła na sobie jego
spojrzenie, ale rzadko miała odwag ħ mu odpowiedzie ę i bała si ħ nawet zerkn Ģę w jego stron ħ ,
zwłaszcza w obecno Ļ ci innych.
Czasami na moment spotykali si ħ bez Ļ wiadków w pralni, w oborze albo za w ħ głem domu,
a wtedy Ň adne z nich nie było w stanie zapanowa ę nad gwałtownymi uczuciami, które
przepełniały ich oboje. W tych krótkich oszałamiaj Ģ cych chwilach wtulali si ħ w siebie
desperacko spragnieni blisko Ļ ci.
- Ja tego nie wytrzymam - wyszeptał Jo którego Ļ wieczoru, gdy spotkał Mali wychodz Ģ c Ģ
z piwnicy, gdzie przechowywano ziemniaki.
Zapewne widział, jak szła w t ħ stron ħ z pustym wiadrem, i przybiegł za ni Ģ . Po Ļ piesznie
wci Ģ gn Ģ ł j Ģ za sob Ģ z powrotem do piwnicy i zamkn Ģ ł drzwi. Serce Mali biło jak szalone z
miło Ļ ci, ale i ze strachu przed w Ļ cibskimi spojrzeniami, które, jak s Ģ dziła, Ļ ledziły ka Ň dy jej
krok. Kiedy jednak. Jo przytulił j Ģ gwałtownie, zapomniała na krótk Ģ chwil ħ o wszystkim. Ich
usta odnalazły si ħ w ciemno Ļ ciach piwnicy, przesi Ģ kni ħ tej st ħ chł Ģ woni Ģ starych ziemniaków
i na pól zgniłej rzepy. Niecierpliwe dłonie pie Ļ ciły jej ciało, przyprawiaj Ģ c j Ģ o zawrót głowy.
Czuła, jak nogi ugi ħ ły si ħ pod ni Ģ .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin