Ingulstad Frid - Saga Wiatr Nadziei 25 - Nemezis.pdf

(709 KB) Pobierz
590534872 UNPDF
FRID INGULSTAD
NEMEZIS
1
Kristiania, zima 1908 roku
Elise ponownie spojrzała na gazetę. Tytuł kłuł w oczy dużymi literami. Zaczęła czytać tekst
poniżej:
Z zaufanego źródła dowiedzieliśmy się, kto kryje się pod pseudonimem Elias Aas, który jest
autorem wydanego w zeszłym roku skandalicznego zbioru opowiadań Podcięte skrzydła. Książka ta
traktuje o pozbawionych moralności młodych dziewczynach, przybywających do naszej stolicy, by
kupczyć swoim ciałem i tym samym w łatwy sposób się bogacić. Ku naszemu ogromnemu
zaskoczeniu Elias Aas okazuje się kobietą. To Elise Ringstad, która w przeszłości pracowała jako
prządka w Graah. Pani Ringstad ukończyła zaledwie szkołę ludową i „debiutuje" właśnie zbiorem
opowiadań Dym na rzece, w którym przedstawia losy pracownic fabryki oraz ich smutne życie nad
rzeką Aker. Podcięte skrzydła zostały najpierw wydane w Danii, lecz książka nie odniosła tam
sukcesu. Mimo to wydano ją także w Norwegii. Według księgarza Siverta Sivertsena książka miała
nieprzychylne recenzje i w związku z tym sprzedawała się słabo. Pastor Lauritz Einarsen uważa, że
jej wydrukowanie to hańba. Niektórzy kupują tę książkę z ciekawości, ale jak ostrzega pastor: Jeśli
wpadnie ona w ręce młodzieży o słabszej kondycji duchowej, może wywołać u nich grzeszne myśli i
wypaczyć ich umysły.
Przypominamy, że minęły zaledwie dwadzieścia dwa lata od skonfiskowania w dniu wydania
całego nakładu książki Christiana Krogha, poruszającej te same tematy, zaś jej autora ukarano
wysoką grzywną. Dlatego za karygodny uważamy brak podobnej reakcji naszych władz na książkę
Podcięte skrzydła. Według wychowawczyni autorki ze szkoły w Sagene, pani Solveig Stiansen, Elise
Ringstad była utalentowaną uczennicą, wyróżniającą się w większości przedmiotów. Niestety
inteligencja i talent nie są tożsame z wykształceniem i kulturą. Autorka najwyraźniej przynależy do
zwolenników buntowniczej i uprawiającej nachalną agitację Helene Ugland, którzy chcą zniszczyć
porządek tego świata i wyrzucić wiarę chrześcijańską ze szkół, a także zachęcają robotników do
nieposłuszeństwa i strajku. Ci polityczni fantaści pragną zatruć ludzkie serca jadem socjalizmu -
stanowią oni zagrożenie dla moralności, instytucji rodziny oraz pozycji Kościoła. Jeśli jednak
okazałoby się, że pani Ringstad nie należy do tego środowiska, dowodzi to, że jedynym powodem
napisania tej książki jest chęć wzbogacenia się przez autorkę, wychodzącą z błędnego założenia, że
ludzie potajemnie kupują nieprzyzwoite powieści.
Elise nie mogła czytać dalej. W jej oczach pojawiły się łzy.
- On z pewnością nie przeczytał mojej książki! - wykrzyknęła, odrzucając od siebie gazetę.
Serce waliło jej jak młot, policzki płonęły wstydem. Co powie Benedict Guldberg, kiedy to
zobaczy? A szef wydawnictwa? A matka, Asbj0rn, panna Johannessen i wszyscy inni? A co z
majstrem z fabryki, który był taki wściekły, gdy ukazał się jej pierwszy artykuł, napisany pod pseu-
donimem Elias Aas?
Torkild pokręcił głową, zmartwiony.
- Nie rozumiem, jak ktoś może być tak bezduszny, żeby wypaplać wszystko gazecie. Kto
jeszcze wiedział, że to ty kryjesz się za pseudonimem Elias Aas? Czy wiedział jeszcze ktoś oprócz
twoich bliskich?
Elise potrząsnęła głową.
- Sigvart Samson wiedział, ale on nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Złożyliśmy sobie
nawzajem obietnice. Wiedziałam coś o nim, a on wiedział coś o mnie i przysięgliśmy na honor, że
zachowamy to dla siebie.
W tej samej wszystko zrozumiała! Że też od razu się nie domyśliła! To musiał być Asle
Diriks! Znał przecież wszystkie okoliczności. Johan zgadł, że Asle był nią zainteresowany, choć jej
podobna myśl nie przeszła nawet przez głowę. Kiedy zobaczył ich razem w kawiarni, być może
dostrzegł, że Johan pocałował ją w usta, i zrobił się zazdrosny. W akcie zemsty zdradził dzienni-
karzowi jej tożsamość.
W następnej chwili Elise odrzuciła tę możliwość. Asle nie mógłby być tak podły!
Zaprowadziła go przecież na Lakkegata, by umożliwić mu rozmowę z Othilie, a kiedy później do
niej przyszedł, dziękował jej za to, że swoim artykułem w gazecie otworzyła mu oczy. Przecież
Asle dał nawet Othilie dwieście koron!
Urywki jego słów dźwięczały w jej uszach: Poznanie pani było dla mnie zrządzeniem losu.
W środowisku, w którym się obracam, nie wolno nigdy pokazywać swoich prawdziwych myśli i
uczuć.
Najważniejsze, by spoza maski nie wychynęło prawdziwe oblicze. Czyżby on także skrywał
twarz pod maską? Czyżby w rzeczywistości, przeczytawszy jej artykuł, skręcał się z wściekłości,
ale udawał, że ją rozumie?
Zapytał, czy może przyjść znów za kilka dni. Napisał coś, co chciał jej pokazać, ale od
tamtej pory go nie widziała.
Torkild posłał jej współczujące spojrzenie.
- Co się stało, to się nie odstanie. Nic ci nie przyjdzie z zastanawiania się, kto zdradził.
Teraz musisz dostosować się do obecnej sytuacji. Oczywiście twoim największym zmartwieniem
jest, co powiedzą w wydawnictwie. Raczej nie ucieszy ich ten artykuł.
Elise czuła płacz dławiący ją w gardle. Szef wydawnictwa rozmawiał z nią, a Benedict
Guldberg chwalił i określił rękopis jako obiecujący. Wydali mnóstwo pieniędzy by wydrukować jej
książkę i liczyli, że dobrze się sprzeda. Z pewnością byli teraz nie tylko rozczarowani, ale i
wściekli. Benedict Guldberg z całych sił prosił ją, by nigdy więcej nie pisała takich artykułów pod
pseudonimem Elias Aas. Bał się, by nie stało się właśnie coś takiego jak teraz. Przypomniała sobie
jego słowa: Taki artykuł może zrujnować Pani karierę i uniemożliwić nam sprzedaż książki. Torkild
poklepał ją po ramieniu.
- Spróbuj się tym za bardzo nie przejmować, Elise. Pomyślałem, że trzeba ci to pokazać, bo
wiem, że nie czytujesz tej gazety. Zobaczymy, co będzie dalej, być może w wydawnictwie przyjmą
to spokojnie. Może się przecież okazać, że przez ten artykuł więcej ludzi będzie chciało kupić twoją
książkę. W każdym razie twoje nazwisko stało się sławne.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Elise posłała Torkildowi błagalne
spojrzenie.
- Czy mógłbyś być tak miły i otworzyć? Nie chcę, żeby ktoś widział mnie w takim stanie.
Zrobił, jak prosiła. Niedługo potem Elise usłyszała na korytarzu męski głos, a chwilę
później wrócił Torkild.
- To dziennikarz z "Socjaldemokraty". Chciałby z tobą porozmawiać.
Elise skinęła głową.
- On reprezentuje inną opcję.
- Tego możesz być pewna.
Dziennikarz był starszym mężczyzną. Miał ciemne oczy, krzaczaste, zarośnięte brwi i wąsy.
Jego płaszcz był wystrzępiony na brzegach, a kapelusz najlepsze dni z pewnością miał już za sobą.
Przedstawił się i uśmiechnął zachęcająco.
- Z pewnością domyśla się pani, dlaczego tu jestem, pani Ringstad - jego spojrzenie
powędrowało ku gazecie, którą Elise odrzuciła w złości. - „Gazeta Poranna" wypaliła dziś z grubej
rury.
Elise skinęła głową.
- Mój przyjaciel, Torkild Abrahamsen, przyszedł właśnie, by mi to pokazać. Muszę
przyznać, że cios był bolesny. Właśnie mówiłam panu Abrahamsenowi, że ten człowiek nie czytał
chyba mojej książki.
Dziennikarz uśmiechnął się, wyciągnął notatnik i ołówek. Rozejrzał się wokół.
- Czy mogę usiąść na brzegu łóżka?
- Bardzo proszę. Torkild skierował się ku drzwiom.
- W takim razie pójdę już. Powodzenia, Elise, pozdrów chłopców.
- A ty Annę. Wyobrażam sobie, że ją też to wzburzyło.
Kiedy tylko wyszedł, Elise westchnęła. Spojrzała na dziennikarza. Pomimo surowego
wyglądu wydawał się przyjazny i miły. Uprzedziła jego pytanie.
- Pewnie chce pan wiedzieć, kto zdradził „Gazecie Porannej", że to ja ukrywam się pod
pseudonimem Elias Aas, nieprawdaż?
Potwierdził.
- Dobrze pani zgadła, pani Ringstad. Czy ma pani jakichś wrogów?
- O to samo spytał mnie Torkild Abrahamsen. Nie wiem, kto zdradził. Nie mogę sobie
wyobrazić, by ktoś z mojej rodziny lub przyjaciół mógł zrobić coś podobnego. Nie znajduję innego
wyjaśnienia niż to, że ktoś sam się domyślił. Bardzo zastanawia mnie zwrot z zaufanego źródła.
Chciała mówić dalej, ale nagle przerwała.
- Być może nie powinnam się przyznawać, że to ja? Czy może pan być tak miły i
zapomnieć, że to powiedziałam?
Znów się uśmiechnął.
- Obawiam się, że to na nic, pani Ringstad. Rozmawiałem rano z dziennikarzem z „Gazety
Porannej", który potwierdził, że informacje te uzyskał od znanej pani osoby. Rzecz jasna, nie chciał
zdradzić nazwiska, lecz nie wpadli na to sami.
- Powiedział, czy to był mężczyzna, czy kobieta? A może dziecko? - spytała, myśląc o
Pingelenie. Czy zdołał wyciągnąć prawdę z Pedera?
Dziennikarz potrząsnął głową.
- Nie powiedział i z pewnością nie uzyskamy od niego takiej informacji.
Zauważyła, że powiedział my. Uznała to za znak, że stoi po jej stronie. W końcu
„Socjaldemokratę" czytali głównie robotnicy.
- Czy czytał pan Podcięte skrzydła? - odważyła się zapytać.
- Muszę się przyznać, że nie miałem czasu, by przeczytać całą książkę, ale przejrzałem ją i
przeczytałem opowieść o dziewczynie z fabryki, która rzuciła się z mostu, a także tę o dziewczynie
zwolnionej z pracy, która wylądowała na ulicy i urodziła czwórkę dzieci.
- Czy sądzi pan, że moja książka jest niemoralna, nieprzyzwoita i szkodliwa dla młodzieży?
Dziennikarz zachichotał.
- To jest polityka, pani Ringstad. Kapitaliści robią, co tylko mogą, by oczernić robotników,
bo boją się, że będą musieli zacząć im wreszcie więcej płacić. Coraz więcej ludzi walczy o to,
byśmy mieli prawo do zasiłków w razie choroby i ubezpieczenie społeczne. Niedawno weszło
przecież w życie prawo o ubezpieczeniach rybaków od wypadków. Ci, którzy śledzą te wydarzenia,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin